Znamiona, blizny, odstające uszy - to dla niego gwarancja sukcesu. Rozpozna podejrzanego nawet po małym pieprzyku. To przez niego wpadł konwojent, ten od ośmiu milionów. Choć przytył i zapuścił brodę, zdradziły go bruzdy na czole. - Ludzie zapominają, że są nośnikami śladów - mówi antroposkop z Poznania. W razie potrzeby potrafi postarzyć twarz człowieka o dziesiątki lat. Jak w przypadku Andżeliki, której od 1997 roku szukają rodzice.
Zadarty nos, łobuzerski uśmiech, blond grzywka - tego Andżelice nie zmienił. - Wiedziałem, że tworząc portret, muszę skupić się na jej siostrze i siostrze jej matki. Dostrzegłem wiele podobieństw między nimi trzema - mówi Krzysztof Berg, antroposkop, funkcjonariusz Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
To on stworzył portret progresywny Andżeliki 21 lat po jej zaginięciu. Pokazał, jak mogłaby dziś wyglądać.
Ciarki na plecach
W 1997 roku wyszła pobawić się na podwórko i dotąd nie wróciła. Podobno ktoś widział ją w okolicy dworca PKP we Włocławku, podobno zaczepiała ludzi, podobno przysiadała się do ich stolików. Rodzice nie mają pojęcia, co tak naprawdę stało się z niespełna 10-letnią drobną blondynką. Nie ustają w poszukiwaniach, chociaż wiedzą, że z roku na rok ich szanse na znalezienie córki maleją.
Po gotowy portret pojechała na komendę ciocia Andżeliki. To ona zajmuje się wszystkimi formalnościami w sprawie zaginięcia. Kiedy policjanci pokazali jej na monitorze komputera wizerunek siostrzenicy, popłynęły łzy.
- Jest bardzo podobna. Buzia, bródka, usta, wszystko. Jak patrzyłam na to czoło, to aż mnie przeszły dreszcze. No i ten pieprzyk na policzku… - opowiadała Izabela Rutkowska w rozmowie z Magazynem TVN24 tuż po powrocie z komisariatu. Jej głos łamał się ze wzruszenia.
- Cieszę się, bo to znaczy, że udało mi się w miarę trafnie oddać jej rysy - mówi Krzysztof Berg.
Geny nie kłamią
Zanim przystąpił do tworzenia portretu, minęło wiele godzin analiz. - Do stworzenia portretu progresywnego nie wystarczy mi jedno zdjęcie z dzieciństwa. Potrzebuję ich więcej. Do tego niezbędne są fotografie najbliższych członków rodziny - tłumaczy Berg. Do stworzenia wizerunku Andżeliki, oprócz zdjęć mamy i taty, bardzo przydały się też zdjęcia rodzeństwa. Patrząc na twarz jej siostry, wpadł na to, co musi uwzględnić.
Antroposkop obserwuje ludzi tak, jakby grał na czas w jak najszybsze zapamiętanie jak największej liczby szczegółów wizerunku. Lata praktyki nauczyły go, by zacząć od kształtu twarzy. Jest owalna, kwadratowa, a może trapezoidalna? Kąciki ust uniesione? Płatki nosowe - duże?
- Analizując twarz dziewczynki, skoncentrowałem się na ostatnim zdjęciu studyjnym, które jej zrobiono. Wiedziałem, że proporcje twarzy są kluczowe, bo jej elementy zmieniają się z wiekiem u każdego człowieka. Rosną zęby, więc układ kostny się zmienia. Gołym okiem widać, że Andżelika ma nie do końca poprawny zgryz, to widać też w jej uśmiechu - wyjaśnia Krzysztof Berg.
Postanowił ten uśmiech zachować, tak samo jak charakterystyczne wypukłe czoło. Nie chce zdradzać zbyt wiele szczegółów "lepienia" twarzy Andżeliki, dla dobra bliskich zaginionej. - Mogę powiedzieć tylko, że dorosłej kobiecie przekleiłem oczy członka najbliższej rodziny.
Tworząc portret Andżeliki, analizował co do milimetra nosy, czoła i uszy jej bliskich. W programie graficznym postarzył skórę, dodał przebarwienia, zmarszczki na czole, szyi i pod oczami. Domniemany portret 31-letniej kobiety sporządził po wielu godzinach ślęczenia przed monitorem i kreślenia rysikiem po tablecie graficznym.
Pali? Pije? Ćwiczy?
Nie wiadomo, jaki tryb życia - jeśli żyje - mogłaby prowadzić Andżelika Rutkowska. Może większość dnia spędza przy biurku, może niezdrowo się odżywia. Równie dobrze może regularnie chodzić na siłownię i używać najlepszych kremów do twarzy.
- Coś mi mówiło, że mam przygotować dwie wersje portretu. Żaden z nich nie opiera się jednak na mojej inwencji twórczej. Jeśli chodzi o intuicję, to są to promile. Proporcje twarzy są zawsze obiektywne i powstają w wyniku analiz - mówi Berg. Mianowicie w jednej wersji 31-latka ma schludniejszą fryzurę, bardziej wyregulowane brwi, w drugiej twarz jest bardziej pulchna, a skóra mniej napięta.
Portret Andżeliki natchnął Rutkowskich nową nadzieją na odnalezienie zaginionej. Niestety, jak na razie, jego publikacja nie przyniosła efektów. - Do komendy nie wpłynęły żadne informacje, które mogłyby spowodować przełom w sprawie. Poszukiwania są jednak wciąż kontynuowane - mówi Weronika Czyżewska z policji w Kole.
Cofnął go w czasie
Oprócz progresji, która ma za zadanie ukazać, jak ktoś może prezentować się po upływie lat, Krzysztof Berg odpowiada też za wizerunkowe podróże w przeszłość.
W 2017 roku w Świnoujściu pojawił się mężczyzna w podeszłym wieku. Nikt nie wiedział, kim jest. W rozmowie z policją nie powiedział ani słowa. Założono więc, że jest niemy. Policjanci, prowadzący dochodzenie, zdecydowali, że zlecą Bergowi przygotowanie portretu regresyjnego. Takiego, który pokaże, jak dana osoba mogła prezentować się kilka, a nawet kilkadziesiąt lat wcześniej.
Berg przy odmładzaniu mężczyzny musiał pamiętać o tym, że wraz z upływem czasu zmienia się moda. - Wiedziałem, że nie mogę ubrać go w najnowszy model marynarki ani zaproponować bardzo krótkich włosów - tłumaczy.
- Niestety do tej pory nie udało się ustalić tożsamości mężczyzny – mówi Beata Olszewska z policji w Świnoujściu.
Czy kiedyś pomogą?
Każdy dochodzeniowiec wierzy, że poszukiwania nabiorą tempa po publikacji progresji lub regresji. Jednak odnalezienie kogoś dzięki takiemu portretowi wciąż niestety graniczy z cudem.
Sylwia Iszczyłowicz zaginęła jako 9-latka. Wyszła na spotkanie do salki katechetycznej w Zabrzu. Policjanci przygotowali portret, na którym ma około 17 lat. - Jest często publikowany, odświeżany, czasem pojawiają się nowe wątki w sprawie zaginięcia. Sprawdzamy każdy, nawet najbardziej niewiarygodny scenariusz. Poszukiwania Sylwii wciąż trwają - mówi Agnieszka Żyłka, oficer prasowy policji z Zabrza.
Mateusz Domaradzki w 2006 roku wyszedł z domu na sanki. Miał wtedy 8 lat. Portret postarzył go o jedenaście. Efekt? Żaden. - Po publikacji progresji nie mieliśmy żadnych sygnałów. Poszukiwania Mateusza wciąż trwają, mogę zdradzić, że ostatnio odbyły się nawet z użyciem georadaru. Na razie bez skutku - opowiada Dariusz Jaroszewski z policji w Rybniku.
Basi Majchrzak policjanci dodali 8 lat. - Po publikacji portretu nie wydarzyło się nic, co spowodowałoby więcej telefonów - relacjonuje Adam Jachimczak z katowickiej KWP. Jedenastolatka wyszła do szkoły w Jastrzębiu-Zdroju, nigdy do niej nie doszła.
Ogolił konwojenta od ośmiu milionów
To nie tak, że Krzysztof Berg od poniedziałku do piątku przez osiem godzin przewiduje, jak mogliby wyglądać zaginieni.
Do jego zadań należy również wnikliwa analiza nagrań monitoringu z włamań, kradzieży, napadów. To właśnie on pracował przy sprawie konwojenta - tego, który ukradł osiem milionów złotych z firmy ochroniarskiej.
Adam K. nosił rękawiczki, żeby nie zostawiać odcisków. W pracy nigdy nic nie jadł, nie pił. Przytył, zapuścił brodę, założył okulary. - Pomimo starań, które włożył w zatarcie śladów, zapomniał o tym, że wszyscy będą analizować szczegóły jego ciała, że każdy jego ruch będzie poddany wnikliwej analizie - mówi Krzysztof Berg.
Należy do grona osób, które przyczyniły się do potwierdzenia tożsamości Adama K. Po zatrzymaniu podejrzanego w sprawie, trzeba było udowodnić, że to on. Krzysztof Berg w swoim programie "wymazał" brodę i okulary, pokazał, jak osoba z monitoringu wyglądałaby bez zarostu. Jego wersja była bliźniaczo podobna do rzeczywistego wizerunku Adama K. po zatrzymaniu. Brakowało jeszcze jakiejś cechy jednostkowej, takiej, która da niemal stuprocentową pewność co do tożsamości. I znalazła się: bruzdy na czole.
Ludzie - chodzące nośniki śladów
Cechy indywidualnie nieraz pomogły policji w wytypowaniu potencjalnych przestępców. - Blizny i tatuaże to dla mnie "chodzący PESEL". Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale dla mnie są nośnikami śladów kryminalistycznych. Nie da się zawsze pozbyć wszystkich, a brak śladów to dla mnie też ślad - stwierdza Berg.
Maciej Szuba, były naczelnik poznańskiego wydziału kryminalnego, obecnie detektyw, wspomina starą sprawę złodzieja z wyróżniającym się nosem: - Jeden ze sprawców poznańskiego napadu z lat 80. miał charakterystyczny garbek na nosie. Na swoje nieszczęście, pokrzywdzony był plastykiem i doskonale go zapamiętał. Przy tworzeniu portretu pamięciowego i późniejszym okazaniu wiedział, kogo wskazać - opowiada.
Pamięta też przestępcę, którego rozpoznano po kształcie ucha, bo w trakcie napadu "przytulił się" do szyby i zostawił na niej odcisk. Wizytówką innego złodzieja okazały się dziurawe buty - Podpisał się nimi na miejscu zdarzenia - mówi Szuba.
"Zdarza się, że ludzie płaczą"
To, co należy do codziennej rutyny Krzysztofa Berga, to identyfikacja zwłok, portrety pamięciowe i portrety zaginionych przedmiotów.
Dzienny dyżur najczęściej wypełniają mu spotkania z pokrzywdzonymi, którzy opowiadają mu o tym, co udało im się zapamiętać z fizjonomii złodzieja, napastnika, gwałciciela. Jego zadaniem jest wkomponowanie informacji w portret. Przyznaje, że to trochę jak w grze w "simsy".
- Najczęściej towarzyszy im stres, złość na samych siebie, że dopuścili do tego, że stali się ofiarami. Kiedy kończę portret, zdarza się, że płaczą. Jak kobieta, która opisała swego gwałciciela – opowiada antroposkop.
Najlepszymi jego "klientami" - jak mówi - są fryzjerzy, kosmetyczki, lekarze. - Na co dzień przecież analizują kształty twarzy, przyglądają się włosom i nie muszę im tłumaczyć, o co chodzi. Jedna fryzjerka szybko i bezbłędnie wskazała rodzaj włosów przestępcy: fil-fil (mocno skręcone kępki włosów, typowe dla Afroamerykanów).
Pracuje osiem godzin dziennie, jeden portret pamięciowy zajmuje mu cztery godziny.Trzy czwarte osób, które odwiedzają go w KWP w Poznaniu, to seniorzy oszukani "na wnuczka". Z rozmów "korytarzowych" wie, że przyczynił się do rozpoznania wielu osób odpowiedzialnych za przestępstwa narkotykowe, gwałty, usiłowania zabójstwa i kradzieże.
- Portretów pamięciowych powstaje u nas rocznie około 90-100. Jeśli chodzi o progresję wiekową, wykonuje się ją na prośbę jednostek prowadzących poszukiwania. Rocznie otrzymujemy kilka takich zleceń - informuje podkomisarz Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.
Na koniec rozmowy z nami Krzysztof Berg doradził - tak na wszelki wypadek - na co warto zwracać uwagę, kiedy stajemy się ofiarą przestępcy. - Zapamiętajmy wzrost: sprawca był wyższy czy niższy od nas; wątły, szczupły, krępy, w co był ubrany. Ważne jest też wskazanie kształtu twarzy. Najlepiej opisać ją, mając w głowie podstawowe figury geometryczne: kwadrat, trójkąt. Czasem bardzo pomaga też ślad pamięci dotyczący zapachu - być może rozpoznamy kogoś po tym, jakie miał perfumy albo czy palił papierosy - tłumaczy Berg.
I apeluje do wszystkich właścicieli lokali, w których zainstalowany jest monitoring: nie oszczędzajmy na jakości nagrania. Niewyraźne wideo nigdy nie stanie się mocnym dowodem.