Czarno-białe billboardy z hasłami dotyczącymi sądów były w 2017 roku charakterystycznym elementem miejskiego krajobrazu w Polsce. W czasie, gdy w Pałacu Prezydenckim były pisane projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym, finansowana przez państwowe spółki fundacja kreśliła czarny obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości i jasny kierunek zmian forsowanych przez PiS.
Kampania Sprawiedliwe Sądy na kilka tygodni trafiła do epicentrum politycznego sporu. Spór był tym gorętszy, że niełatwo było znaleźć jednoznaczne odpowiedzi na pytania:
- kto zlecił tę kampanię,
- ile ona kosztowała,
- ile prawdy jest w rozpowszechnianych w niej treściach,
- w jakich okolicznościach powierzono jej prowadzenie byłym dyrektorom z kancelarii premier Beaty Szydło.
Pierwsze billboardy były wymierzone w PiS
Kampania głosząca poglądy zbieżne z planami Prawa i Sprawiedliwości wobec sądownictwa zaczęła się we wrześniu. Tymczasem pół roku wcześniej - choć przy mniejszym rozgłosie - czarno-białe billboardy były użyte do obrony polskich sądów przed zmianami autorstwa PiS.
Fundacja Akcja Demokracja powiesiła w śródmieściu Warszawy dwa billboardy, na których zestawiono poglądy na Krajową Radę Sądownictwa głoszone przez Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Lech Kaczyński, jako prezydent RP, w 2010 r. stwierdził: "Popierany przeze mnie postulat utworzenia Krajowej Rady Sądownictwa stanowił ważny krok na drodze do uczynienia z Polski demokratycznego państwa prawa".
Jarosław Kaczyński, jako prezes PiS, w marcu 2017 r. w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" powiedział: "Krajowa Rada Sądownictwa to instytucja postkomunistyczna".
Billboardowa akcja Fundacji Akcja Demokracja okazała się jednak mało znaczącym epizodem w porównaniu z kampanią Polskiej Fundacji Narodowej, w której użyto nie tylko billboardów, ale też dwóch domen internetowych, spotów telewizyjnych, a ostatnio fundacja przeniosła kampanię również za granicę.
Fundacja od promowania Polski zajęła się sądami
Polska Fundacja Narodowa powstała w 2016 roku. W czasie jej uroczystego powołania do życia premier Beata Szydło zapowiadała, że organizacja ta będzie "łączyć w sobie skuteczność działania, siłę promowania Polski i społeczną odpowiedzialność biznesu". Ministerstwo Gospodarki pisało zaś w komunikacie, że "zadaniem Fundacji będzie w szczególności promocja i ochrona wizerunku Rzeczypospolitej Polskiej oraz polskiej gospodarki w Polsce i poza jej granicami, a także kształtowanie pozytywnego odbioru społecznego inwestycji prowadzonych przez spółki z udziałem Skarbu Państwa".
We wrześniu 2017 r., gdy wystartowała kampania "Sprawiedliwe sądy" ani w statucie, ani w celach fundacji zapisanych w sądzie rejestrowym nie było mowy o wspieraniu przez nią inicjatyw rządu czy większości parlamentarnej dotyczących polityki wewnętrznej. Zarząd fundacji uznawał jednak, że kampania jest zgodna z celami fundacji.
Na pytanie reportera "Faktów" TVN prezes fundacji Cezary Jurkiewicz odpowiedział, że kampania jest niczym innym jak ochroną wizerunku Polski, a statut fundacji mówi, że ma ona dbać o wizerunek Polski i polskiej gospodarki.
Po kilku tygodniach fundacja dokonała zmian w statucie. Częściowo został zmieniony skład zarządu.
Minister widział odkłamywanie, sędziowie wytknęli mijanie się z prawdą
Kampania "Sprawiedliwe sądy" oparta była na opozycji: jak jest i jak być powinno. Dotychczasowy stan polskich sądów fundacja kreśliła w czarnych kolorach - dosłownie i w przenośni. Sędziowie w założeniach kampanii mieli być zdemoralizowani, podatni na bezprawne wpływy, naruszający prawo i szkodzący obywatelom.
Krajowa Rada Sądownictwa naliczyła w kampanii Polskiej Fundacji Narodowej 49 nieprawd, półprawd i nieścisłości. Tymczasem minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, nadzorujący fundację, twierdzi, że kampania ta "realizowała cele statutowe Fundacji, odkłamując nieprawdziwe informacje dotyczące reformy sądownictwa".
Choć kampania jest już zakończona, wciąż trwają spory prawne związane z rozpowszechnianymi w niej treściami. Na Dolnym Śląsku trwa procedura odwoławcza od decyzji prokuratury, która nie chce wszcząć śledztwa w sprawie pomówienia sądu w Świdnicy w kampanii "Sprawiedliwe sądy". Spór nie dotyczy jednak istoty pomówienia, a procedury. Prokuratura uważa, że nie ma potrzeby, aby w sprawę angażował się oskarżyciel publiczny. Wystarczy, że pomówieni sami założą pomawiającym sprawę karną.
Złożenie wniosku do sądu rejestrowego o zbadanie legalności działań fundacji zapowiadała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (jest organem nadzoru wobec fundacji) w związku z tym, że PFN odmówiła udostępnienia jej uchwał o podjęciu kampanii "Sprawiedliwe sądy".
6, 9, 19 - ile milionów poszło na kampanię?
Fundacja niechętnie udziela informacji o szczegółach swojej działalności. Członkowie jej zarządu powołując się na prawo o finansach publicznych twierdzą, że pieniądze, którymi dysponują, nie są pieniędzmi publicznymi, więc fundacja nie musi się tłumaczyć, ile i na co wydaje.
W domenie publicznej znalazło się jednak kilka kwot, które pozwalają ocenić rozmach działań fundacji.
Podczas konferencji prasowej prezes PFN Cezary Jurkiewicz zapewniał, że koszt kampanii "Sprawiedliwe sądy" nie będzie wyższy niż kwota, którą Polska wydała na odszkodowania za przewlekłość działania sądów, czyli 19 milionów złotych. Minister kultury twierdził pod koniec października, że kampania ta kosztowała 6,3 mln zł. Sama fundacja w oświadczeniu z 5 grudnia twierdzi, że na ten dzień wydatki na kampanię "wyniosły nie więcej niż 9 mln zł".
Nie wiadomo, czy jest to ostateczna kwota wydatków, jakie fundacja poniesie na rozpowszechnianie tożsamej z poglądami PiS wizji zmian w wymiarze sprawiedliwości. W październiku zarząd PFN podpisał umowę z firmą doradczo-wizerunkową ze Stanów Zjednoczonych White House Writers Group. Umowa ta przewiduje, że amerykańscy doradcy za 45 tys. dolarów miesięcznie będą rozpowszechniać w USA treści kampanii "Sprawiedliwe sądy", a także suwerenność Polski w polityce międzynarodowej, sprawiedliwe traktowanie w handlu międzynarodowym i prostowanie fałszywej narracji o roli Polski w II wojnie światowej.
Kampania "Sprawiedliwe sądy" oficjalnie została już w Polsce zakończona. Część zadań na jej potrzeby wykonywała spółka Solvere należąca do dwojga byłych dyrektorów w kancelarii premiera. Przy okazji tej kampanii wyszło na jaw, że podjęli oni działalność gospodarczą w czasie, gdy byli jeszcze formalnie wysokimi urzędnikami rządowymi.
Wciąż dokładnie nie wiadomo, kto wpadł na pomysł i kto był formalnym zleceniodawcą kampanii Polskiej Fundacji Narodowej. Zarząd fundacji zapewniał na początku, że to kampania samej fundacji. Na konferencji inaugurującej akcję była jednak obecna i zabierała głos ówczesna premier Beata Szydło. W późniejszych dniach i tygodniach politycy PiS i ministrowie udzielali sprzecznych informacji, czy "Sprawiedliwe sądy" to zlecenie rządu, partii, czy samodzielna inicjatywa zarządu fundacji, na czele którego stoi szef klubu radnych PiS w Radzie Warszawy Cezary Jurkiewicz.
Jacek Pawłowski