Zdaniem małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak nauczyciel może mieć poglądy polityczne i angażować się w sprawy społeczne. Gorzej, gdy są to sprawy i poglądy niezgodne z linią Prawa i Sprawiedliwości, jak wieszanie w szkołach preambuły konstytucji czy rozmawianie z uczniami o mniejszościach seksualnych.
Tekst został opublikowany 29 listopada 2019 roku. Prezentujemy go w ramach przeglądu najważniejszych artykułów Magazynu TVN24 2019 roku.
*****
Wczesna wiosna 2016 roku. Rząd PiS reformuje polską edukację w ekspresowym tempie. Po ledwie pół roku obóz Zjednoczonej Prawicy zdążył już cofnąć sześciolatki do przedszkoli, zlikwidować godziny karciane (dwie godziny w tygodniu, które nauczyciele mieli obowiązkowo poświęcać na pracę z uczniami, bez dodatkowego wynagrodzenia) i… wymienić wszystkich kuratorów oświaty, obdarzając nowych większą władzą. Mogą odtąd na przykład blokować likwidację szkół. To wtedy do edukacyjnej ekstraklasy wchodzi Barbara Nowak, przez lata ceniona dyrektorka szkoły podstawowej w krakowskiej Nowej Hucie, a od 2010 roku miejska radna PiS.
Kuratorów jest szesnastu, po jednym na każde województwo. Większość z nich dla przeciętnego Polaka jest anonimowa. Ale nie Barbara Nowak, z miejsca okrzyknięta przez internautów "Krystyną Pawłowicz polskiej oświaty". Zabiera głos w niemal każdej sprawie dotyczącej dzieci, niekoniecznie związanej z Małopolską. W wypowiedziach jest ostra, nie kryje konserwatywnych poglądów i przywiązania do Kościoła. No i jako jedyna z kuratorów z lubością posługuje się Twitterem. A tam łatwo zdobyć uwagę dziennikarzy i polityków. Dziś śledzi ją ponad siedem tysięcy osób, a setki podają dalej każdy jej wpis.
– Basia była jedną z nas, często się nie zgadzaliśmy, bo mamy różne światopoglądy, ale zawsze spieraliśmy się z sympatią, bo to ciepła, wrażliwa osoba – opowiada dyrektor jednej z krakowskich szkół, proszący o anonimowość. Nowak, kiedyś koleżanka, dziś sprawuje nadzór pedagogiczny nad wszystkimi szkołami w województwie. Dlatego dyrektor w rozmowie z nami nie chce podawać swojego nazwiska, by "się nie narażać" (ten zwrot w czasie pisania tego tekstu usłyszę parokrotnie).
– Niektórzy mówią, że odbiła jej woda sodowa od władzy, ale to nie było tak. Ona zaczęła się radykalizować wcześniej, w 2010 roku, po katastrofie w Smoleńsku. Tyle tylko, że wtedy było o niej głośno jedynie w Krakowie, a teraz słyszy cała Polska – dodaje dyrektor.
Od Nowej Huty do Smoleńska
Jaką drogę przebyła wrażliwa nauczycielka historii, nim została najbardziej wyrazistą urzędniczką oświatową w kraju?
Urodziła się 5 września 1959 roku w Krakowie. Skończyła XII Liceum Ogólnokształcące, później historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na początku lat 80. wstąpiła do Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Te czasy będzie przywoływać, gdy dziennikarze w 2017 roku zapytają ją, czemu chodziła na miesięcznice smoleńskie. Krakowskiej "Wyborczej" powie: "Uczestniczyłam w niemal wszystkich demonstracjach w Krakowie i Warszawie. Nieraz uciekałam przed ZOMO, nieraz dostałam pałą. Teraz, kiedy próbuje się nam wmówić, że przez rządy PiS w naszym kraju nie ma wolności i demokracji, czuję się w obowiązku nadal manifestować, by zadać temu kłam".
I podkreślała, że z powodu poprawności politycznej nie będzie kryła swoich poglądów. Tylko że dziś czegoś zupełnie innego oczekuje od nauczycieli.
Zanim jednak na miesięcznicy odśpiewa "Żeby Polska była Polską", w Krakowie przez lata jest znana raczej jako zaangażowana w sprawy edukacji, sprawna dyrektorka SP nr 85 (uczyła w tej szkole od 1982 roku, dyrektorką została po dekadzie). Walczy o sprawy uczniów, krytykuje samorząd, który tnie wydatki na szkoły. W 2000 roku współtworzy Niezależny Związek Zawodowy Nauczycieli pełniących funkcje kierownicze w oświacie. W latach 1999–2010 kieruje Uczniowskim Klubem Sportowym Krakowiak 85 (została nawet odznaczona za wkład w rozwój piłki ręcznej).
Pytamy, czy gdy była dyrektorką, udawało się jej odpolitycznić szkołę. Jej odpowiedź na piśmie jest bardzo obszerna, ale do sedna właściwie się nie odnosi. Pisze m.in.: "Gdybym teraz powiedziała, że moim ulubionym władcą był Władysław Jagiełło, natychmiast w niektórych mediach pojawiłyby się opinie, że oto Barbara Nowak obraziła Niemców i chce doprowadzić do zapaści stosunków polsko-niemieckich. Ostatecznie przecież wiadomo, że pokonał on Krzyżaków pod Grunwaldem". Tu publikujemy odpowiedzi kurator w całości.
Jest wśród założycieli Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich. Tę instytucję, alternatywę dla istniejących związków zawodowych, warto zapamiętać. 2 kwietnia 2010 roku na jej pierwszym zjeździe Nowak zostaje prezeską. Ale z dzisiejszej perspektywy ważne są całe władze Towarzystwa. Zastępczynią Nowak została Marzena Machałek – dziś wiceminister edukacji. A w zarządzie są też późniejszy marszałek Ryszard Terlecki i Dorota Mech-Kuchcińska, żona Marka Kuchcińskiego.
– Ryszard Terlecki na dobre wciągnął Baśkę do polityki, to on ją stworzył i później wielokrotnie bronił, a nawet promował w Warszawie – twierdzi lokalny działacz PiS.
To właśnie w 2010 roku dla Nowak wszystko się zmienia. Zostaje miejską radną i przestaje być dyrektorką szkoły, pracuje w świetlicy. W SP nr 85 na fotelu dyrektorki zasiada jej zastępczyni, więc na mieście się mówi, że to Nowak kieruje szkołą – jako szara eminencja.
Gdy dziś pytamy, czy nauczyciel może być równocześnie radnym, Nowak zastanawia się, czy to pytanie z tezą. I pyta nas m.in., czy o polityczności świadczy pamięć o bohaterach narodowych.
"Jeżeli swojej działalności związanej z pełnieniem funkcji radnego nie transferuję na swoje kontakty z uczniami, to nie widzę powodów, dlaczego to miałby być problem. O ile wiem, prawo tego nie zabrania. Wielu nauczycieli np. podejmuje decyzję o starcie w wyborach. Prowadzą kampanię, będąc wciąż nauczycielami, a to przecież bardzo zdecydowana deklaracja poglądowa. Jako kuratora oświaty interesuje mnie tylko to, jak nauczyciel zachowuje się wobec uczniów, czy dba o ich bezpieczeństwo, czy nie popełnia błędów pedagogicznych i jest dobrym fachowcem" – zauważa kurator.
O SP nr 85 robi się głośno w 2011 roku, gdy na szkolnym korytarzu staje Ołtarz Solidarności – fragment ołtarza z kościoła w Mistrzejowicach, przy którym ks. Kazimierz Jancarz odprawiał w latach 80. słynne czwartkowe msze za ojczyznę (w 2006 roku staraniem Nowak SP nr 85 otrzymała imię ks. Kazimierza Jancarza). Na parterze szkoły stają krzyże i świeczniki. W tle zdjęcie księdza Popiełuszki oraz makieta pękniętej Polski z fragmentem Tu-154.
Gdy rodzice zgłaszają sprawę mediom, oskarżając Nowak o upolitycznianie placówki (bo ich zdaniem to ona de facto kieruje szkołą), ta tłumaczy: – Moim celem jest wychowanie obywatela świadomego, dumnego z osiągnięć narodowych. Katastrofa? To wydarzenie, które wpłynęło na kształt naszej rzeczywistości. Nie uważam, żeby ta wystawa była traumatyczna. Nieodłączną częścią naszego życia są również choroba i śmierć. Dzieci uczą się przecież na religii, że przez śmierć człowiek przechodzi do lepszego świata.
Gdy dziś pytamy o tamte wydarzenia, kurator twierdzi, że upolitycznianie zarzucali jej dziennikarze, nie rodzice.
"Proponowałabym wszystkim politykom, mediom nie upolityczniać sprawy czczenia pamięci samej katastrofy oraz oddawanie hołdu wszystkim – podkreślam – wszystkim jej ofiarom. Doskonale wiadomo, że wiele osób szydzi z rocznicy tej katastrofy ze względu na nienawiść do PiS. Cóż, w takim przypadku polemika nie ma sensu. Nie widzę jednak powodów, dla których takie osoby nie mogłyby uczcić pamięci ofiar smoleńskich w inny sposób, równie godny" – zauważa Nowak.
W tym czasie (i w kolejnych latach) w radzie miasta zajmowała się sprawami szkolnictwa, "ochroną interesów rodzin i dzieci" oraz mieszkańców Nowej Huty. Walczy o likwidowane gabinety stomatologiczne w szkołach, pieniądze na zajęcia pozalekcyjne, boiska, place zabaw. Chroni przed zamknięciem domy kultury i przedszkola.
Twitter to prywatna sprawa
Gdy wiosną 2016 roku zostaje kuratorką, w Krakowie liczą, że tak właśnie zostanie. – Myśleliśmy, że teraz to jej dotychczasowe zaangażowanie przełoży się na działania na wyższym szczeblu, dla dobra dzieci i szkół. No i że będzie nas dobrze rozumiała, w końcu była jedną z nas – mówi o Nowak jeden z krakowskich dyrektorów.
Szybko okazuje się, że Nowak może dobro dzieci i edukacji rozumieć inaczej, niż chciałaby tego część dyrektorów. W 2017 roku, gdy krakowscy radni chcieli w szkołach wywiesić preambułę konstytucji, kurator twierdziła, że to "działanie polityczne antagonizujące społeczeństwo". W tym samym roku na Twitterze pisała: "A na końcu waszych popiskiwań o sankcjach będzie zwycięstwo, Polska Niepodległa i wolna od lewactwa zachodniego i rodzimych zaprzańców, bo Polska to NORMALNOŚĆ". Tak komentowała decyzję Komisji Europejskiej o uruchomieniu artykułu 7 wobec Polski.
Luty 2018 roku. Nowak pisze na Twitterze: "Zawalczmy o Prawdę wśród młodych Żydów! Po pierwsze: po obozie Auschwitz powinni odprowadzać TYLKO POLSCY LICENCJONOWANI przez IPN Przewodnicy! Dziś obca, a nie Polska narracja króluje w Auschwitz! Czas z tym skończyć!". A w kolejnym wpisie dodaje: "Przekaz jaki wynoszą Żydzi po wyjściu z obozu, to informacja, że to Polacy są winni Holokaustowi. Nienawidzą Polaków, demolują pole hotelowe, autobusy itd.".
Właśnie po tych wpisach z wnioskiem do wojewody o postawienie małopolskiej kurator oświaty przed komisją dyscyplinarną dla nauczycieli wystąpili politycy PO.
Wojewoda Piotr Ćwiek jednak odmawia dyscyplinarki. "Pani Barbara Nowak, zajmująca stanowisko Małopolskiego Kuratora Oświaty, w czasie pełnienia tej funkcji nie jest nauczycielem (...). Zatem nie jest możliwe polecenie rzecznikowi dyscyplinarnemu (...) wszczęcia postępowania dyscyplinarnego z powodu podejrzenia uchybienia godności zawodu nauczyciela (...). Niezależnie od powyższego dodaję, że wypowiedzi zamieszczane na prywatnych kontach internetowych niezwiązane z obowiązkami służbowymi nie podlegają relewantnym ocenom z punktu oceny stosunku pracy” – napisał.
Pani kurator pisze więc dalej.
W maju 2018 roku zajmuje się protestem osób z niepełnosprawnościami i ich rodziców, który trwał wówczas w Sejmie. Na Twitterze ogłasza, że od rzecznika praw dziecka domaga się "reakcji na przykłady wykorzystywania dzieci do konfliktów ludzi dorosłych". W sieci zamieszcza też rysunek: matkę z nożem schowaną za wózkiem inwalidzkim i wielkim sercem z napisem "Moje kochane dziecko".
Ten wpis akurat usunęła. Ale to ze względu "na hejt i groźby karalne stanowiące komentarz do wyżej wymienionej opinii, mając na uwadze bezpieczeństwo swoje i bliskich".
Właśnie… bliscy. Latem 2018 roku, po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, Ministerstwo Edukacji Narodowej publikuje listę ekspertów, którzy tworzyli podstawy programowe w czasie reformy likwidującej gimnazja. Wśród nich znajduje się historyk Ryszard Nowak, dyrektor krakowskiego XII LO… prywatnie mąż kurator. Ryszard Nowak w tym czasie – podobnie jak żona – był już autorem dziesiątek kontrowersyjnych wpisów w mediach społecznościowych. W jednym z nich dyrektora innej krakowskiej szkoły nazwał "pederastą", twierdząc, że dla kochanka zostawił żonę i dzieci, obrażał też aktorkę Dorotę Stalińską i udostępniał filmiki ze Stanisławem Michalkiewiczem, skrajnie prawicowym publicystą.
Gdy dziennikarze pytają Barbarę Nowak o wpisy męża, ta tłumaczy, że są to wpisy prywatne. I ucina temat.
Sama ostre sądy i wpisy nie tylko publikuje w internecie, wypowiada je też publicznie, gdy pełni obowiązki kuratora. Np. we wrześniu 2018 roku, gdy bierze udział w uroczystościach organizowanych przez II LO im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie, związanych z 335. rocznicą bitwy pod Wiedniem. – Patron waszej szkoły to wspaniały król, który potrafił obronić całą Europę przed islamem. Musicie brać z niego przykład (...). Życzę wam odwagi w przyznawaniu się do polskości i do Boga (...). Bądźcie wierni Polsce i wierni Bogu – powiedziała ślubującym pierwszakom.
Karol Wilczyński, doktorant Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziennikarz m.in. katolickiego portalu Deon, skomentował: "Potem się dziwimy, że dzieci muzułmanów żyjących w Polsce mają w szkole przes...e. Bo uczniowie biorą przykład i 'bronią Europę przed islamem'. Potem jesteśmy w szoku, bo nauczyciel nie chce brać tych dzieci na wycieczki szkolne, 'bo będą same problemy'. Sugeruje rodzicom zmianę imienia, bo przecież jak można nazwać dziecko 'Muhammad' albo 'Ahmed'. Nie wiemy, co robić, gdy dyrektor nie reaguje na zgłoszenia ze strony rodziców i wymusza zmianę szkoły. 'Trzeba iść z tym do kuratora' – słyszę często tę cenną poradę. No trzeba. Tylko wygląda na to, że kurator ma inną wizję edukacji. Sami, my Polacy, szykujemy sobie sporą grupę wykluczonych, którzy z polskich szkół wyjdą poranieni tą całą obroną Europy".
Kilka miesięcy później ten fragment przemówienia Nowak znalazł się w brunatnej księdze przygotowanej przez Stowarzyszenie "Nigdy Więcej". Opisane zostały w niej zdarzenia islamofobiczne z lat 2017–2018.
W Małopolsce ludzie tak myślą?
– Przez wiele lat bardzo ceniłem panią kurator, była dobrą dyrektorką, a gdy została kuratorką, na początku wydawało się, że będziemy współpracować – mówi Aleksander Boroń, prezes małopolskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Ale od jakiegoś roku trudno mówić o współpracy, nasze kontakty uległy rozluźnieniu. Trzyma się prawa, wysyła nam dokumenty, ale się już nie spotykamy – dodaje.
Na początku z kurator całkiem nieźle dogadywali się też miejscy urzędnicy w Krakowie. Prezydent Jacek Majchrowski podpisał z nią nawet porozumienie, na mocy którego dwa lata temu miasto zmniejszyło dopuszczalną liczbę uczniów w licealnych klasach. Tak Kraków przygotowywał się na przyjęcie do szkół tzw. podwójnego rocznika (równocześnie naukę rozpocząć mieli ostatni absolwenci gimnazjów i pierwsi wydłużonych do ośmiu lat podstawówek).
Gdy się ostatecznie okazało, że wielu uczniów nie dostało się do wymarzonych szkół, komentowała: – To ich wina, bo wybrali zbyt dobre szkoły w stosunku do swoich możliwości i wyników egzaminu.
Chłodna przyjaźń między kuratorium a krakowskimi samorządowcami skończyła się już wcześniej, gdy zmieniła się odpowiedzialna za edukację wiceprezydent.
Ale sama Nowak zainteresowana jest również samorządami, które jej nie podlegają, np. Warszawy. W lutym kilkunastu nagradzanych nauczycieli wystosowało list do ówczesnej minister edukacji Anny Zalewskiej w jej sprawie. Oburzyły ich słowa kurator, która, komentując podpisanie przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego deklaracji na rzecz LGBT, połączyła obronę praw mniejszości seksualnych z promowaniem pedofilii. Pisała na Twitterze: "Czy Rafał Trzaskowski poinformował czym lgbt jest naprawdę? CZY WSPOMNIAŁ, ŻE TO PROPAGOWANIE MIĘDZY INNYMI PEDOFILII? Sprzedaje się ludziom kłamstwa, że to walka o równe prawa dla homoseksualistów. WARSZAWIACY DLACZEGO GODZICIE SIĘ NA KRZYWDZENIE WASZYCH DZIECI?!".
Pismo do MEN w sprawie tej wypowiedzi wystosował rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Napisał, że wypowiedź Nowak ma "wymiar homofobiczny, a użyte przez panią kurator porównania i sugestie są obraźliwe i wymierzone w godność osób LGBT". W odpowiedzi wiceminister Maciej Kopeć przekonywał: "Minister Edukacji Narodowej nie znajduje podstaw do stwierdzenia zaniedbania lub nienależytego wykonywania zadań ustawowych przez Małopolskiego Kuratora Oświaty". Ale do wpisu Nowak się nie odniósł.
Sprawa dyskutowana była również na sejmowej komisji edukacji. Krystyna Szumilas (PO) zwracała się do obecnego na posiedzeniu wiceministra Macieja Kopcia: – Małopolska kurator oświaty uprawia na Twitterze politykę. Gdyby to była tylko polityka, można byłoby powiedzieć OK. Ale ona obraża ludzi, nauczycieli, rodziców, samorządy. Doprowadza do konfliktów, a jej słowa są niegodne kuratora.
Kopeć nie odniósł się wówczas do tych zarzutów. Kurator bronili jednak politycy PiS. Zbigniew Dolata twierdził, że mieszkańcy Małopolski podzielają poglądy Barbary Nowak. – Podnoszenie tego tematu wam nie pomoże. Tam ludzie myślą tak jak pani kurator Nowak – zwracał się do posłów opozycji.
Wówczas jeszcze poseł, a dziś minister edukacji Dariusz Piontkowski przekonywał zaś, że Nowak ma prawo wygłaszać prywatne poglądy. – Jeśli kurator oświaty próbuje bronić dzieci przed homoseksualną ideologią wprowadzoną do szkół, to powinna to robić dalej. I inni kuratorzy też – mówił.
Nowak czuje się więc na Twitterze coraz pewniej.
Metody terrorystów
Wiosną 2019 roku dochodzi do wydarzenia bez precedensu w polskiej oświacie. Nauczyciele decydują się na strajk generalny. Włączają się do niego nauczyciele w kilkunastu tysiącach placówek. Stają szkoły i przedszkola, zagrożone są egzaminy ósmoklasisty, gimnazjalne i matury.
Nowak, a jakże, strajkujących krytykuje. Jeszcze przed rozpoczęciem akcji strajkowej pisze na Twitterze: "Gdyby (...) do strajku doszło informuję, że strajk nauczycieli nie jest powodem do zamknięcia szkół i niewpuszczenia uczniów".
Na dobre rozkręca się jednak już po strajku, gdy rozpoczynają się matury, a w całym kraju ogłaszane są fałszywe alarmy bombowe. W wywiadzie udzielonym portalowi wpolityce.pl mówi: "To metody, które stosują tylko terroryści. To kolejne potwierdzenie, że trwające od 8 kwietnia akcje strajkowe w szkołach były elementem – nie pierwszym – konsekwentnie realizowanego planu destabilizacji państwa polskiego. Atak na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży. Czy jest jeszcze jakaś granica w walce o władzę?".
Krakowscy nauczyciele odpowiedzieli jej listem otwartym, oburzając się, że łączy strajk z alarmami. Nowak odpowiedziała, dowodząc, że nie powiedziała, iż to nauczyciele stoją za alarmami bombowymi. List do nauczycieli zakończyła słowami: "Proszę stanąć w prawdzie i nie mówić, że walczyliście o jakość edukacji, bo w postulatach strajku ogłoszonego pod egidą ZNP nie było mowy o niczym innym oprócz pieniędzy. (...) Podczas trwania strajków nie została podjęta żadna dyskusja nad bolączkami polskiej edukacji zainicjowana przez nauczycieli, a jedynie cała Polska była świadkiem kabaretowych i wokalnych występów".
Głos znów zabrał Bodnar. "Słowa urzędnika państwowego wzbudzają niechęć i pogardę do całej grupy zawodowej" – napisał do minister Zalewskiej. Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego chce, by tymi słowami Nowak zajął się sąd. – To jest ten typ człowieka, który najpierw coś powie, a potem pomyśli – mówił Magazynowi TVN24. – Kurator nie powinien traktować oświaty jak prywatnego folwarku. Przecież spotyka się z różnymi ludźmi, o różnych poglądach. Powinien środowisko nauczycielskie łączyć, integrować, wskazywać mu wspólne cele, a nie obrażać.
Krakowscy nauczyciele wysłali do Nowak kolejny list – podpisało się pod nim 1100 osób. – Co innego niż pisanie listów nam zostało? Skoro ministerstwo nie reaguje na te wszystkie obrzydliwe wypowiedzi i zachowania, a kurator obraża całą grupę zawodową – pyta mnie dziś jeden z jego sygnatariuszy.
Minister Anna Zalewska do kolejnego pisma Bodnara nie zdążyła się odnieść, gdyż w maju zdobyła mandat w europarlamencie. A kurator Nowak wymieniana była w gronie jej potencjalnych następczyń. To zresztą niejedyne stanowisko, do którego była przymierzana – rok wcześniej rozważana była w PiS jako kandydatka na rzecznika praw dziecka (ostatecznie został nim Mikołaj Pawlak z Ministerstwa Sprawiedliwości). Gdy nie dostała teki ministerialnej, w Krakowie szeptano, że na pewno wystartuje w wyborach do Sejmu, tak się jednak nie stało.
Cała Polska dzwoni do Krakowa
W lipcu tego roku Nowak pisze na Twitterze: "Otrzymałam zgłoszenie od Rodziców. Wychowawczyni na dobranoc czyta dzieciom poradnik o treści: jeden stosunek seksualny nie wystarczy, aby być gejem, trzeba ich więcej. Dzieci się zbuntowały. Rodzice nic nie wiedzieli. Rodzice kontrolujcie, rozmawiajcie z dziećmi, bądźcie czujni". W odpowiedziach na pytania internautów twierdziła, że chodzi o letnie kolonie dla dzieci w wieku 12-16 lat.
Otrzymałam zgłoszenie od Rodziców. Wychowawczyni na dobranoc czyta dzieciom poradnik o treści: jeden stosunek seksualny nie wystarczy aby być gejem, trzeba ich więcej. Dzieci się zbuntowały. Rodzice nic nie wiedzieli. Rodzice kontrolujcie, rozmawiajcie z dziećmi, bądźcie czujni.
— Barbara Nowak (@Br_Nowak) July 14, 2019
Wpis podano dalej ponad 800 razy. Powołując się na Nowak, konserwatywne media pisały o "szokujących treściach", "homopropagandzie na obozie dla 12-latków", "indoktrynacji dzieci". Jerzy Kwaśniewski z ultrakonserwatywnego instytutu Ordo Iuris zachęcał: "Jeżeli rodzice chcieliby wyciągnąć dalej idące, odszkodowawcze konsekwencje, chętnie pomożemy".
Zapytałam wówczas kuratorium, gdzie i kiedy doszło do tej sytuacji, a także, jakie kroki podjęła w związku z tym Nowak. Chciałam się dowiedzieć, co to za książka. Jolanta Michalska, rzeczniczka KO, po tygodniu odpisała: "Zadzwoniła mama dziecka przebywającego na obozie letnim i opisała zaistniałe zdarzenie, do którego doszło poza województwem małopolskim. Pani Kurator poinformowała matkę o przynależnych jej prawach. Do czasu podjęcia decyzji przez rodziców co do dalszych działań, mama dziecka nie dała przyzwolenia na podawanie szczegółowych informacji ze względu na dobro dzieci". Podkreślała, że do Barbary Nowak piszą rodzice z całej Polski.
Podobnie niejasna była historia, którą Nowak opisała kilka tygodni później. Udzieliła wywiadu portalowi rodzicielskiemu Polskie Forum Rodziców, mówiąc w nim m.in.: "mieliśmy np. zgłoszenie o nauczycielce, która kładła się na biurko i pokazywała dzieciom, jak się masturbować".
Gdzie, kiedy i jakie kroki podjęła w związku z tym kurator? Nie wiadomo, bo "informator pragnął zachować anonimowość".
W międzyczasie Nowak ma czas, by skrytykować m.in. młodzieżowe strajki klimatyczne czy edukację seksualną.
Nauczyciele dbają o prawdę
Ale to dopiero listopad jest dla niej naprawdę gorący. Po decyzjach w sprawie zmian nazw ulic w Żyrardowie i Białymstoku nie jest spokojna o stan wiedzy historycznej Polaków. W Żyrardowie radni chcą zastąpić nazwę ulicy gen. Augusta Fieldorfa "Nila" na Jedności Robotniczej. W Białymstoku ulica Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" przemianowana ma być na Podlaską.
Do nauczycieli historii Nowak pisze, by podczas lekcji zachowywali szczególną dbałość o prawdę.
"Młoda nasza wolność i odkrywanie kart historii po raz kolejny doznaje ataków ze strony żyjących jeszcze wyznawców komunizmu, funkcjonariuszy partii komunistycznej PZPR, a także służb bezpieczeństwa i co gorsza młodych ludzi, którzy komunizmu nie doświadczyli, ale ulegli propagandzie jego propagatorów i kontynuatorów" – czytamy w jej liście, który opublikowała na stronie kuratorium.
Odpowiedzieć postanowił jej warszawski historyk Jacek Staniszewski. Choć jego list pisany jest w pierwszej osobie, jego współautorem jest inny nauczyciel – Jakub Lorenc. Nauczyciele publikują go na blogu doklasy.pl.
"Szanuję ich. Jestem głęboko przekonany, że mają prawo wątpić i poszukiwać odpowiedzi nawet na najtrudniejsze pytania. Wierzę, że mają prawo dowiedzieć się, dlaczego te same osoby, nazywane przez Panią Kurator bohaterami, przez innych są oskarżane o mordowanie cywili na Białorusi. Dążę do tego, by moi uczniowie wiedzieli, że są postacie i organizacje, które wzbudzają wśród polityków czy historyków ogromne emocje. Że świat jest złożony i wymyka się prostym podziałom dobry-zły" – piszą do Nowak o swoich uczniach.
A list kończą: "Mógłbym jeszcze napisać, że obecna podstawa programowa jest po prostu tak przeładowana i tak ułożona (XX wiek na każdym z etapów jest realizowany pod koniec roku szkolnego ostatniej klasy), że prośba małopolskiej Kurator jest technicznie trudna do spełnienia. Mógłbym też przemilczeć pojawienie się apelu napisanego przez kogoś, kto wielokrotnie obrażał ludzi, z którymi się nie zgadza, pokazując nam, jak nie powinna mówić i działać osoba pracująca z młodzieżą. Pomyślałem jednak, że przy okazji jeszcze raz wytłumaczę, jak rozumiem rolę nauczyciela historii i wychowawcy".
Uczniowie odpowiadają konstytucją
W tym samym czasie Nowak swoją uwagę poświęca krakowskiemu V LO, jednej z najlepszych szkół w Polsce. Kierowane przez nią Małopolskie Kuratorium Oświaty przeprowadziło ankietę wśród jego uczniów, pytając ich między innymi, czy nauczyciele prezentują swoje poglądy polityczne i mówią o tym, co dzieje się w pokoju nauczycielskim. Uczniowie odpowiedzieli losowymi fragmentami konstytucji, oskarżając kurator, że jej ankieta to zachęta do donosicielstwa i jest wymierzona w jednego z ich ulubionych nauczycieli.
Nowak tłumaczy, że ankieta to odpowiedź na skargi absolwentów szkoły. Kurator twierdzi, że przedstawione przez nich zarzuty dotyczyły między innymi łamania przez nauczyciela "zasady apolityczności szkoły poprzez prezentowanie na zajęciach dydaktycznych swoich poglądów politycznych oraz rzekomego łamania Praw Dziecka oraz Ucznia". Kurator nie podaje nazwiska nauczyciela, o którego miałoby chodzić. Zapewnia, że sposób skonstruowania kwestionariusza umożliwiał uczniowi wybór odpowiedzi neutralnej (na przykład "nie wiem", "nie mam wiedzy"), a przejście do kolejnego pytania ankietowego nie było warunkowane udzieleniem odpowiedzi na pytania poprzedzające.
Gdy pytamy, czy nauczyciele nie mają prawa ujawniać swoich oglądów politycznych, odpowiada: "Nigdy nie twierdziłam, że poglądy polityczne nauczyciela mają być jakąś tajemnicą. Czasem są one wręcz oczywiste np. w sytuacji, kiedy nauczyciel bierze udział w demonstracjach antyrządowych. Problem w tym przypadku dotyczy nie tego, czy je ujawnia, ale jak to robi. To sprawa dotycząca ogólnie pewnej etyki czy kultury, która w szkole powinna być przestrzegana przez nauczycieli w sposób szczególny. Jeżeli więc nauczyciel mówi o swoich poglądach w taki sposób, że obraża tym uczniów, używa wulgaryzmów i do tego zajmuje mu to pół lekcji, to jest, a przynajmniej powinno być dla wszystkich oczywiste, że jest to zachowanie naganne. Nie widzę problemu w tym, że uczeń wie o danym nauczycielu, że nie lubi np. Jarosława Kaczyńskiego albo Donalda Tuska, ale w żaden sposób nie może z tego powodu czuć się zagrożony, tylko dlatego, że on sam albo jego rodzice mają inne poglądy. A takie zarzuty, bardzo konkretne padły w złożonych do kuratorium skargach".
6 listopada, gdy kuratorium analizowało zebrane za pomocą ankiety dane, okazało się, że "te zostały zniekształcone przez program automatycznie odpowiadający na pytania ankietowe, tzw. bot". I rzeczywiście, uczniowie z "piątki" przyznają, że napisali skrypt, który automatycznie odpowiadał na pytania kontrolerów. Twierdzą, że mogli w ten sposób wypełnić około dwóch tysięcy ankiet, w odpowiedziach wskazując losowo wybrane fragmenty konstytucji.
"W opinii Małopolskiego Kuratora Oświaty inspirowanie do stworzenia, a następnie uaktywnienie takiego oprogramowania jest działaniem nagannym, nie licującym z zasadami etyki i godzącym w porządek prawny. Jest także podżeganiem do nieposłuszeństwa wobec osób pełniących funkcje nadzorcze w systemie oświatowym państwa" – skomentowała Barbara Nowak w oświadczeniu.
A Magazynowi TVN24 tłumaczy: "Dowiedziałam się, że w V LO w Krakowie uczniom dzieje się krzywda. Zgodnie z obowiązkiem i według powszechnie stosowanego trybu, w którym przewiduje się między innymi zastosowanie ankiet rozpoczęliśmy badanie tej sprawy. To oczywiste, że pytania w ankiecie musiały być skonstruowane tak, aby mogły dać odpowiedź na stawiane zarzuty, potwierdzić je lub obalić. Z tego, co już udało nam się ustalić, sytuacja w tej szkole jest niepokojąca. Takie sprawy powinno się wyjaśniać w ciszy i spokoju dla dobra całej społeczności szkolnej, aby nie pogłębiać konfliktów i nie budować dalszych antagonizmów".
Broniarz widzi to inaczej: – Nauczyciele czują się zastraszani, nie dziwię się, że niewielu chce się wypowiadać pod nazwiskiem. Przecież widzą, jaką siłę i wsparcie polityczne ma kurator Nowak.
Nauczyciele robią swoją ankietę
Tymczasem nauczyciele z Forum Oświatowego dla Nauczycieli i Dyrektorów – w odpowiedzi na ankietę w krakowskiej "piątce" – postanowili przeprowadzić własną. Wzięło w niej udział około 1700 osób – nauczycieli i dyrektorów.
96,4 proc. z nich odpowiedziało przecząco na pytanie, "czy kurator małopolska to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu?".
94,8 proc. ankietowanych stwierdziło, iż "wstydzi się, że kurator małopolska jest twarzą edukacji i oświaty w Polsce", a 96,1 proc. – że kurator powinna "zostać natychmiast odwołana ze swojej funkcji".