Najważniejsze werdykty festiwalu w Cannes zapadną w niedzielę, jednak o sześciu kobietach, które zagościły na promenadzie Croisette, już dzisiaj można powiedzieć, że są wygranymi tegorocznej edycji. Nawet jeśli z Cannes wrócą z pustymi rękoma.
Walko o Złotą Palmę oraz pozostałe nagrody 69. Festiwalu Filmowego w Cannes nadal trwa. Pomimo różnych recenzji 21 konkursowych filmów, które pojawiły się już w opiniotwórczych tytułach na świecie, trudno jednoznacznie wskazać grono faworytów. O najważniejsze nagrody kinematograficzne walczą bowiem najnowsze filmy uznanych "gigantów" kina (Jarmusch, Loach, bracia Dardenne) oraz młodych artystów o światowej sławie (Dolan, Nichols czy Puiu).
Chociaż w głównej rywalizacji mierzą się zaledwie trzy reżyserki: Nicole Garcia z Francji, Andrea Arnold z Wielkiej Brytanii oraz Niemka Maren Ade, to kobiety dość wyraźnie zaznaczyły swoją obecność na festiwalu.
Piękne, utalentowane aktorki przykuwały uwagę krytyków i widzów świetnymi rolami. Reżyserki i producentki zachwycały swoimi filmami. Supermodelki, które tłumnie przyjechały do Cannes, błyszczały na czerwonym dywanie.
Warto wyróżnić kilka kobiet, których nazwiska na zawsze związane będą z tegorocznym festiwalem i - jak zgodnie przyznają krytycy - stały się już wielkimi wygranymi Cannes.
"Czarny koń" Konkursu Głównego
Jeszcze w kwietniu, gdy świat poznał listę filmów walczących o najważniejsze nagrody, jedną z największych niespodzianek była obecność Niemki, Maren Ade, z jej trzecim filmem fabularnym - "Toni Erdmann".
Krytycy najważniejszych magazynów zachwycili się czarną komedią o relacjach ojca i córki. W pierwszych recenzjach podkreślano niezwykły zmysł obserwatorski 39-letniej Niemki. Peter Bradshaw, który bardzo entuzjastycznie opisał film dla "The Guardian", podkreślił, że komedia wypełniona jest "ostrymi momentami, które sam Lars von Trier mógłyby podziwiać". Chociaż krytyk zwrócił uwagę na fakt, że reżyserka zbudowała postacie w sposób bardzo stereotypowy, frazesowy wręcz, to wybrnęła bardzo zgrabnie z z tej sytuacji. Ade wprowadziła wiele ekstrawagancko dziwnych momentów z pogranicza farsy, które wśród widzów budzą śmiech, poczucie zażenowania, a także litości.
Guy Lodge w tekście dla "Variety" uznał, że unikalne studium relacji ojca i córki jest "ludzkim, zabawnym tryumfem" Ade.
Ade, która ma na koncie Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszej reżyserki Berlinale 2009 za film "Wszyscy inni", rozpoczyna ze swoją komedią festiwalowe tournee. Nie będzie niespodzianką, jeśli "Toni Erdmann" będzie reprezentować Niemcy w nadchodzącym sezonie oscarowym.
Podziwiana i wybuczana Kristen Stewart
Vogue nazwał ją "królową Cannes", krytycy wróżą jej Oscara, a styliści nie mogą wyjść z podziwu nad jej kreacjami na czerwonym dywanie. Kristen Stewart zagrała w aż dwóch festiwalowych filmach.
Pierwszy, "Cafe Society" Woody'ego Allena, który otworzył festiwal, został ciepło przyjęty przez krytyków i publiczność. 26-letnia aktorka brawurowo zagrała sekretarkę, dziewczynę głównego bohatera - Bobby'ego (Jessie Eisenberg).
Drugi film został natomiast wybuczany po pokazie prasowym. Canneńska publiczność nagrodziła jednak "Personal Shopper" pięciominutowymi owacjami na stojąco.
Krytycy wyliczają całą masę niedoskonałości filmu, jednak podkreślają niezwykły talent i "magię" Stewart. W recenzjach zgodnie przyznawano, że aktorka dała z siebie wszystko, była niesamowita i "nie można było od niej oderwać oczu".
Przypomnijmy, że amerykańska gwiazda, która zasłynęła dzięki roli w sadze o wampirach "Zmierzch", jest pierwszą aktorką z USA, która zdobyła Cezara - francuski odpowiednik Oscara.
Incydent w trakcie pokazu "Personal Shopper" aktorka podsumowała z uśmiechem: "Hej, nie wszyscy buczeli!".
W kuluarach mówi się jednak, że nagroda dla najlepszej aktorki w Cannes najprawdopodobniej trafi właśnie w ręce Stewart.
Przyćmiła Marion Cotillard
Lea Seydoux grała u Andersona, Tarantino, Allena i Mendesa. Jednak to drugoplanowa rola u Xaviera Dolana stała się jej najwybitniejszą kreacją. Przyćmiła nią nawet Marion Cotillard.
W "To tylko koniec świata" - najnowszym filmie "cudownego dziecka kanadyjskiego kina" - Seydoux wcieliła się w rolę Suzanne, siostry głównego bohatera. Chociaż 30-letnia paryżanka wygląda zbyt dojrzale jak na zbuntowaną nastolatkę, to swoją grą nadrobiła ten brak.
Podobnie jak w przypadku Stewart, w festiwalowych kuluarach nazwisko Seydoux wymienia się na krótkiej liście ewentualnych zwycięzców.
Oscarowa piękność
Ruth Negga szerszej publiczności znana była przede wszystkim z "World War Z". Za sprawą głównej roli w głośnym filmie "Loving" Jeffa Nicholsa, nazwisko czarnoskórej piękności prawdopodobnie pojawi się na liście nominowanych do Oscara.
"Loving" jest opowieścią o zakazanej miłości w rasistowskiej Wirginii lat 50. pomiędzy czarnoskórą Mildred a białym Richardem (Joel Edgerton). Wzajemna miłość oraz przywiązanie do miejsca urodzenia sprawiły, że oboje stanęli przed sądem.
Po zeszłorocznych kontrowersjach związanych z tzw. "wybielaniem Oscarów", wszystko wskazuje na to, że świat poznał pierwszych oscarowych pewniaków.
Skandalistka czy seksbomba?
Jeszcze dwa dni temu nazwisko Hadid znane było jedynie bacznym obserwatorom mediów społecznościowych bądź pokazów mody. W środę 19-letnia supermodelka pojawiła się w nie tylko na czołówkach prasy bulwarowej, ale także poważnych, opiniotwórczych mediów.
Bella Hadid założyła na środową premierę "Unknown Girl" (reżyseria Jean-Pierre i Luc Dardenne) satynową kreację Alexandre Vauthier Haute Couture i czarne, bardzo delikatne szpilki z kolekcji Giuseppe Zanotti Design. Jednak uwagę prasy bulwarowej Hadid przykuła domniemanym brakiem bielizny. Sugerowało to bardzo wysokie, odsłaniające biodro rozcięcie jej sukni. Pojawiły się głosy, że strój jest "najbardziej skandalizującą kreacją wszech czasów".
Krytycy i styliści najbardziej poczytnych magazynów o modzie zachwycali się wyglądem modelki. Pojawiały się określenia "fenomenalna", "zjawiskowa", "idealna", a także stwierdzenie, że "Hadid założyła najbardziej seksowną kreację w historii festiwalu".
O gustach się nie dyskutuje, ale można podejrzewać, że odtąd Hadid będzie kojarzona właśnie z czerwoną, satynową suknią.
W Cannes rozwinęła skrzydła
Tak jak w przypadku Kristen Stewart, jej była dziewczyna Soko - francuska wokalistka, aktorka, scenarzystka i "wolny duch" - wzbudziła zachwyt w dwóch prezentowanych filmach. Dla wielu przedstawicieli świata filmu stałą się odkryciem.
29-letnia Francuzka najpierw pojawiła się w głównej roli w "La danseuse" (reż. Stéphanie Di Giusto), filmie o Loïe Fuller - amerykańskiej pionierce tańca współczesnego.
Drugi film z udziałem Francuzki to "Voir du Pays" w reżyserii Delphine Coulin i Muriel Coulin. Soko zagrała silną kobietę żołnierza, która bierze udział w misji w Afganistanie. Między nią a Aurore (Ariane Labed) tworzy się więź, która jest trudna do nazwania. Bohaterce przyjdzie zmierzyć się nie tylko z seksistowskim, szowinistycznym, zdominowanym przez mężczyzn otoczeniem, ale także z dziwną relacją z koleżanką z jednostki.
W Cannes rozwinęła skrzydła. Sama siebie określa jako kobietę panseksualną, dwujęzyczną. Nam pozostaje dodać, że bardzo utalentowaną.