Miasto się rozwijało i szybko bogaciło, ale jego mieszkańcy stali się chciwi. Chcieli więcej i więcej. Gardzili biednym. I przyszła kara z niebios. Stary Hel zniknął w morskich odmętach, a pamięć o nim przetrwała tylko w legendach.
Spokojne poranki z niczym niezmąconą taflą wody. Burzliwe noce, gdy fale z ogromną siłą atakują brzeg. Tego piękna i nieprzewidywalności można posmakować tylko tutaj, na Półwyspie Helskim. Nic dziwnego, że długi, piaszczysty pas wgryzający się w Zatokę Gdańską osnuty jest legendami. Te z dziada pradziada przekazywali sobie rybacy. W ten właśnie sposób wśród Kaszubów przetrwała pamięć o Starym Helu, który zniknął w morskiej toni. Za grzechy jego mieszkańców.
Za pychę i chciwość na dno
Rybacy powiadają, że na morzu w pobliżu Helu jest bardzo osobliwe miejsce. Na północny zachód od miasta woda często się burzy i wieją silne wiatry. Wszyscy raczej omijają to miejsce, bo pływać tam jest niebezpiecznie.
Niebieska wstęga morza,
biała wstęga piasku,
zielone wzgórze z lasem,
rozmarzone…
zadumane…
wioska rybackaCarl Lange, Hel
To właśnie tam w morskich odmętach mają spoczywać ruiny bogatego Starego Helu. Wedle legendy najlepiej widać je w pierwszy dzień Zielonych Świątek. Wówczas dzieją się tam rzeczy niestworzone.
Bałtyk się uspokaja, a tafla wody jest gładka. Tylko w taki dzień na dnie można dostrzec cienie wciąż "żyjącego" miasta – wypatrzeć bogate domy, urokliwe ulice, zobaczyć zamożnych mieszkańców miasta, które słynęło ze sprzedaży wyrobów z bursztynu, ceramiki czy drewna. Kupcy mieli tak dużo złota, że na srebro nawet nie spoglądali. Jeśli nadstawi się ucha, można nawet usłyszeć muzykę, przy której bawili się helanie.
Byłoby tak może do dzisiaj, gdyby nie zgubny wpływ bogactwa na ludzi. Mieszkańcom Helu przestało wystarczać to, co mieli. Chcieli wciąż więcej i więcej.
I tak wśród bogatych helan pojawiły się zawiść i chciwość. Biednymi gardzono i pozostawiono ich na pastwę losu. Liczyły się tylko pieniądze, a tych wciąż było mało i mało. Helanie zamiast się modlić, chętniej rozsmakowywali się w trunkach i innych luksusach. Tylko niektórzy zdążyli się opamiętać i na kolanach przepraszali Boga za grzechy.
Znane były innym sąsiednim miastom na kontynencie duże, pełne przepychu sklepy bogatych kupców, napełnione drogocennymi materiałami, sprowadzanymi z odległych zamorskich krajów, pełne skarbów, pięknych złotniczych wyrobów, makat indyjskich, pajęczych szali, natykanych gęsto mleczno-białymi perłami
"Z wybrzeża polskiego: Hel"
Właśnie w noc Zielonych Świątek Bałtyk bardzo się rozszalał. Wtórowało mu niebo pełne chmur i błyskawic. Woda lała się ze wszystkich stron. Hel zalewały morskie fale, wody zatoki i strugi deszczu.
Karę boską przetrwała tylko garstka sprawiedliwych. W porę uciekli oni ze Starego Helu, pozostałych zabrały morskie fale. Szalejący sztorm porwał też helski kościół. Według legendy solidne dzwony jeszcze długo dzwoniły. Ich płacz słychać po dziś dzień, gdy w na morzu ginie człowiek. Helanie, którym udało się wtedy ujść z życiem, założyli nową osadę. Ta stała się fundamentem współczesnego miasta.
Piękne i swawolne mieszkanki Starego Helu wciąż kuszą rybaków w Zielone Świątki. Kto nie oprze się ich urokowi, zginie na wieki w morskiej toni.
Śledziowe eldorado
O Starym Helu zatopionym przez gniewne wody Bałtyku zachowało się wiele podań przekazywanych z dziada pradziada. A w każdej takiej historii jest ziarnko prawdy. Stary Hel rzeczywiście znajdował się około 1,5 km na południowy wschód od obecnego miasta. Dokładnie leżał po wewnętrznej, zatokowej stronie półwyspu. Chrześcijaństwo bardzo szybko zapuściło tam korzenie. Wiadomo, że już w X w. Stary Hel był bogaty i nastawiony na handel. Mieszkańcy zawdzięczali to obfitym łowiskom śledzi.
Stary Hel szybko wzrastał w siłę i w XIII w. zyskał status miasta. Do dziś zachował się dokument z 1378 r. potwierdzający nadanie mu praw miejskich przez wielkiego mistrza krzyżackiego Winricha von Kniprode. Rozwijające się miasto cały czas bacznie obserwowali gdańszczanie, którzy zerkali w stronę cypla zazdrosnym okiem.
– Stary Hel był jednym z największych ośrodków na Pomorzu. Szacuje się, że w mieście stało co najmniej 180 domostw, w których mieszkało 1,2 tys. osób. Był też ratusz z mechanicznych zegarem, a tym wówczas nie mógł się pochwalić nawet Gdańsk. Helanie mieli również kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, dziewięć winiarni, łaźnię, karczmę i port, przy którym znajdowała się stocznia lub warsztat szkutniczy – wylicza Mirosław Kuklik, autor książki "Tryptyk helski".
Większość budynków znajdowała się w pobliżu rynku i Targu Rybnego. Z powstaniem kościoła również związana jest legenda. Głosi ona, że świątynię ufundowały trzy bogate siostry, których okręt rozbił się na wielkim morzu. Pannom na pomoc ruszyli rybacy, a cudownie uratowane pasażerki ofiarowały helanom pierwszą katolicką świątynię na półwyspie.
Rekonstrukcja Starego Helu w oparciu o obliczenia Edwina Rozenkranza:
Stary Hel rzeczywiście pochłonął Bałtyk, jednak nie stało się to w jedną noc. Starohelski hak przez cały czas był narażony na niszczycielską działalność fal, które nie raz uderzały w piaszczysty brzeg cypla i to z trzech stron. Wszystko przez stale zmieniającą się linię brzegową. Postępujące morze regularnie niszczyło miasto i coraz bardziej wcinało się w ląd, pokazując swoją przerażającą potęgę.
Gwoździem do trumny dla Starego Helu stał się pożar z 1572 r. Wówczas pozostałości miasta strawił ogień podłożony prawdopodobnie przez szwedzkich żołnierzy.
– Po tym pożarze przetrwał właściwie tylko kościół. Wiadomo, że był on jeszcze w całkiem dobrym stanie w 1702 r. Wtedy wizytował go biskup Szembek. W jego sprawozdaniu pojawiła się informacja o tym, że świątynia jest opuszczona, ale nie została zniszczona. Wkrótce helanie rozebrali mury kościoła, żeby mieć materiał na rozbudowę kościoła luterańskiego – opowiada Kuklik.
Co się stało z mieszkańcami starej osady? Wcale nie poszli na dno, jak to przedstawiano w miejscowych podaniach. Po prostu stopniowo przenosili się do nowej osady. Pierwsze wzmianki na jej temat pojawiły się już w 1413 r. – Ucieczka mieszkańców poza mury Starego Helu mogła się zacząć dużo szybciej i to chociażby ze względów ekonomicznych, np. jeśli ktoś chciał uniknąć wysokich podatków czy zobowiązań, które trzeba było wypełniać w mieście – tłumaczy Kuklik.
Ta osada stała się fundamentem współczesnego miasta.
Obecnie Bałtyk też często pokazuje swoje gniewne oblicze:
Zapomniany Stary Hel
To, że Stary Hel istniał, jest faktem. Wciąż za to nie wiadomo, czy jakiekolwiek z ówczesnych zabudowań przetrwały na dnie Bałtyku. Do tej pory nikt nie przeprowadził badań archeologicznych, które pozwoliłyby to ocenić.
Na ruiny miasta rzekomo mieli trafić budowniczowie portu wojennego w Helu. Prace ruszyły w 1931 r., a odpowiadało za nie polsko-francuskie konsorcjum – jak twierdzi Mirosław Kuklik, to samo, które budowało port w Gdyni. – Kiedy zaczynałam pracować, jeden z pracowników Urzędu Morskiego opowiadał mi, że jego krewny pracował przy budowie portu wojennego w Helu i robotnicy kopiący fundamenty nabrzeża trafiali na całe mnóstwo drewnianych konstrukcji. Wtedy nie było czasu i warunków, żeby się tym zajmować, dlatego po prostu je usuwano – opowiada Iwona Pomian, kierownik działu badań podwodnych w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku.
O podobnych relacjach słyszał też Mirosław Kuklik. – Wielka szkoda, że nikt wtedy nie przeprowadził tam szczegółowych badań. Pewnie wiedzielibyśmy teraz trochę więcej, ale wówczas były inne priorytety – dodaje autor "Tryptyku helskiego".
Zachodni falochron portu przebiega wzdłuż osi tzw. Helskiego Haku, a więc tam, gdzie miał się znajdować Stary Hel. – Ten port wojenny może się znajdować w głównej części tych reliktów. Być może w części zachodniej jeszcze się coś zachowało. Dlatego obawiam się, że to, co najciekawsze, nie jest już w naszym zasięgu – tłumaczy Pomian.
Badania Starego Helu marzą się Narodowemu Muzeum Morskiemu, lecz na razie wciąż pozostają tylko w odległych planach. – Stary Hel zawsze mi gdzieś kołacze z tyłu głowy. Może udałoby się go wciągnąć do naszego nowego projektu, którego celem jest włączenie podwodnego dziedzictwa narodowego do planu zagospodarowania przestrzennego Bałtyku – dodaje Pomian.
Korzystałam z publikacji: "Legendy kaszubskie", "Tryptyk helski" i "Z wybrzeża polskiego". Zdjęcie: Katarzyna Stempniak
Sentymentalna podróż na Hel:
Czy w Waszym domach często opowiada się historie o miejscach, które pochłonął Bałtyk? Znacie miejsca na Wybrzeżu, które kryją jakąś morską tajemnicę?Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.