Nieznana Etiopka Girmawit Gebrzihair zdobyła brązowy medal na młodzieżowych mistrzostwach świata w lekkiej atletyce, choć nie dlatego znalazła się na ustach kibiców z całego świata. Oficjalnie ma 16 lat, ale... wygląda na zdecydowanie starszą. Także w innych dyscyplinach sportu chęć zdobycia sławy i medali powoduje, że zawodnicy decydują się na nieuczciwe zaniżanie swojego prawdziwego wieku. Podejrzenia o "przekręcanie licznika" padały nawet na gwiazdy piłki nożnej czy koszykówki.
"Wnuki na trybunach"
Lekka atletyka to dyscyplina, w której często padają podejrzenia o podrabianie dokumentów. Można było się o tym przekonać na mistrzostwach świata do lat 20, które odbywały się w lipcu w fińskim Tampere. Trzecia w biegu na 5 tysięcy metrów była na tych zawodach niejaka Girmawit Gebrzihair. Ktoś, dopóki nie zobaczy jej zdjęcia, może powiedzieć, że to bardzo zdolna juniorka. Według dokumentów Etiopka urodziła się 21 listopada 2001 roku. Jednak niezwykle trudno w to uwierzyć.
Gebrzihair wygląda na tyle dojrzale, że obserwatorzy od razu zaczęli mówić o jej podejrzanym wieku i prawdopodobnym oszustwie. W 16 lat Etiopki nie uwierzył m.in. hiszpański specjalista od biegów na 200 i 400 metrów, Oscar Husillos.
"Jej dzieci/wnuki na trybunach oglądają ją biegnącą w mistrzostwach do lat 20" – napisał ironicznie na Twitterze Husillos i zamieścił zdjęcie zmęczonej twarzy pani Girmawit.
Z prawdopodobnego oszustwa Etiopki szydzili zresztą internauci z całego świata. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) nie wypowiedziało się oficjalnie na ten temat, mimo że to przecież światowe władze są odpowiedzialne za sprawdzanie informacji dostarczonych przez poszczególne kraje. Nieoficjalnie za to pojawiły się doniesienia, że do IAAF został skierowany wniosek o zbadanie całej sprawy. Gdyby Girmawit udowodniono oszustwo, grozi jej dyskwalifikacja i odebranie medalu. Na razie sprawa przycichła.
"Niesprawiedliwe i deprymujące"
Praktycznie na każdej dużej juniorskiej imprezie pojawiają się te same wątpliwości, dotyczące metryk poszczególnych zawodników, głównie z Afryki i Azji. Łysiejący i siwiejący "młodzieńcy" startowali między innymi podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata do lat 20 w Bydgoszczy w 2016 roku. Wówczas w biegu na 1500 m wygrała inna poważnie wyglądająca Etiopka, 18-letnia Adanech Anbesa.
Na wcześniejszych mistrzostwach świata juniorów w Eugene oraz Barcelonie w tej samej konkurencji startowała Polka Sofia Ennaoui.
- Zwróciłam uwagę, że niektóre wyniki znacznie odbiegają od pozostałych – wspomina polska biegaczka w rozmowie z Magazynem TVN24. – Także wygląd poszczególnych zawodników dawał wiele do myślenia. To bardzo przykre. Dla każdej młodej osoby rywalizowanie w mistrzostwach świata jest wielkim zaszczytem i chlubą. I mimo wielkich starań nie można odnieść sukcesu, bo część zawodników po prostu oszukuje. To bardzo niesprawiedliwe i deprymujące, bo nawet jak jesteś w świetnej formie, to nic nie możesz zrobić. Wiek biologiczny jest kluczowy, a wielu lat treningu nie da się nadrobić – wyjaśnia 10. zawodniczka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Tym samym juniorskie mistrzostwa świata stają się farsą, w której międzynarodowe władze lekkiej atletyki (IAAF) przymykają oko na wyraźne krętactwa.
- Tam zazwyczaj oszukują państwa, które są bardzo biedne. A dzięki medalom otrzymują środki na rozwój... młodzieży – tłumaczy Ennaoui.
"Ewidentne odmłodzenie zawodnika"
Przez lata z chęci zysku "odmładzali się” także piłkarze z Afryki. Wszystko dlatego, że młody talent miał większą szansę na angaż w europejskim klubie niż bardziej doświadczony gracz. W Polsce swego czasu pojawiły się spekulacje, że swój biologiczny "licznik” zmienił też reprezentant naszego kraju, Nigeryjczyk Emmanuel Olisadebe.
Nigeryjczyk pojawił się on nad Wisłą w 1997 roku jako zdolny 18-latek. Dobra gra w Polonii Warszawa zaowocowała otrzymaniem polskiego obywatelstwa.
"Oli" rozegrał w biało-czerwonych barwach 25 meczów i strzelił 11 goli. W eliminacjach do mistrzostw świata 2002 zdobył aż osiem bramek i stał się ulubieńcem polskich kibiców. Mimo że podopieczni trenera Jerzego Engela nie zrobili furory w Korei i Japonii, Polak z nigeryjskim paszportem mógł myśleć, że drzwi do wielkiej kariery stoją przed nim otworem. Miał w końcu dopiero 23 lata. Ale czy na pewno?
Jeszcze przed wyjazdem zawodnika do greckiego Panathinaikosu zaczęły się pojawiać spekulacje, co do jego wieku. Mirosław Skorupski, menedżer działający wówczas na polskim i afrykańskim rynku, oficjalnie twierdził w mediach, że Olisadebe jest znacznie starszy, a jego metryka została zmieniona. Słowa te podtrzymuje do dziś.
- Jak powiedziałem, że Olisadebe jest starszy, niż się wydawało, to zrobiła się awantura – wspomina Skorupski. - A to był fakt, o którym powiedzieli mi piłkarze, którzy znali go jeszcze z Nigerii. Jednym z nich był ówczesny zawodnik Hutnika Warszawa Innocent Udenyi Ndubuisi, który obecnie mieszka w USA. Kiedy "Oli" brał ślub, to nie wpuścił na wesele grupy nigeryjskich piłkarzy. I oni wtedy głośno powiedzieli, że wyciągną na niego kwity. A one pokazywały ewidentne odmłodzenie zawodnika. Tam była różnica nawet ośmiu lat! – zdradza były promotor. Jeśli okazałoby się to prawdą, piłkarz na mundialu w 2002 roku był już po trzydziestce.
W czasach, kiedy Olisadebe przyjechał do Polski, zmienianie metryk było nagminną praktyką zawodników z Afryki, którzy trafiali do Europy. Nigeryjczyk stanowczo twierdził jednak, że podał prawdziwy wiek i urodził się w 1978 roku. Odgrażał się nawet, że poda Skorupskiego do sądu za głoszenie nieprawdy. Nigdy tego nie zrobił.
- Widać nie miał przekonania – uśmiecha się Skorupski. - Teraz nie ma zresztą znaczenia, ile lat ma Olisadebe. On zrobił bardzo dużo dla polskiej reprezentacji i afrykańskich piłkarzy w Polsce. Wówczas każdy klubik chciał mieć u siebie drugiego Olisadebe. A że zakończył karierę wcześniej, niż się wydawało? No cóż, w pewnym wieku metryki się nie oszuka. Przestał grać, bo miał już swoje lata – obstaje przy swoim prezes stowarzyszenia "Daj Szansę".
Olisadebe grał na dobrym poziomie jeszcze w 2008 roku, kiedy został wicekrólem strzelców w chińskim klubie Henan Jianye. Na koniec swojej przygody z piłką w 2012 roku zaliczył epizod z greckim drugoligowcem PAE Weria. Miał wówczas oficjalnie 33 lata. Czyli nie aż tak wiele. Gdyby potwierdziły się informacje Skorupskiego, "Oli" zawiesiłby buty na kołku, mając blisko 41 lat.
Koledzy poświadczą
Dziesięć, dwadzieścia lat temu podejrzane metryki zawodników z Afryki nie były niczym zaskakującym. W wielu krajach Czarnego Lądu nie było sprawnej administracji, ani nie wydawano żadnych dokumentów poza kościelnymi. Tylko mały procent ludzi wiedział, kiedy się naprawdę urodził.
Większość sportowców miała dokumenty wystawione na podstawie tzw. oświadczeń. Można je było uzyskać za drobną opłatą. - Przychodził człowiek do urzędu i mówił, kiedy się urodził. A dwóch jego kolegów poświadczało ten fakt. Na tej podstawie urzędnik wystawiał dokument. Nie zawsze ktoś musiał chcieć się odmłodzić. Po prostu nie miał pojęcia, kiedy się urodził, bo nikt tego nie pamiętał – wyjaśnia Skorupski.
Bardzo często zdarzało się jednak, że piłkarze "odmładzali się", bo chcieli pokazać, iż są zdolni i będą mogli długo grać. Wywierali na nich presję także działacze sportowi, trenerzy czy menedżerowie z ich kraju, którzy nie bali się tuszować prawdy w imię przyszłego sukcesu.
"Zawsze oszukiwaliśmy"
- Wiem, że używamy dorosłych zawodników na mistrzostwach juniorów. Dlaczego mam o tym nie mówić? Taka jest prawda. Kiedy oszukujesz, pozbawiasz młode gwiazdy, które mogą grać w tych zawodach praw, które im się należą - przyznał w 2010 roku w rozmowie z BBC były prezydent nigeryjskiej federacji piłkarskiej Anthony Kojo Williams.
Nie chciał on wspierać podobnych praktyk, więc... stracił posadę zaledwie po kilku miesiącach.
Poważna walka z procederem fabrykowania metryk i odmładzania zawodników rozpoczęła się w 2009 roku, kiedy FIFA i władze Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej zaczęły stosować testy określające wiek kostny na podstawie rezonansu magnetycznego nadgarstka (MRI). Dzięki nim z ponad 90-procentową skutecznością można określić rocznik piłkarza.
- Te testy okazały się bardzo ważne – uważa Michał Zichlarz, dziennikarz i autor książki "Afryka gola!".
- Przed laty był duży problem z fałszowaniem metryk. Znani zawodnicy jak Jay-Jay Okocha czy Taribo West podawali, że mają tyle i tyle lat, a w rzeczywistości byli o wiele starsi. Światowe władze piłkarskie przedsięwzięły odpowiednie kroki, by było jak najmniej podejrzeń o zaniżanie wieku graczy. Po zastosowaniu testów rezonansem magnetycznym o fałszerstwa jest już znacznie trudniej – przekonuje w rozmowie z tvn24.pl Zichlarz.
Szybko okazało się, jak groźna jest to broń na oszustów. Po przeprowadzeniu wewnętrznych badań przed mistrzostwami świata do lat 17 w 2009 roku Nigeria nagle wycofała 15 graczy z imprezy, a Gambia - 11 z 18. To jednak nie do końca odstraszyło śmiałków z Czarnego Lądu. Zaledwie dwa lata temu, przed meczem kwalifikacyjnym do mistrzostw Afryki do lat 17, wspomnianego testu nie przeszło 26 nigeryjskich "młodzieżowców", przygotowujących się do spotkania z Nigrem. Zostali usunięci ze zgrupowania, ale do meczu i tak doszło. Komentatorzy podkreślali, że rok wcześniej Nigeria po raz piąty (rekordowy) wygrała mistrzostwa świata do lat 17, pokonując w finale Mali. Dlatego pozostają wątpliwości, czy tamte sukcesy osiągnięto uczciwie.
W 2016 roku także 14 Kameruńczyków zostało zawieszonych przez krajową federację za zaniżanie swojego wieku. Wszyscy również wpadli na badaniu rezonansem. Podobne przypadki zdarzały się w Senegalu, Gambii, Kenii oraz państwach azjatyckich.
Poszedł do szkoły w wieku dwóch lat
Nigeryjczycy mają największe "tradycje" w kombinowaniu z wiekiem swoich piłkarzy na wielkich imprezach. Już w 1988 roku, na igrzyskach w Seulu, trzech graczy Super Orłów skłamało w kwestii metryki urodzenia (w turnieju olimpijskim tylko trzech piłkarzy może mieć więcej niż 23 lata – red.). Drużyna została zdyskwalifikowana na dwa lata.
Do skandalu doszło także dziesięć lat później, kiedy na turnieju do lat 15 rozgrywanym we Francji odkryto, że w drużynie Republiki Południowej Afryki występował... student trzeciego roku inżynierii. Mężczyzna skończył 24 lata. Prawda wyszła na jaw, bowiem oficjalne dokumenty zatwierdzone przez lokalnego lekarza informowały, że piłkarz zaczął uczęszczać do szkoły w wieku dwóch lat.
Po zakończonej fiaskiem dla reprezentacji Nigerii rywalizacji o Puchar Narodów Afryki w 2010 roku, w lokalnych mediach toczono debaty na temat wieku liderów drużyny. Oburzeni internauci twierdzili, że ich gwiazdy są po prostu stare.
"Oficjalny wiek Nwankwo Kanu wynosi 33, a jego prawdziwy to 42. Obafemi Martins ma nie 25, ale 32 lata. Jay-Jay Okocha był o dziesięć lat starszy od swojego oficjalnego wieku w trakcie całej kariery, a Taribo West kończył ją po pięćdziesiątce" – wyliczał wpisy nigeryjskich blogerów brytyjski "The Guardian".
"To, co się teraz stało, jest potwierdzeniem wydarzeń z przeszłości, kiedy to większość graczy sfałszowała swój wiek przed zawodami. Teraz oni doszli do takich lat, że nie byli w stanie wytrzymać tempa rywali" – ocenił w "Lagos Guardian" jeden z tamtejszych działaczy piłkarskich. "Nasi chłopcy są starzy. Płacimy cenę za lata oszustw" – przyznał z kolei Ken Anugweje, były lekarz zespołu i działacz nigeryjskiej federacji.
O podejrzeniach wobec gwiazd reprezentacji Nigerii mówiono też głośno w Europie.
"Kiedy West do nas dołączył, twierdził, że ma 28 lat. Później zorientowaliśmy się, że dobiega czterdziestki. Ale ponieważ ciągle grał dobrze, nie żałowaliśmy, że zatrudniliśmy go w naszym zespole" – opowiadał były prezydent Partizana Belgrad Zarko Zecević, cytowany przez dziennik "The Independent".
Oczyszczeni z zarzutów
Oczywiście nie zawsze podobne oskarżenia się potwierdzają. Kiedy w 2016 roku Bayern Monachium kupił za 35 milionów euro 18-letniego Portugalczyka Renato Sanchesa, francuski trener Guy Roux oficjalnie stwierdził, że zawodnik jest znacznie starszy.
- Sam mówi, że ma 18 lat, ale myślę, że jest to nieprawda. Uważam, że on ma 23 lub 24 lata. Jego data urodzenia została ustalona, gdy piłkarz miał już kilka lat, a więc z pewnością nie jest poprawna - zakomunikował Roux.
Wkrótce okazało się jednak, że szkoleniowiec bardzo się pomylił. Portugalski dziennik "Diario de Noticias" przeprowadził śledztwo i dotarł do dokumentów ze szpitala w Lizbonie, które ostatecznie potwierdziły metrykę piłkarza.
O wprowadzanie w błąd w kwestii wieku posądzano też Josepha Minalę. Kiedy w 2014 roku działacze Lazio sprowadzali do siebie 17-letniego Kameruńczyka, zapewne nie spodziewali się, że wkrótce rozpęta się burza. Opublikowane w internecie zdjęcia Minali mogły sugerować, że jest on znacznie starszy, ponieważ jego twarz wyglądała dużo poważniej, niż lica jego rówieśników. Pojawiły się nawet insynuacje, że Kameruńczyk ma 42 lata. Stanowczo zaprzeczył temu Włoski Związek Piłki Nożnej, który powołał się na dochodzenie przeprowadzone przez prokuratora federalnego ligi. Z kolei Lazio zagroziło rozprawami sądowymi osobom, które podważałyby podany oficjalnie wiek Minali.
- Jeśli z nim porozmawiacie, od razu zauważycie, że to typowy nastolatek. Jeśli chodzi o wygląd, on miał po prostu trudne dzieciństwo. To cały sekret – wyjaśnił agent zawodnika Diego Tavano na łamach "La Gazzetta dello Sport".
50-latek w NBA
Do wystawiania podejrzanych metryk dochodziło też w koszykówce.
- W Afryce obniżanie wieku młodym koszykarzom było na porządku dziennym, kiedy rodziły się poszczególne kraje i panował tam administracyjny bałagan – przypomina Rafał Juć, jedyny polski skaut w historii, który pracuje w klubie NBA. - Teraz jest to już rzadki proceder. Agenci czasami przyślą jakieś niepewne dane 13-, 14- czy 15-latka. Ale tu fałszerstwo się nie opłaca i tego się unika. Jest przecież test kośćca. Zastosowano go na przykład na mistrzostwach Afryki do lat 17 i były zespoły, które musiały zrezygnować ze zgłoszenia kilku zawodników. Pojedyncze oszustwa pewnie czasem się zdarzają i to nie tylko w Afryce. Znam takie przypadki, że wiek młodym koszykarzom zmieniano też na przykład w Gruzji, Turcji, Macedonii czy Chinach. Wszystko oczywiście po to, by zainteresować danym graczem – wyjaśnia w wywiadzie dla tvn24.pl skaut Denver Nuggets.
Najbardziej znanym koszykarzem w historii NBA, który biegał po amerykańskich parkietach, będąc znacznie starszym niż większość sądziła, był mierzący 213 cm wzrostu Sudańczyk Manute Bol. Jego były trener z zespołu uniwersyteckiego Cleveland State Kevin Mackey zdradził bowiem, że wymyślił metrykę zawodnika z plemienia Dinka, kiedy sprowadził go do Stanów Zjednoczonych.
- Dałem mu datę urodzin, bo nikt nie wiedział, ile miał lat - powiedział były trener Cleveland State w rozmowie z serwisem zagsblog. - On sam nie miał pojęcia, kiedy się urodził. Całe biuro imigracyjne było pod wrażeniem Manute'a, więc przymknęli oko na pewne kwestie - wyjawił.
Co ciekawe, Bol nie zagrał nawet jednego meczu w barwach uczelni z Cleveland. On i dwóch innych zawodników z Afryki nie dostali pozwolenia na grę od władz ligi akademickiej NCAA. Do NBA jednak udało mu się trafić i występował tam w latach 1985-95.
- Dla sportowców wszystkie drzwi się otwierają, gdy mają 19 lat, a zamykają w wieku 35. A on prawdopodobnie miał 40-50 lat, kiedy grał w NBA. Tak właśnie uważam. Ale nikt już tego nie udowodni - ocenił Mackey, skaut Indiana Pacers.
Bol zmarł w 2010 roku po ciężkiej chorobie nerek.
Niefrasobliwy student
Obecnie za kulisami w NBA mówi się, że Kongijczyk z hiszpańskim paszportem Serge Ibaka może być starszy o trzy lata. Oficjalnie ma 28 wiosen. To, czy czasem nie 31, może obecnie być dla niego bardzo ważne.
- W przypadku całej kariery Ibaki wiek nie miał znaczenia – uważa Rafał Juć. - To dobry zawodnik, który znalazł sobie ważne miejsce w NBA. Dopiero w pewnym wieku metryka staje się istotna. Dla każdego klubu, który podpisuje długoterminowy kontrakt za wiele milionów dolarów, jest bardzo ważne, czy gracz będzie miał pod koniec umowy 32 czy 35 lat – analizuje.
O grze w NBA na pewno też marzył rodak Bola, Jonathan Nicola. I w 2016 roku wydawało się, że zdolny 17-latek ze szkoły średniej w kanadyjskim Ontario ma na to sporą szansę. Dominował na parkiecie, a jego postawą zaczęli już nawet interesować się skauci z USA. Wszystko do momentu, gdy odkryto mistyfikację Nicoli.
Okazało się, że wysoki zawodnik ze szkoły średniej w rzeczywistości ma... 29 lat. Kłamstwo wyszło na jaw przez niefrasobliwość Sudańczyka. Otóż kilka lat wcześniej ubiegał się o status uchodźcy w Stanach Zjednoczonych i za rok urodzenia podał 1986. Z kolei prosząc o stypendium w Kanadzie, odmłodził się o 12 lat. Szwindel wykrył amerykański urząd imigracyjny.
Co ciekawe, Nicola o zaistniałą sytuację obwinił swoją matkę. – Zawsze ją pytałem, ile mam lat, ale nie pamiętała. Nie przyjechałem tu, by skrzywdzić kogokolwiek. Nie jestem kłamcą. Moim celem było otrzymać wykształcenie i wrócić do domu, aby pomóc rodzinie – tłumaczył swoje zachowanie Sudańczyk na łamach "Toronto Star".