Mija 100 lat od urodzin Polaka, którego nazwisko obok Wałęsy i Kościuszki jest najbardziej znane poza granicami naszego kraju. Czy szczególnie wśród katolików znajdzie się przestrzeń na to, by w Janie Pawle II bardziej niż pomnik dostrzec człowieka i naturalne dla niego rysy i niedoskonałości? - Był wsłuchany w głosy krytyczne i nie chciał hagiografii swojej osoby – mówi w rozmowie z Magazynem TVN24 o. Maciej Zięba w stulecie urodzin Karola Wojtyły.
Do rozmowy o Janie Pawle II, 100 lat po jego urodzinach, zaprosiłem trzy osoby. Dominikanina – o. Macieja Ziębę, teologa, filozofa, który dobrze się z nim znał i który jednocześnie zna Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych. To istotne, bo to właśnie Ameryka była źródłem wielu skandali pedofilskich, które pośrednio lub wprost obciążają "konto" papieża Polaka. Z Zuzanną Radzik rozmawiałem o spojrzeniu Jana Pawła na kobiety i na dialog międzyreligijny i międzykulturowy (w języku Kościoła – na ekumenizm). Radzik jest teolożką, autorką książki "Kościół kobiet", zajmuje się również dialogiem polsko-żydowskim, jest wiceprezeską Fundacji Dialog (najstarszej i największej polskiej organizacji pozarządowej zajmującej się dialogiem polsko-żydowskim). Do dyskusji zaprosiłem też redaktora naczelnego magazynu "Kontakt" – Ignacego Dudkiewicza, filozofa, bioetyka i publicystę.
Pokolenie JP2 to nie my
"Pokolenie JP2 to nie my" – napisał kilka miesięcy temu w magazynie "Kontakt". Pamiętamy – rok 2005, śmierć Jana Pawła II, wypełnione po brzegi polskie kościoły, ulice, place oraz spotkania przy Franciszkańskiej 3 w Krakowie. Wiele łez, emocji, zgoda zwaśnionych krakowskich klubów piłkarskich i slogan, który miał nieść te emocje i ówczesne postanowienia przez kolejne lata. Tym sloganem była zbitka słów "Pokolenie JP2". Było w tym sporo myślenia życzeniowego: "nasz" papież odchodzi, ale jego idee z nami zostają. Co więcej – będą pogłębiane, wdrażane w życie przez ludzi młodego wówczas pokolenia. Dość szybko jednak okazało się to mrzonką. - Pokolenie JP2 to zupełnie inni ludzie. To nie my – mówi Ignacy Dudkiewicz:
Mówiąc o owym pokoleniu, powinniśmy myśleć o tych, którzy swe młode lata i dorosłe życie przeżyli razem z Janem Pawłem II. "Razem" w tym sensie, że pamiętają większość, a nawet całość jego pontyfikatu. Nowa definicja "pokolenia JP2" to jednak nie koniec trudności, a dopiero początek. Jak przyznaje Ignacy Dudkiewicz wejście w realny dialog, głęboką dyskusję o dorobku Jana Pawła z ludźmi tego pokolenia jest bardzo trudne. – Osoby, które nie godzą się na jakąkolwiek krytykę Karola Wojtyły, to często nawet nie są osoby wierzące, ale to osoby, dla których pontyfikat Jana Pawła II i jego słowa symbolizują najważniejsze momenty ich życia, najistotniejsze dla ich tożsamości, dla budowania ich biografii. Jeśli niektórzy z naszych rodziców wzruszają się, gdy słyszą głos papieża z jego pierwszej pielgrzymki do Polski, to to jest rodzaj reakcji, z którą trudno dyskutować. Nawet nie chcemy tego robić! Nie o to chodzi, żeby podważać czyjeś prawo do takiego przeżywania tego pontyfikatu, ale to jest taki moment, w którym dyskusja o tym, czy na przykład jego teologia ciała była słuszna i czy w jakikolwiek sposób podważa wielkość jego pontyfikatu, jest już bardzo trudna. Wtedy rozmawiamy nie tylko na poziomie tez, argumentów czy koncepcji, ale przede wszystkim na poziomie emocji, doświadczeń – zauważa naczelny "Kontaktu".
Kobiety w kościele
Teologia ciała jest przedmiotem rozważań teologów i wiernych Kościoła od wielu lat. Zajmuje się ciałem ludzkim i miłością małżeńską. Opracowana na podstawie nauczania Jana Pawła II, jest wciąż tematem delikatnym, dla niektórych drażliwym. Dotyczy wszystkich wiernych obu płci: ludzi stanu wolnego, w związkach i w stanie duchownym. Największy zarzut stawiany wobec teologii ciała to rozpatrywanie życiowej misji kobiety przede wszystkim w kontekście macierzyństwa. Częste są też oceny, że w kontekście małżeństwa papież mówi wyłącznie o darowaniu siebie i wzajemności, a takie słowa jak "namiętność" czy "przyjemność" w jego słowniku nie istnieją, z góry są skazane na przymiot grzeszności.
- Długi pontyfikat Jana Pawła II to czas, gdy ruchy emancypacyjne nabierały rozpędu, także w Kościele. Były postulaty kapłaństwa kobiet, większej roli i podmiotowości zakonnic, te środowiska odbijały się od zamkniętych drzwi Watykanu. A było też coś więcej - była reakcja Watykanu, która sprowadzała się do tego, że różne teolożki były wyrzucane z pracy – przypomina Zuzanna Radzik. Publicystka mówi wręcz o całym pokoleniu teolożek katolickich, których naukowe teorie i badania nie miały szansy na choćby poważne wysłuchanie. – Nie chodzi o rewolucję teologiczną, ale pole do dyskusji – wyjaśnia.
Zuzanna Radzik podkreśla, że teologia ciała dotyka życia katolików na całym świecie. Jan Paweł II mówił o profetycznym charakterze zawartych w encyklice "Humanae vitae" wypowiedzi Pawła VI na temat małżeństwa i przekazywania życia ludzkiego. Papież z Polski poświęcał dużo uwagi analizie tekstu tej encykliki. Wiele istotnych odwołań do niej znajdziemy choćby w dokumencie "Familiaris consortio". Co z całkowitym zakazem antykoncepcji w sakramentalnym małżeństwie? Jak podniecenie zastąpić wzruszeniem? – Po dziś dzień to jest wyzwanie rzucone sumieniom milionów katolickich małżeństw, które patrząc po statystykach narodzin, w większości się do tych zaleceń nie stosują - mówi publicystka i autorka "Kościoła kobiet". Dodaje, że Jan Paweł II scementował to nauczanie, które ma kolosalne znaczenie w życiu duchowym wielu kobiet. – To są tematy, o których kobiety piszą do mnie w mailach także dzisiaj. Trudno dziś ocenić, czy sprawił to sam papież, czy skostniały Kościół, który po raz pierwszy w swojej historii spotkał się z wyemancypowanymi teolożkami. Dziś trudno to zmierzyć. Ten czas zmian przypadł na jego pontyfikat i tak sobie z tym poradził, że wiele teolożek niezbyt dobrze – delikatnie mówiąc – wspomina czas Jana Pawła II - mówi Zuzanna Radzik.
- Tak było też podczas ostatniego synodu biskupów na temat rodziny i powołania – dodaje Radzik. Publicystyka podkreśla, że w Kościele teologia ciała to wielkie dzieło, niczym kamienne tablice z wyrytym Dekalogiem, z którym nie można dyskutować. - Polscy biskupi, polscy delegaci, jechali na synod do Rzymu, obiecując, że będą bronić koncepcji Jana Pawła II w tych sprawach jak niepodległości. Nie, by słuchać innych, nie, by zawieźć swoje doświadczenia i po 40 latach wykuć coś nowego – zauważa moja rozmówczyni. Dodaje, że ciężko jest, gdy człowiek przychodzi ze swoim doświadczeniem, liczy na dyskusję, a ona jest zamykana słowami: "ale przecież papież tak powiedział". To tak zwany argument z papieża.
Dialog międzyreligijny
Ten sam "argument z papieża", który w sprawie feminizmu i seksualności człowieka jest dla Zuzanny Radzik przyczyną blokującą dyskusję, w sprawie dialogu międzykulturowego jest faktem, który globalne przemiany skierował na dobre tory. Tę część pontyfikatu Jana Pawła II Radzik docenia i określa jako krok milowy. Krok, który oddziaływał nie tylko na wierzących, ale także na stosunki międzynarodowe. To – jako jedną z największych zasług Jana Pawła – wymienia też o. Maciej Zięba. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "W Drodze" mówi o ściągniętej z bólu twarzy papieża, gdy myślał o podziałach wśród chrześcijan i międzyreligijnych animozjach. To on jako pierwszy biskup Rzymu przestąpił próg synagogi i meczetu. To dzięki niemu odbyło się spotkanie w Asyżu, które przeszło do historii i tę historię zmieniło. – Nie bylibyśmy z ekumenizmem tu, gdzie jesteśmy, gdyby nie papież Jan XXIII i kształt Soboru Watykańskiego i gdyby nie Paweł VI, który go dokończył w takim kształcie. Oni otwierają epokę zmian, ale to Jan Paweł II wprowadził ten temat do mainstreamu, wykorzystał erę telewizji. Gdyby nie Wojtyła, dialog z innymi religiami i kulturami dużo dłużej byłby w Kościele tematem niszowym – mówi Zuzanna Radzik.
Tak jak budowanie dialogu między narodami, promowanie tolerancji religijnej i rozkruszanie systemów autorytarnych uznane są za zasługi papieża Polaka praktycznie pod każdą szerokością geograficzną, tak jego "ręka do ludzi", a dokładnie do Kurii Rzymskiej, jest uważana za najsłabszą jego stronę. Przyznaje to też dominikanin o. Maciej Zięba.
Skandale pedofilskie
Ta niereformowana Kuria odbiła się czkawką przy sprawie pedofilskich skandali. Ogniskiem zapalnym w tej sprawie była między innymi Ameryka Północna. Dominikanin – o. Zięba – zna specyfikę tego Kościoła, studiował w Waszyngtonie. Wierni z Ameryki Północnej do dziś pytają, jak możliwe było, że kard. Theodore McCarrick (wieloletni arcybiskup stolicy Stanów Zjednoczonych, wydalony ze stanu kapłańskiego w ubiegłym roku) przez wiele lat popełniał liczne przestępstwa, krzywdził dzieci, niszczył życie młodych mężczyzn: świeckich i kleryków. Jednocześnie skutecznie awansował w kościelnej hierarchii. Doniesienia na jego temat były znane w środowisku klerykalnym zarówno w Stanach, jak i w Wiecznym Mieście. Drugą tak głośną historią z kontynentu amerykańskiego (tym razem z jego południowej części) była opisana w książce Frédérica Martela "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie" sprawa Marciala Maciela Degollado (założyciela Legionu Chrystusa). Opisywaliśmy ją w materiale "Czarno na białym" w TVN24. Doniesienia na ten temat zaczynały przebijać się do opinii publicznej jeszcze przed pontyfikatem Jana Pawła. To pasmo wieloletnich nadużyć finansowych i seksualnych, a sam Degollado nazywany był "diabłem w Watykanie".
Te zaniedbania w walce z pedofilią wśród duchownych – według naczelnego "Kontaktu" Ignacego Dudkiewcza – będą cały czas wpływać na życie Kościoła katolickiego, także w Polsce. – Nie da się uniknąć pytania o odpowiedzialność Jana Pawła II za zarządzanie wspólnotą Kościoła w czasach, kiedy dochodziło do przestępstw seksualnych na tak dużą skalę, kiedy również przez niego awansowani byli drapieżcy seksualni i kiedy tworzył się i funkcjonował system ukrywania sprawców przez biskupów. Te pytania już padają i bez uczciwego, pozbawionego założeń, zastanowienia się nad tym, trudno będzie tę dyskusję popchnąć do przodu. Ona jest ważna zarówno dla Kościoła, jak i dla całego społeczeństwa polskiego – mówi Dudkiewicz. Gdy pytam go, czy to tykająca bomba, czy bardziej twardy orzech do zgryzienia, mój rozmówca odpowiada: – Tykającą bombą w tej sprawie jest raczej nie tyle sama rola i odpowiedzialność Jana Pawła II, co skala tej przemocy i opieszałość kościelnych struktur.
Szczyt ujawnienia przypadków przemocy seksualnych zarówno wobec dzieci, jak i kleryków oraz sióstr zakonnych jest jeszcze przed nami – prognozuje Dudkiewicz, dodając, że symboliczne przy rozmowie na ten temat jest to, że z setną rocznicą urodzin Jana Pawła II zbiega się premiera drugiego filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". – Tych pytań nie da się uniknąć i wielkie dokonania w innych sferach nie mogą blokować pytań w tej sprawie – mówi Dudkiewicz. Podkreśla, że istotnym wątkiem w dyskusji o Janie Pawle II jest rola jego osobistego sekretarza, kard. Stanisława Dziwisza. – Tak naprawdę są dwie opcje: albo Jan Paweł II wiedział albo mu kardynał Dziwisz nie powiedział. Dziwisz albo kardynał Angelo Sodano (wieloletni sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej – przyp. red. ). Nie ma trzeciej opcji – dodaje Dudkiewicz.
Czy Polki i Polacy, szczególnie ci wierzący, wykorzystali nauczanie Jana Pawła? Czy wgłębili się w jego nauczanie? Czy na rekolekcjach w szkołach oglądaliśmy wyłącznie "Karola. Człowieka, który został papieżem", czy może przeanalizowaliśmy choć jeden jego tekst? Czy duchowni i wierni świeccy próbowali – szczególnie już po latach – podejść krytycznie do nauki proponowanej przez papieża? Czy podjęły się tego polskie uczelnie? To się nie udało i główną rolę w tej sprawie odegrało polskie duchowieństwo, szczególnie to hierarchiczne – mówi naczelny "Kontaktu", a o. Maciej Zięba dodaje, że są kraje, gdzie uniwersytety na o wiele większą skalę niż w Polsce analizują dorobek teologiczny papieża Polaka.
– Był wybitnym myślicielem. W Polsce częściej Jan Paweł II jest albo świętym z obrazka, albo kimś, kogo chce się zrzucić z piedestału. A jego nauka przydałaby nam się w naszych aktualnych problemach i wyzwaniach – mówi dominikanin o. Maciej Zięba. - Papież już 40 lat temu mówił o ekologii, ale promował ekologię w wymiarze szerokim. Mówił o tym, że trzeba wychować ludzi w środowisku proekologicznym, a nie tylko walczyć z dwutlenkiem węgla i tlenkiem siarki. Trzeba przebudować kulturę ludzką na proekologiczną. Tak samo w kwestii chrześcijańskiego feminizmu i rewindykacji słusznych praw kobiet. I znowu nie kwoty, parytety, ale budowanie kultury otwartej na oba równoprawne pierwiastki: żeński i męski. Także temat moralnych podstaw wolnego rynku, który teraz jest niezwykle aktualny, gdy do władzy w wielu krajach dochodzą populiści – mówi o. Zięba.
Mija 100 lat od urodzin Polaka, którego nazwisko, obok Wałęsy i Kościuszki, jest najbardziej znane poza granicami naszego kraju. Czy w takim razie wkraczamy w czas, gdy dyskusja o jego dokonaniach i słabościach będzie nasączona bardziej faktami niż emocjami? Czy szczególnie wśród katolików znajdzie się przestrzeń na to, by w Janie Pawle bardziej niż pomnik dostrzec człowieka i naturalne dla niego rysy i niedoskonałości? Ignacy Dudkiewicz ma na to nadzieję, ale nie jest pewien, czy to już ten czas. – Polscy biskupi, na których część katolików od czasu do czasu się zżyma, to przecież biskupi powołani jeszcze przez Jana Pawła – mówi i przypomina sytuację, gdy jego redakcyjny kolega na łamach "Gazety Wyborczej" zadał pytanie, nie o samą beatyfikację i kanonizację papieża, ale o to, czy proces ten nie był bardzo skrócony (jako odpowiedź na wezwanie "Santo Subito"). – To, jak dostał wtedy po głowie i to od bardzo różnych środowisk, wspominamy do dziś – mówi Dudkiewicz. - Jan Paweł II był wsłuchany w głosy krytyczne i nie chciał hagiografii swojej osoby – mówi z kolei o. Zięba.
Na fasadzie warszawskiego akademickiego kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu wyryte są słowa papieża skierowane do młodzieży "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali". Wydaje się, że prowadzenie dyskusji o pontyfikacie papieża Polaka w klimacie nieznoszącym głosów wątpliwości nie jest realizacją tego testamentu. Jan Paweł II przez swoje niemal 27 lat na urzędzie biskupa Rzymu niekiedy był konserwatorem zastanego stanu rzeczy, a nawet blokującym pewne procesy. W innych sprawach był oczekiwanym katalizatorem i architektem zmian. Jego pontyfikat, przypadł na czas wielu przemian społecznych i politycznych. Tym bardziej postać Jana Pawła II i jego dorobek nie powinny być zabetonowane jak pomnik. To żywa historia, która wymaga rzetelnego podejścia.