– Czarny Protest był ważny, bo pokazał, ile jesteśmy w stanie zrobić wspólnie i jak wiele jest kobiet i mężczyzn, dla których kobieca wolność i godność są istotne. Pokazał też, że władza to nie mur nie do ruszenia – wspomina serię protestów kobiet Zośka Marcinek, jedna z organizatorek Ściany Furii przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej. Fala manifestacji przeciw planom zaostrzenia prawa aborcyjnego przeszła przez Polskę na przełomie września i października. Czarny Protest, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Czarny Poniedziałek – kobiety wyszły na ulice.
Wszystko zaczęło się od debaty 22 września i głosowań w Sejmie 23 września. Wtedy, po burzliwej dyskusji trwającej wiele godzin, posłowie skierowali do dalszych prac projekt "Stop aborcji", który zakładał zaostrzenie praw aborcyjnych. Tego samego dnia odrzucono inny projekt obywatelski – "Ratujmy kobiety", który w przeciwieństwie do tego pierwszego proponował liberalizację tych praw.
Autorem obywatelskiego projektu komitetu Stop Aborcji był instytut Ordo Iuris, zebrano pod nim 450 tys. podpisów. Przewidywał on bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego. Nowością w tym projekcie – w stosunku do wcześniejszych prób zaostrzenia ustawy dotyczącej aborcji – było karanie kobiet, które poddadzą się aborcji.
Jeszcze przed debatą w Sejmie po raz pierwszy pojawiła się nazwa Czarny Protest. Kobiety i mężczyźni zaczęli umieszczać na portalach społecznościowych zdjęcia w czarnych strojach opatrzone hasztagiem #CzarnyProtest. Już 21 września Partia Razem zaapelowała o wrzucanie do sieci zdjęć opatrzonych odpowiednim hasztagiem. W niedzielę 25 września manifestacja przeniosła się na ulice miast całej Polski, m.in. pod hasłem "Żarty się skończyły". Demonstrujący zebrali się również przed Sejmem – ubrani na czarno i niosący ze sobą wieszaki, symbol strajku.
Pod koniec września zaczął też ewoluować pomysł tego, co miało stać się pierwszym tak wielkim protestem w kraju – Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zwanego również Czarnym Poniedziałkiem. Aktorka Krystyna Janda przypomniała we wpisie na Facebooku o strajku islandzkich kobiet, które w 1975 r. nie poszły do pracy i porzuciły obowiązki domowe, aby razem protestować i pokazać, jakie mają znaczenie dla funkcjonowania państwa i społeczeństwa. Protest Islandek sparaliżował wtedy kraj. Kilka godzin po wpisie Krystyny Jandy ruszyły przygotowania do polskiej wersji strajku, który zaplanowano na poniedziałek 3 października.
Jeszcze przed Czarnym Poniedziałkiem w sobotę 1 października zorganizowano manifestację przed Sejmem w Warszawie. Podobnie jak pod koniec września kobiety i mężczyźni protestowali ubrani na czarno. Tym razem na manifestacji pojawili się również politycy opozycji. To jednak, jak mówiły same uczestniczki i organizatorki, było dopiero przedsmakiem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zaplanowanego na poniedziałek.
W ciągu całego tygodnia poprzedzającego Czarny Poniedziałek kolejne firmy i instytucje zaczęły zapowiadać, że nie będą wymagać tego dnia obecności kobiet w pracy bądź na uczelni. Do protestu dołączały się w ten sposób restauracje, teatry, sklepy, kawiarnie, przedsiębiorcy, uczelnie, szkoły, a nawet niektóre urzędy. Na poniedziałek oprócz głównych manifestacji w wielu miastach Polski, jak również za granicą, zapowiedziano także debaty, spotkania, zajęcia i inne formy aktywizacji kobiet, które tego dnia postanowiły opuścić swoje stanowiska pracy zarówno zawodowe, jak i domowe.
Czarny Poniedziałek. Polki manifestowały w całym kraju
Czarny Poniedziałek poruszył całą Polskę, ale kobiety pojawiły się na ulicach również za granicą. W stolicy kulminacja protestu miała miejsce na Placu Zamkowym – to tam zrobiono słynne zdjęcia z lotu ptaka, na których widać morze ciemnych parasolek zalewające miasto. Protesty odbywały się również w innych częściach miasta, także przed Sejmem i na ulicy Nowogrodzkiej, przed siedzibą PiS. Tam kobiety stworzyły żywy mur, nazwany Ścianą Furii.
Zdaniem jednej z organizatorek tej akcji, Zośki Marcinek Czarny Protest w swoich różnych realizacjach pokazał, że dla wielu mężczyzn i kobiet kobieca wolność i godność są istotne. – Pokazał, że władza to nie mur nie do ruszenia – dodała. – Jednocześnie stał się punktem wyjścia dla założenia i spopularyzowania wielu organizacji prokobiecych. Wiele kobiet wcześniej niezaangażowanych teraz wie, że nie działa w próżni, że jest mnóstwo doświadczonych babek, które od lat walczą o prawa kobiet, do których można się przyłączyć – mówi Marcinek.
– Na pewno niesamowite jest to, że udało się nam wzajemnie zaktywizować. W całej Polsce odbyło się wiele różnych wydarzeń, które poza pokazaniem wkurzenia na arogancję władzy pozwoliły poznać się wielu wspaniałym kobietom, wymienić wiedzą i doświadczeniem. Mnóstwo osób, które do tej pory nie miały wyrobionego zdania na temat ustawy antyaborcyjnej, pod wpływem ogromnego przepływu treści zaczęło zgłębiać temat – mówi z kolei Monika Auch-Szkoda, która pomagała przy organizacji dwóch tur warszawskiego strajku i brała udział jako obserwatorka w obradach sejmowych – jak dodaje, prywatnie Matka Polka.
Jako największy sukces protestów Auch-Szkoda wymienia aktywizację kobiet. – W wielu miastach dziewczyny zobaczyły, że potrafią działać i mogą realnie wpływać na swoje otoczenie. Wszystko zaczęło się w ramach Czarnego Protestu/Czarnego Poniedziałku/Ogólnopolskiego Strajku Kobiet/Protestu Kobiet, ale rozwija się w wielu zaskakujących kierunkach – mówi.
98 tys. uczestników, 143 zgromadzenia
W Czarny Poniedziałek 3 października na placu Zamkowym w Warszawie zgromadziło się – według różnych szacunków – od 17 do 30 tys. uczestniczek i uczestników. W Poznaniu w proteście na pl. Mickiewicza wzięło udział ok. 8 tys. osób, we Wrocławiu przyszło 20 tys. osób, w Gdańsku zebrało się ok. 4 tys. uczestników. Protesty odbywały się też m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Szczecinie, Bydgoszczy, Kielcach, Płocku i wielu innych, również mniejszych, miastach. Policja odnotowała 143 zgromadzenia związane z Czarnym Protestem w całej Polsce, w których uczestniczyło ok. 98 tys. osób.
Według sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 przeprowadzonego 5 października, 67 proc. ankietowanych popierało Czarny Protest (52 proc. – zdecydowanie). Przeciwnych protestowi było 27 proc. ankietowanych (16 proc. wyrażało ten pogląd zdecydowanie). 6 proc. odpowiedziało wtedy "nie wiem" lub "trudno powiedzieć". Protest poparły kobiety z całego świata, m.in. z Islandii, Palestyny, Korei Południowej czy Australii. Wsparli go również celebryci tacy jak modelka Anja Rubik czy aktorka Juliette Binoche.
– Wyszły setki tysięcy kobiet, które uświadomiły sobie, że prawa kobiet to naprawdę kwestia życia i jego jakości – podkreśla Zośka Marcinek. – Ja miałam takie wrażenie, że wśród kobiet, które nie poparły protestu, było wiele takich, które wyszłyby z nami, gdyby tylko wiedziały, o co dokładnie chodzi – dodaje. Jak twierdzi, "Czarny Protest uświadomił Polakom, że coraz więcej kobiet rozumie, że prawa reprodukcyjne to nie jakiś lewacki wymysł i że walczyć o to mogą nie tylko zwariowane feministki, ale że to fundamentalne prawa i walczyć o nie powinno się z prawa, lewa i centrum".
– Na ulicę wyszło wiele kobiet i mężczyzn, nie była to jednak cała Polska. Patrząc na ilość miast, w których organizowane były wydarzenia, i łączną liczbę uczestników, można mówić o ogromnym sukcesie, którego chyba nikt się nie spodziewał – dodaje Monika Auch-Szkoda. – Śmiejemy się, że to wszystko się udało, bo nikt nie wiedział, że nie powinno. Nie było czasu myśleć, działałyśmy. Grupy organizatorskie powstały spontanicznie, wiele z nas poznało się dopiero w trakcie wydarzeń, które zdalnie razem organizowałyśmy. To była ogromna moc, która rozlała się po całym świecie. Rewolucja parasolek to dopiero początek. Kobiety zrozumiały, że mogą być równie skuteczne jak mężczyźni. Jestem przekonana, że duże sukcesy są jeszcze przed nami – mówi.
Faktycznie, protest został zauważony na całym świecie – pisały o nim światowe media. Zareagował również Parlament Europejski, w którym w środę 5 października odbyła się debata o prawach polskich kobiet. W specjalnych zaleceniach dla Polski o kwestii praw kobiet wspomniała również ONZ.
Cel osiągnięty, ale protest trwa
Zareagował również Sejm, a w szczególności partia rządząca, czyli PiS. Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zagłosowała w środę 5 października za odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy komitetu Stop Aborcji. Wniosek w tej sprawie złożył poseł PiS Witold Czarnecki. Dzień później w głosowaniu Sejm ostatecznie odrzucił obywatelski projekt ustawy zaostrzający prawo aborcyjne. – Doszliśmy do wniosku, że będzie to przedsięwzięcie, które może doprowadzić do procesów, których efekt będzie dokładnie przeciwny – mówił podczas debaty prezes PiS Jarosław Kaczyński. Głosowało w sumie 428 posłów. Za odrzuceniem projektu było 352 (186 z PiS), przeciw 58, a 18 się wstrzymało.
– Cel krótkofalowy został osiągnięty, tzn. zaostrzenie ustawy nie przeszło, ale to nie jest zadowalające, bo nie zmienił się paradygmat stanowienia praw dotyczących kobiet. Nadal ustala się je wbrew głosom i opiniom kobiet, nadal motorem do ich ustanawiania są próby ograniczenia kobiecej wolności i prawa do samostanowienia – mówi jednak Zośka Marcinek. Jak dodaje, organizatorki protestu chcą teraz zajmować się właśnie tym – wejściem do debaty, która dotyczy kobiet, i budowaniem wiedzy, wspomaganiem tych kobiet, którym polskie prawo najbardziej utrudnia decydowanie o ich seksualności, czyli ubogich, z małych ośrodków, ofiar przemocy.
– Ponieważ projekt nie był zgłoszony przez żadną partię, nie zdziwiło mnie, że został odrzucony. Ale nie jestem przekonana, czy to aby na pewno nasz sukces – wyjaśnia Monika Auch-Szkoda. – Zostałyśmy postraszone bardzo radykalnymi rozwiązaniami tylko po to, żeby łatwiej było nam przyjąć te trochę mniej rewolucyjne. W międzyczasie premier Szydło zafundowała nam bubel prawny, jakim jest projekt ustawy "Za życiem". Gdy 3 listopada podczas prac Komisji Polityki Społecznej i Rodziny pytałam o przyszłość obowiązujących Standardów Opieki Okołoporodowej, zostałam zapewniona, że nic im nie grozi. Dwa miesiące później wszyscy dowiedzieliśmy się, że już od wakacji trwają prace nad ich zlikwidowaniem. Awaryjna antykoncepcja przestała być ogólnodostępna, a klauzula sumienia ma się dobrze. Moim zdaniem świadczy to tylko o arogancji PiS i o tym, że ani się kobiet nie przestraszyli, ani się z nimi nie liczą – dodaje.
Czarny Protest nie skończył się wraz z Czarnym Poniedziałkiem. Organizatorki muszą się borykać z kolejnymi wnioskami do prokuratury, m.in. w sprawie użycia logo Solidarności czy obrazy uczuć religijnych. Kiedy NSZZ "Solidarność" zaczął poszukiwać organizatorów Czarnego Protestu, w odpowiedzi kobiety masowo same zgłaszały się jako organizatorki. Gdańska prokuratura odmówiła wszczęcia tego śledztwa, ale warszawska rozpoczęła dochodzenie ws. obrazy uczuć religijnych. W Poznaniu po proteście zatrzymano trzy osoby, którym postawiono zarzuty zakłócania porządku.
– Niektóre decyzje prokuratury wywołują uśmiech na mojej twarzy. Jestem pewna, że nawet jeśli gdzieś w Polsce ktoś przekroczył pewne granice, to niezawisły sąd potraktuje to jako wybryk o niskiej szkodliwości społecznej i sprawę umorzy. Wydaje mi się, że nie było groźnych incydentów. Co najwyżej jakiś poseł poczuł się urażony. Ale jako przedstawiciel suwerena powinien być przygotowany na przejawy niezadowolenia. Nasze demonstracje są pokojowe i mają na celu zwiększenie świadomości kobiet – komentuje śledztwa Monika Auch-Szkoda.
W październiku w całej Polsce odbywały się też kolejne protesty. 8 października Porozumienie Kobiet 8 marca zorganizowało "Bunt ciał" przed Sejmem, 13 października protest odbywał się przed domem Jarosława Kaczyńskiego w Warszawie, gdzie uczestnicy zebrali się po wypowiedziach prezesa PiS w sprawie m.in. aborcji. 23 i 24 października odbył się II Ogólnopolski Strajk Kobiet w wielu polskich miastach. Uczestnicy domagali się m.in. pełnego dostępu do metod planowania rodziny, zgodnego z ich sumieniem i życiowymi wyborami. Organizatorzy strajku wystosowali też do polityków petycje, w których domagają się m.in. ścigania seksistowskich wypowiedzi jako mowy nienawiści, wprowadzenia sankcji karnych dla agresji i przemocy ze względu na płeć oraz wznowienia programu wsparcia in vitro.
12 grudnia Czarne Protesty zauważył prestiżowy magazyn "Foreign Policy". Wśród nominowanych do dorocznego rankingu 100 największych "globalnych myślicieli" znalazły się po raz pierwszy Polki – Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Barbara Nowacka zostały nominowane za organizowanie i przeprowadzenie Czarnego Protestu. "Foreign Policy" w uzasadnieniu wyróżnienia napisał, że przemawiały do dziesiątek tysięcy Polek, a w efekcie olbrzymiego ruchu społecznego Sejm zdecydował znaczną większością głosów o rezygnacji z prac nad nowym projektem ustawy aborcyjnej.
Martyna Nowosielska-Krassowska, tvn24.pl