Liczyli się z tym, że to państwo nie przetrwa, zmiażdżone pod arabskim naporem. Do ostatniego dnia nie wiedzieli, jak powinno się nazywać, na ile ma opierać się na religii, a na ile ma być świeckie. Zdecydowano, że będzie oparte na rolnictwie, choć rolnictwo na miejscu było zacofane, a klimat surowy. 70 lat temu, 14 maja 1948 roku, powstało Państwo Izrael. Po prawie dwóch tysiącach lat Żydzi odzyskali swoją historyczną ojczyznę.
W poniższym artykule na podstawie nieznanych lub zapomnianych dokumentów oraz ówczesnej prasy polskiej i zagranicznej odtwarzamy atmosferę historycznych wydarzeń z 1948 roku.
Zaczęło się od działania garstki zapaleńców pod koniec XIX wieku. Kilkunastu młodych Żydów z Rosji, wstrząśniętych falą antysemickich pogromów z lat 1881-1882, zdecydowało się na emigrację do ówczesnej Palestyny. Uniesieni ideą odzyskania żydowskiego państwa, w dawnej, biblijnej ojczyźnie zaczęli odbudowę współczesnej państwowości żydowskiej, uruchamiając wielką zmianę zacofanej Palestyny w nowoczesny, zamożny i rozwinięty kraj.
To w tym czasie powstał i rozwinął się ruch społeczny nazwany syjonizmem, dążący do odtworzenia państwa żydowskiego w starożytnej ojczyźnie (nazwa wzięła się od Syjonu, czyli Jerozolimy). Syjoniści uznali, że antysemityzm w Rosji, Austro-Węgrzech oraz we Francji czy w Niemczech sprawia, iż Żydzi muszą posiadać własne państwo, najlepiej w Palestynie, i skończyć z wielowiekowym wygnaniem.
Tworzenie się państwa żydowskiego przyspieszyło po I wojnie światowej, kiedy Palestynę i Jerozolimę zajęli Brytyjczycy. Londyn obiecał pomoc w budowie – jak to nazywano – żydowskiej siedziby narodowej. Tę obietnicę złożono w 1917 roku i od tej pory znacznie wzrosła imigracja Żydów, głównie z Europy. Jednak tuż przed II wojną światową Brytyjczycy, bojąc się konfliktu z Arabami, zakazali przyjazdów do Palestyny, o co do dzisiaj wielu Izraelczyków ma do Londynu żal. Gdyby nie ten zakaz, argumentują, być może więcej Żydów zdołałoby wyjechać z Europy, zanim III Rzesza zaczęła realizować plan ich wymordowania.
Po II wojnie światowej Brytyjczycy zapowiedzieli, że wycofają się z Palestyny, co sprawiło, że ONZ w 1947 roku zdecydowała się podzielić to terytorium na część żydowską i arabską. Choć Żydzi otrzymali niewielki obszar, znacznie mniej, niż liczyli, to ofertę przyjęli z entuzjazmem. Stanowczo sprzeciwili się jej natomiast Arabowie, utrzymując, że Palestyna należy do nich.
Państwo bez nazwy
W chwili utworzenia państwa w 1948 roku w Izraelu mieszkało już 650 tys. Żydów. Wśród nich byli ci, którzy zdołali przeżyć Holokaust w Europie i wyjechać do nowej ojczyzny. Byli też Żydzi wypędzeni z krajów arabskich, które nie pogodziły się w utworzeniem nowego państwa przy ich granicach.
Niemal do samego momentu proklamowania państwa nie wiadomo było, jaką będzie ono nosić nazwę. Jeszcze 13 maja 1948 roku w liście do prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry'ego Trumana, Chaim Weizmann, czołowy działacz syjonistyczny i wkrótce pierwszy prezydent nowego państwa, nie wymieniał nazwy kraju. Propozycje padały różne: oczywiście Izrael, ale także Judea czy Syjon. Nazwę Izrael wybrano ostatecznie większością głosów w Radzie Narodowej dopiero w dniu proklamacji.
Ze wspomnień Gołdy Meir, jednej z kluczowych postaci ruchu syjonistycznego i późniejszej premier Izraela wiemy, że do ostatniej chwili spierano się także o religię. W Proklamacji Państwa Izrael z 14 maja 1948 r. nie pada wprost słowo Bóg, ale jest odwołanie do Opoki Izraela, które mogli zaakceptować zarówno Żydzi świeccy, jak i religijni.
Sam Dawid Ben Gurion, pierwszy premier Izraela, długo nie był pewien, czy utworzenie państwa w maju 1948 roku to dobre rozwiązanie. Dwa dni przed słynną uroczystością, pytał jeszcze dowódców podległych mu oddziałów zbrojnych: Czy obronimy nasze pozycje w obliczu ataku miejscowych Arabów i państw arabskich? Odpowiedź brzmiała: nie wiadomo, szanse to … 50/50. Pomimo to decyzja zapadła.
Przed szabatem
Dzień ogłoszenia niepodległości przypadł na 14 maja, piątek. Rządy Wielkiej Brytanii dobiegały formalnie końca o północy z 14 ma 15 maja, ale to był czas szabatu, kiedy Żydzi religijni nie mogliby złożyć podpisu pod proklamacją. Dlatego ogłoszenie Państwa Izrael nastąpiło przed szabatem, o czwartej po południu, dosłownie minuty po opuszczeniu Palestyny przez ostatniego wysokiego komisarza brytyjskiego. Gołda Meir w książce "Moje życie” wspomina, że na uroczystość w muzeum przy bulwarze Rotszylda zaproszono jedynie wybrane osoby.
Dokładny opis tego wydarzenia znamy właśnie z książki Gołdy Meir, która pamięta, że założyła wtedy piękną czarną sukienkę. W uroczystości wzięło udział około 200 osób. 37 z nich było członkami wielopartyjnej i wielostronnej Rady Narodowej Państwa Żydowskiego. To właśnie oni podpisali akt Proklamacji Państwa Izrael. Rada przekształciła się w Tymczasową Radę Państwa, która wyłoniła tymczasowy rząd.
Niezwykłe okno historii
Uroczystość była transmitowana przez radio, a na ulicach Tel Awiwu zaczęli gromadzić się zwykli ludzie, którzy na wieść o powstaniu żydowskiego państwa w Palestynie rozpoczęli świętowanie. 11 minut po proklamacji Izrael został uznany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry’ego Trumana. Wkrótce potem to samo zrobił Związek Radziecki, co stanowiło niezwykły moment w historii powojennego świata. Wielu historyków nazywało go potem szczególnym oknem historii: w maju 1948 roku udało się proklamować Państwo Żydowskie Izrael dzięki równoczesnemu poparciu Waszyngtonu i Moskwy.
W Ameryce prezydent Truman kierował się - oprócz względów idealistycznych - także motywacjami wyborczymi: Żydzi stanowili ważną i wpływową grupę wyborców w USA. Prezydent między innymi dlatego nie wahał się błyskawicznie poprzeć nowego państwa. "New York Times" na pierwszej stronie triumfalnie ogłaszał: "Syjoniści proklamują nowe państwo Izrael; Truman je uznaje i ma nadzieję na pokój".
Intencje Rosjan z kolei, jak wspominają i Abba Eban, i Gołda Meir, były dosyć czytelne: popieranie powołania państwa żydowskiego było działaniem przeciwko Wielkiej Brytanii. Moskwa wykorzystywała to, że Londyn w 1948 roku, inaczej niż w roku 1917, nie był pozytywnie nastawiony do budowanego przez Żydów państwa. Stąd popieranie Izraela przez Związek Radziecki było obliczone na sprawianie kłopotów "imperialistycznej” Wielkiej Brytanii. Do tego wśród osadników i pionierów żydowskich w Palestynie od końca XIX wieku wielu było zdeklarowanymi wyznawcami lewicy socjalistycznej lub wręcz komunistycznej, dlatego w Moskwie uważano, że nowe państwo będzie przyjazne socjalizmowi i naturalnie podryfuje w stronę proradzieckiego obozu politycznego.
Postawa Moskwy sprawiała, że Izrael w początkach istnienia cieszył się poparciem krajów, gdzie rządy sprawowali komuniści, takich jak Polska czy Czechosłowacja, która dostarczyła mu broń, w tym samoloty. Słynne czechosłowackie transporty zbrojeniowe w dużej mierze pozwoliły nowemu państwu żydowskiemu przetrwać ataki połączonych armii arabskich, a nawet poszerzyć terytorium, pierwotnie przyznane Żydom przez ONZ.
Po latach Eban i Meir w swoich pamiętnikach nie ukrywali, że Żydzi w Palestynie skwapliwie wykorzystali wsparcie radzieckie do obrony i umocnienia państwa w początkach jego istnienia. Izrael przeszedł jednak szybko do obozu zachodniego, co zresztą sprawiło, że Moskwa właściwie w ciągu kilkunastu miesięcy zaczęła do niego odnosić się z rosnącą wrogością.
Wielka Brytania była niechętna Izraelowi od początku, a wszystko to po latach wojny partyzanckiej w Palestynie. Ta niechęć zresztą odwzajemniana była ze strony Izraela jeszcze długo. Jak wspomina Gołda Meir, nowe państwo początkowo rugowało język angielski z oficjalnych dokumentów. Stosowano francuski i oczywiście odrodzony hebrajski. Dla każdego, kto dzisiaj podróżuje do Izraela, wyda się to na pewno dziwne, ponieważ angielski jest tam obecnie bardzo rozpowszechniony, a francuski znają właściwie jedynie imigranci z Francji.
W Polsce entuzjazm
Trwale osadzona w systemie stalinowskim Polska szybko uznała Państwo Izrael. Już 18 maja do ówczesnego polskiego ministra spraw zagranicznych Zygmunta Modzelewskiego specjalną depeszę z prośbą o uznanie wystosował Mosze Szertok, minister spraw zagranicznych Tymczasowego Rządu Państwa Izrael. W depeszy izraelski minister prosił, aby "Rząd Rzeczypospolitej Polskiej zechciał udzielić oficjalnego uznania dla Państwa Israel (sic) i dla jego Prowizorycznego Rządu". Minister Modzelewski odpowiedział szybko: "Komunikując Panu w imieniu mego Rządu oficjalne uznanie Tymczasowego Rządu Państwa Izrael, korzystam z okazji, by wyrazić nadzieję, iż między naszymi narodami, oraz rządem RP, który wykazał tyle sympatii dla Narodu Żydowskiego i jego aspiracji państwowych, a Tymczasowym Rządem Państwa Izrael, wzmocnią się podstawy dla dalszej współpracy, oraz zadzierzgną jeszcze silniejsze niż dotychczas więzi przyjaźni".
Warto nadmienić, że w tych samych godzinach, gdy formowało się nowe państwo, władze egipskie w Kairze powiadomiły polskiego posła o tym, że egipska armia chce "przywrócić pokój" w Palestynie, co oznaczało po prostu dążenie do zniszczenia zalążków nowej żydowskiej państwowości.
Wychodzące w Polsce gazety, wtedy już w większości kontrolowane przez partię komunistyczną i poddane cenzurze, bardzo przychylnie patrzyły na proklamowanie nowego państwa. Lektura periodyków z maja i czerwca 1948 roku może być zdumiewająca, kiedy porówna się ją z wulgarną i nachalną propagandą antyizraelską i antysemicką z lat 1967–1968, której kulminacją był Marzec ’68. Pod koniec lat 60. nazywano Izrael państwem agresywnym, "wrogim pokojowi", prześladującym Arabów i utrzymywanym przy wsparciu Ameryki i Niemieckiej Republiki Federalnej. Dwadzieścia lat wcześniej gazety podkreślały, że to Żydzi są ofiarami imperialistów i feudalnych państw arabskich, które wbrew zasadom ONZ nie pogodziły się z istnieniem Izraela i chcą go unicestwić w pierwszych wręcz godzinach i jego funkcjonowania.
"…Uwaga całego świata skierowana jest na wypadki w Palestynie. (…) Żydzi bronią się bohatersko i z determinacją przed naciskiem armii trzech interwencyjnych państw arabskich, które niosą jakoby pomoc Arabom palestyńskim…" – pisał 30 maja 1948 roku tygodnik "Przekrój".
W tym samym numerze Janusz Makarczyk dodawał: "…na Tel Aviv padają bomby, niszczą szpitale i sierocińce, walą się domy i ludzie, którzy uniknęli pieców Treblinki czy Oświęcimia, walczą o niepodległość swojego kraju. (…) Nie da się zaprzeczyć, że Żydzi przybyli prawnie, że przybyli na wiekowe nieużytki, że wznieśli miasta i wzorowe wsie i mają dziś do tej ziemi prawa zagwarantowane przez Ligę Narodów, przez Organizację Narodów Zjednoczonych, przez swą doprawdy tytaniczną pracę cywilizacyjną i wreszcie dziś przez przelewaną krew…".
Tydzień później, także w "Przekroju", jeden z czołowych publicystów, dziennikarzy i pisarzy epoki PRL Kazimierz Koźniewski, pisał: "...Powstał Erec Izrael. Powstał w majestacie krwi, toczonej tym razem nie tylko w walce o życie – jak przed pięciu laty w Warszawie razem z nami – ale już w walce o niepodległość, o pełne narodowe i ludzkie prawa, o to wszystko, dlaczego my, Polacy, przez 150 lat i więcej, również toczyliśmy krew z naszych żył. I może nikt lepiej, aniżeli my, nie odczuwa głębokiej radości i satysfakcji na wieść o powstaniu państwa żydowskiego. (…) Pisząc te słowa, jestem wzruszony do głębi. (…) Niech żyje Erec Izrael!".
Nagłówki w prasie codziennej w maju i czerwcu 1948 r. były pełne sympatii do nowego państwa i walki Żydów o niepodległość: "Proklamacja Państwa Izrael – nad Palestyną powiewa flaga niebiesko-biała” ("Dziennik Polski", 18 maja 1948), "Żydzi bronią swojego państwa – Palestyna w ogniu walk – wojska arabskie atakują z trzech stron" ("Dziennik Polski", 19 maja 1948), "Dramatyczne walki w Jerozolimie – Arabowie odrzucają propozycje rozejmu” ("Dziennik Polski", 20 maja 1948), "Wojna w Ziemi Świętej – Arabowie wtargnęli do Jerozolimy – Północne wybrzeże Palestyny w rękach Żydów" ("Dziennik Polski", 21 maja 1948).
Jednak już kilkanaście miesięcy po powstaniu Izraela i po zmianie polityki Moskwy, Polska Ludowa, i w ślad za tym kontrolowana przez władze prasa, zacznie dystansować się od państwa żydowskiego. Z czasem ten dystans przerodzi się we wrogość, aż po apogeum antyizraelskiej propagandy z lat 1967/68.
Wyspa w arabskim świecie
Z chwilą proklamowania Izraela sąsiedzi od razu zaatakowali nowe państwo, ale dzięki wielkiej determinacji Żydów nie udało im się go zniszczyć. Izrael nie tylko przetrwał wojnę z lat 1948-49, ale i powiększył swoje terytorium. Palestyńczycy uważają ten moment za "katastrofę”, ponieważ tysiące Arabów po zwycięstwie Izraelczyków musiało opuścić swoje rodzinne strony.
Dzisiejszy Izrael, po 70 latach od utworzenia, nadal domaga się uznania przez arabskich sąsiadów. Choć zawarł układy pokojowe z Egiptem czy Jordanią, są to stosunki zimne i ograniczone często do spotkań elit państwowych. Społeczeństwa nie kontaktują się ze sobą. Nie ma szans na pokój z Palestyńczykami. Stopniowo, bardzo ostrożnie relacje z Izraelczykami nawiązują Saudyjczycy, którzy widzą w państwie żydowskim sojusznika w rywalizacji z Iranem. Ale to także sojusz chwili. Arabia Saudyjska właściwie wstydzi się publicznie przyznać, że kontaktuje się z Izraelem.
USA uznały Jerozolimę za stolicę Izraela »
Jednocześnie obchodzące okrągłe urodziny państwo cieszy się dzisiaj szacunkiem większości krajów świata, ma silne oparcie w Stanach Zjednoczonych, świetnie rozgrywa dyplomatyczną grę między innymi mocarstwami: Chinami, Rosją, Indiami, Japonią czy państwami europejskimi. Dynamicznie rozwija się izraelska gospodarka, a sektory technologii informatycznych oraz cyberbezpieczeństwa stawiają Izrael w gronie najbardziej zaawansowanych państw świata. Amerykanie właśnie uznają Jerozolimę za stolicę państwa żydowskiego. Być może uczynią to kolejne kraje. Dlatego w momencie urodzin Izraelczycy pozostają optymistami.
JACEK STAWISKI
TVN24 BiS
Źródła: depesze MSZ Polski, MSZ Izraela
"Dziennik Polski" (maj 1948, Małopolska Biblioteka Cyfrowa)
"Przekrój" (maj-czerwiec 1948, Małopolska Biblioteka Cyfrowa)
Portal Historical Jewish Newspapers
"New York Times" (maj 1948)
Wspomnienia: Abba Eban, "Israel through My Eyes", New York, 1992
Golda Meir, "My Life", New York, 1975
Opracowania książkowe: B. Szaynok, "Z historią w tle, Polska a Izrael 1944-68", IPN, Warszawa 2007
M. Gilbert, "Israel – a History", 1998