- Dostępne mi informacje wskazują, że Związek Sowiecki przygotowuje interwencję zbrojną w Polsce. To zmusi Stany Zjednoczone do odpowiedzi – pisał w 1981 r Reagan do Breżniewa. Departament Stanu opublikował właśnie rozległy zbiór kilkuset dokumentów o relacjach amerykańsko-sowieckich w latach 1981 – 1983. Dzięki tej publikacji możemy poznać kulisy amerykańskich rozmów na temat Polski.
Wiosna 1981 r. To krytyczny moment w najnowszej historii Polski. Od kilku miesięcy legalnie działa związek zawodowy Solidarność, który uzyskuje poparcie milionów Polaków. Solidarność domaga się od władz komunistycznych zasadniczych zmian w kraju, zarówno politycznych, jak i gospodarczych. Władze PRL bardzo niechętnie godzą się na nowe ustępstwa, organizują prowokacją bydgoską przeciwko Solidarności, a Związek Sowiecki stanowczo sygnalizuje, że w obronie socjalizmu i w obronie swojej pozycji w Polsce, gotów jest przeprowadzić interwencję zbrojną i krwawo zdusić Solidarność.
W marcu i kwietniu 1981 r. Moskwa organizuje ogromne manewry wojskowe wokół Polski o kryptonimie Sojuz-81. Polacy i świat są przekonani, że to wstęp do wkroczenia do Polski. Już kilka miesięcy wcześniej, w grudniu 1980 r., Waszyngton poważnie liczył się z interwencją sowiecką przeciwko Solidarności, ale wtedy stanowcze oświadczenia Stanów Zjednoczonych powstrzymały Moskwę przed wprowadzeniem armii do Polski. Jednak po 4 miesiącach sytuacja pogarsza się.
Ronald Reagan został zaprzysiężony na prezydenta 20 stycznia, a już kilka dni później nowy sekretarz stanu Alexander Haig ostrzega samego szefa dyplomacji sowieckiego Andrieja Gromykę, że „Waszyngton w żadnym wypadku nie zaakceptuje interwencji sowieckiej”. Amerykańskie przesłanie dla Moskwy było jednoznaczne: wojskowa interwencja Armii Radzieckiej przeciwko Polsce i "Solidarności" oznaczać będzie globalny kryzys w stosunkach Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego.
Prezydent obawia się interwencji
Biały Dom liczył się na tyle z interwencją, że prezydent polecił przygotowanie specjalnego raportu o skutkach wkroczenia wojsk ZSSR do Polski oraz o planach reakcji na sowieckie działania. W pierwszych dniach kwietnia ambasador sowiecki w Waszyngtonie, Anatolij Dobrynin mówi już Haigowi wprost: „wkroczymy do Polski, jeśli uznamy ze musimy wkroczyć”. Prezydent poważnie obawia się interwencji i po słowach Dobrynina pisze list do sekretarza generalnego sowieckiej partii Leonida Breżniewa.
„Dostępne mi informacje wskazują, że Związek Sowiecki przygotowuje interwencję zbrojną w Polsce. To zmusi Stany Zjednoczone do odpowiedzi. To nie jest groźba: chcę jednak, aby nie było niedomówień i nieporozumień odnośnie naszych intencji i naszego stanowiska. Konsekwencje będą znaczące. To będzie koniec odprężenia. To zagrozi pokojowi” – pisał Reagan w desperackiej próbie powstrzymania sowieckiej machiny wojennej przed interwencją w Polsce.
Kilka dni później amerykański prezydent otrzymał odpowiedź od Breżniewa. Był utrzymany w takim tonie, że na kolejnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Waszyngtonie wydano ostrzeżenie, że Moskwa będzie interweniować w Polsce, tłumacząc akcję zbrojną „ingerencją amerykańską”.
Odpowiedź sowieckiego genseka Breżniewa dla Reagana nie odbiegała od tradycyjnego tonu propagandy i polityki zagranicznej Moskwy. Breżniew pisał, że list prezydenta Stanów Zjednoczonych „nie służy stosunkom Moskwa – Waszyngton i nie służy normalizacji w PRL”. Gensek ostro odpierał zarzuty o ingerowanie w sprawy polskie, twierdząc prowokacyjnie, że to Stany Zjednoczone nawołują do anarchii w Polsce i wtrącają się w sprawy wewnętrzne. Podkreślał też, podnosząc niewątpliwie temperaturę w stosunkach dwustronnych, że Stany Zjednoczone powtarzają zmyślone i wyimaginowane groźby, jakie rzekomo pod adresem Warszawy kierowane są ze strony Związku Sowieckiego.
Amerykanie musieli przemyśleć odpowiedź. W połowie kwietnia zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, która oceniła, że Moskwa może rozpocząć zbrojną interwencję w Polsce pod pretekstem „wcześniejszej ingerencji amerykańskiej w PRL”. Dokument z posiedzenia Rady z 14 kwietnia wskazuje, że mimo zakończenia ogromnych manewrów wojskowych Sojuz ’81, jakie prowadziły armie bloku wschodniego wokół granic Polski, groźba interwencji nadal była wysoka.
Na posiedzeniu Rady pojawiła się wręcz opinia, aby Ameryka otwarcie wypowiedziała się przeciwko obowiązywaniu tzw. doktryny Breżniewa, zakładającej że w krajach socjalistycznych Moskwa nie dopuści do zmian. Doktrynę „praktycznie” zastosowano w Czechosłowacji w 1968 r., a teraz Związek Sowiecki był o krok od jej krwawej realizacji w Polsce. Kolejnym dowodem na to, że po liście Breżniewa cały czas w Waszyngtonie traktowano groźbę wkroczenia wojsk ZSSR i Układu Warszawskiego do Polski jest wypowiedź sekretarza stanu Haiga z 21 kwietnia 1981 r. W rozmowie z Anatolijem Dobryninem powiedzieć miał, że list genseka do prezydenta na temat Polski jest taki, że lepiej na niego nie odpowiadać, aby nie eskalować napięcia.
"Polska musi sama rozwiązać swój problem"
Mimo tych opinii, Reagan odpowiedział na list stanowczo i zdecydowanie. Prezydent odrzucił sowieckie oskarżenia o „amerykańską ingerencję” w sprawy polskie, podkreślając, że to Związek Sowiecki grożąc wprowadzeniem wojsk bezpośrednio ingeruje w sytuację w Polsce. „Polska musi sama rozwiązać swoje problemy” – pisał Ronald Reagan. Biały Dom domagał się od Moskwy, aby nie nie groziła Polsce, ale przekazała wsparcie gospodarczego dla Warszawy, co złagodziłoby kryzys wewnętrzny. Kolejna odpowiedź Breżniewa na list Reagana nie przyniosła już nic nowego poza ponawianiem wezwań o wstrzymanie „zachodniej” ingerencji w sytuację w Polsce.
W dokumentach sprawa polska wraca ponownie po mniej więcej miesiącu. 4 czerwca 1981 r. w raporcie Departamentu Stanu stwierdzono, że interwencja zbrojna w Polsce zamrozi relacje Waszyngton Moskwa na długi czas i będzie wielkim wyzwaniem dla polityki amerykańskiej. Jeśli jednak interwencji nie będzie, to „Stany Zjednoczone będą mogły kontynuować politykę różnicowania wśród krajów Europy Wschodniej”.
Taką politykę Waszyngton prowadził wobec Polski i jej sąsiadów od dłuższego czasu. Chodziło mniej więcej o to, aby wspierać ekonomicznie i w jakimś sensie politycznie te kraje, które zachowywały pewien stopień niezależności wobec ZSSR w polityce wewnętrznej czy zagranicznej. W 1981 r. wśród państw bloku wyróżniano 3 kraje: PRL, Węgry i Rumunię.
"ZSSR podporządkuje sobie Polskę bez interwencji”
Latem 1981 r. ocena sytuacji wokół Polski wyraźnie się zmienia. Amerykanie zaczynają zdawać sobie sprawę, że zdławienie Solidarności nastąpi, ale niekoniecznie poprzez bezpośredni atak na Polskę ze strony Związku Sowieckiego. W końcu lipca prof. R. Pipes pisze w raporcie, że kryzys ekonomiczny w Polsce pogłębia się, a w kraju może zostać ogłoszony stan wyjątkowy. „ZSSR podporządkuje sobie Polskę bez interwencji” – pisał Pipes, podkreślając, że zwolennicy współpracy z Moskwą w państwach zachodnich będą mieli argumenty dla swoich racji, mówiąc, że straszenie perspektywą interwencji sowieckiej w Polsce było przesadzone. Pipes oceniał też, że nawet stan wyjątkowy w PRL wykonany przez armię polską może być niekorzystny dla Ameryki i NATO, ale raczej ze względów strategicznych, ponieważ siła armii PRL wzrośnie. Coraz bardziej wydawało się, ze Związek Sowiecki minął punkt, w którym mógł i gotów był interweniować.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce w nocy z 12 na 13 grudnia zastało prezydenta Ronalda Reagana w Camp David, a sekretarza Haiga w Brukseli na rozmowach z sojusznikami z NATO. Alexander Haig powiedział, że decyzja o realizacji planu zdławienia Solidarności przez ekipę Jaruzelskiego nie była Amerykanom przekazana przez ZSSR. Reakcja prezydenta jest dobrze znana. Ronald Reagan był oburzony, oskarżał Moskwę o zorganizowanie przewrotu wojskowego w Polsce i fali brutalnych represji wobec tysięcy członków Solidarności. Amerykanie podkreślali, że wg ich informacji, operację przygotowywał także sowiecki wywiad. Pod nieobecność Haiga i pod nieobecność ambasadora Dobrynina z zastępcą ambasadora ZSRR w Waszyngtonie spotkał się zastępca sekretarza stanu Walter Stoessel, który wyraził przekonanie, że Polska nie może być pod presją Moskwy. Dyplomata sowiecki Aleksander Biessmiertnych odparł, że wydarzenia w Polsce to sprawy polskie, a nie sprawy ZSSR.
Rosja: Jaruzelski działa w polskim interesie
Waszyngton w pierwszych dniach stanu wojennego nie miał pełnego obrazu wydarzeń nad Wisłą. Podkreślano przede wszystkim „rękę Moskwy” w operacji przeciw Solidarności. Dobę po ogłoszeniu stanu wojennego Alexander Haig przekazał do Białego Domu i Departamentu Stanu ważną instrukcję: „nie możemy poprzeć represji w Polsce, ale nie możemy też podgrzewać nastrojów, aby uniknąć wojny domowej”. Kilka dni później, na przyjęciu w ambasadzie Wielkiej Brytanii, rozmawiał już nieoficjalnie z ambasadorem sowieckim Dobryninem, któremu oświadczył, że zdławienie Solidarności zaciąży na relacjach Waszyngton – Moskwa. Dobrynin odpowiadał, że „Jaruzelski to polski patriota ("nationalist", ale dosłowne tłumaczenie nie oddaje sensu wypowiedzi), który działa w polskim interesie”.
Wymiana zdań obu polityków stanowi modelowy przykład dyplomatycznej rozmowy: Dobrynin mówił, że obywatele sowieccy „troszczą się o los Polski, ponieważ Związek Sowiecki wyzwolił Polskę spod okupacji niemieckiej III Rzeszy”, a z kolei Haig mówił, że „Polska jest ważna dla milionów Amerykanów o polskich korzeniach”. Po wyjaśnieniu pierwszych wątpliwości odnośnie sytuacji w Polsce, oburzenie prezydenta Reagana na ekipę Jaruzelskiego i ekipę Breżniewa narastało. Prezydent napisał kolejny list do Breżniewa, oskarżając Moskwę o odpowiedzialność za represje wobec Solidarności. Breżniew odrzucił stanowisko Reagana, a prezydent zaczął przygotowywać listę sankcji wobec władz PRL i wobec Związku Sowieckiego.
Trzy tygodnie po ogłoszeniu stanu wojennego, na początku stycznia 1982 r. asystent sekretarza stanu Lawrence Eagleburger pisał do Alexandra Haiga: „Związek Sowiecki jest zdeterminowany, aby stan wojenny się powiódł, ponieważ to służy ich interesom i zachowuje politykę odprężenia ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton powinien pokazywać współudział Moskwy w stanie wojennym” – stwierdzał wytrawny amerykański dyplomata.
Następnie opisał precyzyjnie cele Sowietów w Polsce: „uniknięcie kryzysu gospodarczego, odbudowa partii komunistycznej przez bardziej twardogłowych działaczy, oczyszczenie PZPR z sympatyków Solidarności, dialog Jaruzelskiego z kadłubową Solidarnością”. Eagleburger ostrzegał, że Moskwa „będzie prezentować sojusznikom Ameryki, że ekipa Reagana jest nieodpowiedzialna, jeśli chodzi po podejście do Polski”. W ten sposób, oceniał dyplomata, „Moskwa ponownie wymusi na Stanach Zjednoczonych pogodzenie się z powojennym podziałem Europy”. Trzy tygodnie później, 26 stycznia 1982 r. podczas rozmów w Genewie Haig powiedział szefowi sowieckiej dyplomacji Gromyce, że Polska znalazła się w centrum uwagi polityki amerykańskiej. Zdaniem Haiga, sytuacja w Polsce pogarsza się, a Waszyngton życzyłby sobie dialogu i kompromisu. „Sytuacja w Polsce ma znaczenie dla Europy i świata, to teraz najważniejszy problem” . Amerykanie nałożyli na PRL sankcje, odprężenie USA – ZSSR skończyło się. Rozpoczynał się nowy okres w historii świata – wznowienie zimnej wojny.
Opublikowane przez Departament Stanu dokumenty dyplomatyczne z pierwszych miesięcy i lat rządów Ronalda Reagana, opisujące relacje amerykańsko-sowieckich, potwierdzają, jak ważna była rola Polski i rola ruchu Solidarności w ukształtowaniu poglądów prezydenta na Związek Radziecki i komunizm w ogóle. Reagan i jego najbliżsi współpracownicy przekonali się, że „imperium zła” ma głębokie problemy wewnętrzne, które mogą doprowadzić do znaczącego osłabienia globalnej pozycji Moskwy.
W 1981 r i 1982 r. Waszyngton nie liczył się jeszcze z rozpadem ZSSR, ale w kłopotach Sowietów w Polsce oraz w Afganistanie dostrzeżono ogromne szanse na zadanie bolesnych ciosów komunistycznym rywalom. Reagan przeszedł do ofensywy, między innymi proponując budowę systemu obrony antyrakietowej SDI. Realizacja planu stanowiła dla Moskwy tak wielkie wyzwanie militarne, technologiczne i wreszcie finansowe, że ZSSR tej konkurencji nie wytrzymał i przegrał zimną wojnę. Analizowane dokumenty pokazują, że polska Solidarność była początkiem końca imperium zła. W przyszłym roku Departament Stanu ma opublikować pakiet dokumentów bezpośrednio odnoszących się do wydarzeń w Polsce w latach 1981-83.
(na podstawie dokumentów: Foreign Relations of the United States, Reagan 1981-83, www.history.state.gov)