Za kierownicę ciężarówki wsiadł, żeby z premedytacją zabijać. Zaatakował Francję w najbardziej symbolicznym dla niej momencie: kiedy miliony obywateli na ulicach w całym kraju świętowały wolność, równość i braterstwo. 31-letni zamachowiec wjechał ciężarówką na pełną ludzi nicejską promenadę i zabił 84 osoby, a ponad 200 ranił.
Za kierownicę ciężarówki wsiadł, żeby z premedytacją zabijać. Zaatakował Francję w najbardziej symbolicznym dla niej momencie: kiedy miliony obywateli na ulicach w całym kraju świętowały wolność, równość i braterstwo. 31-letni zamachowiec wjechał ciężarówką na pełną ludzi nicejską promenadę i zabił 84 osoby, a ponad 200 ranił.
W czwartek 14 lipca o godz. 21.34 w dzielnicy Ariane we wschodniej części Nicei do zaparkowanej białej ciężarówki podjechał na rowerze Mohamed Lahouaiej Bouhlel. Był sam. Schował rower do środka, wsiadł za kierownicę i ruszył na południe.
Punktualnie o godz. 22 niebo nad Niceą rozjaśnił pokaz fajerwerków. Tak Francuzi kończyli huczne obchody święta narodowego, Dnia Bastylii. Na ciągnących się wzdłuż wybrzeża Promenadzie Anglików i deptaku zebrało się ponad 30 tys. mieszkańców i turystów, w tym dzieci.
Po półgodzinnym pokazie wiele osób wracało już do domów, inni spędzali ciepły wieczór w restauracjach położonych przy deptaku. Nagle na promenadzie pojawiła się biała ciężarówka chłodnia.
- Byłem na balkonie w hotelu i patrzyłem na Promenadę Anglików i świętujących ludzi. Nagle w tłum wjechała ciężarówka. Jechała bardzo powoli, co strasznie mnie dziwiło - wspominał niemiecki dziennikarz RichardGutjahr.
Dwa kilometry aleją pełną ludzi
Po przejechaniu ok. 400 metrów, tuż przy hotelu Magnan, pod kołami ciężarówki zginęli pierwsi ludzie: to muzułmanka w średnim wieku i niezidentyfikowany na razie mężczyzna.
- Kątem oka dostrzegłem ciężarówkę skręcającą na bulwar i jadącą szybko w naszym kierunku. Ja na szczęście zobaczyłem ją na tyle wcześnie, że udało mi się uskoczyć, ale nasza koleżanka została potrącona i upadła na ziemię - wspominał w rozmowie z agencją Reutera 29-letni Włoch Marco de Feo.
Na amatorskim nagraniu widać, jak kilka osób próbowało zatrzymać kierowcę. Ten jednak tratował kolejnych ludzi. Świadkowie twierdzą, że w pierwszej chwili pomyśleli, iż kierowca stracił panowanie nad samochodem. Jak bardzo się mylili, okazało się po ok. 600 metrach, kiedy samochód dojechał do pierwszej bariery ustawionej na Promenadzie Anglików. Ostro skręcił w prawo, przejechał przez krawężnik, wjeżdżając na chodnik, a potem ostro skręcił i wrócił na drogę. Przyspieszył, zbliżając się do grup ludzi. Jechał zygzakiem, zależało mu na jak największej liczbie ofiar.
Dramatyczny opis zamachu zamieścił w sieci dziennikarz lokalnej gazety Damien Allemand. "Widziałem ciała latające jak kukły. Zmroziło mnie" - opisywał Francuz.
Świadkowie twierdzą, że ciężarówka w ostatniej fazie ataku pędziła z prędkością około 80 km/h.
Na wysokości hotelu Negresco, gdzie ustawiona była barykada drogowa, zamachowiec otworzył ogień do policjantów. Ci zaczęli ścigać ciężarówkę, która przejechała jeszcze ok. 300 metrów. - Policjanci strzelali do niego i zneutralizowali go. Został znaleziony martwy w kabinie - poinformował potem paryski prokurator Francois Molins.
To właśnie na odcinku pomiędzy hotelem a biurem informacji turystycznej, gdzie zatrzymała się ciężarówka, znaleziono najwięcej ciał. Czteropasmowy odcinek jezdni był zamknięty dla ruchu na czas pokazu fajerwerków. Całą szerokością drogi szli ludzie.
Masakra trwała kilkadziesiąt minut.
Panika w Nicei
Jak poinformowały francuskie władze w piątek po południu, w ataku zginęły 84 osoby, w tym dziesięcioro dzieci. Ponad 200 osób zostało rannych, a co czwarty poszkodowany jest w stanie krytycznym i walczy o życie. W szpitalach jest około 50 dzieci.
Francuskie władze prowadzą identyfikację ofiar, wiadomo że byli wśród nich obcokrajowcy. W Nicei zginęli m.in. obywatele Niemiec, Rosji, Szwajcarii, Tunezji, Armenii i Ukrainy. Niepotwierdzone wciąż przez MSZ informacje mówią o ofiarach z Polski. MSZ Belgii podało informację, że straciło kontakt z 20 swoimi obywatelami.
- Widzieliśmy licznych rannych, którzy mają przed oczami straszliwe obrazy i cierpią na ciele, ale również cierpią psychologicznie. Są też osoby, które nie poniosły żadnych ran fizycznych, ale będą bardzo długo, może przez całe życie, nieść w sobie traumę tych straszliwych obrazów, które niestety widziały - stwierdził w piątek po południu prezydent Francji Francois Hollande.
Jak powiedział, wielu rannych nie pamięta przebiegu wydarzeń, ale w ich świadomości tkwią "poszarpane ciała leżące przed ich oczami". - Cała Francja musi dzielić te emocje, solidarność z ofiarami, z ich bliskimi, z rodzinami - powiedział Hollande.
Francja ogłosiła trzydniową żałobę narodową.
Kim był zamachowiec?
Napastnika udało się zidentyfikować, bo miał przy sobie dowód osobisty i telefon komórkowy. Tożsamość potwierdzono po badaniach daktyloskopijnych. To 31-letni Mohamed Lahouaiej Bouhlel, obywatel Tunezji (na początku błędnie informowano, że ma podwójne, francusko-tunezyjskie obywatelstwo). Tunezyjskie władze poinformowały w piątek, że mężczyzna pochodzi z miasta Msaken w północnej Tunezji, ok. 20 km na południe od wakacyjnego kurortu, Susy. Rodzinną miejscowość odwiedził ostatnio cztery lata temu, nie wiadomo jednak, czy nie podróżował do innych miast w kraju. Do Francji miał przyjechać po 2000 roku. Agencja Reutera twierdzi, że w 2005 roku.
Miał troje dzieci, był rozwodnikiem (jego była żona została w piątek zatrzymana). Mieszkał w czteropiętrowym budynku w północnej części Nicei, bardzo blisko miejsca ataku. Pracował jako kierowca samochodu dostawczego. Sąsiedzi, z którymi rozmawiały francuskie media, twierdzą, że był "samotnikiem" i opisują go jako człowieka "cichego". Miał nie odpowiadać na sąsiedzkie pozdrowienia i nie integrować się. Znajomi twierdzą, że urodził się jako muzułmanin, ale nie praktykował: nie przestrzegał ramadanu, nie chodził do meczetu, nie modlił się, nigdy nie widziano go w tradycyjnej muzułmańskiej szacie. Zwykle nosił szorty i buty trekkingowe, dbał o ciało i tańczył salsę.
- Powiedziałabym, że był sympatyczny dla kobiet - mówiła jego sąsiadka, Hanan. - Ale był przerażający. Nie miał przerażającej twarzy, ale... wizerunek. Dużo gapił się na dzieci - dodała.
Bouhlel nie był znany ani tunezyjskim, ani francuskim służbom antyterrorystycznym. Nic nie wiadomo, by miał radykalne lub islamistyczne poglądy. Był notowany za drobne przestępstwa w latach 2010-2016, w marcu został po raz pierwszy skazany. - Pomiędzy nim a innym kierowcą doszło do sprzeczki, w czasie której rzucił drewnianą paletą w człowieka - oświadczył minister sprawiedliwości Jean-Jacques Urvoas. Ponieważ Bouhlel wcześniej nie był notowany, sąd zawiesił wykonanie jego sześciomiesięcznego wyroku więzienia. Dodatkowo raz w tygodniu mężczyzna miał się meldować na policji, co robił.
Zdaniem także pochodzącego z Tunezji sąsiada Bouhlela ostatnio bank odmówił mu pożyczki. Miał problemy finansowe i rodzinne, przez co w ostatnim czasie miał się stać agresywny.
Ciężarówka
Do centrum Nicei nie można wjeżdżać samochodami ciężarowymi. Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak to możliwe, że 19-tonowej ciężarówki nikt nie zatrzymał. Francuskie media podają jednak, powołując się na nieoficjalne źródła, że dziewięć godzin przed atakiem na zaparkowany samochód ciężarowy uwagę zwrócili policjanci. Mieli wylegitymować kierowcę, ten jednak miał im oświadczyć, że jest dostawcą lodów. Policjanci mieli uwierzyć i nie przeszukać samochodu. Ani policja, ani przedstawiciele MSW nie odnieśli się do tych informacji.
Jak informują francuskie media, Bouhlel na co dzień był dostawcą i miał uprawnienia do kierowania samochodem ciężarowym. Ten - jak poinformowała paryska prokuratura - miał wynająć 11 lipca w podnicejskim Saint-Laurent-du-Var. Ciężarówkę miał zwrócić 13 lipca, czego nie zrobił.
Ze zdjęć z monitoringu miejskiego wynika, że ciężarówka pojawiła się tego dnia w Nicei. Została zaparkowana w dzielnicy Ariane we wschodniej części miasta i tam czekała do wieczora dnia następnego. To wówczas podjechał tam na rowerze Bouhlel.
Na zdjęciach z piątkowego poranka widać podziurawioną od kul kabinę auta. W chłodni ciężarówki policja zabezpieczyła m.in. drewnianą paletę i rower. Znaleziono też pistolet, z którego napastnik ostrzelał policję i przechodniów oraz kilka sztuk atrap długiej broni i granat.
Mężczyzna miał przy sobie dokumenty: kartę kierowcy, kartę kredytową i telefon. W czasie przeszukania w jego mieszkaniu zabezpieczono komputer.
Samotnik?
Do zamachu nie przyznała się dotąd żadna organizacja.
W czwartek przed północą wiceprefekt Alp Nadmorskich określił masakrę w Nicei mianem "przestępczego ataku". Jednak już cztery godziny później w telewizyjnym wystąpieniu prezydent Francois Hollande mówił, że "krwawy atak w Nicei miał charakter terrorystyczny". Kilka godzin później w Nicei ostrzegł, że kraj czeka walka z terroryzmem, "która potrwa długo".
W piątek po południu prokurator Francois Molins oświadczył, że śledztwo będzie koncentrowało się na ustaleniu, czy napastnik miał współpracowników. - Będziemy także próbowali ustalić, czy Mohamed Laouaiej Bouhlel miał związku z islamistycznymi organizacjami terrorystycznymi - powiedział.
Podkreślił, że nikt nie przyznał się do zamachu, ale charakter ataku może świadczyć o tym, że była to odezwa na apel terrorystów o zabijanie na Zachodzie.
Z kolei premier Francji Manuel Valls oświadczył w piątek wieczorem, że zamachowiec z Nicei był "terrorystą bez wątpienia powiązanym z radykalnym islamizmem w taki czy inny sposób". - Tak, to jest akt terroru i zobaczymy, jakie są powiązania z organizacjami terrorystycznymi - powiedział Valls w telewizji France 2. - Jestem pewien, że wygramy wojnę przeciwko terroryzmowi i radykalnemu islamowi.
Hollande: stan wyjątkowy będzie przedłużony
Po zamachu Francois Hollande oświadczył, że wystąpi do parlamentu z kolejnym wnioskiem o przedłużenie stanu wyjątkowego we Francji, który obowiązuje od niemal 8 miesięcy i miał zostać zniesiony 26 lipca. Został wprowadzony po zamachach w Paryżu z 13 listopada 2015 roku, w których zginęło 131 osób.
Stan wyjątkowy był przedłużany już trzykrotnie, co za każdym razem spotykało się z gorącym sprzeciwem organizacji broniących praw człowieka i obywateli. Daje on francuskim władzom i służbom nadzwyczajne uprawnienia, z których dotychczas można było korzystać wyłącznie za zgodą sądu. Chodzi tu o rewizje (także w nocy), prawo do stosowania aresztu domowego jedynie na podstawie podejrzenia o przestępczą działalność, zatrzymania dowolnej osoby na aż 96 godzin, czy blokowania stron internetowych.
Szef MSW Bernard Cazeneuve na początku tygodnia informował, że w związku z działalnością terrorystyczną zatrzymanych we Francji zostało tylko w 2016 roku 151 osób.
Świat potępia masakrę
Po ataku w Nicei Niemcy i Włochy wzmocniły kontrole w rejonie przygranicznym, a w Czechach MSW zapowiedziało zwiększenie środków bezpieczeństwa w miejscach strategicznych. W ramach działań prewencyjnych wzmocniono ochronę lotnisk, dworców kolejowych i obiektów sportowych.
Hiszpania ogłosiła, że utrzymuje wzmocnione środki bezpieczeństwa na granicy z Francją oraz wzmocni je w miejscach popularnych wśród turystów. MSW w Madrycie podało, że dane krajowego wywiadu wskazują na dżihadystyczny charakter zamachu w Nicei.
Tymczasem Belgia postanowiła nie odwoływać przyszłotygodniowych obchodów święta niepodległości. Władze już wcześniej zaplanowały wzmożone środki bezpieczeństwa.
Masakrę w Nicei potępili szefowie: Rady Europejskiej Donald Tusk, Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, a także sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Papież Franciszek nazwał atak "zbrodniczym szaleństwem" i wyraził solidarność z narodem francuskim.
Kondolencje i wyrazy współczucia wyrazili prezydent RP Andrzej Duda i minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
Szef dyplomacji USA John Kerry powiedział, że zamach w Nicei świadczy o konieczności nasilenia walki z terroryzmem. Prezydent Rosji Władimir Putin złożył kondolencje bliskim ofiar, a kanclerz Niemiec Angela Merkel zapewniła Francję o wsparciu swego kraju. Brytyjska premier Theresa May potępiła zamach, mówiąc, że konieczne jest "podwojenie wysiłków, aby pokonać brutalnych morderców, którzy chcą zniszczyć nasz styl życia".
Słowa potępienia zamachu popłynęły także z krajów muzułmańskich, w tym z Arabii Saudyjskiej, a autorytet dla sunnitów, uniwersytet Al-Azhar w Kairze, zaapelował o jedność w obliczu terroryzmu.
Zamachy w Europie Zachodniej
Atak w Nicei wstrząsnął światem. Nie jest jednak pierwszym, który w ostatnich miesiącach wstrząsnął Europą Zachodnią. Oto krwawe zamachy, do których doszło w ostatnich dwóch latach:
24 maja 2014 - 29-letni Francuz Mehdi Nemmouche zabił cztery osoby w Muzeum Żydowskim w Brukseli. Został wydany Belgii, czeka na proces.
7-9 stycznia 2015 - 7 stycznia dwóch islamskich bojowników, bracia Said i Cherif Kouachi, zastrzeliło 17 osób w redakcji magazynu satyrycznego "Charlie Hebdo" w Paryżu. Następnego dnia na ulicy zginęła policjantka. 9 stycznia wspólnik braci Amedy Coulibaly wziął zakładników w supermarkecie z koszerną żywnością, czterech z nich zabił. Ludzie na całym świecie solidaryzowali się z Francją poprzez slogan "Je Suis Charlie".
13 listopada 2015 - tzw. Państwo Islamskie przeprowadziło w Paryżu serię skoordynowanych ataków z wykorzystaniem broni automatycznej i materiałów wybuchowych. Na ulicach zginęło 131 osób, a ponad 360 zostało rannych. Ślady zamachów prowadziły do Brukseli. Dwóch z 10 znanych zamachowców lub koordynatorów było Belgami, a trzech Francuzami. Pozostali przedostali się do Europy z Bliskiego Wschodu.
22 marca 2016 - trzej islamscy bojownicy, wszyscy obywatele Belgii, wysadzili się na lotnisku Zaventem i na stacji metra Maelbeek w Brukseli. Zginęły w sumie 32 osoby. Za zamach odpowiadała ta sama komórka dżihadystyczna, co za listopadowe ataki w Paryżu.
Patrycja Król