Reforma wymiaru sprawiedliwości jest prowadzona przez polityków, bo parlament jest ciałem o charakterze politycznym. Bez uchwalania odpowiednich ustaw nie ma prawnej możliwości przeprowadzenia reformy sądów - przekonuje w Magazynie TVN24 dr Maciej Mitera, sędzia, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa.
Nie milkną argumenty w sporze o Sąd Najwyższy. Sędziowie SN wciąż uważają Małgorzatę Gersdorf za pierwszą prezes. Prezydent utrzymuje, że prof. Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku. Posłowie PiS zgłosili projekt kolejnych zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, które mają przyspieszyć w nim przetasowania personalne.
W ubiegłotygodniowym Magazynie TVN24 opublikowaliśmy artykuł adwokatów Jacka Dubois i Krzysztofa Stępińskiego pt. "Sąd Najwyższy w rękach polityków. Historia zatacza koło", wskazujący na niebezpieczeństwa związane ze zmianami wprowadzanymi we wspomnianym sądzie.
CZYTAJ: Jacek Dubois, Krzysztof Stępiński: "Sąd Najwyższy w rękach polityków. Historia zatacza koło"
W tym wydaniu Magazynu TVN24 do zarzutów opozycji i środowisk prawniczych odnosi się sędzia Maciej Mitera, rzecznik KRS.
Kadencja pierwszego prezesa według konstytucji trwa sześć lat. Za pomocą zwykłej ustawy próbuje się przerwać kadencję obecnej pierwszej prezes w taki sposób, że chce się ją przesunąć w stan spoczynku. To niezgodne z konstytucją.
Sędzia Maciej Mitera: Kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego określona w Konstytucji RP nie może zostać przerwana aktem niższego rzędu. Nie można go również odwołać przed upływem kadencji. Jednak Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego może być wyłącznie sędzia w służbie czynnej. Jeżeli sędzia taki przechodzi w stan spoczynku, to wygasa jego kadencja na stanowisku pierwszego prezesa.
Gdyby można było skierować Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego na emeryturę w dowolnym momencie, nie byłoby w konstytucji przepisu gwarantującego sześcioletnią kadencję. Taka gwarancja jednak jest. I należy jej przestrzegać. Wprowadzono zaś przepis, który powoduje kolizję z konstytucją.
Tryb wyboru i kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego jest określona w konstytucji po to, aby podkreślić niezależność i odrębność organizacyjną Sądu Najwyższego. Ustawodawca nie ingeruje w te zagadnienia ani nie reguluje ich w inny sposób niż określony w konstytucji.
Nie jest to kolizja przepisu konstytucji z przepisem ustawy, a – jeśli w ogóle rozważać to w tych kryteriach – kolizja przepisu konstytucji o kadencji Pierwszego Prezesa SN z innym przepisem konstytucji, który powierza ustawodawcy określenie granicy wieku, z osiągnięciem której sędzia przechodzi w stan spoczynku. Sugerowana kolizja ma charakter pozorny – nie ma jej. Aby być Pierwszym Prezesem SN, trzeba być sędzią tego sądu, pozostającym w służbie czynnej.
Konstytucja wyraźnie mówi, że sędziowie są nieusuwalni. To znaczy, że nie można sędziego w dowolnym momencie wysłać w stan spoczynku.
Zasadę nieusuwalności sędziego należy interpretować w kontekście całej regulacji konstytucyjnej. Oznacza ona przede wszystkim, że osoby powołanej na urząd sędziego nie wolno – inaczej niż na mocy prawomocnego orzeczenia sądu – pozbawić tego urzędu. Przejście w stan spoczynku nie pozbawia sędziego urzędu – nadal jest sędzią, nadal pobiera uposażenie sędziowskie (choć w innej wysokości). Konstytucja nie określa w sposób sztywny wieku przejścia w stan spoczynku, aby prawodawca mógł w prostszy sposób dostosowywać stan prawny do realiów związanych z długością życia, zdrowiem, interesem wymiaru sprawiedliwości i prawami obywateli.
Pragnę przypomnieć, że w 2016 roku Sejm obniżył powszechny wiek emerytalny z 67 lat na 65 – w przypadku mężczyzn i 60 – w przypadku kobiet. Zmiany dotyczące obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego są zatem spójne ze zmianami dotyczącymi pozostałych grup zawodowych. Stan spoczynku – ze względu na osiągnięcie określonego wieku – jest prostym odpowiednikiem nabycia prawa do emerytury. Decyzje w tym zakresie podejmuje ustawodawca, nie Krajowa Rada Sądownictwa.
Nawet jeżeli wiek emerytalny określa ustawa, to nie może ona dotyczyć obecnych sędziów Sądu Najwyższego. Jeżeli dotyczy, to gwarancja nieusuwalności jest pogwałcona.
Przepisy dotyczące uprawnień emerytalnych oraz określające wiek emerytalny wszystkich grup zawodowych, a więc także sędziów, mogą być zmieniane przez ustawodawcę w zależności od sytuacji gospodarczo-społecznej w Polsce. Należy przypomnieć, że w ostatnim okresie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy podnoszące wiek emerytalny dla obywateli są zgodne z Konstytucją RP, mimo że stosunek pracy tych osób został nawiązany na długo przed zmianą tych przepisów. Ustawodawca w tamtym okresie nie dokonał wyłączenia i podziału na osoby dopiero co trafiające na rynek pracy i takie, które wiązał już stosunek pracy. Proponowane w postawionym pytaniu rozwiązanie mogłoby zostać uregulowane w inny sposób, jednak wyłącznie w drodze jednoznacznego przepisu przejściowego. Nikt inny nie może wyręczyć ustawodawcy w tworzeniu prawa.
Konstytucja mówi, że sądy są władzą odrębną, niezależną od innych władz. Tymczasem to prezydent swobodnie decyduje, którzy sędziowie Sądu Najwyższego mogą orzekać po ukończeniu 65. roku życia, a którzy nie. To niezgodne z konstytucją uzależnienie sędziów od władzy wykonawczej.
Powierzenie prezydentowi decyzji o możliwości dalszego orzekania sędziom Sądu Najwyższego daje większe gwarancje niezależności władzy sądowniczej od władzy wykonawczej z uwagi na pozycję ustrojową prezydenta. Należy pamiętać również, że decyzja prezydenta jest poprzedzona opinią wydawaną przez Krajową Radę Sądownictwa. Prezydent już dzisiaj realizuje szereg kompetencji dotyczących Sądu Najwyższego, na przykład powołuje Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i prezesów SN. Konstytucja akceptuje taką sytuację.
Krajowa Rada Sądownictwa opiniuje wnioski sędziów o dalsze orzekanie po 65. roku życia. Ale to rozwiązanie pozorne. Opinia KRS nie wiąże prezydenta.
Opinia Krajowej Rady Sądownictwa w przedmiocie woli dalszego orzekania przez sędziów, mimo że nie jest wiążąca dla prezydenta, to jest istotnym elementem procedury w tym przedmiocie i sprzyja jej transparentności. Należy pamiętać, że Rada jest konstytucyjnie zobowiązana do czuwania nad sprawami niezależności sądów i niezawisłości sędziów – jej udział w tej procedurze podnosi jej standard.
Dowodem na złamanie konstytucyjnych reguł jest to, że prezydent obawia się skorzystać ze swoich uprawnień, bo nie powołuje tymczasowego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w oparciu o przepisy ustawy.
Krajowa Rada Sądownictwa nie posiada kompetencji do oceny i interpretacji decyzji podejmowanych przez prezydenta. Nie ma wątpliwości, że prezydent - jako autor projektu ustawy o Sądzie Najwyższym - jest w pełni świadomy swoich konstytucyjnych zadań i ustawowych kompetencji.
Sąd Najwyższy wkrótce zacznie rozpatrywać skargi nadzwyczajne. Będzie można podważyć większość prawomocnych wyroków z ostatnich dwudziestu lat. To rozwiązanie naruszające pewność i stabilność prawa.
Sąd Najwyższy rozpatrując skargę nadzwyczajną, jeżeli orzeczenie wywołało już nieodwracalne skutki prawne, będzie się ograniczał jedynie do stwierdzenia, że zaskarżone orzeczenie zostało wydane z naruszeniem prawa. Uprawnienie (wniesienia skargi nadzwyczajnej – red.) będzie przysługiwać nielicznym organom – Rzecznikowi Praw Obywatelskich, Prokuratorowi Generalnemu oraz: Prezesowi Prokuratorii Generalnej, Rzecznikowi Praw Dziecka, Rzecznikowi Praw Pacjenta, Przewodniczącemu Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznikowi Finansowemu, Rzecznikowi Małych i Średnich Przedsiębiorców i Prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z kolei skargi nadzwyczajne na orzeczenia wydane w przeszłości będą mogły wnieść tylko dwa organy stojące na straży praworządności: Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Prokurator Generalny. Dlatego nie można mówić o naruszeniu stabilności prawa oraz pewności obrotu prawnego w Polsce.
Ławnicy w Sądzie Najwyższym są zbędni. To sąd oceniający pracę innych sądów, które wcześniej rozpatrywały sprawy. Tu trzeba wybitnej wiedzy prawniczej, a nie czynnika społecznego.
Konstytucja pozwala ustawodawcy na decyzję co do zakresu udziału obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Udział ławników Sądu Najwyższego ogranicza się do dwóch kategorii spraw – dyscyplinarnych i skargi nadzwyczajnej – i w tym zakresie wydaje się, że kontrola obywatelska jest uzasadniona przede wszystkim koniecznością szerokiego spojrzenia na problem prawny – nie tylko pod kątem jego formalnego rozstrzygnięcia, ale również jego uzasadnienia w sposób czytelny dla szerokiego grona odbiorców.
Ławnicy są elementem politycznej kontroli nad sędziami Sądu Najwyższego. Gdy wyrok zapadnie nie po myśli ławnika, będzie on publicznie krytykował sąd, że orzeka wbrew społeczeństwu.
Wyobrażam sobie możliwość, że ławnicy zostaną przegłosowani przez sędziów, jednakże zazwyczaj za takim rozstrzygnięciem przemawiają względy merytoryczne. Zakładając, że na ławników zostaną wybrane osoby o wysokich walorach moralnych i nieskazitelnym charakterze, a takie są wymogi wobec tych osób, nie sposób sobie wyobrazić, że będą się one zachowywać w sposób nieetyczny i nielicujący z powagą pełnionej funkcji. Aby zachować powagę i autorytet Sądu Najwyższego, powinno się prowadzić staranną selekcję kandydatów na funkcję ławnika. Ławnicy na pewno powinni sprostać swojej roli podobnie zresztą jak w sądach powszechnych (te same argumenty za ich udziałem przemawiają np. w sprawach pracowniczych czy rozwodowych).
Izba Dyscyplinarna będzie miała własnego prezesa niepodlegającego Pierwszemu Prezesowi. Będzie też mieć własny budżet, a sędziowie zarobią w niej o 40 procent więcej. Będzie to tak naprawdę drugi Sąd Najwyższy, a konstytucja nie przewiduje istnienia dwóch Sądów Najwyższych.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego będzie się zajmować sprawami szczególnego rodzaju – dotyczącymi stosunków służbowych sędziów, również sędziów Sądu Najwyższego. W związku z tym konieczna jest daleko idąca autonomia i odrębność tej Izby, tak aby wykluczone były ewentualne naciski na sędziów w niej orzekających. Autonomia tej izby jest dodatkową gwarancją niezawisłości sędziowskiej.
Komisja Europejska zaleca Polsce "powstrzymanie się od działań i oświadczeń publicznych, które podważają legitymację wymiaru sprawiedliwości". Polski rząd nie respektuje tego. Premier oskarża sędziów Sądu Najwyższego, że wydawali haniebne wyroki w stanie wojennym. Mówi publicznie, że wśród sędziów w Krakowie działała zorganizowana grupa przestępcza. Wcześniej zarzucał polskim sędziom wydawanie wyroków za łapówki.
Reforma wymiaru sprawiedliwości jest prowadzona przez polityków, bo parlament jest ciałem o charakterze politycznym, a bez uchwalania odpowiednich ustaw nie ma prawnej możliwości przeprowadzenia reformy sądów. Wypowiedzi polityków podlegają kontroli społecznej, politycy ponoszą odpowiedzialność wyborczą przed obywatelami. Należy jednak pamiętać, że każdy, kto sprawuje władzę – w tym sędzia sprawujący władzę sądowniczą – musi się liczyć z prawem krytyki jego zachowania. Jeżeli krytyka przekracza dopuszczalne prawem granice, możliwe jest wszczęcie odpowiedniego postępowania.
oprac. Jacek Pawłowski