Kobieciarz, hazardzista, celebryta trwoniący majątek ojca w luksusowych rezydencjach w Europie – książę Maha Vajiralongkorn został właśnie ogłoszony nowym królem Tajlandii. Pogrążony w żałobie po śmierci ukochanego władcy Bhumibolu, rządzony przez niedemokratyczny reżim wojskowy i mierzący się z rosnącym zagrożeniem terroryzmem kraj ma teraz kolejne zmartwienie, bo następca tronu wśród elit budzi strach, a wśród zwykłych rodaków – odrazę.
Tajlandzki król Bhumibol Adulyadeja zmarł 13 października po długiej chorobie. Był prawdopodobnie najbogatszym władcą na świecie, a zarazem jedynym filarem władzy w miotanej polityczną zawieruchą Tajlandii, odkąd w 1946 r. objął tron. Choć zgodnie z konstytucją jego funkcja była głównie ceremonialna, za sprawą swoich zdolności i przykładnego życia szybko zdobył autorytet i uwielbienie ludności, a w efekcie realny wpływ na sprawy państwowe. Za jego 70-letniego panowania Tajlandia z ubogiego, rolniczego państwa zamieniła się w tętniące życiem centrum na mapie Azji Południowo-Wschodniej, które budzi fascynację wśród przybywających tam co roku milionów turystów.
Kobieciarz, hazardzista, celebryta
Śmierć szanowanego króla, dla niemal wszystkich Tajów jedynego panującego za ich życia, stanowi koniec całej epoki w historii Tajlandii. Następca i jedyny syn zmarłego króla, Maha Vajiralongkorn jest bowiem całkowitym przeciwieństwem swego ojca. Zepsuty bogactwem Maha, posiadający wartą 10 mln euro willę w ukochanej przez siebie Bawarii, jest powszechnie nielubiany w ojczyźnie. Bo choć od dziecka wychowywany był do objęcia tronu i odebrał najlepsze wykształcenie, m.in. w Wielkiej Brytanii i Australii, to uwaga opinii publicznej skupia się na jego życiu prywatnym, a ono systematycznie zapewnia mediom nowe gorszące historie.
Po raz pierwszy ożenił się w 1977 r. z księżną Soamsawali Kitiyakarą. Już rok później doczekał się narodzin pierwszego dziecka – córki Bajrakitiyabhy. Wkrótce okazało się jednak, że swoją żonę niemal od samego początku małżeństwa systematycznie zdradzał. Książę nie przejął się wszechobecną krytyką i faktem, że małżonka odmówiła mu rozwodu. Związał się na stałe z aktorką Yuvadhidą Polpraserth, która w kolejnych latach urodziła mu pięcioro nieślubnych dzieci.
Związek ten nie był akceptowany przez rodzinę królewską, ponieważ kobieta pochodziła ze zwykłej, niezbyt zamożnej rodziny. Po kilkunastu latach wspólnego życia wydawało się jednak, że Maha się ustatkował, w końcu więc umożliwiono mu ponowny ożenek. W tym celu w 1993 r. na dworze zwołany został sąd rodzinny, przed którym książę całą wina za rozpad jego pierwszego małżeństwa obarczył żonę. Soamsawali nie mogła się bronić ze względu na zakaz wyrażania się źle o rodzinie królewskiej, dzięki czemu sąd udzielił rozwodu bez zważania na sprzeciw małżonki.
Już rok później, w 1994 r. Maha Vajiralongkorn poślubił matkę pięciorga swoich dzieci, choć tego ślubu nie zaakceptowała nigdy królowa. Nadzieje, że książę wreszcie ułożył sobie życie, szybko okazały się płonne. Zaledwie dwa lata po ślubie druga żona uciekła od Mahy do Wielkiej Brytanii, zabierając ze sobą wszystkie dzieci. Książę szalał. Rozwieszał po Bangkoku plakaty oczerniające i oskarżające ją o zdradę. Yuvadhida nigdy już do Tajlandii nie wróciła. Wkrótce wyjechała jeszcze dalej, do Stanów Zjednoczonych. Księciu udało się jedynie porwać i sprowadzić do kraju jedno z pięciorga wspólnych dzieci, córkę Sirivannavari Nariratana.
Książę o wyglądzie narkomana
Po serii skandali kolejny ślub Mahy odbył się w tajemnicy w 2001 r. Nowy związek księcia wyszedł na jaw dopiero w 2005 r., gdy jego kolejna żona, wieloletnia służąca Srirasmi Suwadee była w zaawansowanej ciąży. Małżeństwo to, co oczywiste, ponownie wzbudziło kontrowersje. Niesmak i odrazę do następcy tronu podsycały takie skandale jak potajemnie wykonane w 2005 r. nagranie z pałacu królewskiego. Widać było na nim, jak Maha świętuje urodziny swojego ukochanego pudla, siedząc przy jednym stoliku ze zwierzęciem i swoją niemal całkiem nagą, ubraną jedynie w skąpe stringi żoną.
To małżeństwo zakończyło się spektakularnie w 2014 r., kiedy członków rodziny trzeciej żony aresztowała policja. Co najmniej trzech braci Srirasmi wylądowało w więzieniu za nielegalne posiadanie broni i obrazę monarchii. Pod zarzutem obrazy monarchii do więzienia trafili także jej rodzice. Z kolei wuj, wysoko postawiony funkcjonariusz policji, został skazany m.in. za prowadzenie nielegalnych kasyn, przemyt paliw, pranie brudnych pieniędzy.
Srirasmi zrzekła się tytułu królewskiego – jak podawał królewski dziennik "The Royal Gazette" – ale w zamian otrzymała stypendium w wysokości ponad 5 mln dolarów.
Od rozwodu z trzecią żoną monarchia starała się ratować wizerunek następcy tronu. Państwowa telewizja pokazywała, jak książę startuje na czele uroczystego peletonu ku czci króla i królowej, a także jak troskliwie opiekuje się swoim synem Dipangkornem w Niemczech.
Krytycy tajskiej monarchii zwracali uwagę na to, że monarchia chciała pokazać go jako zdrowego, silnego mężczyznę i odpowiedzialnego ojca. Te wysiłki jednak na niewiele się zdały.
W lipcu tego roku wybuchł kolejny skandal. Maha ze swoją nową kochanką, byłą stewardesą, polecieli do Monachium. Po wylądowaniu sfotografowano księcia ubranego w obcisłą przykrótką podkoszulkę oraz opadające dżinsy. Jego ciało pokryte było zmywalnymi tatuażami w stylu członków japońskiej mafii – yakuzy, a na rękach, gdy szedł w kierunku witających go urzędników, niósł ukochanego psa. Zdjęcie wywołało zażenowanie i komentarze w mediach, że książę wyglądał raczej jak narkoman, a nie następca tronu.
Sympatii rodaków nie przysparza mu również fakt, że od lat jest uzależniony od hazardu i trwoni fortunę zgromadzoną przez swojego ojca. W 2013 r. kupił dwie wille w południowych Niemczech, obie położone nad brzegiem jeziora Starnberger See w Bawarii. Pierwsza z nich, znajdująca się w Feldafing, warta jest ok. 13 mln dolarów. Druga posiadłość, o szacowanej wartości ok. 5,5 mln dolarów, położona jest nad tym samym jeziorem, zaledwie kilka kilometrów dalej, w Tutzing.
Agent luksusowych nieruchomości, który sprzedawał wille, powiedział niemieckim mediom, że na spotkanie książę przyjechał białym porsche, w obstawie trzech vanów marki Mercedes i trzech innych drogich samochodów.
Lokalni mieszkańcy mówią, że niewielu z nich widziało go na żywo. Sąsiedzi słyszeli jedynie głośne imprezy, które odbywały się latem nad basenem. Książę rzadko wychodzi poza mury swoich rezydencji, więc jego wyjścia są odnotowywane przez niemieckie i austriackie media. Donosiły one, że był widziany m.in. na farmie dyń, zbierał truskawki i jeździł rowerem po Bawarii.
W austriackiej prasie opisywano także jego wyjazd do kurortu narciarskiego Zell am Ziller w 2014 r. Dziennik "Tiroler Tageszeitung" pisał, że Maha wynajął dla swojej świty 70 pokoi w luksusowym hotelu spa i domagał się zbudowania specjalnej kuchni, w której jego osobisty kucharz mógłby przygotowywać mu jedzenie.
Za sprawą informacji demaskatorskiego portalu Wikileaks zaczęły ponadto krążyć niepotwierdzone informacje, że książę wskutek hulaszczego życia zaraził się HIV lub żółtaczką typu C. Maha jest także wyśmiewany z powodu swojego uwielbienia do pudli. Wspomnianego już ulubieńca Fu Fu nie tylko mianował marszałkiem lotnictwa, ale też zabierał w oficjalne podróże.
Odsuną księcia od władzy?
Maha Vajiralongkorn urodził się w 1952 r.by zostać przyszłym królem, jednak większość Tajów jest nim zgorszona i prawdopodobnie byłaby przeciwna objęciu przez niego tronu. Wizja Vajiralongkorna jako króla stanowi także źródło obaw i poważne wyzwanie dla wszystkich tajlandzkich opcji politycznych, z rządzącą obecnie juntą na czele. Jaki wpływ na i tak już niestabilną Tajlandię będzie mieć bowiem kontrowersyjny, zepsuty bogactwem i nieszanowany przez ludzi władca?
Dokumenty z ambasady USA z 2010 r., które opublikował Wikileaks, ujawniły, że wśród tajlandzkich elit tliła się nadzieja, że król oszczędzi krajowi wstydu i wyznaczy na swoją następczynię córkę – powszechnie szanowaną księżnę Maha Chakri Sirindhorn. W dokumentach tych rozważano nawet przypadek śmierci Vajiralongkorna. Nie jest przy tym tajemnicą, że księżna Sirindhorn od lat pozostaje w świetnych relacjach z wojskowymi.
Nadzieje na przejęcie tronu przez nią były jednak raczej płonne. W Tajlandii jeszcze nigdy nie było królowej, a sukcesja zawsze odbywała się w linii męskiej. Bhumibol doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Maha nie nadaje się do tej funkcji, lecz prawdopodobnie ważniejsze dla niego było dochowanie tradycji.
Armia dzieli i rządzi
Odejście uwielbianego, cnotliwego i szczodrego króla nastąpiło w bardzo niesprzyjającym okresie, a Tajlandię ogarnęła nie tylko żałoba, ale również niepewność. Tajlandzka polityka pozostaje niezwykle spolaryzowana, a obywatele są mocno podzieleni. W kraju funkcjonują dwa potężne obozy polityczne, które zaciekle ze sobą rywalizują. To tzw. żółci – konserwatywny ruch popierany przez wielkomiejską ludność Bangkoku, przedsiębiorców i monarchistów – oraz tzw. czerwoni, czyli populistyczny ruch popierany przez uboższą część społeczeństwa, których politycznym przywódcą od dwóch dekad pozostaje rodzina Shinawatrów – Thaksin i jego siostra Yingluck.
Podział na żółtych i czerwonych znajdował się u źródeł dwóch ostatnich zamachów stanu w 2006 oraz 2014 r., w których armia odsuwała od rządów demokratycznie wybranych "czerwonych" premierów. Choć król tradycyjnie pozostawał wówczas neutralny, oba zamachy zostały przez niego po fakcie uznane, co miało duże znaczenie dla stabilizacji sytuacji wewnętrznej. Widać było, że monarchistów i wojskowych łączyła wspólna niechęć wobec populizmu "czerwonych".
Co gorsze, Tajlandia nie ma obecnie cywilnej władzy – od dwóch lat rządzi nią junta wojskowa pod przywództwem gen. Prayutha Chan-ocha. Choć władza ta na razie ma się dobrze, jej niedemokratyczny charakter i ciągłe odsuwanie w czasie organizacji demokratycznych wyborów – ostatnio mówiono o końcu 2017 r. – tworzą warunki, w których łatwo o polityczną destabilizację. Słychać też przy tym głosy, że jest to najtwardszy reżim, jakiego Tajlandia doświadczyła od kilkudziesięciu lat, co zraża do niego nie tylko wielu obywateli, ale też turystów zagranicznych, którzy np. z powodu zaostrzenia regulacji dotyczących sprzedaży alkoholu muszą teraz więcej za niego zapłacić.
Junta od zawsze prowadzi własne polityczne kalkulacje. Szczególne jej obawy budzą powiązania Vajiralongkorna z przebywającym na wygnaniu przywódcą ruchu populistycznego Thaksinem Shinawatrą. Milioner ten miał w przeszłości spłacać długi księcia, czym zaskarbił sobie jego wdzięczność. Porozumienie pomiędzy nimi byłoby potencjalnie bardzo atrakcyjne – Thaksin mógłby wrócić z wygnania i odzyskać utraconą część swojego biznesowego imperium, zaś książę mógłby poprawić własną reputację i zyskać poparcie biedniejszej ludności na prowincji, dla której Thaksin jest wielkim autorytetem.
Taki obrót sytuacji byłby jednak najgorszym z możliwych dla tajlandzkich wojskowych. Rządy populisty Thaksina, który chciał rozbić istniejące elity władzy, obalali już przecież dwukrotnie. W związku z tym junta sama postanowiła zbliżyć się do księcia, by stworzyć sojusz polityczny i zapewnić państwu stabilność.
Stabilność ponad wszystko
Niektórzy eksperci zajmujący się Tajlandią, m.in. Andrew MacGregor, są przy tym zdania, że książę jest lepiej przygotowany do objęcia tronu, niż to się większości osób wydaje. MacGregor, który ze względu na swoją krytykę tajlandzkiej monarchii ma zakaz wjazdu do tego państwa, podkreśla, że choć Maha ma wiele słabości, w rzeczywistości jest inteligentny i już jakiś czas temu rozpoczął umacnianie swojej pozycji w oparciu o porozumienie z rządzącą juntą.
Stabilność Tajlandii ma przy tym znaczenie nie tylko dla 67 mln jej mieszkańców i kolejnych 30 mln turystów, którzy w ciągu roku ją odwiedzają. Państwo to odgrywa poważną rolę w regionie, a sąsiednie Birma i Laos są od Tajlandii gospodarczo uzależnione.
Tajlandia to także ważny azjatycki sojusznik Stanów Zjednoczonych. Rozwijana od dekad współpraca Bangkoku z Waszyngtonem jest kluczowa dla regionalnej walki z narkotykami czy terroryzmem. Ma także olbrzymie znaczenie strategiczne. Tajlandia to jedno z państw, w których o wpływy Amerykanie rywalizują z Chińczykami. Jest położona przy kluczowym szlaku morskim Azji Południowo-Wschodniej. Na jej terytorium znajduje się wreszcie jedyna w regionie baza wojskowa zdolna do obsłużenia operacji logistycznych na wielką skalę – U-Tapao. O znaczeniu, jakie ma dla USA współpraca wojskowa z Tajlandią, świadczą choćby największe w regionie Azji i Pacyfiku ćwiczenia wojskowe z udziałem Amerykanów pod nazwą Cobra Gold. Są one od ponad 30 lat przeprowadzane właśnie w Tajlandii.
Na barkach 64-latka po raz pierwszy w życiu spocznie naprawdę olbrzymia odpowiedzialność. O ile jednak koronę miał zagwarantowaną od zawsze, to na szacunek rodaków i pozycję międzynarodową będzie musiał sobie ciężko zapracować.