Pozowała dla "Playboya", nagrywała teledyski z raperami, do końca życia nie musi pracować. Uważa, że Krym jest ukraiński, a mauzoleum Lenina należy zlikwidować. Putin to jej "wujek" z wczesnego dzieciństwa, ale teraz chce go zmienić na fotelu prezydenta Rosji. Kim jest, nazywana "rosyjską Paris Hilton", 36-letnia Ksenia Sobczak? I dlaczego wolno jej więcej niż innym?
Najważniejsze wybory w Rosji ruszyły pełną parą, chociaż Władimir Putin nie ogłosił jeszcze oficjalnie swojej kandydatury. Nikt nie ma żadnych wątpliwości, że to dotychczasowy prezydent największego kraju na świecie po raz czwarty zasiądzie na Kremlu, a mimo to nie brakuje mu konkurencji.
Lawina kandydatur ruszyła, gdy okazało się, że najpopularniejszy opozycjonista, "wróg nr 1 Putina" - Aleksiej Nawalny - w wyborach nie będzie mógł wystartować. Centralna Komisja Wyborcza nie dopuściła go do wyścigu o fotel prezydencki przez ciążące na nim wyroki za rzekome malwersacje finansowe. Wówczas Ksenia Sobczak, dziennikarka i skandalistka, znana z pierwszych stron gazet, ogłosiła, że to ona będzie opozycyjną kandydatką na najważniejszy urząd w państwie. Wzbudziła tym oświadczeniem ogromne zainteresowanie, a wokół jej kandydatury powstało mnóstwo pytań. Między innymi te dotyczące pobudek, jakimi kierowała się samozwańcza liderka opozycji, rozpoczynając swój marsz na Kreml.
Antyrządowe demonstracje w Rosji »
Eksperci uważają, że tę kandydaturę można by uznać za nieszkodliwą fanaberię, gdyby nie fakt, że to fanaberia kontrolowana przez władze i tolerowana w konkretnym celu. Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich nie ma wątpliwości, czemu ten polityczny happening ma służyć.
Nurt celebrycki
- Nie wierzę, że jej decyzja o kandydowaniu jest autonomiczna. Sobczak jest na tyle rozumna, że nie będzie wchodzić w projekty polityczne bez przyzwolenia Kremla. A dla Kremla to jest rozwiązanie korzystne, zrzucające część opozycji w nurt celebrycki, którego nie należy poważnie traktować - komentuje Eberhardt w rozmowie z Magazynem TVN24.
Słowa o nurcie celebryckim, z którym ma być dzięki Kseni kojarzona opozycja w Rosji, zdają się potwierdzać kolejne wysuwane "kandydatury" w zbliżających się wyborach. Niedługo po tym, jak Sobczak ogłosiła chęć konkurowania z Putinem, następna w kolejce do Kremla ustawiła się niejaka Katia Gordon, wokalistka i autorka tekstów, która m.in. bez powodzenia startowała w krajowych eliminacjach do konkursu Eurowizji.
W ślad za nią podążyła znana w Rosji aktorka porno Elena Berkowa, z postulatami m.in. kary śmierci za molestowanie seksualne czy wprowadzeniem edukacji seksualnej w szkołach. Chęć zostania panią prezydent ogłosiła także Łarisa Sładkowa, prezenterka pogody obdarzona bujnymi kształtami, która dzięki niestandardowemu zachowaniu przed kamerą stała się gwiazdą internetu.
Oczywiście, takich oryginalnych kandydatur w różnych wyborach na różnym szczeblu nie brakuje i nie brakowało. Ale należy zwrócić uwagę, że tym paniom rosyjskie media poświęciły o wiele więcej czasu niż np. kandydatom "prawdziwie" opozycyjnym, chociażby Grigorijowi Jawlinskiemu z partii Jabłoko, jawnie przeciwstawiającej się polityce Kremla.
Córeczka tatusia
Wróćmy jednak do Sobczak.
Przeciętne życie w Rosji w okresie transformacji ustrojowej nie należało do najłatwiejszych. Po rozpadzie Związku Radzieckiego od Kaliningradu po Władywostok szalały korupcja, przestępczość i dzika prywatyzacja, a nierówności społeczne zwiększały się z dnia na dzień. Kiedy jedni popadali w biedę, drudzy budowali swoją potęgę za pomocą łatwych, choć często brudnych pieniędzy.
Tata dziesięcioletniej wówczas Kseni (urodzonej w 1981 roku) był wśród tych, którym się powiodło. W końcu był merem drugiego największego miasta w Rosji, kulturalnej stolicy największego kraju na świecie - Leningradu, który niedługo potem został przemianowany na Sankt Petersburg.
Wkrótce też zacieśniła się współpraca między jej ojcem - Anatolijem Sobczakiem - a Władimirem Putinem - byłym funkcjonariuszem KGB, pnącym się wówczas po szczeblach kariery w administracji Petersburga. Najpotężniejszemu obecnie człowiekowi na świecie nie mogło przejść wówczas nawet przez myśl, że ta mała dziewczynka, z którą bawił się czasami w salonie u swojego szefa, rzuci mu wyzwanie w wyścigu o fotel prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Mimo że życie taty Kseni załamało się w 1997 roku - musiał uciekać przed zarzutami prokuratorskimi za granicę – nie wpłynęło to na rozwój jej kariery. Pod nieobecność ojca poszła na studia i skończyła elitarny Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych w Moskwie. Dwa lata później Anatolij Sobczak wrócił do kraju, a jego sprawa została umorzona. Sprawił to nie kto inny, jak Władimir Putin, wówczas już premier Rosji, oczekujący przy boku schorowanego Borysa Jelcyna na przejęcie fotela prezydenta.
Kiedy 36-letnia Ksenia Sobczak ogłosiła swój start w wyborach prezydenckich, tak opisała tamte wydarzenia: "Dla mnie Putin to po pierwsze człowiek, który pomógł mojemu ojcu w ciężkiej dla niego sytuacji, praktycznie ocalił mu życie. Ja to pamiętam i dlatego Putina jako człowieka obrażać nie zamierzam. Natomiast nie oznacza to, że podoba mi się wszystko, co robi Putin jako polityk".
Ten polityk, czyli "wujek" Władimir Władimirowicz 1 stycznia 2000 roku, przejmując pełnię władzy, rozpoczął nową erę w historii Rosji. Erę Putina. Ale ojcu Kseni nie było dane podziwiać Putina za sterami państwa. Ledwie dwa miesiące później Anatolij Sobczak umarł na atak serca. Chociaż dla jego żony i dwóch córek to był potężny cios, moment przełomowy w życiu Kseni nastąpił o wiele później.
Celebrytka
Seks, wulgaryzmy, skandale, intrygi, przemoc i niesamowita oglądalność - to cechy najdłużej emitowanego reality show na świecie pt. "Dom-2". Rosyjski program, przypominający połączenie najgorszych elementów "Big Brothera" i "Warsaw Shore", wystartował w 2004 roku, a prowadząca kontrowersyjne show Ksenia Sobczak z dnia na dzień stała się megagwiazdą. Zdobyła rozpoznawalność w całym byłym Związku Radzieckim, czyli wszędzie, gdzie docierał "ordynarny, sprośny i kryminalny" - jak pisały media - "Dom-2".
Potem przyszły kolejne, równie "ambitne", ale nie mniej popularne programy telewizyjne, które prowadziła Sobczak, m.in.: "Blondyna w czekoladzie", "Kto nie chce być milionerem", "Dziewczęta" czy "Weźmy ślub!". W międzyczasie Ksenia bywała wszędzie, gdzie wypada, w mniej lub bardziej taktowny sposób zaznaczając swoją obecność, często goszcząc na stronach bulwarówek. Uczestniczyła w rozbieranych sesjach dla magazynów "Playboy" i "Maxim", obrażała innych celebrytów, kpiła z ludzi z nadwagą.
Oburzała opinię publiczną, m.in. wrzucając do sieci zdjęcie, na którym była przebrana za prawosławnego duchownego, i występując w dwuznacznej roli w teledysku kontrowersyjnego rapera Timatiego. Urządzała publicznie karczemne awantury, tak jak ta w 2016 roku w samolocie na linii Petersburg - Moskwa, gdzie podobno groziła stewardesom, że zwolni je dzięki swoim znajomościom. Za sprawą kolejnych skandali i nieustannej obecności w mediach zyskała przydomek "rosyjskiej Paris Hilton". Jej pozycja, pochodzenie, pieniądze oraz popularność windowały ją w rankingach najbardziej wpływowych kobiet nad Wołgą.
Opozycjonistka
W grudniu 2011 roku w Rosji odbyły się wybory parlamentarne, które opozycja uznała za sfałszowane. Antagoniści Kremla, zmarginalizowani, osłabieni i mało popularni zaskoczyli władze, wyprowadzając na ulice Moskwy tłumy niezadowolonych. W kulminacyjnym momencie protestów na placu Błotnym pojawiło się nawet sto tysięcy osób. Równie nieoczekiwanie wśród żądających powtórki wyborów pojawiła się Ksenia Sobczak, uznawana wcześniej za medialnego pupilka władz, ze względu na historię swojego ojca.
Sobczak szybko dołączyła do liderów demonstracji, stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ruchu antyputinowskiego, obok takich nazwisk, jak Nawalny czy Niemcow. Od tamtego momentu będzie opozycjonistką, ze wszystkimi tego konsekwencjami - zatrzymywaniem przez policję, utratą swojego programu w rosyjskim MTV czy przeszukiwaniem mieszkania przez służby. - Nigdy nie sądziłam, że to powiem – oświadczy później – ale cieszę się, że mój ojciec tego nie doczekał.
Sobczak rozpoczęła wówczas pracę w zaangażowanej, niezależnej i krytycznej wobec Kremla telewizji Dożdż, gdzie w swoim autorskim programie przeprowadzała wywiady z postaciami ze świata polityki i kultury, takimi jak Scarlett Johansson, Milla Jovovich czy Michaił Chodorkowski. Zmieniła swój wizerunek, zamiast na imprezy zaczęła chodzić na mityngi, w życiu prywatnym również się ustatkowała. W 2013 roku wyszła za mąż za aktora Maksyma Witorgana, z którym ma syna Platona.
Sobczak na marginesie życia publicznego wytrzymała niecałe cztery lata. 18 października br. wróciła na pierwsze strony gazet, gdy ogłosiła, że zamierza zostać nowym prezydentem Rosji.
Kandydatka
- Wygodnie pisze się program, którego nikt nigdy nie zrealizuje. To nie wygląda na długofalowy plan. Bardziej to przypomina swego rodzaju grę, brak w tym powagi, głębszej myśli - tak jej decyzję o kandydowaniu skomentował na antenie telewizji Dożdż, w której do niedawna pracowała Sobczak, Andriej Kolesnikow, politolog z Centrum Carnegie.
Część obserwatorów zauważa, że ten "brak powagi", o którym wspomina Kolesnikow, wynika z faktu, że chociaż Sobczak ostatnimi czasy nie jest kojarzona ze skandalami, to przede wszystkim była, jest i będzie celebrytką. Dlatego nie brak w internecie komentarzy, że chęć kandydowania na urząd prezydenta to nic innego jak kolejna akcja promocyjna jej samej. Sobczak, której uciekł już pociąg ze skandalami, postanowiła wrócić na tory popularności innym sposobem, a Kreml tę sytuację wykorzystuje do własnych celów.
- Jeśli ludzie nie pójdą na wybory, żeby pokazać, że nie podobają im się działania obecnej władzy, to podważy to pozycję Putina. – tłumaczy Eberhardt.- Ważne więc, żeby pojawili się kandydaci, którzy zmobilizują wyborców, a jednocześnie pozostaną w niszy. Na Sobczak zagłosują ci, którzy na Putina i tak by nie zagłosowali, ale jej wynik będzie bezpieczny dla obecnego prezydenta. Ponadto w ten sprytny sposób Kreml dzieli opozycję, marginalizując Nawalnego, a dając w zamian opinii publicznej atrakcyjną medialnie Ksenię – mówi ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zresztą sam Nawalny nie ma żadnych wątpliwości co do tego, jaki charakter ma deklaracja celebrytki i dziennikarki. "Rozumiem, że ona podjęła tę decyzję nie po to, żeby wysunąć swoją kandydaturę, ale żeby wziąć udział w tej odrażającej zagrywce Kremla" - skomentował na swoim blogu.
Oczywiście zarówno Kreml ustami rzecznika Dmitrija Pieskowa, jak i sama Sobczak zdecydowanie zaprzeczyli insynuacjom, jakoby jej decyzja była inspirowana przez środowisko Władimira Putina. Kandydatka pragnie udowodnić to swoimi publicznymi deklaracjami, które nie tylko są rozbieżne ze stanowiskiem władz, ale i szokujące dla większości społeczeństwa.
- Z prawnego punktu widzenia Krym należy do Ukrainy - wypaliła Sobczak na jednej z konferencji, czym wywołała oburzenie od Kaliningradu po Władywostok (bo trzeba pamiętać, że miażdżąca większość Rosjan popiera aneksję półwyspu).
Kolejnym pomysłem Sobczak, który głośno komentowały media, jest usunięcie rosyjskiej relikwii - mauzoleum Lenina - z placu Czerwonego. Ponadto zapowiedziała, że jeśli wygra wybory, wypuści na wolność wszystkich więźniów politycznych oraz "stanie się głosem swojego pokolenia".
Sobczak prowadzi kampanię pod hasłem "Przeciw wszystkim", nawiązując do możliwości, jaką mieli niegdyś wyborcy w Rosji - gdy nie podobał im się żaden kandydat, mogli zaznaczyć rubrykę "przeciw wszystkim", nie popierając nikogo, a zarazem oddając ważny głos. Teraz ona ma stać się taką alternatywą. "Każdy z nas może i powinien mówić (…), że się nie zgadza z władzą, która przez ćwierć wieku chce pozostawać niezmienna" - pisała w liście do wyborców opublikowanym w gazecie "Wiedomosti".
W wyborach chce startować jako kandydatka partii Obywatelska Inicjatywa, która nie ma swoich przedstawicieli ani w parlamencie, ani w lokalnych samorządach. Liberalne ugrupowanie ma podjąć decyzję w tej kwestii dopiero na najbliższym zjeździe, ale sprawa wydaje się przesądzona. Dla kanapowej Obywatelskiej Inicjatywy będzie to promocja, jakiej w normalnych warunkach nie byłaby w stanie uzyskać. Natomiast Sobczak, jako kandydatce partyjnej, wystarczy sto tysięcy podpisów, żeby zarejestrować swój czynny udział w wyborach. Kandydatka niezależna musi zebrać trzy razy więcej. Według najnowszych sondaży Sobczak może liczyć na dwuprocentowe poparcie wyborcze.
Nadal niewiele wiadomo o programie wyborczym Kseni Sobczak. Pomijając kilka ogólnikowych haseł rzuconych na konferencjach oraz pojedyncze deklaracje, brak jakichkolwiek konkretów co do tego, jak miałaby wyglądać Rosja pod jej rządami. Tym bardziej oczywiste więc wydaje się, że Sobczak tak naprawdę nie chce być alternatywą dla obecnej władzy i, stając się oficjalnie przeciwnikiem Putina, popularna dziennikarka, wraz z resztą kandydujących celebrytów, jest tylko jego sprzymierzeńcem w walce z naturalną i prawdziwą opozycją.