Wśród sterty rupieci i pudełek wystawionych na wyprzedaży garażowej leżał karton z napisem "WAKACJE i 9/11 STREFA ZERO ZDJĘCIA". W środku były stare płyty CD. Kosztowały niecałego dolara. Ich historyczna wartość okazała się nieoceniona. Na nośnikach znajdowało się ponad dwa tysiące zdjęć Nowego Jorku wykonanych tuż po ataku na World Trade Center. – To cud, że udało się je odzyskać. Mało brakowało i trafiłyby na śmietnik – mówi Magazynowi TVN24 dr Johnathan Burgess. To dzięki niemu fotografie ujrzały światło dzienne.
Tekst został opublikowany 28 czerwca 2019 roku. Prezentujemy go w ramach przeglądu najważniejszych artykułów Magazynu TVN24 2019 roku.
*****
11 września 2001 roku. Dolny Manhattan. Zegar na Times Square wskazuje godzinę 8:46. W północną wieżę World Trade Center wbija się boeing 767, lot numer 11. Na pokładzie samolotu znajduje się 81 pasażerów i 11 członków załogi. To pierwsze ofiary terrorystów, którzy przygotowali najkrwawszy zamach w historii Ameryki. 17 minut później inny samolot wbija się między 77. a 85. piętro drugiej z bliźniaczych wież.
Oczy nowojorczyków zwracają się w stronę drapacza chmur, z którego wydobywają się teraz kłęby gęstego dymu. Rozgrywający się dramat rejestrują amatorskie aparaty i podręczne kamery turystów. Na milionach telewizorów z całego świata widnieje tylko jeden obraz.
Zbliża się godzina 10:00. Wieże World Trade Center, górujące nad Nowym Jorkiem od 28 lat, po raz ostatni rzucają cień na miasto. Ostatnie spojrzenia przez gryzący dym. Ostatni oddech czymś, co nie przypomina już powietrza. Ostatnie "kocham cię" wypowiedziane do słuchawki. Ostatnie westchnienie do Boga tych, którzy z World Trade Center nie wyjdą już nigdy. O 9:59 wali się jeden z dwóch symboli Nowego Jorku. Miasto pogrąża się w kłębach czarnego pyłu. Ameryka już nigdy nie będzie taka sama.
Po tamtych tragicznych wydarzeniach pozostały bolesne wspomnienia, poruszające nagrania rozmów telefonicznych i zdjęcia, które przeszły do historii. Niektóre fotografie nigdy nie trafiły do mediów, pokrywając się kurzem w prywatnych szufladach, strychach, piwnicach… Tak jak te, wystawione kilka tygodni temu na wyprzedaży garażowej. Mało brakowało i przepadłyby bez echa. Los chciał, że trafiły we właściwe ręce.
"WAKACJE i 11/9 STREFA ZERO"
- Jesteśmy małą grupą działających na własną rękę archiwistów, wyszukujących co się da w garażach i piwnicach. To, co uda nam się znaleźć, umieszczamy w internecie za darmo, aby nie przepadło i nie zostało zapomniane. Z reguły koncentrujemy się na nagraniach i kasetach VHS, ale interesują nas wszelkie media, które wpadną nam w ręce – mówi Magazynowi TVN24 nowojorski archiwista, dr Johnathan Burgess.
Kilka tygodni temu jego partnerka trafiła na prawdziwy skarb. – Ja zwykle pracuję z domu, ona uwielbia pracę w terenie – wyjaśnia dr Burgess.
W słoneczny czerwcowy piątek kobieta udała się na wyprzedaż garażową do Massachusetts. Ktoś sprzedawał nieruchomość i pozbywał się rupieci. Wśród sterty kartonów znajdował się jeden z napisem "WAKACJE i 11/9 STREFA ZERO ZDJĘCIA". Archiwistka zapłaciła za pudełko niecałego dolara.
- Pomyślała, że trafiła los na loterii, znajdując kolekcję zdjęć, które krążyły po raczkującym jeszcze internecie zaraz po ataku na World Trade Center, co samo w sobie miałoby wartość historyczną. Dopiero gdy wróciła do domu, dokładnie przyjrzałem się płytom – wspomina Burgess.
Nośniki CD były w kiepskim stanie, ale udało się odzyskać ich zawartość. Ich jakość okazała się zaskakująco dobra. Jeszcze bardziej zaskakujące było to, co na nich zapisano. Pośród rodzinnych fotografii znajdowały się obrazy zniszczonego Manhattanu, z którymi archiwiści nigdy wcześniej się nie zetknęli.
Zdjęć jest 2389. Ukazują skalę zniszczeń po ataku na World Trade Center. Fotografie pochodziły z września i października 2001 roku. Jak wskazuje format zdjęć, najprawdopodobniej wykonano je Canonem PowerShot G1, kompaktowym aparatem o rozdzielczości trzech megapikseli, który wszedł na rynek w październiku 2000 roku. Nawet dzisiaj tego typu sprzęt nie działa zbyt dobrze po zmroku. Tym bardziej imponująca jest jakość zdjęć, z których część wykonano w nocy. Burgess mówi nawet o "cudzie". - Zwykle płyty CD w tym wieku są w fatalnym stanie – tłumaczy. - Mało brakowało i trafiłyby na śmietnik - dodaje.
Apokaliptyczne obrazy, które ukazały się oczom archiwistów, nie były nigdy publikowane w mediach. Na zdjęciach widnieją ruiny bliźniaczych wież oraz uszkodzenia pobliskich budynków. Ujęcia wykonano z poziomu ziemi oraz z lotu ptaka. Tzw. Strefa Zero - miejsce, w którym znajdował się kompleks World Trade Center - wygląda na nich jak cmentarzysko stali i gruzu.
Po zamachach na nowojorskie wieże po raz pierwszy od 25 lat na Manhattanie użyto wielkich kul do burzenia. Wcześniej znajdujące się tam drapacze chmur dzieliła zbyt mała odległość, by móc rozbijać między nimi wielotonową masę betonu. Po 11 września w centrum metropolii zrobiło się jednak pusto.
Strefa Zero przypomina na zdjęciach wielki plac budowy - stanie się nim, ale dopiero za jakiś czas. W momencie uchwyconym na fotografiach trwa dopiero jej oczyszczanie ze zgliszczy tego, co niegdyś stanowiło symbol Nowego Jorku. Na dźwigach, koparkach, w ruinach, wszędzie powiewają amerykańskie flagi. Pośród ruin pracują robotnicy budowlani, policjanci i strażacy. Przekopując tony gruzu, stale natrafiali na ludzkie ciała. Wielu z nich nękały później koszmary.
W pierwszych tygodniach i miesiącach po zamachach w Nowym Jorku tysiące ludzi pracowały dniami i nocami, by przywrócić w mieście ład. Nie zdawali sobie wtedy sprawy, jaką cenę za to zapłacą.
Opary i pyły unoszące się w tamtym czasie nad Strefą Zero były toksyczne. Wiele z osób, które pracowało na ruinach World Trade Center, zachorowało na nowotwory. Według amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), na tego typu ryzyko narażonych było wówczas prawie pół miliona osób.
Do tej pory archiwistom nie udało się odnaleźć autora zdjęć ani jego bliskich. Ujęcia sugerują, że wykonał je jeden z pracowników budowy. Może był to ktoś, kto szacował szkody? To jednak tylko przypuszczenia.
Burgess zarchiwizował obrazy i opublikował je za pośrednictwem kolegi, archiwisty Jasona Scotta, w serwisie fotograficznym Flickr. Uważał to za swój obowiązek.
Fotografie wywołały poruszenie.
- Dostałem wiele wiadomości. Zwracają się do mnie media, archiwiści i badacze poszukujący więcej informacji na temat World Trade Center. Także ludzie, którzy pracowali na Ground Zero tuż po ataku. Niektórzy po prostu dziękowali mi za udostępnienie zdjęć - wyznaje Burgess.
Archiwista zaapelował do odbiorców zdjęć, aby rozważyli wpłacenie darowizny na rzecz fundacji pomagających tym, którzy po zamachach na WTC ryzykowali swoje życie i zdrowie dla ratowania innych.
- Myślę, że wartość tych zdjęć jest dość oczywista, biorąc pod uwagę, jak bardzo tamto wydarzenie zmieniło świat. Byłem wtedy w liceum i dobrze pamiętam strach, panikę oraz to, jak szybko rzeczy się zmieniły - powiedział Magazynowi TVN24 Burgess.
Jak Feniks z popiołów
Ataki terrorystyczne mogą zachwiać fundamentami naszych najwyższych budynków, ale nigdy nie będą w stanie naruszyć fundamentów Ameryki. Te ataki połamały stal, ale nie są w stanie złamać stalowego ducha Ameryki.
George W. Bush
4 lipca 2004 roku w Strefie Zero odsłonięto dwudziestotonową granitową płytę - kamień węgielny pod budowę "wieży wolności". Nowa, ukończona w 2014 roku, One World Trade Center to dziś najwyższy budynek w Ameryce. Liczy 1776 stóp, co jest nawiązaniem do daty ogłoszenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych.
Na miejscu fundamentów dawnych wież znajdują się dziś dwie głębokie na dziewięć metrów fontanny, które upamiętniają ofiary i łzy wylane przez Amerykę. Na wykonanych z brązu tablicach wyryto nazwiska 2977 osób, które straciły życie w zamachach z 11 września.
Trudno oszacować, ile osób zmarło wskutek ataków z 11 września 2001 roku. Wiele umiera bowiem wciąż w efekcie powikłań po wystawieniu się na toksyczne opary.
Po 18 latach dalej trwa identyfikacja szczątków ofiar z World Trade Center. Tożsamość ponad tysiąca z nich do tej pory nie została ustalona.