Hezbollah triumfuje. Chce szybkiego powołania rządu


Hezbollah i jego sojusznicy zdobyli w wyborach ponad połowę miejsce w parlamencie - wynika z nieoficjalnych wyników wyborów w Libanie. Lider ugrupowania szejk Hasan Nasrallah oświadczył w poniedziałek, że wybory są porażką USA i "niektórych państw Półwyspu Arabskiego".

Według nieoficjalnych wyników w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Libanie zwyciężył Hezbollah, który w sojuszu z inną szyicką organizacją, Amalem, zdobył najwięcej mandatów. Z list tych dwóch ugrupowań do parlamentu weszli nie tylko szyici, ale również sunnici i chrześcijanie.

"Opór, armia, lud"

Szejk Nasrallah wystąpił w poniedziałek po południu w związanej z Hezbollahem telewizji al-Manar. Podkreślił, że wybory są same w sobie sukcesem, a zmiana systemu większościowego na proporcjonalny spowodowała, że nowy parlament będzie bardziej pluralistyczny. Dodał, że zarówno w czasie kampanii wyborczej, jak i samego głosowania sytuacja bezpieczeństwa "była stabilna".

Nasrallah ocenił wynik wyborczy szyickiego Hezbollahu jako "wielkie moralne i polityczne zwycięstwo oporu, który chroni kraj". Według niego jest to dowód na słuszność budowania bezpieczeństwa Libanu na trzech filarach: oporze, armii i ludzie. Jest to jeden ze sloganów Hezbollahu, mający uzasadniać utrzymywanie przez tę partię zbrojnych oddziałów i odrzucanie żądań rozbrojenia.

Mimo różnic konieczne jest porozumienie narodowe w sprawie budowy nowego rządu - stwierdził Nasrallah. Podkreślił wagę unikania napięć międzywyznaniowych oraz agresywnych wystąpień, by nie dopuścić do konfliktu wewnętrznego w Libanie. - Musimy działać pozytywnie i unikać triumfalizmu - zaznaczył, zwracając uwagę na wyzwania związane z sytuacją w regionie.

Dotkliwa porażka premiera

Dotychczasowy premier Libanu Saad Hariri podkreślił w poniedziałek, że nowy rząd musi zostać szybko powołany. Odpowiadając na pierwszej po wyborach konferencji prasowej na pytanie o relacje między jego Ruchem Przyszłości a Hezbollahem, Hariri odparł, że choć polityczne problemy w tym zakresie istnieją, to Liban może być rządzony tylko przez pluralistyczny rząd. Hezbollah i Ruch Przyszłości dzieli między innymi stosunek do Iranu oraz Arabii Saudyjskiej. Teheran jest sojusznikiem Hezbollahu, z Rijadem związany jest z kolei Hariri.

Jak zauważa libańska prasa, wynik Ruchu Przyszłości w niedzielnych wyborach oznacza dotkliwą porażkę Haririego i utratę aż 13 miejsc w parlamencie przez jego ugrupowanie.

Premier Libanu podkreślił, że wybory były pewnym etapem, który on uważa już za zakończony. Dodał, że jako lider Ruchu Przyszłości chce się teraz skoncentrować na wyzwaniach ekonomicznych, rozwojowych i społecznych, przed którymi stoi Liban.

Hariri twierdzi, że mógłby zostać premierem

Hariri stwierdził również, że jeśli to jemu zostanie powierzona misja stworzenia nowego gabinetu, podejmie się jej, ale tylko wtedy, jeśli nie będą mu narzucone warunki z tym związane. Szef libańskiego rządu dodał, że społeczność międzynarodowa powinna pozytywnie zareagować na wyniki wyborów, bo przecież naciskała na ich przeprowadzenie.

Premier Libanu podkreślił związek między rezultatem wyborów a kryzysem uchodźczym i koniecznością znalezienia rozwiązania tego problemu. W Libanie przebywa ponad 1,5 miliona syryjskich uchodźców.

Teheran gotów współpracować

Rzecznik irańskiego MSZ Bahram Kasemi zapewnił o gotowości Teheranu do współpracy z rządem w Bejrucie, który powstanie po niedzielnych wyborach parlamentarnych w Libanie. - Liban to niepodległe państwo, Iran uznaje głosowanie Libańczyków - stwierdził rzecznik irańskiego resortu dyplomacji cytowany przez telewizję państwową. Jak dodał, Teheran "jest gotowy do współpracy z rządem wybranym przez większość".

Autor: pk\mtom / Źródło: PAP, Reuters