"I chcę podziękować Bogu - Harveyowi Weinsteinowi" - mówiła Meryl Streep, odbierając Złoty Glob w 2012 roku. Podziwiali, szanowali go i zabiegali o jego uwagę wszyscy: aktorzy, reżyserzy, modelki, aktywiści i politycy. Dzisiaj się od niego odcinają. Harvey Weinstein, który przez ponad trzy dekady wykorzystywał seksualnie kobiety przy zmowie milczenia całego Hollywood.
"Z zewnątrz wszystko wydawało się być złotem: Oscary, sukcesy, niewątpliwy wpływ na kulturę. Jednak za kulisami to był syf i to jeden wielki syf" - miał powiedzieć Mark Gill, były szef wytwórni Miramax Los Angeles. Miał na myśli m.in. to, w jaki sposób Weinstein traktował kobiety. Ten jeden z najbardziej wpływowych ludzi współczesnego Hollywood w ciągu kilku dni stał się bohaterem jednego z największych skandali w amerykańskiej branży rozrywki. Skandalu, w którym łączy się show-biznes, polityka, wielkie pieniądze i media.
Najgłośniejsza seksafera w historii Hollywood kładzie się cieniem na wizerunku branży filmowej, ale może uderzyć także w Partię Demokratyczną. Powszechnie wiadomo o bliskich związkach Weinsteina z rodziną Baracka Obamy, którego starsza córka Malia dostała staż w firmie wpływowego producenta.
W Polsce o Weinsteinie głośno było dziesięć lat temu. To wtedy hollywoodzki producent sfotografowany został w towarzystwie rozpoczynającej karierę za Oceanem Weroniki Rosati. Nie wiadomo, co ich łączyło. Polskie bulwarówki szeroko opisywały to wydarzenie, do sieci trafiły zdjęcia, na których Weinstein trzymał polską aktorkę za rękę. Co ciekawe, było to zaledwie pół roku przed jego ślubem z Georginą Chapman, z którą związany był od 2004 roku.
"Szeryf Hollywood"
Kim jest Harvey Weinstein? "Jestem je****ym szeryfem tego pier********go, gównianego miasta bezprawia" - miał powiedzieć o sobie w rozmowie z Andrew Goldmanem, który wówczas był reporterem "New York Observer”.
Przez wielu uznawany za "ostatniego boga” Hollywood - miasta, w którym od początku władza skupiona jest w rękach mężczyzn, a kobiety są dla nich dodatkiem potwierdzającym odpowiedni status społeczny. Weinstein - dla wielu - jest ostatnim producentem wywodzącym się ze starej szkoły filmowców, do których zaliczani byli Warnerowie, Mayerowie, Cohnowie czy Darryl F. Zanuck.
Dla wielu też był hollywoodzkim Midasem, czego się nie dotknął, obracał w złoto. Mało tego. Wspólnie z bratem Bobem w 1979 roku założyli Miramax - firmę producencką i dystrybutorską, którą sprzedali Disneyowi, ale w której zachowywali niezależność kreatywną i finansową. W 2005 roku porzucili Miramax i założyli The Weinstein Company, w skład której wchodziło nie tylko studio filmowe, ale także kilkanaście innych części organizacyjnych (w tym wydawnictwo, w którym publikowała m.in. Mika Brzezinski).
Wyróżniał go wyjątkowy instynkt, dzięki któremu z małych czasem, niezależnych art house'owych tytułów tworzył światowe hity. Przedefiniował amerykańskie kino niezależne - począwszy od "Seksu, kłamstw i kaset wideo" Stevena Soderbergha i "Pulp Fiction" Quentina Tarantino. Wiedział, jak promować małe produkcje, ale potrafił też odpowiadać na oczekiwania widzów, którzy do kin chodzą dla rozrywki. Na koncie ma gros tytułów, jak serię filmów "Straszny film", kilkadziesiąt horrorów, w tym "Krzyk", czy całkiem strawne komedie romantyczne.
W 2012 roku magazyn "Time" uznał Weinsteina za najpotężniejszego człowieka Hollywood.
W sumie wyprodukował ponad 300 tytułów. 20 z nich zdobyło nominacje do Oscara dla najlepszego filmu, z czego pięć ostatecznie wygrało, w tym między innymi "Angielski pacjent" i "Jak zostać królem". Sam na koncie ma Oscara za "Zakochanego Szekspira". W sumie twórcy i aktorzy filmów produkowanych przez Weinsteina otrzymali ponad 300 nominacji, z czego 81 razy po statuetkę sięgali.
Związki z polityką
Weinstein poza karierą producenta zaangażowany był bardzo mocno w politykę i działalność społeczną. Skutecznie angażował się w walkę z biedą czy w badania nad AIDS, cukrzycą młodzieńczą i stwardnieniem rozsianym. Jest członkiem zarządu Robin Hood Foundation, nowojorskiej organizacji non profit, która walczy przede wszystkim z ubóstwem. W ramach fundacji organizuje coroczne benefity, podczas których zbierane są pieniądze. Niejednokrotnie krytykował brak kontroli nad dostępem do broni palnej czy braku powszechnego systemu opieki medycznej.
Aktywnie wspierał polityków Partii Demokratycznej. Zaangażowany był w zbiórkę funduszy podczas kampanii wyborczych Baracka Obamy, Hillary Clinton i Johna Kerry'ego. W 2008 roku wspierał Clinton, cztery lata później poparł Obamę, organizując między innymi zbiórkę funduszy w swoim domu w Connecticut. W trakcie kampanii wyborczej, gdy Clinton walczyła o prezydenturę, gościł u siebie na Manhattanie darczyńców i jej zwolenników. Niejednokrotnie wspierał finansowo senatorów demokratycznych.
Tuż po zakończonej kadencji prezydenta Baracka Obamy Weinstein zatrudnił jego starszą córkę - Malię - na staż do The Weinstein Company. Nie było to pierwsze spotkanie prezydenckiej córki z przemysłem rozrywkowym, wcześniej była stażystką przy serialowym hicie HBO "Dziewczyny". Z informacji "The Hollywood Reporter" wynika, że Malia została zatrudniona w nowojorskim biurze firmy w lutym, po zakończonych wakacjach rodzinnych w Palm Springs. Córka byłego prezydenta zajmowała się oceną scenariuszy, które później ewentualnie trafiały do realizacji. Malia odbywała staż w związku z decyzją o rocznej przerwie w edukacji. Jesienią rozpoczęła studia na Uniwersytecie Harvarda.
Co ciekawe, ostatnio Weinstein zaangażowany był w nadanie jednej z katedr Rutgers University imienia Glorii Steinem (słynnej amerykańskiej feministki, dziennikarki i aktywistki społecznej). W styczniu tego roku podczas festiwalu Sundance wziął udział w lokalnej odsłonie wielkiego marszu kobiet.
"W przestrzeni publicznej prezentował się jako liberalny lew, obrońca kobiet i laureat nie tylko artystycznych, ale także nagród dla filantropów" - piszą autorki tekstu w "New York Times" - Jodi Kantor i Megan Twohey.
Weinstein cieszył się władzą, ogromnymi pieniędzmi, podziwem i wielkim szacunkiem. Otaczał się najpiękniejszymi kobietami. W 2007 roku wziął ślub z przepiękną Georginą Chapman - dzisiaj uznawaną za jedną z topowych projektantek w Stanach Zjednoczonych.
Brytyjka, współzałożycielka marki Marchesa, ma też na koncie karierę modelki i występy aktorskie. Z młodszą o 24 lata Chapman Weinstein doczekał się dwójki dzieci. W oczach opinii publicznej był kochającym mężem i troskliwym ojcem.
Wielki upadek
Dzisiaj o Weinsteinie mówi się w czasie przeszłym, po tym jak najpierw w "New York Times" a następnie w "New Yorkerze" opublikowano wyniki dziennikarskich śledztw.
Wszystko zaczęło się w czwartek (5 października), kiedy to w "New York Times" ukazał się tekst "Harvey Weinstein opłacał przez dekady ofiary molestowania seksualnego" autorstwa Jodi Kantor i Megan Twohey. Dziennikarki nowojorskiej gazety dotarły do kobiet, które w minionych dwóch dekadach miały być ofiarami wykorzystywania seksualnego. Producent filmowy i telewizyjny miał przez lata nie tylko wykorzystywać seksualnie głównie młode kobiety, które chciały zrobić karierę w show-biznesie, ale także płacić im za milczenie.
We wtorek - 10 października - na Weinsteina spadła kolejna bomba medialna. Ronan Farrow (syn Woody'ego Allena i Mii Farrow) na łamach "New Yorkera" opisał historie kobiet, które miały zostać zgwałcone przez producenta. Ronan Farrow przez 10 miesięcy prowadził dziennikarskie śledztwo. W swoim tekście opisuje trzynaście przypadków molestowania seksualnego, a nawet zmuszania do seksu, w tym seksu oralnego.
Historie opisane w obu artykułach brzmią jak scenariusz mrocznego filmu: potężny mężczyzna przez 30 lat manipulował, wykorzystywał seksualnie i zmuszał do seksu młode kobiety, którym obiecywał karierę, szczyty sławy, a nawet Oscara. I przez trzy dekady uchodziło mu to na sucho.
Kobiety, które wykazały się odwagą na wyjawienie mrocznych sekretów Weinsteina, zwracały uwagę na fakt, że środowisko filmowe wiedziało o skłonnościach Harveya, ale nikt nie miał odwagi powiedzieć tego na głos.
"Myślałam, że jesteś moim wujkiem Harveyem"
Po Hollywood od lat krążyły plotki i niedopowiedzenia. "Na początku mojej kariery jeden z producentów zaproponował mi, że powinniśmy przenieść nasze spotkanie do sypialni. Natychmiast wyszłam. Byłam zszokowana. Pomyślałam: ktoś mniej świadomy, mógłby martwić się, że już po jego karierze, jeśli nie zgodził się zrobić loda temu typowi" - powiedziała w jednym z wywiadów Gwyneth Paltrow. Wówczas nie wyjawiła nazwiska osoby, którą miała na myśli. Dzisiaj mówi już otwarcie: to był Harvey Weinstein.
22-letnia Paltrow otrzymała w 1996 roku główną rolę w adaptacji powieści Jane Austen "Emma". Film później dostał Oscara za muzykę, a Paltrow stała się gwiazdą. Angaż dostała od Harveya Weinsteina.
"Zanim ruszył plan zdjęciowy, wezwał ją do swojego apartamentu w hotelu Peninsula Beverly Hills na spotkanie robocze, które rozpoczęło się bezproblemowo. Ta sytuacja skończyła się, gdy Weinstein położył dłonie na jej dłoniach i zasugerował, żeby poszli do sypialni na masaż" - przytaczają relację laureatki Oscara autorki tekstu.
"Byłam dzieckiem. Byłam przerażona" - wspomina Paltrow, która dodała, że wychodząc, krzyknęła: "Myślałam, że jesteś moim wujkiem Harveyem". Jak w swojej relacji podkreśliła, Weinstein był dla niej mentorem, artystycznym przewodnikiem.
Aktorka opowiedziała o zdarzeniu swojemu ówczesnemu chłopakowi - Bradowi Pittowi, który później skonfrontował się z producentem. Pitt przestrzegł Weinsteina, że "żeby nie dotykał więcej jego partnerki". Po tej konfrontacji Weinstein spotkał się z aktorką i zagroził, że jeśli wyjawi jeszcze komuś tę historię, straci rolę w "Emmie". Jak podkreślają dziennikarki "NYT", wersję Paltrow potwierdził Pitt.
Pierwszoplanowe gwiazdy Hollywood wśród ofiar Weinsteina
Wśród tych, które odważyły się otwarcie mówić, są: Ashley Judd, Rose McGowan, Angelina Jolie, Lea Seydoux, Cara Delevingne, Tomi-Ann Roberts, Rosanna Arquette, Louise Godbold, Mira Sorvino, Asia Argento, Dawn Dunning, Lucia Evans czy Ambra Batilana Gutierrez.
Z wyznań ofiar producenta wyłania się pewien schemat, w jaki dochodziło do przypadków molestowania i zastraszania. Przez dekady Weinstein - jak wynika z relacji medialnych - zapraszał aktorki, modelki, a także pracownice swojej firmy do jednego z hoteli, gdzie miał apartament. Początkowo spotkania były utrzymane w profesjonalnej atmosferze, po czym on wychodził do łazienki i wracał w szlafroku. Skarżył się na zmęczenie bądź ból w szyi i prosił o masaż. Czasem proponował wspólną kąpiel, otwarcie mówiąc o seksie. Przekonywał, że sypiał z wieloma słynnymi kobietami. Zdarzało się, że siłą kładł dłonie kobiet na swoim kroczu bądź wkładał je pod ich bieliznę. Z doniesień wynika także, że manipulował młodymi kobietami, zmuszając je do seksu.
Autorki tekstu w "New York Times" dotarły do dokumentów potwierdzających fakt, że w ośmiu przypadkach Weinstein płacił od 80 do 100 tysięcy dolarów za milczenie swoich ofiar. Jedną z nich miała być Rose McGowan, która przed 20 latami otrzymała 100 tysięcy dolarów za milczenie.
"The New Yorker" opublikował także nagranie, na którym Weinstein ma nakłaniać filipińsko-włoską modelkę Ambrę Battilanę Gutierrez, by poszła z nim do hotelowego pokoju. Zapis rozmowy miał powstać w 2015 roku w hotelu. Słychać na nim, jak Weinstein próbuje zwabić 22-letnią wówczas modelkę do swojego pokoju. Producent zdaje się przyznawać, że molestował ją w czasie poprzedniego spotkania. Gutierrez kilkukrotnie odmawia pójścia z nim do pokoju.
- Mówię ci, chodź tutaj - mówi na nagraniu Weinstein. Gutierrez pyta go, po co. - Wezmę prysznic, a ty usiądź i się napij - dodaje producent.
Modelka zarzuca Weinsteinowi, że poprzedniego dnia był "agresywny wobec niej" i oświadcza, że "nie chce być dotykana". - Nic nie będę już robił (...) Przysięgam. Nie będę. Tylko usiądź koło mnie. (...) Nie walcz ze mną na korytarzu - mówi.
W czasie wymiany zdań Gutierrez tłumaczy, że "nie czuje się komfortowo", po czym Weinstein przysięga "na swoje dzieci", że "nie zrobi niczego". - Proszę, wejdź. Przecież jestem sławnym gościem. - Dlaczego wczoraj dotykałeś moich piersi? - pyta Gutierrez. Na co Weinstein odpowiada: - Och, proszę cię. Przepraszam. Po prostu wejdź. To takie przyzwyczajenie. Daj spokój. Proszę.
Kobieta mówi mu, że "nie jest do tego przyzwyczajona". - Nie zrobię już tego. Daj spokój. Usiądź - dodaje producent.
Zmiana kulturowa w USA
Dlaczego pierwszoplanowe postaci Hollywood jak Jolie, Paltrow, Seydoux, Delevingne czy Arquette odważyły się dopiero teraz mówić o swoich "złych doświadczeniach z Weinsteinem"? Przede wszystkim - jak twierdzą amerykańscy eksperci - chodzi o zmianę, jaka nastąpiła w Stanach Zjednoczonych począwszy od procesu sądowego Billa Cosby'ego, poprzez publiczne oskarżenia o molestowanie seksualne kierowane pod adresem Donalda Trumpa w trakcie jego kampanii wyborczej czy upadki słynnych amerykańskich gwiazdorów telewizyjnych, którzy wykorzystywali swoją pozycję do molestowania kobiet.
Część kobiet, które wcześniej anonimowo zwierzały się z traumatycznych przeżyć związanych z "bogiem Hollywood", bała się, że Weinstein je zniszczy. - Wiem, że zmiażdżył wiele ludzi wcześniej - wyznała Asia Argento w rozmowie z Farrowem. - Dlatego ta historia - przynajmniej w moim przypadku - ma już 20 lat. Inne jeszcze dłużej czekały na upublicznienie - powiedziała.
Sam reporter podkreśla, że wcześniej za mało kobiet chciało mówić otwarcie, brakowało dowodów.
Błyskawiczna utrata strefy wpływów
Teraz role się odwróciły i Weinstein w błyskawicznym tempie stracił strefę wpływów. W weekend zarząd firmy The Weinstein Company zwolnił go ze skutkiem natychmiastowym, a senatorowie Partii Demokratycznej zapowiedzieli, że otrzymane dotacje od niego przekażą organizacjom zajmującym się walką o prawa kobiet.
Sprawę bardzo szybko skomentował Donald Trump. - Znam Harveya Weinsteina bardzo długo. Nie jestem zaskoczony tym, co widzę - powiedział prezydent USA.
W środę Brytyjska Akademia Filmowa i Telewizyjna zawiesiła jego członkostwo. W sobotę ma się odbyć specjalne posiedzenie zarządu Amerykańskiej Akademii Filmowej, podczas którego podjęta zostanie decyzja o dalszych losach producenta w organizacji. Akademicy mogą też odebrać mu Oscara.
Bardzo szybko największe gwiazdy na firmamencie Weinsteina odcięły się od niego, biorąc stronę pokrzywdzonych kobiet. W tym gronie są najbardziej szanowane aktorki - Meryl Streep, Judi Dench, Glenn Close, Kate Winslet czy Jennifer Lawrence. Ten sam Weinstein, któremu na galach oscarowych częściej dziękowano niż Bogu, teraz określany jest jako "drapieżca", "brutalna bestia" czy "chory napastnik".
Po kilku dniach i fali krytyki odcięli się od niego Barack Obama i Hillary Clinton.
- Gdy usłyszałam, o co jest oskarżany, zrobiło mi się niedobrze. Byłam przerażona, bo tego, co mu się zarzuca, nie można tolerować pod żadnym względem - powiedziała była kandydatka Partii Demokratycznej na prezydenta. Clinton tłumaczyła, że ci, którzy przerwali milczenie, mówią o "drugiej twarzy osoby, którą ona i wielu innych znało w przeszłości".
Dodała jednak, że nazwałaby producenta filmowego swoim przyjacielem. - Wiele innych osób też by go tak nazwało - powiedziała. Dodała, że wielu polityków Partii Demokratycznej od dekad "ceni sobie jego pomoc i wsparcie".
Jego nazwisko zniknęło z produkcji Weinstein Company - na przykład z "Project Runway", który był flagowym produktem telewizyjnym Harveya Weinsteina.
Wyjaśnienia Weinsteina
Jak donoszą media, Weinstein ratował się w ostatnich dniach, jak tylko mógł. Najpierw jego adwokatka oświadczyła, że jej klient zaprzecza wszelkim oskarżeniom i przygotowywany jest pozew przeciw "New York Times". W oświadczeniu podkreślono, że Weinstein nie podjął nigdy żadnych kroków, związanych z kobietami, które odrzuciły jego "zaloty".
Później on sam zabrał głos. Przeprosił za "niewłaściwe zachowanie wobec kobiet" i za "ból, który spowodował". Zapowiedział, że uda się na leczenie w stanie Arizona.
W kolejnych doniesieniach medialnych pojawiła się informacja, że Weinstein uznał jego zwolnienie jako zdradę swojego młodszego brata Boba, z którym zakładał firmę. Zanim zarząd Weinstein Company zdecydował o jego zwolnieniu, Harvey rozesłał maila do wpływowych ludzi w branży.
"Sądzimy, że zarząd próbuje zrobić to (zwolnić mnie - red.), co jest nie tylko złe, ale może być również nielegalne i może zniszczyć firmę. Jeśli możesz napisać list ze wsparciem, zapewnisz mi pomoc i czas, którego potrzebuję, oraz wyrazisz swój sprzeciw wobec zwolnienia mnie przez zarząd. To mi bardzo pomoże. Desperacko potrzebuję twojej pomocy. Da mi to czas, żebym mógł pójść na terapię. Nie pozwól, żeby mnie zwolnili. Wszystko czego potrzebuję, to wsparcia branży" - napisał Weinstein.
Będą zarzuty karne?
"Daily Mail" poinformował w czwartek, że Departament Sprawiedliwości USA zlecił FBI śledztwo w sprawie molestowania. Według brytyjskiej bulwarówki amerykańskie władze mają podejrzewać, że Weinstein zamiast pójść na terapię może uciec do Europy, żeby uniknąć odpowiedzialności karnej.
FBI nie komentuje tych doniesień. - Nie potwierdzamy ani nie zaprzeczamy istnienia wszczętego śledztwa - powiedział rzecznik FBI amerykańskim mediom.
Nowojorska policja poinformowała w czwartek, że sprawdza doniesienia w związku z oskarżeniami kierowanymi pod adresem producenta. Swoje śledztwo wszczęła jednak policja w Londynie. "Czynności będą prowadzone przez funkcjonariuszy z departamentu wykorzystywania dzieci i przestępstw seksualnych" - podano w komunikacie. Nie wiadomo, kim miała być ofiara w tym śledztwie.
Jeśli informacje się potwierdzą, Weinsteinowi może grozić nawet 25 lat więzienia.
Co dalej z Hollywood?
Sprawa Weinsteina to nie nowość w Hollywood. Jego upadek to jedno, jednak problem wykorzystywania seksualnego przez bezkarnych i wpływowych mężczyzn w przemyśle rozrywkowym pozostaje.
Jednak jest to najgłośniejsza afera związana z "kanapą castingową", która została nagłośniona i która nie pozostaje w sferze "urban legend". Mamy tu napastnika i ofiary, są publiczne oskarżenia.
Amerykańskie potęgi filmowe również będą musiały zmierzyć się z problemem. O ile kwestia dyskryminacji finansowej ze względu na płeć wydawała się problemem, którego wytwórnie nie traktowały do końca poważnie - zasłaniając się prawami wolnego rynku - o tyle kwestia wykorzystywania seksualnego musi doprowadzić do zmiany kulturowej w amerykańskiej "fabryce snów". Jedno jest pewne: po upadku Weinsteina Hollywood nie będzie takie samo.