Złoto – jedyna pewna inwestycja od tysięcy lat. Teraz ceny tego kruszcu idą w górę, dając tym samym szansę na szybki zarobek. To kusi też oszustów. Nie chodzi już tylko o biżuterię z tombaku i pozłacane monety na ulicach czy targach. Obecnie fałszerze działają na międzynarodową skalę. Oferują certyfikowane sztabki, kuszą ogłoszeniami w sieci. Pamiętaj jednak: nie wszystko złoto, co się świeci.
"Nie ma nic pewniejszego!" – zachwala jeden z portali internetowych handlujących złotem. Czytamy: "złoto ma dużą wartość, niezależnie od niepewnych czasów". To prawda, ale dotyczy ona tylko prawdziwego złota, a nie czegoś, co tylko wygląda jak cenny kruszec.
"Złote, czyste złoto. Okazja!"
Najpowszechniej stosowana metoda wciskania fałszywek czy tombaku to "uliczne okazje", takie jak ta, która ostatnio skusiła mieszkankę Elbląga do kupienia 17 "złotych" monet za 10 tys. złotych polskich.
Od początku roku złoto podrożało o niemal 16 proc. To najlepszy kwartał od 1986 r. Na początku 2016r. uncja złota kosztowała 1100 dolarów, teraz cena waha się około 1260 dolarów.
Złoto drożeje od początku roku
Zadziałał schemat stosowany przez oszustów od dziesięcioleci. Podchodzi nieznajomy mężczyzna, który chce szybko, okazyjnie sprzedać "złote" monety (najpopularniejsze są dolary, czasami ruble, a nawet południowoafrykańskie krugerandy).Po chwili nagle pojawia się drugi klient, który szybko kupuje (w tym przypadku był to "lekarz"), idzie rzekomo do jubilera i wraca po chwili zachwycony wyceną, jaką miał usłyszeć. Wtedy ofiara oszusta nie ma już wątpliwości, korzysta z okazji i zostaje z nic niewartymi blaszkami. Mieszkanka Elbląga straciła w ten sposób 10 tys. złotych, w jednym z pomorskich miast starszy mężczyzna – blisko 100 tys. złotych. Takich spraw w skali kraju są dziesiątki. Ich liczba wzrasta, gdy cena złota na światowych rynkach rośnie. "Okazja" staje się jeszcze bardziej okazyjna.
Rada jest prosta: nie korzystać z takich ofert, a jeśli już, to sprawdzić złoto przed zakupem, a nie po.
Teraz jednak można stracić fortunę na inwestycjach w złoto potwierdzone certyfikatami, próbami i innymi dokumentami. Oszuści działają w sieci i to na skalę międzynarodową. Nie oferują już tombaku czy pozłacanego ołowiu.
Fałszywe złoto jest tak dobrze zrobione, że bez specjalistycznego sprzętu jesteśmy bezradni. Na nic filmowy trik z nagryzaniem kruszcu – prędzej połamiemy sobie zęby, niż poznamy prawdę.
Złoty kontrwywiad
Zakład Chemii w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. Tutaj pracują najlepsi w kraju specjaliści od sprawdzania autentyczności złota. Jeszcze nigdy nie mieli tyle pracy co teraz.
– Kilka lat temu takich spraw prawie w ogóle nie było, a teraz mamy już trzecią w ciągu kilku miesięcy – mówi podinsp. Anita Czerwińska z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, która przebadała ostatnio ponad 220 sztabek złota. A raczej coś, co złoto z powodzeniem udawało.
– Może źle to zabrzmi, ale czasami sama jestem pod wrażeniem tego, jakim kunsztem wykazują się fałszerze – uśmiecha się podinsp. Czerwińska.
Na dowód pokazuje sztabkę w eleganckim, certyfikowanym opakowaniu. Napisy informują, że pochodzi ona z Perth w Australii.
– Gdyby było to złoto, dostałby pan za to co najmniej 5 tys. złotych. Tyle że to prawdopodobnie fałszywka. Niech pan spojrzy tutaj – wyjaśnia i pokazuje dolną krawędź pięknie zdobionej sztabki.
Dopiero po chwili dostrzegamy niewielkie nierówności. To pierwszy sygnał ostrzegawczy.
(Bez)cenne opakowanie
W Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym mówią wprost o fali fałszerstw – o tyle trudnych do wykrycia, że przestępcy upodobali sobie podrabianie certyfikowanych sztabek złota. Każda z nich jest odpowiednio opakowana, ma hologramy i właściwy numer.
– Jakby pan rozerwał takie opakowanie, wartość kruszcu momentalnie spadłaby o kilkadziesiąt procent, bo można by go było sprzedać tylko jako złoty złom – wyjaśniają policjanci.
Dlatego zgodę na otwarcie każdej certyfikowanej sztabki musi wydać prokurator. Dokument taki to "zgoda na badania niszczące".
Trzy razy "tak"
Sprawdzanie autentyczności złota jest trzystopniowe. Procedura rozpoczyna się od dokładnego oglądania sztabki pod mikroskopem. W dużym zbliżeniu zaczynają się uwidaczniać różnice pomiędzy wyrobami mennic i fałszerzy-artystów. Tych drugich mogą zdradzić drobne nierówności i ślady po łączeniach różnych stopów.
Na kolejnych etapach do akcji wkracza spektrometr rentgenowski lub mikroskop elektronowy. Próbka zostaje umieszczona na stoliku mikroskopowym, który ostrzeliwany jest wiązką elektronów. Wzbudza ona atomy badanej próbki i analizuje powstałe w wyniku jej oddziaływania promieniowanie rentgenowskie.
– Ten wykres pokazuje, jak dużo promieniowania "zabrała" próbka – nadkom. Czerwińska wskazuje palcem na ekran monitora.
I wyjaśnia: – Atomy złota pod wpływem wzbudzenia wysyłają promieniowanie charakteryzujące je w sposób jednoznaczny. Jeśli w próbce nie ma złota, wysyłane jest promieniowanie charakterystyczne dla innych pierwiastków np. miedzi, niklu. Wówczas wiemy, że sztabka jest fałszywa.
Często konieczne jest przecięcie takiej sztabki, aby można było poznać jej strukturę wewnętrzną i przekonać się, jak gruba jest warstwa złota. – Wówczas przecinamy taką sztabkę za pomocą przecinarki metalograficznej – mówi podinsp. Anita Czerwińska. Jest to konieczne w przypadku większych sztabek, gdy warstwa złota na powierzchni jest dość gruba.
Miało być czyste złoto, była miedź
Jedna z badanych przez CLKP spraw dotyczyła próby wyłudzenia 60 tys. złotych. Dostawca wysłał pocztą do zainteresowanego inwestora trzy paczki, w których – rzekomo – miało być złoto, dokładnie 220 sztabek. Inwestor jednak odmówił odebrania paczek i zgłosił sprawę na policję. Funkcjonariusze zabezpieczyli materiał w Wydziale Przesyłek Niedoręczonych Poczty, a następnie wysłali do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w celu przeprowadzenia stosownych badań. Na podstawie przeprowadzonych badań losowo wybranych sztabek stwierdzono, że wykonane są one z miedzi pokrytej cienką warstwą niklu i złota. Funkcjonariusze nie chcą podawać więcej szczegółów, bo sprzedawca wciąż jest poszukiwany przez policję.
W zeszłym roku jubiler z Nysy kupił za 3 tys. złotych uncjową sztabkę. Dopiero potem zorientował się, że jest ona złota tylko na powierzchni. Oszukany jubiler zaalarmował policję, a ta zatrzymała podejrzanego 23-latka na gorącym uczynku, kiedy próbował wcisnąć kolejną (też fałszywą) sztabkę innemu jubilerowi. Zatrzymanemu grozi do ośmiu lat więzienia.
Złoto drożeje zazwyczaj wtedy, gdy na rynkach finansowych pojawia się strach. Niepewność zmusza inwestorów do ucieczki do tzw. bezpiecznej przystani. Od początku roku na rynkach panują raczej kiepskie nastroje, inwestorzy coraz częściej zamieniają aktywa na złoto. Natychmiast działa najprostsza z zasad ekonomii i większy popyt winduje cenę. Doskonale widać to w skali makro – wykres ceny złota z ostatnich 20 lat przypomina przekrój górskiego odcinka specjalnego Tour de Pologne – zaczyna się płaskim, nizinnym odcinkiem, a potem wjeżdża w wysokie góry. Przed atakiem terrorystów na USA wrześniu 2001 r. za uncję można było dostać 257 dolarów. 10 lat później było to już siedem razy więcej – bo świat nie jest już tak bezpiecznym miejscem.
Lupa i oko to już mało
Paweł Żuk jest głównym analitykiem w Inwestycjach Alternatywnych Profit. Firma handluje złotem i innymi cennymi kruszcami. Na jej stronie internetowej można szybko wybrać sztabkę (wszystkie w certyfikowanych opakowaniach), dodać do koszyka i niedługo potem cieszyć się z inwestycji. Na przykład za niecałe 900 złotych można zamówić 5 gramów złota z Niemiec.
Firma naszego rozmówcy również skupuje kruszec. Jednak w ostatnim czasie bardzo się to skomplikowało.
– Do niedawna patrzyliśmy na hologram, numery na sztabce i oglądaliśmy kruszec pod lupą. Teraz wszystko badamy spektometrem. Inaczej się nie da przy tej fali lewego złota – wyjaśnia Żuk.
Spektometr to ważące kilkadziesiąt kilogramów urządzenie podpinane do komputera. Musi być ciężki, bo ma ołowiane elementy oddzielające świat zewnętrzny od próbki, w którą uderza promieniowanie. W dużym uproszczeniu spektometr jest skanerem, który potrafi rozpoznać, jaki metal jest na powierzchni sztabki. A ta wiedza – połączona z bardzo dokładnymi wagami – ma dawać pewność co do badanych próbek.
Do skupowania złota trzeba było zatrudnić dodatkowych pracowników. W każdym punkcie można też sprawdzić dowolną sztabkę spektometrem – zaniepokojeni fałszywkami klienci zaczynają się bać, że oszczędności życia wydadzą na bezwartościową, złotopodobną kostkę.
Posiadanie fałszywego złota nie jest karane, więc "tylko pytam"
– Skąd bierze się lewe złoto? Z internetu. Jeden z chińskich portali ostatnio proponował 10 sztabek złota z certyfikatami za kilkaset dolarów. Takie podróbki zalewają nasz rynek. Niestety, to naprawdę dobre fałszywki – mówi Paweł Żuk z Profit.
Tłumaczy, że również do jego sklepów przychodzą osoby z podobnym "złotem". Zawsze działają tak samo.
– Pytają, czy można sprawdzić autentyczność złota. Tłumaczą, że dostali od kolegi albo dał im dziadek – opowiada.
Po co to robią? Żeby w razie wykrycia fałszerstwa uniknąć odpowiedzialności.
– Posiadanie podrobionego złota nie jest przestępstwem. Dlatego konsekwencje prawne faktycznie nie wchodzą w grę – przyznaje kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście na zagranicznych stronach nietrudno znaleźć fantastyczną "okazję" – sztabki złota kilkanaście procent poniżej ich rynkowej ceny.
– Na największych portalach ludzie wystawiają coś a la złoto. Co prawda takie oferty często lądują w dziale "falsyfikaty i kopie", jednak sprzedawcy opowiadają o swojej niepewności co do ich autentyczności. Wystawiają przedmioty nieco taniej niż wynosi wartość złota na rynku i, co najdziwniejsze, znajdują klientów – kręci głową Żuk.
Bank pełen sztabek pomalowanych złotą farbą
Przekręty na złocie zdarzają się nie tylko w skali mikro. We wrześniu ubiegłego roku rosyjski bank Admirałtejskij stracił licencję i ogłosił upadłość. Okazało się bowiem, że cała jego rezerwa w złocie (równowartość około 200 mln złotych) była podrobiona. Kontrola wykazała, że znajdujące się w skarbcu sztabki wykonano ze zwykłego metalu pokrytego jedynie cienką złotą warstwą.
Prokuratorzy podejrzewają, że prawdziwe złoto zostało wyprowadzone przez właścicieli banku. Rosyjski Bank Centralny bije na alarm, bo zapasy złota w ostatnim czasie mogą być wymieniane na fałszywki. Powodem ma być dekret prezydenta Władimira Putina, który zredukował liczbę policjantów – wśród nich było 43 tys. funkcjonariuszy odpowiedzialnych za ochronę rezerw.
W Polsce największą "złotą aferą" był Amber Gold. Gwarantowany zysk ze "złotych lokat" zgubił kilkanaście tysięcy klientów. Skuszeni reklamami ze sztabami złota, wpłacili na nie 851 mln złotych. Ponad 12 tys. inwestorów nigdy już swoich pieniędzy nie zobaczyło. Stracili w sumie ponad 580 mln złotych. Marcin P., założyciel Amber Gold, rzeczywiście kupował złoto, ale zainwestował w nie tylko 10 mln.
Proces rozpoczął się 21 marca.Szansa na to, że poszkodowani odzyskają jeszcze kiedykolwiek choćby niewielką część swoich pieniędzy, jest praktycznie żadna. To "złoto" okazało się równie fałszywe jak monety kupione od ulicznego sprzedawcy czy sztabki z sieci.
SPRAWDŹ, JAK NIE DAĆ SIĘ NABIĆ W KOLEJNY AMBER GOLD
Najważniejsze - nie dać się omamić złotym blaskiem
Fala fałszerstw i oszustw nie oznacza, że powinniśmy unikać złota. Można je kupić z pewnego źródła. Certyfikowane sztabki z surowego złota wytwarza na przykład Mennica Polska.
– Jesteśmy najpewniejszym źródłem złota w kraju. Sprzedajemy też produkty innych mennic – zachwala Łukasz Drop.
I doradza: jak ognia powinniśmy unikać podejrzanych źródeł i "promocji".
– Tu w grę wchodzi zdrowy rozsądek. Jeżeli ktoś próbuje za 2 dolary sprzedać nam coś, co jest warte 6 dolarów, to albo jest szalony, albo jest oszustem. Ani z jednym, ani z drugim nie warto robić interesów – kwituje.
W złoto można zainwestować na wiele sposobów – można kupić monety czy sztabki i trzymać je na przykład w w domowym sejfie.
Maciej Michalski, członek zarządu MM Prime TFI mówi, że czyste złoto jest najlepszym wyborem dla kogoś, kto nie zna się na rynkach finansowych i chce się kierować zasadą ogólną "złoto, bo inflacja, inflacja, bo złoto".
– W takim przypadku nie musimy znać się na rynkach finansowych ani podpisywać umów z biurem maklerskim – mówi.
Można też inwestować w złoto bez posiadania go fizycznie. Takie możliwości oferują na przykład kontrakty terminowe lub produkty finansowe.
– Kupując instrumenty finansowe, musimy pamiętać, że płacimy funduszowi, który tym instrumentem zarządza. To nie są duże pieniądze w przypadku funduszy kupujących złoto. Te koszty nie sięgają 1 proc., ale jednak są. Jeśli chcemy inwestować w horyzoncie 10 lat, może lepiej kupić kruszec i trzymać go w bezpiecznym miejscu – radzi Adam Łukojć, zarządzający w Skarbiec Holding.
Złota na Ziemi nie ma zbyt wiele
Złota – tego prawdziwego – jest na świecie mniej niż można sobie wyobrażać. Całe światowe zasoby dałoby się zamknąć w bryle, która nie byłaby większa niż przeciętny blok mieszkalny. W historii ludzkości wydobyto do tej pory od 155 tys. do 2,5 miliona ton złota. Nikt nie jest w stanie tego dokładnie policzyć, gdyż ten kruszec wydobywa się od tysięcy lat.
Polski roczny obrót złotem to ok. 5-6 ton. Te sztabki bez problemu zmieściłyby się pod zwykłym łóżkiem.
Złoto kusi ludzi od zawsze. Było pierwszym metalem, jaki zaczął obrabiać człowiek. Do dziś odkrywa się złote skarby ukryte setki czy tysiące lat temu. To też były lokaty kapitału, ukryte na czarną godzinę. Moc złota nie słabnie. Ważne jednak, aby nie dać się omamić jego blaskiem.
Amerykańscy astronomowie z Harvard-Smithsonian Center of Astrophysics (CfA) w Cambridge odkryli, że złoto powstaje w kosmosie wyłącznie w wyniku "zderzenia dwóch gwiazd neutronowych, czyli niewielkich gwiazd o bardzo dużej gęstości". Takie zjawisko zaobserwowali kilka lat temu, a w lipcu 2013 r., na podstawie dokładnej analizy rozbłysku promieniowania gamma doszli do wniosku, że powstały w tej katastrofie rzadkie ciężkie pierwiastki, przede wszystkim złoto. Ilość złota wyrzucona w kosmos podczas jednego zderzenia gwiazd neutronowych równa się 10 masom Księżyca. Jest jeden problem, ta "fabryka" złota oddalona jest od Ziemi o ponad 4 miliardy lat świetlnych
Kosmos pełen złota