Odra, wyjątkowo zakaźna, a w skrajnych przypadkach śmiertelna, atakuje Europę, zabijając coraz więcej ludzi. Czy Polskę czeka epidemia taka, jak na sąsiadującej z nami Ukrainie? Pod Warszawą właśnie wykryto ogniska odry, w całym kraju lawinowo rośnie liczba niezaszczepionych dzieci, a także liczba chorych. Sprawdziliśmy, po jakie argumenty sięgają działacze ruchów antyszczepionkowych. I obalamy je, jeden za drugim.
W Pruszkowie testy potwierdziły odrę u czternastu osób. To między innymi sześcioosobowa polska rodzina - tu zachorowało dwoje dorosłych i czwórka dzieci. Kolejne przypadki to dwoje polskich dzieci i dwoje dzieci narodowości ukraińskiej. Jak podaje Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie, osoby te nie były zaszczepione bądź nie posiadały dokumentacji potwierdzającej szczepienie.
To nie koniec, bo kolejne, choć niepowiązane ze sobą przypadki odnotowano w innych miejscowościach pod Warszawą - jedno polskie niezaszczepione dziecko w Piastowie i dwa podejrzenia odry u dzieci z ukraińskiej rodziny mieszkającej w Nadarzynie. Inspektorzy sanitarni z Pruszkowa starają się dotrzeć do wszystkich, którzy mogli mieć kontakt z chorymi.
Sytuacja jest alarmująca, bo według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego tylko w pierwszej połowie 2018 roku w Polsce odnotowano ponad 34 tysiące odmów obowiązkowych szczepień. To więcej niż w całym 2017 roku (wtedy było to niespełna 30 tysięcy). Jak dramatyczne skutki może to przynieść, pokazuje sytuacja Ukrainy, gdzie w 2016 roku poziom wyszczepienia na odrę był najniższy w Europie (31 proc.). Tamtejsze Ministerstwo Zdrowia prowadzi intensywną kampanię, bo tylko w pierwszych czterech miesiącach tego roku odnotowano ponad 12 tysięcy przypadków zachorowań. A 13 osób zmarło.
Zgodnie z przepisami, w sytuacji, gdy rodzice małoletnich dzieci nie zgodzą się na zaszczepienie dziecka, zakład opieki zdrowotnej ma obowiązek zawiadomić o tym Państwową Inspekcję Sanitarną. Sanepid może skierować sprawę do wojewody, który jest uprawniony, by w trybie administracyjnym nałożyć na rodziców nie poddających dziecka obowiązkowym szczepieniom „grzywnę w celu przymuszenia”, w maksymalnej wysokości 10 tysięcy złotych. Grzywna może zostać nałożona kilkakrotnie, a maksymalnie suma kar może wynieść nawet 50 tysięcy złotych.
Ponadto, jak wynika z oświadczenia Rzecznika Praw Dziecka z ubiegłego roku, sanepid może zawiadomić sąd opiekuńczy o fakcie uchylania się przez przedstawicieli ustawowych – rodziców, od poddania obowiązkowym szczepieniom ich małoletnich dzieci. Sąd w celu sprawdzenia sytuacji opiekuńczo – wychowawczej małoletniego wszczyna postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej.Kiedy rodzic odmawia szczepienia
Wirus tej niemal zapomnianej już choroby rozlewa się po Starym Kontynencie. Odra, uważana przez niektórych za niegroźną chorobą wieku dziecięcego, potrafi zabić. I zabija.
Objawy to najpierw zapalenie błon śluzowych (kaszel, katar) i wysoka gorączka, po kilku dniach zaś – wysypka. Do wybuchu epidemii wystarczy dosłownie jeden zarażony, który może "sprzedać" wirusa nawet dwudziestu osobom. Odra jest chorobą wyjątkowo zakaźną – chory zaraża na cztery dni przed pojawieniem się wysypki i cztery dni po jej wystąpieniu. Wirus przenosi się drogą kropelkową, a poza organizmem - w powietrzu i na powierzchni przedmiotów - może przeżyć nawet dwie godziny.
W tym roku w samej Unii Europejskiej z powodu odry zmarły już co najmniej 33 osoby.
Od stycznia do 15 października tego roku najwięcej przypadków zachorowań na terenie Unii Europejskiej odnotowano w Rumunii - ponad pięć tysięcy. W krajach spoza UE przoduje sąsiadująca z nami Ukraina - to aż 32 tysiące przypadków w 2018 roku. Z danych ukraińskiego ministerstwa zdrowia wynika, że ponad 13 tysięcy z nich dotyczy dorosłych.
W Polsce od początku roku do 15 października zarejestrowano 128 przypadków zachorowań na odrę. W tym samym okresie w 2017 było ich 58, ponad połowę mniej.
Światowa Organizacja Zdrowia wymienia Polskę wśród krajów najbardziej narażonych na rozprzestrzenianie się wirusa. Ostrzega, że krajom, w których odsetek uodpornionych na wirusa obniżył się poniżej poziomu 95 proc., zagraża epidemia. Polska właśnie przekroczyła tę granicę. Jak podaje Główny Inspektor Sanitarny, stan zaszczepienia dwoma dawkami przeciw odrze wynosi obecnie w Polsce 94 proc. dzieci, których obowiązek obejmuje.
- Stosowana w Polsce szczepionka przeciwko odrze jest skuteczna i bezpieczna. Szczepienie jest jedyną skuteczną metodą pozwalającą na uniknięcie zakażenia - apeluje Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny.
Jan Bondar, rzecznik GIS zwraca uwagę, że obecnie najbardziej zagrożoną grupą są najmłodsi i najstarsi. - To około 400 tysięcy jeszcze niezaszczepionych dzieci, kilkadziesiąt tysięcy starszych dzieci, które nie mogły być zaszczepione z powodu przeciwwskazań oraz miliony dorosłych Polaków, których nie objęły już obowiązkowe szczepienia. To u nich ryzyko wystąpienia powikłań jest najwyższe. Zresztą wystarczy spojrzeć na przypadki śmiertelne w Europie, połowa z nich to osoby starsze - mówi Bondar.
Inspektorzy sanitarni - podobnie jak teraz w Pruszkowie - skrupulatnie badają każdy przypadek odry w Polsce. Dlatego wiadomo, że źródłem wirusa są najczęściej obcokrajowcy z Ukrainy i Azji. - W tej chwili jesteśmy sobie w stanie z tymi ogniskami zachorowań poradzić. Ale jeśli liczba zaszczepionych dzieci nadal będzie maleć, to w momencie przekroczenia granicy 90 procent wyszczepialności, stracimy grupową odporność - tłumaczą.
Obowiązkowe szczepienia przeciw odrze wprowadzono u nas w 1975 roku. Wcześniej co roku przypadki tej choroby liczono w dziesiątkach lub nawet setkach tysięcy (rekordowy był 1969 rok, kiedy na odrę zachorowało ponad 190 tysięcy osób). Umierało z powodu tej "niegroźnej choroby wieku dziecięcego" i jej powikłań nawet ponad 300 osób. W 1975 roku odnotowano 61 zgonów wywołanych przez wirusa odry. Ale w 1973 roku było ich 109. Dziesięć lat wcześniej – 301, zaś w 1955 roku odra przyniosła śmierć 365 osobom.
Epidemia fałszywej teorii
Odra od niedawna krąży po Europie, natomiast już blisko dwie dekady krąży po świecie wirus podejrzliwości wobec szczepienia przeciw tej chorobie. Odra znów zagraża Europie, bo w 1998 roku "The Lancet", najbardziej prestiżowe na świecie pismo medyczne, opublikował artykuł o związkach szczepionki MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce) z autyzmem. Wybuchła panika. Rodzice, zwłaszcza w krajach Europy Zachodniej, zaczęli masowo rezygnować ze szczepienia dzieci podejrzanym preparatem.
I choć wielu ekspertów już wtedy podważało zasadność tezy sformułowanej przez zespół Andrew Wakefielda, renoma pisma była potężnym argumentem przemawiającym za jej prawdziwością. "The Lancet" to w medycynie biblia. Jednak badania epidemiologiczne, prowadzone podczas następnej dekady w różnych krajach – zarówno w USA, jak w Europie, nie potwierdzały dowodów na istnienie związku pomiędzy szczepionką MMR a autyzmem. Gdy po najdłuższym w historii postępowaniu sądowym Wakefield stracił prawo wykonywania zawodu, "The Lancet" artykuł wycofał. Było już jednak za późno. Teza o tym, że MMR "powoduje autyzm" żyje w setkach tysięcy, milionach, całkiem już nienaukowych wpisów w Internecie. I każdemu rodzicowi, idącemu na szczepienie ze swoim 13-, 14-miesięcznym dzieckiem, przychodzi do głowy: - A co, jeśli rzeczywiście...?
Na tej obawie żerują ruchy antyszczepionkowe we wszystkich krajach rozwiniętych. Odra, świnka, różyczka – choroby zakaźne, po których powikłania mogą prowadzić do ciężkiego upośledzenia lub śmierci – są bagatelizowane. – Media już rozkręcają spiralę strachu przed epidemią, której nie ma! – grzmi Justyna Socha, najbardziej znana w Polsce aktywistka antyszczepionkowa, komentując kolejne doniesienia o zagrożeniu odrą.
Tymczasem we Włoszech, w których od początku tego roku zanotowano już więcej przypadków odry niż w całym 2016 roku, ruchy antyszczepionkowe znalazły się w defensywie. - Jedyną bronią, jaką mamy przeciwko poważnym chorobom, takim jak odra, jest szczepienie – przypomina Beatrice Lorenzin, minister zdrowia Włoch, a władze zastanawiają się, jak ukarać lekarzy, którzy kwestionują bezpieczeństwo szczepionek. - To niedopuszczalne. To bliskie przestępstwu! – komentował w "The Guardian" jeden z włoskich urzędników odpowiedzialnych za zdrowie publiczne. Na szczeblu kilku regionów zapadła już decyzja o zamknięciu placówek opiekuńczych przed dziećmi nieszczepionymi ze względów pozamedycznych.
Dlaczego świat boi się odry - choroby, której w praktyce nie poznało całe pokolenie lekarzy? Sprawdziliśmy, po jakie argumenty w tej chwili sięgają najczęściej działacze ruchów antyszczepionkowych, próbując osłabić wymowę codziennie pojawiających się doniesień o zagrożeniu tą chorobą. I obalamy je, jeden za drugim.
Co trzeba wiedzieć o odrze, by uodpornić się na antyszczepionkową propagandę?
W latach 70. chorowało rocznie ponad 100 tysięcy osób, teraz zachorowań jest raptem ponad sto. Epidemie odry to przeszłość.
Fałsz!
- Epidemia to zwiększenie liczby zachorowań wyraźnie ponad poziom zazwyczaj rejestrowany w ostatnim czasie – przypomina doktor Jacek Mrukowicz, pediatra, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologicznego. Dlatego jeśli w poprzednich latach na określoną chorobę zakaźną zachorowało kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, a teraz choruje dwa-trzy razy więcej – to wystarczy, by ogłosić zagrożenie. Chodzi o jak najwcześniejsze zasygnalizowanie, że zwiększa się aktywność wirusa i rośnie liczba podatnych na zachorowanie osób i przede wszystkim o podjęcie działań ograniczających skalę epidemii i jej konsekwencji. - Mówimy tu o chorobie zagrażającej życiu i zdrowiu wszystkich, którzy nie zostali zaszczepieni albo nie przechorowali odry – przypomina doktor Mrukowicz.
Zwolennicy szczepień, którzy zaszczepili swoje dzieci, nie mają się czego bać i nie powinni się wtrącać do decyzji innych rodziców.
Fałsz!
Wirus odry nie zagraża tylko dzieciom, których rodzice podjęli decyzję o szczepieniu. Zagrożone zachorowaniem i powikłaniami odry ze zgonem włącznie są:
- wszystkie niemowlęta, bo pierwszą dawkę szczepionki można podać dopiero po 12. miesiącu życia. W razie epidemii, gdy ryzyko zachorowania jest wysokie, szczepionkę wyjątkowo podaje się niemowlętom powyżej 9. miesiąca życia. – Szczepienie dziecka przed ukończeniem roku zapewnia tylko krótkotrwałą ochronę i trzeba je i tak powtórzyć po ukończeniu 12 miesięcy, aby zapewnić długotrwałe uodpornienie przeciwko odrze – tłumaczy doktor Mrukowicz,
- dzieci i dorośli, których z powodu przeciwwskazań medycznych nie można zaszczepić przeciwko odrze. To są na przykład osoby z ciężkimi niedoborami odporności, leczeni z powodu nowotworów złośliwych, po przeszczepieniu narządów, leczeni lekami osłabiającymi odporność. Dla nich jedyną obroną przed wirusem jest odporność populacyjna, która w przypadku odry jest zapewniana, gdy minimum 95 proc. populacji jest uodpornione na chorobę. Starsi – przez kontakt z wirusem i przechorowanie odry, młodsi – przez przyjęcie pełnego schematu szczepienia (dwie dawki),
- dzieci niezaszczepione z powodu zaniedbań lub opóźnień. To w przypadku odry ma ogromne znaczenie, bo wielu rodziców odwleka podanie pierwszej dawki szczepionki nawet do trzecich lub piątych urodzin dziecka, wierząc, że dojrzalszy organizm lepiej "poradzi sobie" ze szczepionką,
- dorośli, dzieci i młodzież, zaszczepieni tylko jedną dawką szczepionki. Doktor Mrukowicz podkreśla, że około 5-10 proc. szczepionych nie odpowiada na podanie pierwszej dawki szczepionki, a długotrwałą odporność przeciwko odrze uzyskują dopiero po drugiej dawce,
- dzieci, których rodzice świadomie odmawiają zgody na szczepienie i dorośli, którzy świadomie unikają szczepienia.
Społeczeństwo chce żerować na bezbronnych dzieciach, które mają być obowiązkowo szczepione, a dorośli nie ryzykują własnym zdrowiem. Eksperci mówią, że przed wirusem chroni próg 95 proc. wyszczepialności populacji, a szczepi się tylko dzieci. Wielu dorosłych nie jest zaszczepionych!
Fałsz!
Odporność na zachorowanie można nabyć poprzez szczepienie przeciwko odrze albo poprzez zachorowanie. - Aby skutecznie zahamować rozprzestrzenianie się wirusa odry w populacji i zapobiec epidemiom, a pośrednio ochronić także osoby nieszczepione, w populacji musi być ponad 95 procent osób w pełni uodpornionych, czyli niepodatnych na zakażenie – tłumaczy doktor Jacek Mrukowicz. Pełną odporność uzyskuje się przez przyjęcie dwóch dawek szczepionki lub wcześniejsze przechorowanie odry. - Aktualnie populacja dorosłych osób jest w zdecydowanej większości uodporniona. Albo byli już w dzieciństwie szczepieni przeciwko odrze, albo chorowali w dzieciństwie przed wprowadzeniem powszechnych szczepień – przypomina lekarz i radzi, by osoby dorosłe, które nie chorowały na odrę lub tego nie pamiętają (nie mają dokumentacji medycznej przechorowania odry), albo otrzymały tylko 1 dawkę szczepionki przeciwko odrze, zgłosiły się do lekarza na uzupełnienie szczepienia.
Wirus odry nie jest groźny, bo szczepienie od czterdziestu lat jest obowiązkowe, a poziom wszczepialności bardzo wysoki.
Fałsz!
Na odrę chorują w zdecydowanej większości osoby nieszczepione lub zaszczepione tylko jedną dawką. Im większa jest grupa tych osób, tym większa szansa szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa i zachorowań, a tym samym ryzyko ciężkich powikłań choroby. - W ostatnich latach niepokojąco zwiększa się liczba rodziców świadomie odmawiających zgody na szczepienie dzieci, co zagraża nie tylko samym dzieciom, ale całemu społeczeństwu w tym zwłaszcza niemowlętom i osobom, które – pomimo iż chciałyby się zaszczepić – mają przeciwwskazania medyczne do szczepienia przeciwko odrze – mówi doktor Jacek Mrukowicz.
W pierwszej połowie 2018 roku w Polsce odnotowano ponad 34 tysiące odmów obowiązkowych szczepień. Jak podaje Główny Inspektor Sanitarny, stan zaszczepienia dwoma dawkami przeciw odrze wynosi obecnie w Polsce 94 proc.
Odra w Polsce występuje tylko w skupiskach Romów i w ośrodkach dla uchodźców.
Fałsz!
- W tych środowiskach jest duże nagromadzenie osób niezaszczepionych i podatnych na zachorowanie, stąd częściej dochodzi w nich do wybuchu ognisk zachorowań – mówi doktor Jacek Mrukowicz, ale podkreśla, że chorują także nieszczepione dzieci i dorośli z innych środowisk. - Odra nie wybiera ani narodowości, ani rasy, religii czy poglądów. Traktuje "sprawiedliwie" wszystkich nieuodpornionych.
Kiedyś na odrę się umierało, ale teraz odrę można leczyć. W Rumunii zmarło kilkanaścioro dzieci, bo tam służba zdrowia źle działa.
Fałsz!
Dla podatnych na zachorowanie osób odra dziś jest tak samo groźna, jak dawniej. Nie mamy żadnego leku skutecznego wobec wirusa odry. Chorzy na odrę nawet w XXI wieku umierają nie tylko w biednych krajach, ale także w państwach bogatych, w których służba zdrowia jest dobrze zorganizowana i dysponuje nowoczesnymi metodami. W marcu o śmierci młodego mężczyzny w następstwie zarażenia wirusem odry poinformowały władze Szwajcarii. Zmarły był szczepiony na odrę, ale terapia przeciwnowotworowa, jaką przechodził, pozbawiła go odporności.
- W przypadku odry średnio jeden na dziesięciu chorych wymaga leczenia w szpitalu – przypomina doktor Mrukowicz. Lekarze mogą złagodzić przebieg zapalenia dróg oddechowych, w tym zapalenia płuc, z powodu odry, podając pacjentowi kilka bardzo dużych dawek witaminy A. - Żadnego leku nie ma natomiast na powikłania odry od strony mózgu, które również mogą prowadzić do zgonu: ostre zapalenie mózgu i późne powikłanie, jakim jest podostre stwardniające zapalenie mózgu – mówi lekarz. Ryzyko zgonu wynosi średnio 2-3 pacjentów na tysiąc chorych na odrę.
Ostre odrowe zapalenie mózgu pozostawia trwałe następstwa w postaci niedowładów i porażeń. Występuje średnio u jednego na tysiąc chorych na odrę.
Podostre stwardniające zapalenie mózgu ujawnia się po dłuższym czasie. Po kilku lub nawet kilkunastu latach prawidłowego rozwoju dziecka prowadzi do stopniowej degradacji układu nerwowego (regresu umiejętności) i śmierci. Ryzyko wystąpienia tego powikłania jest największe u dzieci, które zachorowały na odrę w pierwszych dwóch latach życia - występuje średnio raz na 8 tysięcy zachorowań, a według nowszych badań nawet częściej.
Odra nie jest groźną chorobą, wystarczy dbać o chorego, nie dopuścić do powikłań.
Fałsz!
Odra jest groźną chorobą, bo:
- jest bardzo zakaźna i szybko się rozprzestrzenia. Gdyby całkowicie zaniechać szczepienia przeciw odrze, bezwzględna liczba ciężkich powikłań i zgonów byłaby bardzo duża. W Polsce przed wprowadzeniem szczepienia przeciw odrze (1975 rok) rocznie z powodu odry i jej powikłań umierało 100-300 osób.
- nie ma skutecznego leku działającego na wirusa odry, który zapobiegałby powikłaniom ze strony mózgu (wczesnym i późnym);
- średnio co dziesiąty chory wymaga leczenia w szpitalu z powodu ciężkiego przebiegu choroby i powikłań (m.in.: zapalenie płuc, bardzo wysoka gorączka, drgawki, zapalenie mózgu);
- niedowłady i porażenia po ostrym odrowym zapaleniu mózgu są nieodwracalne i prowadzą do kalectwa;
- podostre stwardniające zapalenie mózgu jest powikłaniem nieuleczalnym nieuchronnie prowadzącym do śpiączki i śmierci;
- trudno przewidzieć, kogo dotkną ciężkie powikłania. Mogą wystąpić także u zdrowych dotychczas dzieci i dorosłych;
- ryzyko ciężkiego przebiegu i powikłań jest największe u: niemowląt, niezaszczepionych dorosłych, którzy nie chorowali na odrę, nieuodpornionych kobiet w ciąży, pacjentów z niedoborem odporności (wrodzonym lub nabytym w wyniku choroby, np. HIV, albo leczenia osłabiającego układ odporności).