To miał być kolejny rekordowy rok pod względem liczby Polaków wyjeżdżających na wakacje z biurami podróży. Prognozy te brutalnie zweryfikowała jednak pandemia COVID-19, która praktycznie całkowicie zamroziła branżę turystyczną na kilka miesięcy. Trwa liczenie strat, a każdy nowy klient jest na wagę złota. Powoli wracają loty czarterowe, niskimi cenami kuszą linie lotnicze. Prawdziwym wygranym tego sezonu może być jednak rynek krajowy. Przedstawiamy, jak wygląda zupełnie nowa rzeczywistość turystyczna w dobie pandemii.
Polacy powoli zaczynają realizować plany wakacyjne. Koronawirus spowodował jednak zmianę podejścia u turystów, dla których bezpieczeństwo wygrywa z niską ceną. Oferta turystyczna pozostaje okrojona, bo choć otwarto granice wewnętrzne Unii Europejskiej, to nadal po przyjeździe do niektórych krajów czeka nas obowiązkowa kwarantanna.
Tak jest w przypadku choćby Słowenii. Dwutygodniowa kwarantanna jest obowiązkowa, jeżeli zamierzamy spędzić w tym kraju więcej niż 12 godzin. Polska nie znalazła się bowiem na liście krajów bezpiecznych, która została stworzona przez tamtejszy rząd na podstawie danych o liczbie zakażeń. Jeżeli jednak tylko przejeżdżamy przez Słowenię – na przykład w drodze do Chorwacji – i spędzimy w tym kraju mniej niż 12 godzin, to obowiązek kwarantanny nas nie dotyczy.
Z dwutygodniową kwarantanną trzeba się liczyć po wjeździe do Irlandii. Ponadto do odwołania Polacy nie mogą wjechać do Rosji. Wyjątek stanowią członkowie rodzin obywatela Federacji Rosyjskiej, czy sportowcy pracujący na terytorium tego kraju.
Niektóre kraje, popularne wśród turystów z Polski, otworzyły swoje granice dopiero w ostatnich dniach. Wielka Brytania zniosła obowiązkową kwarantannę dla części krajów, w tym Polski, od 10 lipca. Nieco później, bo od 15 lipca, zrobi to Norwegia. Od początku lipca obowiązek kwarantanny zniknął w przypadku wjazdu do Turcji. Należy jednak pamiętać, że przynajmniej do 14 lipca - zgodnie z rozporządzeniem - do Polski nie mogą przylatywać samoloty rejsowe ani czarterowe z Turcji. Od tego miesiąca w pełni otworzyła swoje granice Czarnogóra. Hiszpania 21 czerwca przywróciła ruch turystyczny dla krajów strefy Schengen, z wyjątkiem Portugalii. Od 20 czerwca dotychczasowe obostrzenia w ruchu osobowym z terytorium Polski zniosła Słowacja.
Bez konieczności odbycia kwarantanny już od kilku tygodni wjedziemy również do Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Francji oraz Włoch.
Wakacje w dobie pandemii
- Dla nas rzeczywistość zmieniła się diametralnie 14 marca, kiedy zamknięto granice i zawieszono loty międzynarodowe – opowiada Maciej Szczechura, członek zarządu spółki Rainbow Tours.
Loty międzynarodowe zawieszono na prawie trzy miesiące. Połączenia do niektórych krajów wznowiono 17 czerwca. Od początku czerwca możemy też latać samolotami po terytorium kraju.
Nie oznacza to jednak, że biura podróży od razu wznowiły loty czarterowe. Bo choć spodziewały się otwarcia granic i przywrócenia lotów, to jednak potrzebowały czasu na przygotowanie wyjazdów w nowym reżimie sanitarnym. Przeszkodą był też wprowadzony limit pasażerów w samolotach, który zniknął 1 lipca.
Przedstawiciele biur podróży zaznaczają, że to kluczowa zmiana. - W przypadku gdyby tak zwana szachownica pozostała, najprawdopodobniej nigdzie byśmy nie polecieli, dlatego że loty czarterowe nie opłacałyby się. Jesteśmy branżą działającą na bardzo niskiej marży – wyjaśnia Maciej Szczechura. Wylicza, że jedno puste miejsce w samolocie w obie strony nad basen Morza Śródziemnego kosztuje firmę 800 złotych. Ten koszt zostałby przerzucony na klienta.
Pierwsze loty czarterowe
Wakacyjne wyjazdy z biurami podróży "odmrożono" na początku lipca. - Pierwsze wyloty po wznowieniu działalności operacyjnej odbyły się 3 lipca do Grecji i Bułgarii. Nie było żadnych zaskakujących sytuacji, staramy się na bieżąco aktualizować informacje odnośnie procedur bezpieczeństwa. Odprawy lotniskowe przebiegały bez zakłóceń, podobnie jak zakwaterowanie klientów w hotelach w krajach docelowych i sam wypoczynek – informuje Piotr Henicz, prezes Itaki. Jak zaznacza, pierwsze samoloty, które wyleciały, były wypełnione. Biuro od 14 lipca wznawia wycieczki do Albanii, od 16 lipca na Cypr, od 20 lipca do Hiszpanii, od 21 lipca do Portugalii, a pod koniec lipca – do Włoch.
Pierwsze wyjazdy turystyczne do Bułgarii, Grecji oraz na Majorkę uruchomiło także TUI Poland. Wyjazdy do Grecji, Bułgarii i Chorwacji na początku lipca "odmroził" również Rainbow Tours. Wkrótce mają ruszyć wycieczki między innymi na Wyspy Kanaryjskie, Cypr i Sycylię.
- Zakładamy, że lista będzie się powiększać. Na przykład już jest mowa, że Czarnogóra, która nie jest w Unii Europejskiej, będzie dołączona na dniach do listy krajów, gdzie można polecieć, a to też jest ostatnimi czasy dosyć popularny kierunek wczasowy Polaków – zaznacza Maciej Szczechura.
Piotr Henicz, prezes Itaki, podkreśla, że w sprzedaży jest obecnie większość oferty na tegoroczne lato. Jego zdaniem na razie jest zbyt wcześnie, by oceniać realne zainteresowanie Polaków wycieczkami zagranicznymi. - Przede wszystkim na pierwszych wylotach "zgromadzili się" klienci, który zarezerwowali wakacje we wcześniejszych terminach - na przykład kwiecień czy maj - i czekali na pierwsze możliwe wyloty. Trudno więc ocenić realny popyt – tłumaczy. Dane są jednak niepokojące. Sprzedaż wycieczek w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem spadła bowiem aż o 80 procent.
Największą popularnością, podobnie jak w poprzednich latach, cieszy się Grecja. - Klienci kierują się bogatą i zróżnicowaną ofertą hoteli, a także faktem, że greckie wyspy odnotowały małą liczbę zakażeń koronawirusem. Istotnym czynnikiem jest także cena – wskazuje prezes Itaki.
Przeceny?
Osoby, które liczą na wielkie przeceny wakacyjnych wyjazdów w związku z pandemią COVID-19, najprawdopodobniej rozczarują się. – Uważam, że ceny wyjazdów na tegoroczne wakacje średnio nie będą niższe od zeszłorocznych. Mniejszy będzie zapewne popyt, ale też niższa będzie podaż. Wyjątkowo atrakcyjne ceny mogą pojawić się na niektóre terminy tam, gdzie klienci, którzy zrobili rezerwacje jesienią, nie zdecydują się na wylot i w ostatniej chwili biura podróży siłą rzeczy wystawią takie oferty na rynek. Wtedy one będą w lepszych cenach, bo mamy mało czasu do wyjazdu – przewiduje Maciej Szczechura.
- Spodziewamy się, że ceny będą rosły wraz ze wzrostem zainteresowania i spadkiem dostępności miejsc. Teraz jest dobry moment, aby szukać atrakcyjnych cenowo wakacji – ocenia Marcin Dymnicki, dyrektor zarządzający TUI Poland.
Klaudyna Fudala, rzecznik prasowy agenta turystycznego Wakacje.pl twierdzi, że obecnie "najtańsze są zdecydowanie Bułgaria czy Albania – za tydzień wakacji zapłacimy nawet około 1800 złotych za osobę, nieco więcej trzeba zapłacić za urlop w Grecji – powyżej 2 tysięcy złotych, najczęściej 2500 złotych". - Jak co roku droższa jest Hiszpania i tu płacimy około 3 tysiące złotych za osobę – dodaje. Należy jednak pamiętać, że ceny ofert turystycznych zależą od wielu czynników, w tym od wybranego terminu imprezy czy standardu hotelu.
W ofercie są także wyjazdy na sezon zimowy – od listopada do marca – w egzotyczne miejsca, takie jak Meksyk, Tajlandia czy Kenia. Wszystko to jednak odbywa się przy założeniu, że będą stopniowo znoszone kolejne ograniczenia. Dlatego dopiero za kilka miesięcy może okazać się, czy taka wycieczka dojdzie do skutku.
Przedstawiciele biur podróży wspominają także o wyjątkowej sytuacji wywołanej pandemią COVID-19. Już kilka tygodni temu uruchomiono bowiem ofertę na przyszłoroczne wakacje. W poprzednich latach takie wycieczki pojawiały się w systemie rezerwacyjnym jesienią, czyli kilka, a nie kilkanaście miesięcy przed startem sezonu. - Uruchomiliśmy ją nie dlatego, że maj był momentem, kiedy drzwiami i oknami walili nowi klienci, żeby kupować wakacje na lato w przyszłym roku, tylko po to, żeby klienci, którzy mieli wyjazdy na maj i czerwiec tego roku, mogli przesunąć sobie swój wyjazd o rok – wyjaśnia Maciej Szczechura z Rainbow Tours.
Wakacje w kraju
Ale prawdziwym wygranym tegorocznych wakacji może być rodzimy rynek turystyczny. Z kwietniowych badań zleconych przez Polską Organizację Turystyczną wynika, że aż 82 proc. Polaków, którzy wybiorą się na wyjazd w sezonie wakacyjnym, chce go zrealizować w kraju. Mniej, bo 12,7 proc. chce wyjechać za granicę, a 5,4 proc. jeszcze nie wie, gdzie będzie wypoczywało.
Podobne wyniki przyniósł sondaż przeprowadzony w czerwcu przez CBOS. Z badania wynika, że spośród osób, które planują wyjazd z co najmniej jednym noclegiem, aż 80 proc. zakłada, że spędzi go w kraju. Nieco więcej niż co dziesiąty badany zakładał, że urlop spędzi zarówno w polskim, jak i w zagranicznym kurorcie. Co dwudziesty planował wakacje wyłącznie za granicą. 4 proc. badanych jeszcze nie wiedziało, jak będą wyglądały ich wakacje.
- Z naszych doświadczeń wynika, że odsetek wskazań na wyjazd krajowy jest wyższy niż zazwyczaj. Wynikać to może z sytuacji epidemiologicznej, środków bezpieczeństwa podejmowanych przez polską branżę turystyczną oraz tego, że Polacy nie chcą się zbytnio oddalać od domów – sugeruje Robert Andrzejczyk, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej.
Wciąż nie jest za późno, by zarezerwować pokój w hotelu w kraju. - Są jeszcze wolne miejsca praktycznie na każdy letni termin – informuje Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest & Hotels. Sieć Zdrojowa Hotels tworzy 12 obiektów położonych nad morzem i w górach.
- Otworzyliśmy już wszystkie hotele i obiekty z apartamentami wakacyjnymi, robiliśmy to sukcesywnie od zniesienia pierwszych restrykcji w maju. Wtedy obłożenie było 10-procentowe, w weekend czerwcowy – od 40 do 90 procent. Powoli się odbudowujemy przez zwiększone rezerwacje składane przez Polaków, ale też niemieckich turystów, jednak nie osiągnęliśmy jeszcze obłożenia z lat ubiegłych – przyznaje Wróblewski.
Paulina Mazurkiewicz-Kurek, dyrektor pionu finansów w Polskim Holdingu Hotelowym, podkreśla, że "ze względu na okres wakacyjny większym zainteresowaniem cieszą się obiekty hotelowe znajdujące się w miejscowościach wypoczynkowych". - W tym roku zainteresowanie jest również wysokie, podobnie jak w latach poprzednich. Polacy czują głód podróżowania i chęć odpoczynku w polskich kurortach zlokalizowanych zarówno w górach, jak i nad morzem – mówi. Do Polskiego Holdingu Hotelowego należy 27 obiektów hotelarskich zlokalizowanych między innymi w Gdańsku, Juracie i Międzyzdrojach.
Zmieniający się trend dostrzegają także biura podróży, które wprowadzają kierunki krajowe do swojej oferty. - Oferta na wyjazdy krajowe została wprowadzona w maju, nie mamy tu odniesienia do zeszłego roku, średnia cena to 1400 złotych – informuje Piotr Henicz. - Posiadamy również szeroką ofertę noclegów w Polsce i w tym roku widzimy wzrost zainteresowania – dodaje Marcin Dymnicki, dyrektor zarządzający TUI Poland.
Rzecznik prasowy Wakacje.pl zaznacza jednak, że trudno porównywać oferty zagraniczne i krajowe, "bo oferta polska jest szersza i bardziej zdywersyfikowana niż ta zagraniczna". - W Polsce mówimy o domkach letniskowych, pensjonatach, hotelach średniej klasy, kempingach, po resorty spa. Za pobyt w hotelu trzygwiazdkowym zapłacimy od około 400 złotych za osobę za tygodniowy pobyt bez wyżywienia. Za najlepsze, najwyżej oceniane hotele (pięciogwiazdkowe – red.) ta kwota wynosi około 1500-1800 złotych za osobę – wyjaśnia Klaudyna Fudala. Powyższe ceny dotyczą ofert na lipiec i sierpień.
Z raportu "Polak na wakacjach", którego autorem jest Związek Banków Polskich, wynika, że za tygodniowy wyjazd zapłacimy relatywnie najmniej w górach. Tygodniowy pobyt w najtańszych kwaterach w okolicach Zakopanego kosztuje już od 270 złotych za osobę, ale takich okazji nie ma wiele. Trzeba się zatem liczyć z wyższymi cenami. Jak wynika z raportu, w obiekcie trzygwiazdkowym koszt zakwaterowania jednej osoby na tygodniowy pobyt w górach zaczyna się od 650-850 złotych.
Relatywnie najwyższe ceny zakwaterowania dotyczą morza, choć w Łebie czy Kołobrzegu można znaleźć oferty zaczynające się od 570-590 złotych za tygodniowy pobyt dla jednej osoby. - Ceny są bardzo zbliżone do cen z ubiegłego roku. Jeżeli chcemy najniższą cenę, rezerwujmy pobyty bezpośrednio w hotelach z pominięciem portali rezerwacyjnych. W działach rezerwacji zawsze można negocjować cenę lub warunki oferty – sugeruje Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest & Hotels.
Oferta krajowa to jednak nie tylko morze, góry albo jeziora. Już wiadomo, że część turystów wybrała wypoczynek na wsi, gdzie w nowej rzeczywistości łatwiej zachować dystans społeczny. - Coraz więcej osób jako miejsce wypoczynku wybiera wieś. Turyści podążają za nowymi trendami w turystyce, w tym slow life, a także chcą odpocząć z dala od miast i zgiełku – twierdzi Robert Andrzejczyk, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej. Jak dodaje, z informacji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że większość kwater agroturystycznych jest już zarezerwowana do września.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec grudnia 2019 roku liczba gospodarstw agroturystycznych w Polsce wynosiła ponad 8,1 tysiąca. Najwięcej z nich znajduje się w województwach małopolskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim.
Wyjazdy indywidualne
Turystów z Polski kuszą swoimi ofertami także linie lotnicze. Od 17 czerwca nie obowiązuje zakaz lotów międzynarodowych. Nie oznacza to jednak, że polecimy wszędzie. Zakaz nadal dotyczy Szwecji i Portugalii. Dopuszczone zostały za to rejsy do lotnisk położonych w krajach członkowskich Unii Europejskiej – poza wyżej wymienionymi wyjątkami – oraz Norwegii, Szwajcarii, Islandii, Liechtensteinu, Czarnogóry, Gruzji, Japonii, Kanady, Albanii, Republiki Korei i Ukrainy.
Z trójki największych linii lotniczych operujących w Polsce połączenia międzynarodowe wznowił jako pierwszy Wizz Air. Od 17 czerwca z węgierskim przewoźnikiem można polecieć do Bułgarii, Chorwacji albo Włoch. Wizz Air oferuje połączenia między innymi do Bergamo, Burgas, Paryża, Rzymu Fiumicino oraz na Teneryfę.
Polskie Linie Lotnicze LOT i Ryanair wznowiły rejsy międzynarodowe na początku lipca. W letniej siatce połączeń narodowego przewoźnika (lipiec i sierpień) znajduje się 36 kierunków europejskich. Od 3 lipca można polecieć z LOT-em do Chorwacji, Hiszpanii, Włoch, Malty, Bułgarii, Czarnogóry, Gruzji, Macedonii, na Cypr, do Albanii, a także na wyspy Santorini, Kos, Korfu, Kreta i Rodos. Jak czytamy w komunikacie PLL LOT, "bilet w jedną stronę z bagażem podręcznym można kupić już od 99 złotych, w dwie strony od 199 złotych". "Rejsy nastawione są na ruch turystyczny, dlatego w sprzedaży dostępna jest tylko klasa Economy" – podkreślono.
Irlandzki przewoźnik od 1 lipca uruchomił prawie 200 tras z i do Polski. Na liście są takie kraje jak Grecja, Cypr, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Hiszpania czy Portugalia. Ceny biletów zaczynają się od 89 złotych. Dodatkowo linie lotnicze po stratach wywołanych zamknięciem nieba wprowadzają kilkudniowe zniżki na przykład w wysokości 20 procent.
Zasady bezpieczeństwa
Osoby wyjeżdżające na wakacje muszą pamiętać o zasadach bezpieczeństwa. Na pokładzie samolotu obowiązuje noszenie maseczek. Dotyczy to zarówno pasażerów, jak i stewardess oraz stewardów. Z obowiązku zakrywania ust i nosa jest wyłączony personel lotniczy, jeżeli przebywa w kabinie pilota. Obowiązek nie dotyczy również dzieci do ukończenia czwartego roku życia oraz osób, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia.
Pasażerowie są także zobowiązani do wypełnienia przed lądowaniem karty lokalizacji podróżnego.
Samolotem nie poleci pasażer:
- którego temperatura ciała jest równa albo przekracza 38 stopni Celsjusza,
- który nie złożył podczas odprawy oświadczenia o stanie zdrowia według wzoru udostępnionego przez przewoźnika lotniczego,
- który nie przestrzega obowiązku zakrywania ust i nosa przy pomocy maseczki.
Klienci biur podróży muszą przygotować się na to, że oferta all inclusive będzie wyglądała inaczej niż dotychczas. W przypadku niektórych krajów są specyficzne wytyczne. - Na przykład w Grecji w autokarze może być zajętych 65 procent miejsc – precyzuje Maciej Szczechura, członek zarządu spółki Rainbow Tours.
Niektóre ograniczenia dotyczą także samych hoteli. - All inclusive w tym roku nie będzie polegało na tym, że jest szwedzki stół, gdzie można samemu brać jedzenie, tylko osoba z obsługi będzie podawała jedzenie. Nie będzie też ogólnodostępnych dystrybutorów do napojów, będą napoje butelkowane –informuje Szczechura.
Grupa TUI zdecydowała się na wdrożenie we wszystkich hotelach 10-punktowego katalogu zwiększonych środków higieny i ochrony. Ograniczony zostanie dostęp do punktów samoobsługowych, jak na przykład do otwartych szwedzkich bufetów. Posiłki będą podawane przez odpowiednio zabezpieczonych pracowników.
Marcin Dymnicki, dyrektor zarządzający TUI Poland, wskazuje, że stoliki w restauracjach zostaną rozstawione w półtorametrowej odległości, a godziny posiłków zostaną wydłużone, by wszyscy turyści mogli spokojnie zjeść. Ponadto wszystkie animacje, aktywności i programy rozrywkowe będą realizowane w mniejszych grupach.
Rzecznik prasowy Wakacje.pl podkreśla, że kluczowe jest zachowanie odstępów i zapewnienie przestrzeni, a także regularna dezynfekcja i odstępy na plaży. W Tunezji hotele muszą posiadać obowiązkowy certyfikat bezpieczeństwa. Również w Turcji hotele są kontrolowane. Na wypadek kwarantanny zostawiane są puste skrzydła budynku lub piętra. - Na stronie internetowej oraz w korespondencji z klientami informujemy o zasadach wjazdu, nasi konsultanci są przeszkoleni i odpowiadają na pytania klientów – zaznacza Klaudyna Fudala.
Odrabianie strat
W ubiegłym roku biura podróży sprzedały 7,8 miliona wycieczek. - Przez trzy miesiące nie lataliśmy nigdzie i to może nie był szczyt sezonu, ale czerwiec. To już jest całkiem przyzwoity miesiąc, więc mamy kwartalną wyrwę – szacuje Maciej Szczechura.
Itaka w zeszłym roku obsłużyła prawie 900 tysięcy klientów, z kolei Rainbow Tours – ponad pół miliona. - Z tego pół miliona ponad 300 tysięcy przypada na okres wakacji. W związku z tym teraz wszystko będzie zależało od tego, jak szybko nastąpi restart sezonu. Będzie dobrze, jeżeli w lipcu poleci 30 procent klientów. Natomiast liczymy, że sierpień będzie dużo lepszy, a wrzesień jeszcze lepszy – zaznacza członek zarządu Rainbow Tours.
Nadzieją dla biur podróży może być wydłużanie sezonu wakacyjnego o wrzesień czy nawet październik. W tym okresie w krajach południa Europy także możemy liczyć na słoneczną pogodę i wysokie temperatury.
Na to, że stopniowo uda się odrobić straty, liczy także polska branża hotelarska. Na pewno nie stanie się to jednak w tym roku. - Do stanu przed COVID-19 branża nie wróci przez lata, niemożliwe jest jej odbudowanie jednym sezonem letnim. To złudzenie, które funkcjonuje tylko w mediach i w ocenie opinii publicznej. Zwłaszcza że hotele nie były zamknięte kilka tygodni, ale kilka miesięcy. Większość od połowy marca do końca maja, a wiele hoteli miejskich dalej nie jest otwartych lub notuje znikome obłożenie – prognozuje Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest & Hotels.
W ocenie Pauliny Mazurkiewicz-Kurek, dyrektor pionu finansów w Polskim Holdingu Hotelowym, hotele wypoczynkowe są w dobrej sytuacji. - Celem naszej firmy jest zakończenie roku z wynikiem pozytywnym, mając jednak w świadomości, że nie będziemy w stanie osiągnąć zabudżetowanego wcześniej wyniku finansowego – podkreśla.
Zdecydowanie gorzej przedstawia się sytuacja hoteli biznesowych. - To jest związane przede wszystkim z globalnym zamrożeniem wyjazdów służbowych w większych czy mniejszych korporacjach. To samo dotyczy ważnego dla tego typu hoteli sektora MICE (turystyki biznesowej – red.), konferencji oraz kongresów – wyjaśnia Mazurkiewicz-Kurek.