Zakład karny w dzielnicy Butanta w Sao Paulo to jedno z największych damskich więzień w Brazylii. 160 ciasnych cel, 1051 kobiet skazanych za zabójstwa, przemyt narkotyków i kradzieże. Dlaczego tu trafiły? Co spowodowało, że zostały skazane za najcięższe przestępstwa? Anita Werner spędziła godziny, rozmawiając z nimi o ich życiu w zamknięciu, intymnych związkach za kratami, dzieciach i bliskich, którzy czekają na nie na wolności.
Reportaż Anity Werner "Miss Więzienia" miał premierę w niedzielę 27 marca w TVN Style
Podczas pobytu w Sao Paulo Anita Werner spotkała się także z doktorem Drauzio Varellą, onkologiem i specjalistą od chorób zakaźnych, który od lat pomaga więźniom osadzonym w brazylijskich zakładach karnych. Varella jest autorem wielu książek, m.in. "Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii". To historia o ponad 10 latach jego pracy w więzieniu Carandiru, uznawanego za jedno z najsurowszych na świecie. Przez kolejne lata pracował jako lekarz także w więzieniach dla kobiet.
Anita Werner: Zacznę w podobny sposób, w jaki ty zacząłeś swoją książkę: czy więzienie to piekło?
DRAUZIO VARELLA: Więzienie jest piekłem. Największym złem w zakładach karnych nie są strażnicy czy system więzienny, lecz sami osadzeni. Oni sami tworzą piekło w więzieniu.
Dlaczego tak jest?
Jeśli ludzie żyją w zamknięciu, zaczynają funkcjonować jak społeczeństwo oparte na specjalnych zasadach. Nie podlegają temu samemu prawu, co my na wolności. To zupełnie odmienny system oparty na rygorystycznych zasadach. Wyroki wydawane są bardzo szybko. To główna różnica względem zwykłego systemu sądownictwa. W więzieniu bardzo szybko podejmuje się decyzje, kto jest winny, a kto nie. Popełnisz błąd i tego samego dnia zostajesz wyeliminowany.
Podobne zasady panują w więzieniach dla kobiet?
Zakłady karne dla kobiet są nieco inne, bo kobiety różnią się od mężczyzn. Dla mężczyzn podleganie hierarchii jest normalne. To dotyczy zarówno samców alfa, jak i skromnych "szaraków". U kobiet nie ma tak silnie rozwiniętej hierarchii, nie są takie pokorne.
Naprawdę?
Weźmy na przykład taką sytuację. Kobieta ma w więzieniu kochankę. W danym dniu wydany jest przez gangi zakaz kłótni. Jednak gdy kobieta jest zazdrosna o drugą kobietę, nic jej nie powstrzyma. Mimo zakazu będzie się kłócić na całego.
Czy mógłbyś podzielić się swoim doświadczeniem z pracy w zakładach karnych dla kobiet?
Moją praktykę w więzieniach zacząłem w 1989 r. Chodzę tam tylko raz w tygodniu, nie jestem pracownikiem oddelegowanym przez państwo. Moim pierwszym więzieniem było Carandiru, o którym napisałem książkę. To był 1989 r. Do 2005 r. pracowałem wyłącznie w więzieniach dla mężczyzn. Później, na prośbę władz, przeniosłem się do więzienia dla kobiet, bo nie posiadało żadnej opieki lekarskiej.
Co zastałeś w więzieniu dla kobiet?
Kiedy otworzyłem drzwi, wpadłem na mężczyznę, z którym wcześniej pracowałem. Przywitał mnie słowami: "witamy w domu wariatek". To więzienie naprawdę robi wrażenie, zaprojektował je znany architekt jeszcze w latach 20. XX wieku. Składa się z trzech pawilonów, a pomiędzy nimi znajduje się pasaż, przez który trzeba przejść, żeby się dostać do poszczególnych budynków. Poszedłem prosto do swojego biura – to była zwykła cela. Myślałem, że zobaczę kilka pacjentek, a czekało ich prawie 40. W każdym więzieniu jest tak samo – ustawia się długa kolejka chorych, bo trudno o opiekę lekarską w więzieniu. Nagle ktoś wybuchł płaczem, zrobiło się naprawdę głośno. Pojawiła się dziewczyna, a właściwie przyniosły ją cztery inne kobiety. Jedna z nich, piękna murzynka, głaskała po głowie dziewczynę, której twarz była cała we krwi. Kobiety położyły ją na łóżku, a ja zacząłem wycierać jej twarz, szukając przyczyny krwotoku. Niczego nie znalazłem. Wtedy zauważyłem, że miała wielokrotnie rozciętą rękę. Dotknęła ręką twarzy, stąd się wzięła krew. Ocknęła się dopiero, jak chciałem z nią porozmawiać. Zapytałem, co się stało, powiedziała, że jej dziewczyna jest bardzo zazdrosna i podczas kłótni wyjęła żyletkę i próbowała…
Pociąć jej twarz?
Tak. Uratowała ją poduszka, którą się zasłaniała. Dziewczyna okazała się silniejsza niż jej napastniczka. Na szczęście przełożony na oddziale usłyszał, co się dzieje, i od razu tam pobiegł, próbował ją powstrzymać. To był mój pierwszy dzień w więzieniu.
Pamiętasz, jak miała na imię?
Nie.
Pamiętasz jakieś konkretne osoby i ich historie, które szczególnie zapadły ci w pamięć?
Zazwyczaj te historie są bardzo do siebie podobne. Dziewczyny pochodzą z obrzeży miasta, były wychowywane przez samotne matki. Na przedmieściach Sao Paulo nie ma mężczyzn, mieszkają tam same kobiety w wieku czterdziestu kilku lat wraz z dziećmi. Te dziewczyny rodzą się więc w dość specyficznym środowisku i albo same uzależniają się od narkotyków, albo zakochują się w chłopaku, który jest uzależniony. Potem mają problemy z policją i w efekcie lądują w więzieniu.
Gdzie są wszyscy mężczyźni?
Nie wiem. To bardzo dobre pytanie. Albo żyją na ulicy, albo zostawili te kobiety i ożenili się z kolejnymi.
Czy jest jakiś sposób, żeby przetrwać w więzieniu? Jak jest ze zdrowiem, jedzeniem, narkotykami, alkoholem, seksem?
W moim więzieniu 70 proc. kobiet pracuje, zajmują się głównie produkcją odzieży czy urządzeń elektrycznych. To jeden sposób zarobku. Drugi to handel narkotykami.
W więzieniu?
Tak. Narkotyki są wszędzie, we wszystkich więzieniach świata – w Polsce, USA, Rosji… Nie można od nich uciec. Jeśli handlujesz narkotykami, możesz przetrwać.
Czy na tym się dobrze zarabia?
Tak, ale walutą są paczki papierosów, pieniądze są zakazane. Cena papierosów w więzieniu jest znacznie wyższa niż na wolności i waha się w zależności od sytuacji ekonomicznej na zewnątrz. Gdy jest stabilna, w więzieniu jest więcej papierosów i ceny spadają, w sytuacji kryzysowej jest ich znacznie mniej, a cena gwałtownie rośnie.
Czy mógłbyś opowiedzieć mi kilka historii, które szczególnie zapadły Ci w pamięć, były dla ciebie wyjątkowo emocjonalne?
Mam specjalny sposób na rozpoczęcie rozmowy. Zawsze pytam, ile mają dzieci, bo te kobiety zaczynają je mieć naprawdę wcześnie, w wieku 14-15 lat. Pamiętam jedną dziewczynę, która była bardzo charakterystyczna: drobna, wyglądała jak lalka, ale miała duży biust. Przyszła kiedyś do mnie i powiedziała: "Dzień dobry doktorze, potrzebuję pana pomocy. Znalazłam się w więzieniu za przemyt kokainy. Miałam ukrytą jedną paczuszkę w pochwie i zostałam złapana". Podczas kontroli kazali jej się ustawić w specjalnej pozycji, wyjęli jej narkotyki i wysłali do więzienia na cztery lata. Powiedziała, że narkotyki były dla jej chłopaka, któremu groziła śmierć za niespłacenie długu. "Jestem tu od sześciu miesięcy, a mój chłopak nie dał żadnego znaku życia. Może mi pan jakoś pomóc?". Powiedziałem jej, że jest w takiej samej sytuacji jak wszyscy inni i nie może na nic liczyć, bo jej chłopak się już nigdy do niej nie odezwie. Kiedy mężczyzna ląduje w więzieniu, zawsze znajdzie się jakaś kobieta, która będzie go odwiedzać – siostra, matka, babcia, siostrzenica. Gdy kobieta ląduje w więzieniu, nikt jej nie odwiedza.
Powiedziałeś jej, żeby znalazła sobie dziewczynę w więzieniu?
Tak, to najlepsze rozwiązanie.
Udało jej się?
Nie wiem.
Co z seksem? Jest miejsce na seks w więzieniu dla kobiet?
To zależy od kobiet. Na wolności mają wybór – mogą być homoseksualne lub heteroseksualne. W więzieniu jest inaczej. Są różne statystyki. Około 70 proc., według niektórych nawet 90 proc. osadzonych kobiet jest w homoseksualnym związku.
Czy zdarza się, że osadzone przychodzą do ciebie po radę w kwestiach relacji intymnych?
W zeszły poniedziałek spotkałem się w więzieniu z moją przyjaciółką, bardzo sympatyczną osobą. Powiedziała, że ma problemy ze swoją dziewczyną, która nalega, żeby ponownie zrobiła sobie test na HIV. Zrobiła go pół roku temu, ale jej dziewczyna chce, żeby go powtórzyła.
Powiedziałem jej, że HIV nie można się zarazić podczas homoseksualnych stosunków kobiet. Kobieta, która żyje w homoseksualnym związku i jest seropozytywna, musiałaby mieć fizyczny kontakt z mężczyzną. Zapytała, czy mogę jej to dać na piśmie. Powiedziałem, że tak. Ta moja przyjaciółka spędziła w więzieniu ponad 20 lat. Podpaliła ojca swojego dziecka. Co prawda, zawsze była w homoseksualnych związkach, ale raz przyjaciółka namówiła ją, żeby spróbowała pobyć z mężczyzną, żeby mogła mieć dzieci i żeby sprawdziła, czy seks z facetem sprawi jej jakąś przyjemność. Poznała chłopaka, który pracował w tej samej szkole samby, co ona. Zaszła w ciążę i urodziła syna. Pewnego dnia zobaczyła, jak jej facet bił ich dziecko, a potem dźgnął je nożem w ramię. Powiedziała mu, że całe życie patrzyła na to, jak jej ojciec bije matkę, i obiecała sobie, że nigdy na to nie pozwoli. Mężczyzna musiał ponieść karę. Trzy dni później spotkała go w szkole samby i podpaliła.
Dostała za to 20 lat?
Nie, za to siedem. Resztę dostała za inne wykroczenia.
Pamiętasz historię kobiety, która doświadczyła przemocy w więzieniu?
Tak. W więzieniach w Sao Paulo króluje przestępczość zorganizowana. Gangi kontrolują więzienie, pozwalają brać tylko kokainę i palić marihuanę, nie tolerują cracku. Nie można używać siły, bójki są zabronione. Ale jeśli zaciągnąłeś dług, to zupełnie inna kwestia. Przemoc pojawia się, kiedy dłużnik nie oddaje pożyczonych pieniędzy. Zostaje wtedy pobity przez kilka osób.
Czy są jakieś pozytywne aspekty życia w więzieniu?
Zdecydowanie tak. Więzienie jest pełne dobrych wibracji. Weźmy na przykład 60-letnią staruszkę, która cierpi na nadciśnienie i cukrzycę. Jest w bardzo złym stanie, potrzebuje pomocy. Starsze kobiety w więzieniu nie dałyby sobie same rady. Zazwyczaj opiekują się nimi młode dziewczęta, 18-latki, 20-latki. Z kolei kiedy pojawiają się w więzieniu młode dziewczyny, które na wolności były uzależnione od cracku, są na głodzie, wtedy starsze kobiety traktują je jak własne córki. Podają im posiłki, po jedzeniu dziewczyny kładą się spać i tak przez kilka dni. Później próbują z nimi rozmawiać, nawiązać kontakt. To bardzo ciekawe zjawisko.
Napisałeś książkę o zakładzie Carandiru. Czy tak samo jest w więzieniach dla kobiet? Jakie panują tam zasady?
W więzieniu obowiązuje wiele zasad, to zorganizowana społeczność. Najważniejszy jest szacunek.
Co to znaczy?
Trzeba mieć w sobie pokorę. Nie można poniżać innych kobiet.
Druga zasada?
Trzeba być prawdomównym w swoim gronie współosadzonych. Nie chodzi tu ani o strażników, ani o lekarza. Trzeba zawsze mówić prawdę innym osadzonym.
Trzecia?
Trzeba spłacać swoje długi. Czwartą zasadą jest solidarność. Trzeba pomagać potrzebującym, bezdomnym i tym opuszczonym przez rodziny.
Słyszałeś o konkursie piękności w zakładach karnych dla kobiet? Na przykład w więzieniu Butanta?
Tak, słyszałem o tym.
Co o tym myślisz? To dobry pomysł?
Znakomity. Dla osadzonych pielęgnacja skóry jest ważniejsza niż jedzenie. Czasem podczas odwiedzin dostają czekoladki, które wymieniają później na krem nawilżający.
Chcą być piękne?
Tak. Uroda jest bardzo ważna. Niektóre osadzone nie wiążą się z kobietami, ale nadal mają potrzebę, by pięknie wyglądać. Dyrektor więzienia to wykorzystuje. Kiedy chce zdobyć jakieś informacje, przekupuje dziewczyny kosmetykami.
Czy zdarzyło ci się kiedyś, że jedna z osadzonych poprosiła cię o przeprowadzenie zabiegu upiększającego lub operacji plastycznej?
Bardzo często. Zawsze im mówię, że przeprowadzenie takiej operacji na terenie więzienia jest niemożliwe, szczególnie jeśli chodzi o operacje plastyczne piersi. Są bardzo skomplikowane. Więzienie to siedlisko przeróżnych chorób, nie ma tam warunków na przeprowadzenie operacji plastycznej.
Z jakimi problemami zdrowotnymi borykają się tam kobiety?
Jest ich naprawdę wiele. Kiedy lądują w więzieniu, ich stan zdrowia się pogarsza. Cierpią na nadciśnienie czy problemy ortopedyczne. Mam pod opieką wiele pacjentek, które chorują na cukrzycę. Przez cały dzień jedzą tylko węglowodany. Niektóre potrafią przytyć 20 kg w ciągu roku. Nadwaga wpływa negatywnie na przemianę materii.
Nie chcą uprawiać sportu?
Jest za mało miejsca. Poza tym większość osadzonych pracuje całymi dniami, a potem wieczorem wracają do celi. Nie mają czasu na ćwiczenia. Często mają też problemy ze skórą. Pamiętam jedną dziewczynę, która cierpiała na ostry trądzik. Cała skóra pokryta była zainfekowanymi ranami. Przyszła do mnie z włosami zakrywającymi praktycznie całą twarz. Prawie nie widziałem jej oczu. Usiadła na krześle i się rozpłakała. Kiedy moje pacjentki płaczą, nie próbuję ich pocieszać, pozwalam im się wypłakać. Powiedziałem, że mogę ją z tego wyleczyć antybiotykiem, a potem przepiszę jej pigułki antykoncepcyjne, które będzie musiała zażywać codziennie. Nie chciała mi wierzyć, że tak łatwo może pozbyć się tego problemu. Całe dnie spędzała w swojej celi, nigdzie nie wychodziła, bo wszyscy naokoło twierdzili, że mogą się tym zarazić. Nie miała nawet odwagi spojrzeć w lustro. Kiedy przyszła po miesiącu na wizytę kontrolną, poprawa była znaczna. Po dwóch miesiącach trądzik był prawie niewidoczny. Odzyskała pewność siebie i wyszła ze swojej celi. Wszyscy dookoła zauważyli różnicę w jej wyglądzie. Pokażę ci zdjęcie tej dziewczyny.
Jaka różnica!
A to ostatnie zdjęcie.
Wow! Wygląda świetnie! To niewiarygodne. Dała ci buziaka w dowód wdzięczności?
Nie.
Nawet symbolicznego prezentu?
Nie. Ta dziewczyna przyszła do mnie kiedyś bez zapowiedzi, pół roku po ostatniej wizycie. Ucieszyłem się, widząc jak wyładniała. Powiedziała, że przyszła mi podziękować, ale nie przyniosła ze sobą żadnego prezentu. Zajęło mi chwilę, zanim zrozumiałem, że chce mi oddać swoje ciało – jedyną rzecz, którą posiada na własność.
Nie wierzę! Co było potem?
Powiedziałem, że nie skorzystam z jej oferty. Najlepszym prezentem dla mnie było to, że wyzdrowiała. Nie potrzebuję niczego więcej.
Czy odbierałeś kiedyś w więzieniu poród?
Nie. Gdy stwierdzam ciążę, wysyłam pacjentkę do specjalnej kliniki poza więzieniem, w której przeprowadzane są niezbędne badania. Po porodzie osadzona może opiekować się dzieckiem przez sześć miesięcy, czyli rekomendowany przez ministerstwo okres karmienia piersią. Potem dzieci są im odbierane. Takie rozstania wywołują najpoważniejsze depresje, jakie widziałem w życiu.
Takich problemów nie ma w więzieniach dla mężczyzn, bo ich dziećmi zawsze się zajmuje jakaś kobieta – żona, dziewczyna, matka… Kiedy kobiety lądują w więzieniu, wszyscy o nich zapominają.
Dwa lub trzy tygodnie temu przyszła do mnie dziewczyna, która pracowała w sklepie w centrum miasta. Jej brat jest uzależniony od narkotyków i zamieszany w przemyt. Pewnego dnia dziewczyna wróciła do domu i zastała policję szukającą narkotyków. Znaleźli paczkę kokainy za szafką w jej pokoju. Została aresztowana razem z bratem. Nie mogła udowodnić, że nie ma z tym nic wspólnego.
Pamiętasz, ile miała lat?
Miała 20 lat, a jej brat był starszy od niej o 3-4 lata. Zapytałem, czy ktoś ją odwiedza. Powiedziała, że bardzo rzadko. Została aresztowana dwa lata temu, a jej matka odwiedziła ją tylko raz, podczas gdy co tydzień jeździ 200 km do więzienia, w którym siedzi jej brat. Podczas odwiedzin zapytała matkę, czemu do niej częściej nie przychodzi, a jeździ tak daleko do brata. Tamta odpowiedziała, że syn potrzebuje matki bardziej, a ona sobie poradzi, bo jest dobrą dziewczyną. To ogólna zasada.
Czy w ciągu długoletniej praktyki zetknąłeś się z osadzoną, która chciała popełnić samobójstwo?
Samobójstwa się zdarzają. Podczas 9-letniej praktyki w zakładzie dla kobiet byłem ich świadkiem cztery czy pięć razy. Wiesz, dlaczego są takie rzadkie? Kobiety nie decydują się na popełnienie samobójstwa ze względu na dzieci. Mężczyźni w zakładach karnych częściej targają się na życie.
Czy zdarzyło ci się kiedyś, żeby któraś z twoich pacjentek z zakładu karnego się w tobie zakochała?
[śmiech] Byłem w takiej sytuacji wiele razy. Na szczęście bardzo dobrze wiem, jak sobie z tym poradzić. Mówię, że mógłbym być ich dziadkiem, żeby znalazły sobie chłopaka, że ja jestem lekarzem. Nie mają żadnych szans.
Czy masz pośród osadzonych prawdziwe przyjaciółki?
Tak. Przyjaźnię się z kilkoma osadzonymi. Znam jedną dziewczynę, która uciekła z domu, gdy miała sześć lat, bo była molestowana przez swojego ojczyma. Powiedziała o tym matce, ale ta jej nie uwierzyła. Uciekła z domu i zaczęła żyć na ulicy. Wyobrażasz sobie sześciolatkę mieszkającą na ulicach Sao Paulo?
Co się z nią stało?
Uzależniła się od narkotyków. Wiesz, dlaczego jest wyjątkowa? Ma tak silny charakter, że potrafiła uciec z domu w wieku sześciu lat. Kiedy z tobą rozmawia, od razu cię ustawia do pionu, musisz okazać jej szacunek.
Doktorze, chciałabym bardzo podziękować za rozmowę, było mi bardzo miło Cię poznać.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Mogę prosić o autograf?
Oczywiście.
Uwaga, czytam dedykację: "Dla Anity, na pamiątkę naszej nocnej rozmowy w Sao Paulo. Uściski, Drauzio Varella". Bardzo dziękuję.