Jego sukces w PiS najzgrabniej opisała Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło: "Stanisław Piotrowicz jest znakomitym posłem. Bardzo lubię słuchać jego argumentacji, bo to jest ta stara, dobra szkoła". Były prokurator w czasach PRL za rządów PiS stał się twarzą "dobrej zmiany" w Trybunale Konstytucyjnym. Szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, pod koniec 2016 roku mierzył się ze swoją kontrowersyjną przeszłością, kulisy której ujawniali dziennikarze TVN i TVN24.
Polityk PiS już wcześniej tłumaczył się ze swojej działalności w PRL, kiedy w nowym Sejmie stanął na czele komisji sprawiedliwości. Jego partyjni koledzy stali jednak za nim murem. Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło, stwierdziła 21 listopada w programie "Jeden na jeden" w TVN24, że Piotrowicza "nie było w procesach politycznych, wręcz odwrotnie".
Sprawa jego przeszłości powróciła z impetem 1 grudnia 2016 r., podczas prac nad kolejną ustawą dotyczącą Trybunału Konstytucyjnego. Poseł Europejskich Demokratów Jacek Protasiewicz zwrócił się wówczas do niego słowami: "pan stał tam, gdzie ZOMO". – W stanie wojennym oskarżał pan działaczy Solidarności – mówił Protasiewicz.
Piotrowicz odpierał te zarzuty z mównicy sejmowej. – Inwektywy pod moim adresem to znak państwa bezsilności. Nie mam zamiaru się tłumaczyć, bo nie mam z czego – przekonywał. – Z tytułu nadużycia prawa mogą być wyciągnięte konsekwencje – oświadczył polityk PiS.
Sprawa Antoniego Pikula
Reporter programu "Czarno na białym" w TVN24 dotarł jednak do akt IPN, z których wynika, że podpis Piotrowicza znalazł się pod aktem oskarżenia przeciwko Antoniemu Pikulowi.
Działacz Solidarności został podczas stanu wojennego oskarżony o nielegalne rozprowadzanie ulotek. Pikul spędził w areszcie trzy miesiące, groziły mu trzy lata więzienia. Ostatecznie nie został skazany. W samym procesie dotyczącym jego sprawy Piotrowicz już nie uczestniczył.
Partyjnego kolegę dzień później wziął w obronę poseł Bogdan Rzońca (PiS), który zapewniał, że wielokrotnie rozmawiał z Pikulem na temat Piotrowicza.
– Ze słów pana Antoniego Pikula wynika jednoznacznie, że postawa pana posła, wtedy prokuratora, była jedynym sposobem na uchronienie go przed więzieniem – przekonywał z mównicy sejmowej Rzońca i dodał: – Zapytajcie pana Pikula. On jest, żyje.
Reporter "Czarno na białym" postanowił więc osobiście skontaktować się z Antonim Pikulem – dziś wiceburmistrzem Jasła – i zapytać go o przeszłość posła PiS. – Pan Stanisław Piotrowicz nie udzielał żadnej pomocy ani mnie, ani innym osobom związanym z solidarnościowym podziemiem – powiedział reporterowi TVN24. To samo powtórzył 7 grudnia w programie "Fakty po Faktach". – Nie może być tak, że człowiek, który był w aparacie represji, dzisiaj ustala normy moralne i poucza wszystkich – mówił Pikul.
– Ja posiadam wiedzę właśnie od pana Pikula taką, a nie inną i tyle miałem do powiedzenia – tłumaczył później Rzońca, który brał w obronę Piotrowicza. – To, co mówi pan Pikul, to jego sprawa – dodał.
Krzyż zasługi
Później okazało się, że w 1984 r. Piotrowicz otrzymał od Rady Państwa PRL Brązowy Krzyż Zasługi. 8 grudnia 2016 r. "Fakty" TVN ujawniły treść uzasadnienia dla tej decyzji.
"W organach prokuratury PRL pracuje od października 1976 r., jest pracownikiem pilnym i zdyscyplinowanym, ambitnym i wydajnym. Powierzone mu obowiązki wykonuje prawidłowo" – stwierdzono w dokumencie.
Poczynione ustalenia wykorzystuje do wszechstronnej działalności profilaktycznej. Wiele uwagi poświęca popularyzacji prawa zwłaszcza w środowiskach młodzieżowych. Aktualnie uczestniczy w pracy organizacji partyjnej i radzie pracowniczej, pełniąc między innymi funkcję kierownika szkolenia partyjnego i społecznego inspektora pracy
fragment uzasadnienia dla decyzji o przyznaniu Brązowego Krzyża Zasługi dla Stanisława Piotrowicza
– Treść tego uzasadnienia mówi nam o aktywności w prokuraturze i aktywności społecznej, tudzież o aktywności partyjnej. Jest wzorowym prokuratorem PRL – tak uzasadnienie komentował w rozmowie z TVN24 historyk prof. Andrzej Friszke.
- Chyba nikt nie ma wątpliwości, że pan prokurator Piotrowicz kłamie. Można powiedzieć, że czasy się zmieniają, a pan prokurator Piotrowicz ciągle walczy z opozycją – skomentował działania posła PiS Stanisława Piotrowicza poseł PO Marcin Kierwiński.
– Opozycjoniści dostawali wtedy kilka razy kijem przez plecy, a on dostał order? Za co? – pytała posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz. Zdaniem Jakuba Kuleszy, rzecznika Kukiz'15 "wyborcy powinni mieć tego świadomość, oddając na niego głos, a pomimo tego niestety na niego głosowali".
– Platforma, Nowoczesna, PiS to są wszystko partie, które mają członków, którzy rozpoczynali swoją piękną partyjniacką karierę w PZPR. Jest jeden klub w Sejmie, który nie ma członków z PZPR i jest to Kukiz’15 – dodawał Stanisław Tyszka z Kukiz'15.
Odpowiedź Piotrowicza
12 grudnia Piotrowicz zwołał konferencję prasową, podczas której zabrał głos w sprawie swojej przeszłości. Jak mówił, jest "atakowany najbardziej w państwie, bo jest twarzą w walce o wprowadzanie ładu konstytucyjnego w Trybunale Konstytucyjnym". – Nigdy nie oskarżałem opozycjonistów. Pomagałem opozycjonistom – powtórzył.
Tłumaczył, że w czasach PRL jego obowiązki sprowadzały się do prowadzenia postępowań przygotowawczych w sprawie przestępstw pospolitych, a nie politycznych.
Przyznał, że kiedy przywieziono mu gotowy akt oskarżenia dotyczący Pikula z poleceniem, aby go podpisać, złożył na nim parafkę. – Parafowałem, ale ze świadomością, że nie będzie on (akt oskarżenia – red.) skuteczny. Tak też się stało – wyjaśniał.
Piotrowicz powiedział, że Pikul "ciepło" się o nim wypowiadał po opuszczeniu zakładu karnego. – Mówił, że jest mi bardzo wdzięczny. Dziś patrzę prosto w twarz panu Antoniemu Pikulowi: panie Antoni, co się stało, że dziś pan zmienił swoje wypowiedzi? – pytał Piotrowicz podczas spotkania z dziennikarzami.
Dodał, że oprócz sprawy Pikula miał do czynienia jeszcze z jedną polityczną, którą umorzył. Jak mówił, jej świadkowie "dziś to potwierdzą", że są mu "wdzięczni". – Nie mam powodów do tego, ażeby się wstydzić – podkreślał.
– Prokuratorzy wydłużali wtedy ramię służb bezpieczeństwa. Pan Piotrowicz nie ma się czym chwalić i żadne wybielanie mu nie pomoże – komentował słowa posła PiS Rafał Grupiński z PO. – Opierajmy się na faktach: pan Piotrowicz był prokuratorem w stanie wojennym, otrzymał order i podpisał akt oskarżenia pana Pikula. Apelujemy o to, aby ustąpił z funkcji – mówił z kolei Grzegorz Furgo (Nowoczesna).
– Wystarczy mi to, co usłyszałem publicznie od pana posła Stanisława Piotrowicza. Mam poczucie, że znam prawdę historyczną na jego temat – mówił po konferencji Jacek Sasin (PiS). – Nie jest dobrym grzebanie w życiorysach. Jest dobrym ocenianie postawy dzisiaj, postawy wobec naszej historii, bolesnych wydarzeń – dodał.
– Opozycja, która jest dramatycznie bezradna, nie ma żadnych argumentów merytorycznych i powraca w kółko do tych samych pytań, na które odpowiadamy od lat. Nie ma żadnego powodu, żeby sprawą Stanisława Piotrowicz się nadal zajmować – komentował wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS).
Próba odwołania
W związku z ujawnionymi informacjami na temat działalności Piotrowicza w czasach PRL opozycja domagała się usunięcia go z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Wniosek w tej sprawie trafił do komisji 15 grudnia. Po burzliwej debacie na ten temat poseł utrzymał jednak swoje stanowisko dzięki wsparciu PiS, które zadeklarowało, że nie poprze wniosku opozycji.
Piotrowicz wielokrotnie mówił też, że nie widzi powodu, by rezygnować z mandatu posła.
Tomasz Setta, tvn24.pl