Najpierw nieśmiało zdjęły sukienki. Potem pokazały nogi. To była już prawdziwa rewolucja. Jednak na gołe brzuchy i skąpe bikini trzeba było jeszcze długo czekać.
Koniec z ciężkimi sukniami i ukrywaniem się pod parasolem. Opalanie w końcu przestało być domeną wieśniaków i stało się modne. W latach 20. XX w. ciało muśnięte słońcem uważano już za piękne i zdrowe. Dlatego na plaży stopniowo odkrywano go coraz więcej. Nawet panie jakby chętniej, dumnie prężyły pierś.
– To była wielka rewolucja. Skończyła się moda na plażowanie w ubraniu. Pojawiły się za to jednoczęściowe kostiumy kąpielowe. Kobiety odsłoniły nogi i dekolty. Z kolei mężczyźni zażywali kąpieli w kąpielówkach i koszulkach. Później z tego zestawu zostały już tylko majtki – opowiada prof. Tadeusz Stegner, autor publikacji "Po słońce i wodę. Polscy letnicy nad Bałtykiem w XIX i w pierwszej połowie XX wieku".
W pidżamie na plażę i do kościoła
Kto powiedział, że pidżama nadaje się tylko do spania? W latach 20. XX w. stała się ona prawdziwym krzykiem plażowej mody. Pidżamy, czyli stroje półplażowe, cieszyły się dużą popularnością również w Gdyni, do której dotarły dekadę później. Początkowo spacerowano w nich tylko po plaży.
– Chodziliśmy tam z naszą kuzynką ze wsi pod Toruniem, która przyjeżdżała do nas każdego lata. Była to panienka w wieku dwudziestu paru lat o zgrabnej figurze. Jej strojem w wędrówce na plażę była niebieska plażowa pidżama. Wandzia bardzo się zmartwiła, gdy w gazecie ukazało się policyjne zarządzenie zakazujące spacerów przez miasto w pidżamach – wspomina Andrzej Preyss w tekście "Miasto mego dzieciństwa" w "Roczniku Gdyńskim".
Skąd policyjny zakaz? Wszystko przez rzesze kolorowo ubranych "bezwstydników", którzy w pidżamach pojawiali się niemal wszędzie. Najodważniejsi dumnie siadali w nich nawet w kościelnych ławach – do czasu.
– Próbowano nawet w tych pidżamach zachodzić na nabożeństwo do kościoła NMP przy Świętojańskiej, ale ksiądz wstrzymywał się z odprawianiem, dopóki wszyscy "pidżamowcy" nie opuścili kościoła. W następnym sezonie nie spotykało się już pidżam na ulicach Gdyni – czytamy w "Rozmaitościach z lat 30." w "Roczniku Gdyńskim".
Majtki do brzucha, stanik w trójkąt
Pierwsze kostiumy jednoczęściowe szyto z dzianiny. Były ciężkie i nasiąkały wodą. W latach 30. na plaży królowała czerń i biel. – Modne były geometryczne wzory: koła i pasy. Często inspirowano się też sztuką awangardową. Kobiety chętnie sięgały po czapki i kapelusze, które miały je chronić przed słońcem. Tuż przed wejściem do wody zakładano też czepki. Obawiano się, że włosy, które poddano wcześniej ondulacji, mogą pod wpływem słonej morskiej wody zabarwić się na zielono – tłumaczy Weronika Szerle, historyczka sztuki z Muzeum Miasta Gdyni.
Niespełna dekadę później panie zerkały tuż za naszą zachodnią granicę. To od Francuzek przejęły modne majtki z wysokim stanem, zakrywające nawet cały brzuch. Co do tego? Oczywiście trójkątne staniki z szerokim paskiem po biustem. Odpowiednia fryzura też nie była bez znaczenia. – Kobiety układały włosy w duży lok nad czołem. Sopocianki podpatrzyły ją u Niemek noszących taką fryzurę w latach 40. XX wieku – dodaje Szerle.
I wtedy rozebrała się Bardot
Na kolejną rewolucję w plażowej modzie trzeba było poczekać do 1946 r. To wtedy Louis Rearder zaprezentował światu bikini, czyli dwuczęściowy kostium, który pokazywał wszystko z wyjątkiem miejsc intymnych. Paradowanie w nim jeszcze wtedy wymagało nie lada odwagi. Dzieła Reardera nie chciała założyć żadna ze znanych modelek. Zgodziła się tylko tancerka z klubu nocnego.
Nie wiem, czy Bóg stworzył kobietę, ale jeśli tak, to wiedział po co…
Brigitte Bardot
Przełom nastąpił dopiero 10 lat później, czyli po premierze francuskiego filmu "I Bóg stworzył kobietę". To wtedy na szklanym ekranie pojawiła się piękna Brigitte Bardot w skąpym kostiumie kąpielowym. Aktorka szybko stała się źródłem inspiracji dla kobiet. – Każda chciała być wtedy jak Bardot. Dotyczyło to jej stroju kąpielowego i w ogóle stylu, jaki prezentowała. Modny stał się chociażby delikatny wzór błękitnej lub różowej kratki vichy tak lubiany przez Bardot – opowiada Szerle.
Boom na bikini nie oznaczał zniknięcia kostiumów jednoczęściowych. Najmodniejsze modele prezentowano chociażby podczas imprez organizowanych przez Międzynarodowe Targi Poznańskie.
Chałupy welcome to
Człowiek nie staje się nudystą. Po prostu taki się już rodzi
Françoise Sagan
W kolejnych dekadach trudno było o tak spektakularne projekty kostiumów kąpielowych. W latach 60. na plażach zapanował miszmasz. Panie chętnie kąpały się zarówno w strojach dwuczęściowych, jak i jednoczęściowych. Pojawiały się też coraz więcej odsłaniające bikini. – Do szycia strojów używano coraz mniej materiałów. Nawet staniki pozbawiono ramiączek. Kostiumy były wtedy bardzo kolorowe, wykorzystywano formy organiczne, kropki i spirale – tłumaczy Szerle.
Ale wszystko kiedyś się nudzi – nawet najpiękniejsze kostiumy. – W latach 70. i 80. popularne stało się opalanie topless, czyli nago. Gdzie? Najczęściej w popularnych Chałupach albo na plaży w Rowach – opowiada prof. Stegner.
Takie obnażanie się nie jest dozwolone np. w krajach muzułmańskich, w których obecnie popularne jest burkini, czyli szaty osłaniające całe ciało. Ale to już zupełnie inna historia.
Wszystkie chwyty dozwolone
Dzisiejsze kobiety nie są tak nieśmiałe jak jeszcze kilka dekad wcześniej. Chętnie eksperymentują z kostiumami kąpielowymi. Kwiaty, paski, kropki – wszystkie wzory dozwolone. Podobnie jest z krojami. Najodważniejsze plażowiczki dumnie paradują w stringach odsłaniających niemal całe pośladki i w skąpych stanikach eksponujących biust. Jednak do łask wracają też bardziej zabudowane kostiumy jednoczęściowe, które pozwalają zachować nutę tajemniczości. To, co na pewno się zmieniło przez lata, to źródło inspiracji. Modę kreują dziś głównie styliści gwiazd, blogerki i projektanci.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów: Muzeum Miasta Gdyni i Andrzeja Ryfczyńskiego.