Katastrofa w Czarnobylu wstrząsnęła nie tylko Związkiem Radzieckim, ale także państwami bloku wschodniego uzależnionymi od Moskwy. W PRL, NRD czy Czechosłowacji władze musiały zmierzyć się z co najmniej kilkoma wyzwaniami.
Z jednej strony władze radzieckich satelitów musiały wesprzeć radziecką wersję wydarzeń w Czarnobylu, która przez wiele dni po katastrofie pomniejszała skalę skutków awarii; z drugiej strony musiały także, niezależnie od woli i chęci Wielkiego Brata, samodzielnie zdobyć w miarę rzetelne informacje o sytuacji po katastrofie, a do tego uporać się z ogromnym niepokojem obywateli, którzy domagali się wiarygodnej oceny zagrożenia, czerpiąc często informacje o czarnobylskim kryzysie z zachodnich mediów.
O tym, jak władze PRL reagowały na te wyzwania, pisano i mówiono już bardzo wiele, dlatego warto spojrzeć na wydarzenia sprzed 30 lat w komunistycznej NRD, która wiernie stała u boku Związku Radzieckiego, ale której obywatele praktycznie w całym kraju mogli w miarę swobodnie dowiadywać się o sytuacji poprzez zachodnioniemiecką telewizję czy radio.
Sytuację w komunistycznych Niemczech Wschodnich znakomicie ilustrują dokumenty enerdowskiej bezpieki Stasi, które specjalnie na rocznicę Czarnobyla publikuje Instytut Gaucka, od ponad ćwierć wieku przechowujący i udostępniający teczki bezpieki.
Lakoniczna depesza na piątej stronie
Początkowo sojusznicze KGB nie było skłonne do podzielenia się wiedzą, Stasi musiała więc sama zdobywać informacje na temat skutków czarnobylskiej katastrofy. Dodatkowo musiała pilnie monitorować wpływ kryzysu na gospodarkę Niemiec Wschodnich oraz skrupulatnie obserwować nastroje społeczne i działalność różnorodnych grup opozycyjnych. Dosyć szybko bowiem do swojej działalności wprowadziły one sprzeciw wobec energetyki jądrowej w NRD (opartej o technologię radziecką). To także był wielki cios dla państwa enerdowskiego, które głosiło dogmat o wyższości technicznej i cywilizacyjnej komunizmu i ZSRR nad Zachodem.
Początkowo, zgodnie z postępowaniem Moskwy, władze w Berlinie Wschodnim milczały o awarii czarnobylskiej, ale oczywiście to milczenie musiało się skończyć. Oficjalna gazeta partii komunistycznej "Neues Deutschland" poinformowała o katastrofie 29 kwietnia 1986 r. (trzy dni po) na piątej stronie, cytując lakoniczną depeszę radzieckiej agencji prasowej TASS.
O wydarzeniach w Związku Radzieckim mówiło się coraz głośniej na Zachodzie, dlatego dwie doby po katastrofie (28 kwietnia) Urząd Bezpieczeństwa Atomowego i Ochrony Radiologicznej NRD przekazał informację o podwyższonym poziomie promieniowania. W raporcie dla rządu, który streszcza także jeden z dokumentów Stasi, urząd zapewnia, że w Niemczech Wschodnich nie ma takich reaktorów jądrowych jak ten z Czarnobyla. Urząd podkreślał też, że chmura radioaktywna zmierza w stronę Skandynawii i że nie ma zagrożenia dla ludności w NRD. Władze jednak były na tyle poważnie zaniepokojone wydarzeniami w ZSRR, że rozpoczęły sprawdzanie przygotowań do ewentualnej awarii nuklearnej w NRD. Uczestniczyła w tym także Stasi. Szefostwo bezpieki enerdowskiej po kilku dniach od katastrofy nawiązało kontakt z KGB, które obiecało dostarczyć wszelkie potrzebne informacje na temat okoliczności zdarzenia i na temat przewidywanych skutków nuklearnej awarii.
Od początku maja 1986 r. raporty Stasi coraz częściej zajmują się sytuacją w samym NRD, jaka powstała po katastrofie w Czarnobylu. W streszczeniu wypowiedzi szefa Urzędu Bezpieczeństwa Atomowego NRD prof. Georg Sitzlack wyraźnie dawał do zrozumienia, że otrzymuje od Związku Radzieckiego niewiele informacji i że nawet "w krajach NATO, takich jak Dania, jest system wymiany informacji o promieniowaniu". Prof. Sitzlack nie wykluczył, że wystąpi zagrożenie skażeniem radioaktywnym produktów mlecznych. Półtora miesiąca po awarii, w połowie czerwca 1986 r., kolejny raport Stasi stwierdzał już obszernie, co rzeczywiście wydarzyło się w Czarnobylu.
Towarzysze dzielą się informacjami
Informacje dostarczyła już strona radziecka, nie ukrywając szczegółów katastrofy, takich jak np. konieczność błyskawicznej ewakuacji około 100 tys. ludzi z okolic objętych największym skażeniem. Wtedy, w połowie czerwca, Stasi informowała już o 30 ofiarach śmiertelnych oraz o skutecznym zabezpieczeniu wód gruntowych przed skażeniem promieniotwórczym. W raporcie o bezpieczeństwie atomowym w NRD wskazywano na potrzebę opracowania szczegółowych planów reagowania na możliwe awarie w elektrowniach jądrowych i zalecano poprawę współpracy w tej dziedzinie ze Związkiem Radzieckim.
Podejrzana sałata i mleko
Już od pierwszych dni maja 1986 r. funkcjonariusze i współpracownicy Stasi obszernie relacjonują o stratach, jakie ponosi wschodnioniemiecka gospodarka na skutek katastrofy w Czarnobylu. W dokumentach bezpieki czytamy m.in. o spadku sprzedaży świeżych warzyw i mleka oraz o zauważalnym wzroście sprzedaży mleka w proszku. W dokumencie z 8 maja 1986 r. na temat sprzedaży żywności czytamy m.in., że "szczególnie w stolicy NRD Berlinie, regionie Poczdamu oraz w Gerze i Suhl zaobserwowano spadek sprzedaży świeżych warzyw, szczególnie sałaty i rabarbaru, oraz świeżego mleka. (…) W Berlinie spadek sprzedaży sałaty od końca tygodnia wyniósł od 20 proc. do 50 proc. (…) Przy zakupach produktów coraz częściej padają pytania o pochodzenie towarów. Nie ma spadku sprzedaży jarzyn ze szklarni, w tym pomidorów i ogórków. (…) W regionie Suhl zanotowano, że uczniowie odmawiają spożycia mleka w ramach posiłku szkolnego". Poważne kłopoty przeżywał eksport żywności na Zachód.
Z każdym niemal dniem rosły straty enerdowskiego rolnictwa. Spadek sprzedaży stanowił jeden z powodów, innym natomiast były konieczne skrupulatne kontrole żywności związane ze skażeniem gleby. Po wielu miesiącach, w styczniu 1987 r. stwierdzono, że kontrole żywności potwierdzają, iż zagrożenie dla zdrowia minęło, ale "na południe od Schwerina, na północ od Magdeburga i na zachód od Poczdamu nadal zanotowano podwyższony poziom promieniowania. (…) W związku z tym rośliny uprawne, tłuszcze oraz produkty pochodne nie powinny zostać dopuszczone na eksport, a na ich miejsce mają być wprowadzone produkty zastępcze". Bardzo nietypowe straty zanotowano w wytwórni chemicznej w Berlinie Wschodnim, gdzie produkowano filmy rentgenowskie. Na filmach na skutek promieniowania "zaobserwowano czarne plamy. Straty wyniosły 6 mln marek enerdowskich, a ok. 50 tys. m kw. filmów nie nadawała się już do użycia".
Na granicy niemiecko-niemieckiej RFN wprowadziła szczegółowe kontrole samochodów i pociągów, nie wpuszczając na Zachód tych pojazdów, które wykazywało podwyższony poziom promieniowania. Aby rozładować sytuację na granicy, funkcjonariusze Stasi pomagali w odkażaniu napromieniowanych samochodów. Tam, gdzie te pojazdy myto, długo zauważalny był zwiększony poziom promieniowania.
Z kolei w dokumencie z połowy maja o ruchu granicznym między NRD a RFN bezpieka opisywała odsyłanie samochodów i wagonów kolejowych przez władze zachodnioniemieckie: "Od 1 maja RFN odesłała z granicy 260 ciężarówek, 50 samochodów osobowych i 60 wagonów towarowych. Oddziały Służby Chemicznej Stasi zostały zmobilizowane do pomiarów promieniowania i odkażania pojazdów. (…) Ministerstwo Spraw Zagranicznych NRD poinformowało Polskę, Czechosłowację i inne kraje socjalistyczne, że przy stwierdzeniu podwyższonego skażenia pojazdów podobne kroki zostaną podjęte na granicach NRD".
"Pod wpływem telewizji RFN"
Raporty Stasi obszernie relacjonują również nastroje wśród obywateli NRD po czarnobylskiej katastrofie. Odnotowywano zarówno przejawy wielkiego zaniepokojenia czy wręcz strachu, jak i rosnącą pogardę dla "radzieckiej techniki". Jeśli wierzyć funkcjonariuszom i tajnym współpracownikom Stasi, wśród ludności pojawiały się także głosy o przesadzie, z jaką Zachód informował o awarii i o zaufaniu do ZSRR w kwestii tego, że uda się usunąć skutki katastrofy. W raporcie z 6 maja odnotowano między innymi, że w pojedynczych przypadkach "w biurach podróży organizujących wyjazdy do Związku Radzieckiego zrezygnowano z wycieczek, uzasadniając to awarią w elektrowni nuklearnej w Czarnobylu. Rodzice i dzieci dwóch klas szkolnych, które planowały podróż przyjaźni do Kijowa, wyrazili obawy i niechęć do wyjazdu, ponieważ sytuacja na miejscu jest niepewna".
W raporcie policji z Suhl z 9 maja 1986 r. czytamy m.in., że "w Leimbach szkoły nie odebrały mleka dla uczniów, co spowodowało jego skwaszenie. Dzieje się to pod wpływem telewizji RFN, a obywatele wierzą w argumenty wroga. Jedna z nauczycielek wyraziła opinię, że w telewizji RFN usłyszała, iż szkody powstałe po promieniowaniu będą odczuwalne przez 30 lat". Z kolei w dokumencie Stasi z 20 maja z Merseburga podano, że pracownicy jednej z fabryk w mieście sądzą, iż "Zachód przesadza, Związek Radziecki ukrywa informacje, a prasa enerdowska skutki awarii opisuje jako nieszkodliwe. (…) Pracownicy rolni w okręgu wyrażają opinię, że we władzach i systemie radzieckim odnośnie sytuacji na Ukrainie coś się nie zgadza".
Przebudzenie opozycji
Katastrofa w Czarnobylu i zachowanie enerdowskich władz, kłamstwa propagandy, pomniejszanie skali zagrożenia były impulsem do wzrostu zainteresowania działalnością ugrupowań opozycyjnych, które często inspirowały się aktywnością ekologów i Zielonych z RFN czy krajów skandynawskich. Ponieważ NRD miała na swoim terytorium siłownie nuklearne, sprzeciw wobec atomu i żądania poprawy bezpieczeństwa szybko wpisano do programów opozycji. Członkowie tych grup antysystemowych często gromadzili się w kościołach ewangelickich, w których cieszyli się relatywną swobodą. Zadaniem Stasi było ograniczenie ich wpływu na społeczeństwo.
Już w czerwcu 1986 r., niecałe dwa miesiące po awarii, bezpieka informowała o powstaniu i działalności opozycji skupionej wokół "haseł czarnobylskich". W Berlinie Wschodnim grupa opozycjonistów sporządziła apel do niezależnych "ruchów pokojowych i ekologicznych, które przekazano agencji prasowej NRD i Radzie Państwa NRD". Jak informowała Stasi, w liście "w sposób demagogiczny i prowokacyjny reprezentowano wrogie stanowisko nie tylko odnośnie do energetyki jądrowej, ale także całej socjalistycznej gospodarki, oraz działań obronnych i informacyjnych państw socjalistycznych. Na 28 czerwca na godz. 19.30 zaplanowano dyskusję o Czarnobylu w kościele w dzielnicy Berlin-Friedrichsfelde".
W innym miejscu Stasi raportowała także, że w wielu środowiskach domagano się rzetelnych informacji o skutkach awarii, a nawet że zapytania o Czarnobyl kierowano do Partii Zielonych w RFN, która żywo była zainteresowana skutkami awarii, od dawna opowiadając się przeciwko energetyce jądrowej w Niemczech Zachodnich i w Europie. Stasi udało się wiele razy udaremnić kontakty opozycjonistów z NRD z kolegami z RFN i Berlina Zachodniego. Z NRD wydalono także m.in. "trzech obywateli Danii, którzy w towarzystwie dwóch dziennikarzy prowadzili protest przeciwko elektrowni jądrowej w Greifswaldzie". Aktywność grup opozycyjnych opierających swoją działalność o analizę skutków awarii w Czarnobylu nie wygasła do końca istnienia NRD w latach 1989/1990 r.
Stasi cały czas pilnowała jednak, aby różnorodne środowiska głoszące hasła pacyfistyczne czy ekologiczne nie zwiększały swojej popularności. Jednak na tym polu wszechobecna bezpieka poniosła klęskę. Działacze opozycji, korzystając z pewnej ochrony ze strony Kościoła Ewangelickiego oraz powołując się na reformy Michaiła Gorbaczowa w Związku Radzieckim, nie dali się zmusić do zaprzestania aktywności. Od wiosny 1989 r. wielu z nich działało już w jawnie opozycyjnym Nowym Forum, które odważnie rzuciło wyzwanie systemowi enerdowskiemu. Po upadku Muru Berlińskiego liczni działacze Forum uczestniczyli w rozmowach okrągłego stołu z władzami komunistycznymi NRD, a po wolnych wyborach 1990 r., które przypieczętowały los państwa enerdowskiego, wielu z nich weszło do demokratycznego, ostatniego rządu NRD.
Szlak od "ekologicznej opozycji" do obalenia systemu NRD pozostaje zatem jednym z najciekawszych skutków katastrofy czarnobylskiej.
(korzystałem z publikacji dokumentów "Tschernobyl – Der SuperGau und die Stasi", wydanej przez Instytut Gaucka ds. Akt Stasi, kwiecień 2016 r.)