Gdyby miała powstać opowieść o sytuacji w podlaskiej policji, byłby to dramat z elementami sensacji i komedii. Pierwowzorem głównych bohaterów byliby Jarosław Zieliński (pochodzący z Suwałk poseł PiS, wiceminister odpowiedzialny za służby mundurowe), nadinspektor Daniel Kołnierowicz (Komendant Wojewódzki Policji w Białymstoku) i Bożena Kamińska (pochodząca z Suwałk posłanka PO). Rolę anonimowych policjantów mógłby przejąć nieokreślony tłum, bo nie do końca wiadomo, jak wiele osób zarzuca szefom nadużycia.
W listopadzie do biura posłanki Kamińskiej trafia w sumie 19 anonimów i wydaje się, że to już koniec. Tymczasem ostatniego dnia miesiąca przychodzą trzy kolejne, a intryga jeszcze bardziej się komplikuje. Listy nie mają znaków szczególnych. Ot, białe kartki, klasyczna czcionka dokumentu Word lub pliku PDF. Czasem jedno-, czasem kilkustronicowe, z błędami, innym razem nienaganne stylistycznie. Zostały nadane głównie w województwie podlaskim (Suwałki, Łomża, Łapy, Grajewo, Augustów, Sejny, Sokółka, Zambrów). Inne wysłano z województwa pomorskiego oraz ze "ściany zachodniej". Gros z nich to policyjne skargi, ale pojawiają się też listy od straży pożarnej, Służby Więziennej, a nawet "rodzynek" z CBA. Mają jedną cechę wspólną - są niepodpisane. I jeszcze jedno - wszystkie dotyczą wiceministra Zielińskiego.
Część zdarzeń przedstawianych w listach jest udokumentowana, potwierdzona wprost przez innych funkcjonariuszy lub ma bogatą warstwę zdjęciową i filmową. Część jeszcze weryfikujemy. Niektórych informacji potwierdzić się po prostu nie da, bo odnoszą się do emocji, a te bywają tak różne, jak ludzie, którzy je odczuwają. Nasza fabuła obejmuje tylko te listy, w których opisane zdarzenia udało nam się potwierdzić w innych źródłach.
"A" jak anonim
Anonim – list bez podpisu, najczęściej oszczerczy, dzieło nieznanego autora (wg Słownika Języka Polskiego)
Pewnego jesiennego dnia do biura poselskiego Bożeny Kamińskiej z Suwałk przyszedł list. Niepodpisany. Mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jaką lawinę uruchomi. Wtedy pewnie sama Kamińska tego nie wiedziała. W anonimie ktoś opisał sytuację w komendzie miejskiej tamtejszej policji. "Jeden z patroli z Suwałk od wygrania wyborów, czyli od około dwóch lat pilnuje całą dobę posesji JZ [Jarosława Zielińskiego - przyp. red.] w pod suwalskiej wsi. Stoją całą dobę, czy on jest, czy go nie ma to radiowóz stać musi" (pisownia oryginalna – red.). "Minister lubi być w centrum uwagi - przyjeżdża z ochroną BOR-u, służbowymi samochodami czasami za BOR robią miejscowi policjanci, którzy przebierają się w garnitury, zakładają okulary, wkładają na sztukę do ucha słuchawki od telefonów by poważniej wyglądać i chodzą w pobliżu ministra (...) wszystko dzieje się za zgodą Komendantów (...) Jak za komuny przyjeżdżał I sekretarz" - czytamy dalej.
Kilka dni później, z mównicy sejmowej, posłanka Kamińska zapyta wprost: czy to, o czym piszą - jak można się domyślać policjanci - to prawda? I skieruje interpelację do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego.
Sam Jarosław Zieliński próbuje zgasić ogień, pisząc na Twitterze, że naruszył interesy "wpływowych dotąd grup" i z tego powodu część mediów i polityków opozycji próbuje go skompromitować, "powielając wyssane z palca historie".
Ale mleko już się rozlało. Dość szybko reaguje Komendant Główny Policji, który zleca przeprowadzenie kontroli w komendzie w Suwałkach. Po kilku dniach są już wnioski pokontrolne: nikt nie złamał przepisów, były uchybienia. Doszło, owszem, do wydawania nierozważnych poleceń, stanowiących nadinterpretację procedur, narażających dobre imię policji. "Przełożeni, wydając polecenia wykazali się zbyt dużą nadgorliwością, która mogła spotkać się z brakiem zrozumienia ze strony części funkcjonariuszy, a w konsekwencji także opinii publicznej" - informuje rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka.
Kamińska nie daje za wygraną. Uznaje, że należy sprawdzić więcej niż tylko "nadgorliwość przełożonych" i najlepiej, by to nie kontrolowany kontrolował sam siebie, ale inna, niezależna instytucja.
Suwalski anonim opisuje też sytuacje, z którymi opinia publiczna, ta suwalska, ma do czynienia na co dzień. A właściwie od święta: "JZieliński podzielił lokalną społeczność. Wszystkie obchody świąt państwowych organizowane przez lokalne władze obchodzone są bez udziału wojska i policji". Nie od dziś wiadomo, że Jarosław Zieliński za prezydentem Suwałk nie przepada, bo Czesław Renkiewicz to człowiek Józefa Gajewskiego, poprzedniego prezydenta z konotacjami lewicowymi.
"Od dwóch lat obserwujemy wprowadzanie do naszego miasta podziału na "my i oni" - przyznaje prezydent Suwałk w komunikacie, który wysyła do mediów w sierpniu. - Często organizowane są alternatywne uroczystości z udziałem funkcjonariuszy, z okazji świąt narodowych i rocznic, na które prezydent miasta nie jest zapraszany, a bywa na nich wiceminister. Życzenia z okazji Święta Policji, Święta Strażaka, czy Święta Wojska Polskiego zmuszeni jesteśmy jako samorząd przekazywać za pośrednictwem mediów".
Prezydent nie może spotkać się na oficjalnych uroczystościach z funkcjonariuszami i osobiście przekazać życzeń, bo nie jest zapraszany na te uroczystości. Koło się zamyka. "Nawet obchody 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej były oddzielne" - dodaje prezydent.
Faktycznie. Pierwszego września o godzinie 4:45 suwalczan zbudził ryk syren i huk salwy honorowej spod Pomnika Żołnierzy Września 1939, gdzie wiceminister Zieliński i przedstawiciele służb mundurowych oddawali hołd poległym w walce. Kilka godzin później, w tym samym miejscu, odbyły się skromniejsze uroczystości z udziałem prezydenta Suwałk, mieszkańców i samorządowców.
"B" jak Bizancjum
Bizantyjski (przymiotnik od Bizancjum) - charakteryzujący się wielkim przepychem (według Słownika Języka Polskiego)
- Przebieranki za ochroniarzy ze Służby Ochrony Państwa mają miejsce i w Białymstoku. W komisariatach są wyznaczone osoby do ubierania się "na kant" oraz "pod krawat" i uczestniczenia w różnych imprezach - potwierdza nam jeden z czynnych funkcjonariuszy policji. Wcale nie zaskakuje go to, że w Suwałkach przebierają się za ochroniarzy.
- Ale we współpracy policji i SOP-u, nie ma chyba niczego złego?
- Owszem, natomiast normalna współpraca jest wtedy, gdy funkcjonariusze umundurowani zabezpieczają imprezę, a nie występują przed kamerami jako SOP.
Wiemy, że Komenda Główna Policji nie lubi słowa "przebieranki". Uważa, że to nadużycie. Woli mówić o "pomocy", bo to bardziej odzwierciedla istotę rzeczy.
- Mamy umowę o współpracy ze Służbą Ochrony Państwa. Działamy razem często, gdy potrzebne jest wsparcie dla samego SOP - wyjaśnia inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
Rozmowa pod nazwiskiem z czynnymi policjantami jest trudna. Nie chcą się wychylać, bo małe dzieci, bo kredyt, bo chcą przeczekać do emerytury. Ale ferment jest. Funkcjonariusz z Białegostoku, z którym rozmawiamy, nie kryje irytacji, gdy opowiada o wysyłaniu policjantów do służby przy patrolowaniu biura poselskiego Zielińskiego w Białymstoku.
- Podczas wizyty wiceministra, gdy po kilku godzinach policjanci chcą do toalety, muszą wołać zmienników, bo nie może zostać bez obstawy te kilkadziesiąt metrów chodnika. Podlasie jest matecznikiem pana ministra. On jest u siebie - puentuje.
"C" jak "Czołem, Panie Ministrze!"
Wiceminister jest u siebie, nikt temu nie zaprzeczy. Dlatego co najmniej kilka razy w miesiącu bywa na różnych lokalnych uroczystościach. A to w Białymstoku, a to w Suwałkach, a to w Łomży, a to w mniejszym Szumowie czy Płonce Kościelnej. Niedawno świętował własny jubileusz - 15-lecie zasiadania w ławach sejmowych. Bo Zieliński to nie tylko wiceminister, ale też poseł z regionu. Trzeba dodać, że bardzo aktywny. Na swojej stronie internetowej zamieszcza zdjęcia z każdej uroczystości, na której jest obecny. Wystarczy spojrzeć na ostatni kwartał: akt erekcyjny pod budowę stacji obsługi pojazdów Straży Granicznej w Białymstoku, podpisanie umowy na sfinansowanie budowy hali na terenie Aresztu Śledczego w Suwałkach, nadanie sztandaru komendzie policji w Sejnach, ślubowanie policjantów... A także mniejszej rangi wydarzenia: umowa na rozbudowę remizy w Raczkach, przekazanie samochodów dla OSP Płonka Kościelna, Jeziorko, Suchowola, Bruszewo, Podgórze, Zabiele.
- Przekazanie wozu strażackiego w Krynkach odbyło się z wielką pompą - uśmiecha się z przekąsem funkcjonariusz policji z Białegostoku. - Krynki to, nikomu nie ujmując, taka mała mieścina, a nazjeżdżało tam oficjeli i wszyscy uczestniczyli w przekazaniu wozu strażackiego.
Polityk jeździ też na podsumowanie Przeglądu Pieśni Patriotycznej w Szumowie, obchodzi Św. Huberta i 95-lecie Polskiego Związku Łowieckiego w Suwałkach, Dzień Edukacji Narodowej w Suwałkach i w Białymstoku, otwiera przedszkole w Grabówce (pod Białymstokiem), sadzi Dąb Papieski przy straży pożarnej w Suwałkach, uczestniczy w 10. rocznicy Cudu Eucharystycznego w Sokółce, jest obecny na podpisaniu umowy z ministrem zdrowia o dofinansowanie szpitali w Suwałkach i Grajewie, otwiera halę sportową w Ogrodniczkach pod Białymstokiem.
O aktualnych uroczystościach z udziałem ministra można dowiedzieć się ze stron podlaskiej policji, straży pożarnej i Straży Granicznej. Z lektury wynika, że często odbywają się one w piątki i poniedziałki (warto dlatego zadać pytanie, czy w tym czasie nie powinien pracować w swoim gabinecie w gmachu resortu spraw wewnętrznych i administracji?). Gdy redakcja tvn24.pl poprosiła o listę - wraz z celami - wyjazdów Jarosława Zielińskiego, otrzymaliśmy odmowę.
- Łatwo sprawdzić, że choć minister nadzoruje policję i służby mundurowe w całym kraju, to objeżdża wyłącznie swój region wyborczy - mówią policjanci. - Tu nie chodzi o dowartościowanie munduru w licznych mszach, ceremoniach, a o interes wyborczy posła z Podlasia pana Zielińskiego - oceniają.
Ta aktywność ministra udziela się szefowi podlaskiej policji nadinspektorowi Danielowi Kołnierowiczowi. Gdy dwa lata temu przyjechali razem do Sokółki, by rozdawać dzieciom odblaski, nawet maluchy na komendę wołały: "Czołem, Panie Ministrze!".
"Policjanci z KPP w Sokółce", podpisani bez imion i nazwisk pod kolejnym listem do posłanki Kamińskiej, tak opisywali tę odblaskową uroczystość: "Dla podniesienia frekwencji, zostali zwołani na świetlicę wszyscy policjanci, którzy byli akurat na służbie, a nie wykonywali ważnych czynności oraz pracownicy cywilni, oczywiście wszyscy przyszli "dobrowolnie"". Na filmie nagranym przez lokalną telewizję widać, że sala jest wypełniona i dziećmi, i funkcjonariuszami.
"D" jak dobrowolnie
Dobrowolnie – z własnej woli, bez przymusu (według Słownika Języka Polskiego)
Anonim z Sokółki jest bardzo konkretny. Wylicza uroczystości, w których funkcjonariusze brali udział czasem "dobrowolnie", czasem "jako SOP", czasem jako "policjanci-ministranci". Lista obejmuje szereg uroczystości państwowych i kościelnych z udziałem wiceministra, a każda z nich, czy to religijna, czy świecka, musi mieć godną oprawę. "Podczas Święta Policji w Sokółce został wyznaczony policjant, który musiał ubrać się w garnitur i otrzymał sprzęt w postaci parasola z poleceniem: «gdy zacznie padać deszcz natychmiast otwierasz parasol i trzymasz go nad głową ministra»" - napisano w jednym z listów.
Nie tylko to utkwiło w pamięci policjantom i sokólskiej społeczności. Pod koniec września, na terenie cmentarza parafii św. Antoniego, wiceminister brał udział we mszy z okazji 98. rocznicy Bitwy Niemeńskiej. Zanim doszło do uroczystości, dwóch funkcjonariuszy policji z wydziału kryminalnego i dwóch pracowników cywilnych dostało zadanie: posprzątać cmentarz przed uroczystościami. Że sprzątali, wiedzą wszyscy, bo nawet komendant tłumaczył w lokalnych mediach, iż "czynności te wykonali z pobudek patriotycznych". To wersja oficjalna. Według anonimu natomiast "policjanci i pracownicy cywilni nie porządkowali mogił poległych żołnierzy - jak podał w mediach zastępca - tylko grabili liście w miejscu, gdzie miała stać cała wierchuszka".
Gdy na łamach tvn24.pl poinformowaliśmy o tym fakcie, rzecznik komendanta wojewódzkiego prostował, że funkcjonariusze w czasie wolnym porządkowali groby żołnierzy poległych w Bitwie Niemeńskiej. Porządkowanie grobów związane było z uroczystościami rocznicowymi, a nie z wizytą wiceministra Zielińskiego.
- Policjanci są odrywani od obowiązków, przez co jest zmniejszony poziom bezpieczeństwa w mieście - mówi nam białostocki policjant z kilkunastoletnim stażem. - Jeśli chodzi o imprezy kościelne, to jest norma. Radiowóz podczas imprezy ma błyszczeć, bo potem minister powie, że niedomyty.
"E" jak etyka
Etyka - moralność, ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce i zbiorowości społecznej (według Słownika Języka Polskiego)
Można powiedzieć, że sprawa suwalska otworzyła puszkę Pandory. Od momentu sejmowej interpelacji posłanki Kamińskiej niemal codziennie do jej biura napływają anonimy z adnotacją, że pochodzą od funkcjonariuszy różnych służb. Posłanka zaczęła je upubliczniać.
Tymczasem w obronie Zielińskiego stanął szef podlaskiej policji, który często towarzyszył wiceministrowi podczas jego wizyt. Sam poprosił o wywiad w lokalnym suwalskim Radiu 5. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem.
- Jeżeli tak bardzo pani Kamińska lubuje się w używaniu anonimów, uważa, że to jest fair, to może, proszę bardzo, ogłośmy na antenie konkurs na najlepszy anonim o pani Kamińskiej! O majątku, o podróżach służbowych, o działalności dotychczasowej. Proszę bardzo! - oznajmił wyraźnie wzburzony komendant.
- Odczuwam osobisty atak na moją osobę, jako posła z opozycji – skomentowała Kamińska.
Zapytaliśmy samego zainteresowanego, czy nie uważa, że ogłaszając konkurs na anonimy o posłance, przekroczył granice etyki zawodowej?
- Granice przekroczyła posłanka Bożena Kamińska nie tylko ogłaszając i propagując konkurs na anonim dotyczący sytuacji w podlaskiej policji, ale faktycznie taki konkurs przeprowadzając. Przekroczeniem granic są również formułowane na podstawie anonimów tezy o patologii w podlaskiej policji. Wypowiedź Komendanta Wojewódzkiego Policji była komentarzem do działań pani poseł, a nie ogłoszeniem konkursu. Użyte w wypowiedzi słowo "może" nie oznacza faktu ogłoszenia konkursu. Nadinspektor Daniel Kołnierowicz nie mógł pozostać obojętny w odniesieniu do działań pani poseł - odpowiedział nam Tomasz Krupa, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku.
Ale burza polityczna i medialna rozpętała się na dobre. - To jest folklor, to był żart - ocenił Jacek Żalek, podlaski poseł Zjednoczonej Prawicy, próbując dezawuować i wypowiedź komendanta, i anonimowe listy, które stały się praprzyczyną kłopotów nadinspektora Daniela Kołnierowicza.
- Miejsce na folklor jest w cepelii – ripostował poseł Michał Kamiński (PSL-UED).
Poseł PO Paweł Olszewski wystąpił z interpelacją do Komendanta Głównego Policji. Pytał, czy aby nadinspektor Daniel Kołnierowicz nie złamał Zasad Etyki Zawodowej Policjanta, gdyż "postępowanie policjanta w kontaktach z ludźmi powinna cechować życzliwość oraz bezstronność wykluczająca uprzedzenia rasowe, narodowościowe, wyznaniowe, polityczne, światopoglądowe lub wynikające z innych przyczyn". Jednym słowem, zażądał jego dymisji.
"F" jak funkcjonariusz
Nadinspektor Daniel Kołnierowicz to najwierniejsza straż przyboczna wiceministra Zielińskiego. Przez 15 lat pracował w Komendzie Miejskiej Policji w Białymstoku. Po sześciu latach służby został naczelnikiem, potem Zastępcą Komendanta Miejskiego, a w 2016 roku, już za Zielińskiego, Komendantem Wojewódzkim Policji w Białymstoku. Od kilku lat pojawiają się spekulacje, że mógłby sięgnąć nawet po stanowisko Komendanta Głównego Policji.
- On nie jest policjantem, on jest urzędnikiem - podsumowuje emerytowany policjant.
Dwa lata temu, podczas Święta Niepodległości w Augustowie, na głowę wiceministra i obecnych na uroczystości mieszkańców posypało się konfetti z helikoptera. Oprawa święta była podniosła, obecność mundurowych uzasadniona. Szybko jednak wyszło na jaw, że konfetti cięli sami policjanci podczas służby. Posypały się gromy na policję, że zajmuje się rzeczami nieistotnymi. Policja posypała głowę popiołem i tłumaczyła się, że cięli młodzi funkcjonariusze, jeszcze w służbie przygotowawczej. Sprawa wraca jak bumerang. W słynnym już wywiadzie w Radiu 5 komendant przyznał: "a nawet jeżeli…, bo ustaliliśmy, że nie powinni tego ciąć, to jaka jest w tym rola ministra Zielińskiego?"
Gdy Jarosław Zieliński pojawia się na Podlasiu, nadinspektor często idzie za nim krok w krok. Zdarza mu się nawet strofować dziennikarzy za to, jakie pytania zadają wiceministrowi (naszej ekipie zdarzyło się to kilkukrotnie). Zwykle jest w mundurze, ale nie zawsze. W czerwcu tego roku pojawił się na spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim, który w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim opowiadał o dokonaniach obecnego rządu. Nadinspektor siedział w ostatnim rzędzie. Był po cywilnemu. Białostocki policjant, z którym rozmawiam, zadaje z przekąsem pytanie o komendanta: w jakim charakterze pojawił się na partyjno-rządowym spotkaniu?
"G" jak godność, ale "W" jak wiarygodność
W tej chwili anonimów jest w sumie 22. Niektóre z nich poruszają mniej konkretne sprawy, częściej przewijają się emocjonalne stwierdzenia typu: "godność", "szacunek do kolegów", "szacunek do przełożonych", "wierzchołek góry lodowej", zasada "BMW" (bierny, mierny, wierny), "cyrk", "na zawołanie ministra". Czasem wskazywane są z imienia i nazwiska osoby funkcyjne wraz z dopiskiem: "niekompetentny", "nieudolny", "nieufny".
Jak wiarygodne są listy sygnowane jako "anonim", "funkcjonariusze", "w imieniu wszystkich pokrzywdzonych" czy "zatroskany"? Nikt nie podpisuje się z imienia i nazwiska.
"Z" jak zakończenie
Ta historia jeszcze się nie kończy. Komendant Główny Policji polecił jak dotąd wszcząć czynności wyjaśniające w związku z wypowiedziami podlaskiego komendanta policji o konkursie dla donosicieli. Ciąg dalszy nastąpi. A wiceminister? Dba o mundur, świętuje. Ostatnio obchodził Dzień Podchorążego w Szkole Głównej Służby Pożarniczej.