Kredyty trudniej dostępne i droższe. Takie – zdaniem ekspertów – będą efekty wprowadzenia podatku bankowego. Pierwsze banki już zdecydowały się na podniesienie opłat, choć nowe przepisy jeszcze nie weszły w życie.
W ubiegłym tygodniu do Sejmu wpłynął projekt ustawy o podatku dla banków i ubezpieczycieli autorstwa posłów PiS. Zgodnie z nim banki od lutego co miesiąc będą musiały oddawać państwu 0,0325 proc. wartości swoich aktywów.
Trudniej o kredyt
Rząd zapewnia wprawdzie, że podatek nie spowoduje kosztów dla konsumentów i firm, ale eksperci nie mają złudzeń. Przekonują, że dla przeciętnego Kowalskiego wprowadzenie nowej daniny będzie się wiązać przede wszystkim ze wzrostem ceny kredytu, a wyższy koszt kredytu to mniejsza zdolność kredytowa. Oznacza to, że dostępność usług bankowych znacząco się zmniejszy.
Powód? Wskazywał go niedawno na antenie TVN24 BiŚ Wiesław Thor, członek rady nadzorczej mBanku. Najkrócej rzecz ujmując, przez nową regulację banki będą dysponowały mniejszą ilością pieniędzy, więc mniej będą mogły pożyczać. – Siłą rzeczy podaż kredytów będzie mniejsza, a jak to bywa w gospodarce rynkowej, przy mniejszej podaży cena za daną usługę lub produkt rośnie – podkreślał Thor.
Banki podnoszą marże
Zresztą na reakcję banków na podatek bankowy nie trzeba było czekać nawet do momentu jego wprowadzenia. Wystarczyła sama zapowiedź, by w tym tygodniu dwa duże banki – mBank i Deutsche Bank – zdecydowały o podniesieniu marż od kredytów hipotecznych, odpowiednio o 0,4 proc. i 0,65 proc. Z początkiem grudnia o 0,1 proc. wzrosła też marża w Banku Pekao. Marża to cena kredytu – właśnie na niej zarabia bank. Wyższe marże pozwolą przynajmniej na częściowe zniwelowanie kosztów związanych z nowym podatkiem.
Banki oficjalnie nie przyznają się do tego, że zmiany w cenniku podyktowane są zapowiedzią wprowadzenia przez rząd podatku bankowego. – To jest decyzja biznesowa – krótko tłumaczy podwyżkę marży Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku. Podobne lakoniczne oświadczenia otrzymaliśmy od Banku Pekao oraz Deutsche Banku.
Jednak eksperci nie mają wątpliwości, że te podwyżki mają związek z rządowymi planami.
Jak wzrośnie rata?
Główny analityk Expandera Jarosław Sadowski przygotował dla nas symulację pokazującą, jak zmienią się raty kredytu w Deutsche Banku i mBanku po podniesieniu przez te instytucje marży od kredytów hipotecznych. Została ona sporządzona dla dla kredytu na kwotę 300 tys. złotych na 25 lat przy LTV wynoszącym 75 proc.
Według niej w Deutsche Banku rata kredytu wzrośnie o 106 złotych, a odsetki o 31 tys. 755 złotych. Natomiast w mBanku rata wzrośnie o 65 złotych, a odsetki o 19 tys. 457 złotych.
Większy wkład własny
Wyższych marż wkrótce możemy się spodziewać również w innych instytucjach. Należy pamiętać, że podwyżka dotyczy tylko nowych kredytów, bo banki nie mogą zmieniać marż w udzielonych już pożyczkach. Pożyczkodawcom zależy na czasie, bo grudzień może być gorącym okresem na rynku kredytów mieszkaniowych.
Wszystko przez rekomendację Komisji Nadzoru Finansowego, która zaleciła, aby od 1 stycznia 2016 r. wysokość wkładu własnego przy zakupie mieszkania na kredyt wynosiła 15 proc., a nie jak dotychczas 10 proc. KNF zakazał jednocześnie bankom zastępowania brakującej gotówki podwyższającym marżę ubezpieczeniem.
Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich nie wyklucza, że podwyżkami mogą zostać objęte inne opłaty bankowe, np. za prowadzenie konta.
Nierentowne kredyty
Ekonomiści biją na alarm, nie mając wątpliwości, że główną ofiarą podatku od aktywów będzie bankowość hipoteczna. Próbują wytłumaczyć, że banki nie mogą działać na szkodę swoich inwestorów, nie mówiąc już o depozytariuszach. – Marże osiągane na kredytach hipotecznych są najniższe. Obawiam się, że ten krok bardzo zaszkodzi rozwojowi kredytów hipotecznych w Polsce – powiedział Thor.
Aby pokryć koszty tego podatku banki będą ograniczał podaż kredytów hipotecznych idąc w kierunku bardziej dochodowych kredytów konsumpcyjnych
Prof. Krzysztof Kalicki
Banki przekonują, że po wprowadzeniu podatku kredyt mieszkaniowy stanie się nagle produktem bardzo nierentownym. Obecnie średnia marża na kredycie wynosi ok. 1 proc. W sytuacji, gdy banki będą musiały zapłacić podatek od aktywów, kredyt hipoteczny przestanie mieć dla nich sens ekonomiczny.
– Aby pokryć koszty tego podatku, banki będą ograniczały podaż kredytów hipotecznych, idąc w kierunku bardziej dochodowych kredytów konsumpcyjnych – przekonywał prof. Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska.
Zły przykład z Węgier
Wyhamowana akcja kredytowa może z kolei bezpośrednio odbić się na rozwoju napędzanej przez konsumpcję polskiej gospodarki. Eksperci chętnie przytaczają tutaj przykład Węgier – tam po wprowadzeniu podatku bankowego liczba udzielanych kredytów spadła o ok. 30 proc.
Można obawiać się więc, że banki przykręcą kurek z kredytami, będzie trudniej je dostać, co gospodarce – delikatnie mówiąc – nie pomoże, a na pewno zaszkodzi. Jeżeli zaszkodzi gospodarce, to też zmniejszy wpływy do budżetu. Może się więc okazać, że nie było warto tego robić
Piotr Kuczyński
– Można obawiać się więc, że banki przykręcą kurek z kredytami, będzie trudniej je dostać, co gospodarce – delikatnie mówiąc – nie pomoże, a na pewno zaszkodzi. Jeżeli zaszkodzi gospodarce, to też zmniejszy wpływy do budżetu. Może się więc okazać, że nie było warto tego robić – podkreśla Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion.
Jak wynika z raportu AMRON-SAFRiN, w trzecim kwartale 2015 r. banki udzieliły łącznie 43,9 tys. kredytów mieszkaniowych na kwotę 9,7 mld złotych. To odpowiednio o 5,5 proc. oraz 3,52 proc. niższe wartości niż w drugim kwartale tego roku oraz o 0,67 proc. i 5,11 proc. wyższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
W okresie od stycznia do września 2015 r. banki podpisały 132 618 umów o łącznej wartości 28,740 mld złotych. W tym samym okresie 2014 r. wartość nowo udzielonych kredytów była nieco niższa i wynosiła 27,663 mld złotych, a ich liczba była równa 131 094 sztuk. Można więc sądzić, że wyniki całego roku 2015 będą tylko nieznacznie lepsze niż w roku poprzednim.
Szacunki rządu mówią, że dzięki nowemu podatkowi wpływy do budżetu wyniosą ok. 6 mld złotych. Jednak od tej sumy trzeba odjąć ponad 1 mld złotych podatku CIT, gdyż o tyle mniejszy będzie zysk banków i sektora ubezpieczeniowego. Zysk netto całego sektora bankowego w całym 2014 r. wyniósł 16,23 mld złotych.
– Jeżeli ten zysk utrzymałby się w przyszłym roku i szacowane koszty dla tego sektora to 5,7 mld złotych, to będzie oznaczało, że zysku zostanie około 7,3 mld złotych. Jeżeli podzielimy to przez 170 mld złotych kapitału, to oznacza, że rentowność sektora spada do 4 proc. Musimy się zastanowić, czy inwestorzy będą zachwyceni, że stopa zwrotu w sektorze bankowym w Polsce będzie wynosić średnio 4 proc. A trzeba pamiętać, że nie wszystkie banki są w takiej średniej sytuacji, bo są banki, które będą miały o wiele mniejszą wartość tego zysku, a nawet mogą ponieść straty. Wtedy pojawia się zagrożenie dla sektora bankowego w Polsce – mówił prof. Kalicki.
Jak dodał, ubytek 5,7 mld złotych zysku sektora bankowego będzie przekładał się na wolniejsze o około 0,4 proc. tempo wzrostu gospodarczego.
Zły czas dla sektora bankowego
Na wprowadzeniu podatku bankowego może ucierpieć także rynek pracy, bowiem firmy mające utrudniony dostęp do kredytowania finansowania będą zmuszone do zwalniana pracowników.
Sytuację sektora bankowego pogarsza upadłość SK Banku. Obowiązkowe wypłaty pieniędzy przeznaczonych na środki z tytułu depozytów zgromadzonych w SK Banku to koszt ok. 2 mld złotych. Według agencji Fitch Ratings wpłaty wymagane do pokrycia ubezpieczonych depozytów mogą być tak duże, że zdołają wywołać kwartalne straty w niektórych mniej rentownych bankach.
Do tego dochodzi niepewność związana z prezydenckim projektem dotyczącym pomocy frankowiczom. Obecnie trwają nad nim prace z udziałem Kancelaria Prezydenta, przedstawicielami kredytobiorców walutowych oraz przedstawicielami rządu Beaty Szydło.
Dla banków najważniejsza pozostaje jednak odpowiedź na pytanie, kto i w jakim stopniu poniesie koszt przewalutowania kredytów walutowych. Prezydentowi zależy na tym, aby było to rozwiązanie pośrednie między sposobami podziału kosztów 50/50 (po równo między bank i kredytobiorcę) a 90/10. To drugie rozwiązanie byłoby kolejnym ogromnym ciosem dla sektora bankowego. Banki, aby zrekompensować sobie straty, mogłyby zdecydować się na jeszcze większą podwyżkę kosztów kredytów.