Andrzej Krzywy: Miałem plan, żeby emigrować. Nie chciałem mieć już nic wspólnego z muzyką

[object Object]
Andrzej Krzywy o "nowym" De MonoWydawnictwo Agora
wideo 2/35

Miałem plan, żeby emigrować. Moim marzeniem było pojechać do kumpli, którzy już wcześniej wyjechali do Australii - wspomina Andrzej Krzywy. W rozmowie z portalem tvn24.pl opowiada o początkach swojej kariery, a także o historii De Mono i ostatnich komplikacjach związanych z nazwą grupy. - Istnienie na rynku dwóch zespołów De Mono jest bardzo kłopotliwe, w szczególności dla publiczności - mówi i dodaje, że nadchodzący rok powinien rozwiać wszystkie wątpliwości.

Estera Prugar: Karierę zaczął Pan w latach 80. w zespole Daab.

Andrzej Krzywy: Zaczynałem trochę wcześniej, od grania na ulicy, potem przez chwilę był Trawnik Krzyśka Bienia, ale jeżeli chodzi o regularne koncertowanie, to tak, zaczęło się w Daabie. Doszedłem do zespołu w 1984 roku jako gitarzysta i wokalista śpiewający w chórkach. Byłem szczęśliwy, że gram w znanej regałowej kapeli, spełniając marzenia. Stałem skromnie z tyłu, obserwowałem widownię i kolegów, uczyłem się obycia ze sceną. Nagraliśmy pierwszą studyjną płytę. Piosenka "Ogrodu serce" staje się numerem 1 na liście u "Niedźwiedzia", zaczyna ruszać maszyna. I nagle Piotrek Strojnowski i Wojciech Sawicki opuszczają zespół. Piotr jest wyjątkowym wokalistą, z ogromną charyzmą, więc znalezienie zastępcy było dużym wyzwaniem. Zaczęliśmy przesłuchiwać różnych wokalistów, ale niestety nikt się nie sprawdził, a za chwilę mieliśmy grać koncert. Wtedy koledzy z zespołu powiedzieli: "Kudłaty, tylko ty znasz te teksty, więc będziesz śpiewać. Nie ma innego rozwiązania". Zaskoczyło mnie to, ale żeby uratować sytuację, zgodziłem się. Miałem świadomość, że bycie wokalistą, frontmanem jest bardzo trudnym i odpowiedzialnym zadaniem. Musisz przede wszystkim dobrze śpiewać, umieć zaczarować publikę. Z drugiej strony trzeba być odpornym na wszelkie zaczepki. Podsumowując: musisz brać wszystko "na klatę".

Jak wyglądał ten pierwszy koncert?

Chyba jeden z największych stresów, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Wyszedłem na scenę, zaczęliśmy pierwszy numer, usłyszałem jakieś gwizdy i wrzaski "gdzie jest Piotrek?!" – wpierdziel od razu na wejściu. Powiedziałem, że Piotrek po prostu odszedł, nie ma go i na razie jestem ja. Były jeszcze jakieś tam krzyki, ale zagraliśmy drugi numer. Przy trzecim zaczęły się drobne brawa. Później coraz więcej. Kończyliśmy czterema bisami, a publiczność nie chciała nas wypuścić. Na kolejnym koncercie było już trochę lepiej i pomyślałem sobie, że skoro już tak wyszło, to trzeba się zacząć uczyć śpiewać. Zacząłem chodzić na lekcje i tak naprawdę edukacja trwa do dziś. Ćwiczę, pracuję, udoskonalam swój warsztat.

Z Daabem został Pan tylko trzy lata.

Tylko! Proszę sobie wyobrazić, że jest pani w szkole podstawowej i co to są te trzy lata – różnica miedzy pierwszą i czwartą klasą to jest przepaść. Oczywiście, dzisiaj, kiedy jestem lekko starszy, to takie trzy lata nie mają znaczenia, ale wbrew pozorom to był długi i bardzo ważny okres w moim życiu. Dało mi to pewną stabilizację i doświadczenie. Tak naprawdę to te trzy lata przygotowały mnie do roli wokalisty. Oczywiście, w porównaniu z De Mono, które ma 32 lata, jest to rzeczywiście kropla w morzu.

Co spowodowało zmianę zespołu?

Z Daabu odszedłem na własną prośbę. Nie ukrywam, miałem wtedy kłopotliwą sytuację. Był to problem z wojskiem. Na tyle fajnie graliśmy, że zespół był popularny również za granicą i chłopaki często wyjeżdżali na koncerty do Paryża, Amsterdamu czy Berlina. A ja – już będąc wokalistą – na te koncerty nie jeździłem. Jeździł zastępca. To były ciężkie czasy, więc chciałem, aby oni wyjechali, coś zobaczyli i przeżyli. Nie chciałem ich blokować, bo to ja miałem problem, a nie oni. Aż w końcu stwierdziłem, że to jest bez sensu i tak nie mogło dłużej być, że tutaj śpiewam ja, a tam ktoś inny. Zrezygnowałem.

Szukał Pan nowego składu?

Miałem plan, żeby emigrować. Moim marzeniem było pojechać do kumpli, którzy już wcześniej wyjechali do Australii. To był 1987 rok, więc nadal komuna i wyjechać nie było tak łatwo. Wtedy zadzwonił do mnie "Perkoz" (Jacek Perkowski, gitarzysta – red.). Wcześniej grał w Azylu P., który się rozpadł i tak się złożyło, że przez jakiś czas pracowaliśmy razem w Daabie. Powiedział, że jest taki zespół Mono, który szuka wokalisty. Odpowiedziałem: nie da rady, skończyłem z tym i nie chcę mieć już nic wspólnego z muzyką. Opuszczam ten kontynent i mnie po prostu nie ma.

Poprosił, żebym nie świrował, tylko żebym przyszedł na próbę, ale powiedziałem, że nie. Męczył mnie przez parę tygodni. W końcu nie wytrzymałem. Stwierdziłem, że pójdę i powiem, że mi się nie podoba, żeby się po prostu ode mnie odczepili. Stało się inaczej, bo próba mi się bardzo spodobała. Chłopaki grali radosne rockowo-punkowo-bluesowe numery z fajnymi tekstami. To było coś zupełnie innego od tego, co w tym czasie było na rynku muzycznym w Polsce. Pomyślałem, że dam sobie jeszcze jedną szansę. I trwa to już 32 lata.

W tym czasie powstały jedne z największych przebojów polskiej muzyki lat 90.

Zaczęliśmy robić płytę już jako De Mono, bo w momencie, gdy doszedłem do składu, zwróciłem się do chłopaków, abyśmy zmienili nazwę, bo zaczynamy nowy rozdział, Nie wiem, kto ją wymyślił, nie ma to znaczenie, a ona nic nie znaczy – chodziło o to, żeby to nie było Mono, więc powstało De Mono.

Andrzej Krzywy: jesteśmy grupą przyjaciół, którzy bardzo dobrze rozumieją się na scenieWydawnictwo Agora

Wszystko tak naprawdę zaczęło się od piosenki mojej kompozycji, którą pisałem jeszcze dla Daabu (oczywiście początkowo w wersji reggae), czyli "Kochać inaczej". W 1989 roku, czyli w czasie transformacji, zaistniała w radiu tak mocno, że dziś coś takiego jest nie do pomyślenia. Była na liście przebojów przez rok i dwa tygodnie, ani razu z niej nie spadając. Dziś, jeśli kawałek utrzyma się miesiąc, to artyści się cieszą. To jest chyba polski rekord. Jeśli chodzi o Listę Przebojów Programu Trzeciego – jedna z najbardziej atrakcyjnych nagród w historii naszego zespołu. Także od tego się zaczęło: "Kochać inaczej" otworzyło nam drzwi i od razu wyniosło nas na dość wysoki pułap.

Udało wam się na nim utrzymać.

Pierwszą płytę nagrywa się zwykle przez parę lat. Zanim zespół wyjdzie na światło dzienne, to siedzi w garażach, piwnicach i salach prób, przygotowując materiał. Najważniejsza jest druga płyta, bo dopiero wtedy okazje się, czy zespół był zespołem jednej piosenki, czy naprawdę ma coś do powiedzenia. Na naszej drugiej płycie ukazały się utwory takie jak "Moje miasto nocą", również mojego autorstwa, a także piosenka "Zostańmy sami" Roberta (Chojnackiego – red.), które stały się motorem tego albumu. W końcu trzecia płyta, która trochę zmieniła nasz kierunek. Wcześniej byliśmy kapelą rockową, a wtedy pojawiło się nowe słowo "pop" i staliśmy się "pop-rockowi". "Ostatni pocałunek", "Kolory", oczywiście "Statki na niebie" i tak dalej. Wtedy już wszyscy dowiedzieli się, że jest taki zespół jak De Mono.

Jak wyglądało życie muzyka w latach 90.?

To były czasy, kiedy wszystko się dopiero budowało. Graliśmy najczęściej w jakichś domach kultury czy salach studenckich, często na stołówkach. Nie było takich sal koncertowych jak dziś. Spaliśmy w akademikach, bo nie było hoteli. Nie było wielu rzeczy. Już nie mówię o tym, żeby o godzinie 22 czy 23 coś zjeść, bo to nie było możliwe. Ewentualnie zostawał dworzec kolejowy, czyli bigos albo kiełbasa. Na początku jeździliśmy prywatnymi samochodami, aż Robert kupił busa, który ciągle się psuł. Nie było łatwo, ale z drugiej strony była ta radość, moc i energia młodych ludzi, którzy spełnili swoje marzenia i reszta nie miała żadnego znaczenia. Ważne było to, że mogliśmy grać. Później oczywiście zaczęły się też duże sceny, jak Opole czy Sopot i coraz lepsze warunki.

Zaczęły się też zmiany personalne.

Zmiany personalne towarzyszą w zasadzie każdemu zespołowi. Jedni odchodzą, a na ich miejsce przychodzą inni. Był taki moment, gdy przez dwa miesiące byliśmy w Stanach Zjednoczonych i – niestety – spaliśmy w jednym pokoju. Wydawało się, że będzie bajka, a okazało się, że siedmiu facetów, przez taki czas razem na małej powierzchni to za dużo. Musieliśmy od siebie odpocząć. Na chwilę zawiesiliśmy działalność. W tym czasie "Perkoz" przeszedł do T.Love, gdzie został na wiele lat. Po pół roku doszliśmy do wniosku, że już odpoczęliśmy i trzeba się brać do roboty. Tak zaczęły się prace nad trzecim albumem "Stop" .

W 1996 roku odszedł Marek (Kościkiewicz – red.). Zaczęło się od problemów ze zdrowiem, co go miało na chwilę wykluczyć z grania koncertów, ale los chciał inaczej. Marek dostał propozycję, żeby zostać głównym szefem jednej z największej firm muzycznych na świecie. Przyjął tę ofertę. Powiedział: słuchajcie, mam super posadę, podpisałem kontrakt, to jest świetna robota, a mi nie chce się już jeździć tym busikiem i spać w akademikach, ale wy grajcie - oby jak najdłużej. Pytałem go, czy nie będzie mu żal właśnie tych koncertów i spotkań z ludźmi, ale odpowiedział, że nie. Wybrał tamtą posadę, a my musieliśmy znaleźć zastępcę i tak dołączył do nas Tomek Lipert. Też miał być na chwilę, a został na kolejnych 12 lat.

Na tym się nie skończyło.

Później Robert postanowił, że będzie robić karierę solową. Miał na koncie ogromny sukces płyty "Sax & Sex", którą podbił Polskę. Z naszych solowych albumów odniosła największy sukces. Myślę, że to go wzmocniło i dzięki temu poczuł się pewnie, więc któregoś dnia podziękował nam, żeby robić swoje. Zastąpił go Paweł Pełczyński, piekielnie zdolny multiinstrumentalista. Trzeci w kolejce był Darek Krupicz, perkusista. Wcześniej już próbował się wycofać, ale nie puszczaliśmy go, aż w końcu stwierdził, że ma plan na dalsze życie. Wtedy doszedł do nas "Korba" (Marcin Korbacz – red.). Skład się ustabilizował i gramy już razem prawie 15 lat.

Jak udaje się te stabilizację utrzymać?

Jesteśmy grupą przyjaciół, którzy bardzo dobrze rozumieją się na scenie, a przy okazji również poza nią. Oczywiście, żeby się szanować i dalej się cieszyć na swój widok, to mamy jedną zasadę: pomiędzy koncertami, w naszym wolnym czasie się nie spotykamy. Nie chodzimy na kawę, nie jeździmy razem na wakacje. Przyjaźnimy się, ale musimy też od siebie odpoczywać. Myślę, że to jest główny powód, dlaczego cały czas mamy dobre relacje.

Dzisiaj ten oryginalny skład częściowo postanowił powrócić i w tej chwili na scenie grają dwa zespoły De Mono. Ogromnym zdziwieniem było dla mnie, gdy 10 lat temu dostałem – nawet nie wiem, jak to nazwać – zawiadomienie? W każdym razie pismo od Marka, który napisał, że zakazuje nam używać nazwy, grać piosenki i generalnie występować. W żaden sposób tego nie rozumiałem. Poszliśmy z tym do prawnika i tak naprawdę zaczęły się toczyć dwie sprawy.

Pierwsza dotyczyła tego, czy my – czyli zespół, w którym śpiewam nieustannie od 32 lat – możemy nazywać się De Mono i druga sprawa: czy zespół stworzony przez Marka może posługiwać się tą samą nazwą. Pierwszą wygraliśmy i sąd stwierdził, że absolutnie możemy, natomiast druga jeszcze nie ma końca. Trafiła do drugiej instancji, ale myślę, że nadchodzący rok rozwiąże wszystkie te wątpliwości. Gramy dalej. Nagrywamy płyty, koncertujemy, jesteśmy czynnym zespołem. Oczywiście istnienie na rynku dwóch zespołów De Mono jest bardzo kłopotliwe, w szczególności dla publiczności oraz organizatorów koncertów, którzy tak naprawdę w tym całym zamieszaniu nie do końca wiedzą, który zespół przyjedzie. Paranoja.

Nową płytę nazwaliście "Reset". Ma to związek z tymi wydarzeniami?

Na tytuł płyty złożyło się kilka aspektów, ale faktycznie jeden z nich związany jest ze zmniejszeniem dezinformacji. Zacznijmy od początku.

Okładka płyty "Reset" zespołu De MonoWydawnictwo Agora

Zaczęło się od zmiany managementu. Po dwudziestu kilku latach pracy z managerem, jak to w życiu bywa - wypaliło się. Potrzebowaliśmy nowego spojrzenia od strony zawodowej, pełnej, profesjonalnej obsługi multimedialnej i koncertowej. Druga zmiana to nowa pieczątka, czyli nowe logo zespołu. Chcemy się wyraźnie odróżnić od drugiego zespołu o tej samej nazwie, więc zamiast iść do sądu i przez kolejne 5 lat bić się o logo, postanowiliśmy przy okazji wydania nowej płyty odświeżyć znak graficzny.

Są zmiany muzyczne?

Do tej pory najczęściej za produkcję płyty odpowiadał jeden producent, który ogarniał całą płytę. Nagrywając ten album, zwróciliśmy się do kilku młodych producentów, żeby spojrzeli na naszą twórczość swoim świeżym okiem. Według mnie był to świetny zabieg, bo płyta jest niezwykle różnorodna, zaskakująca i bogata w nowoczesne brzmienia, pasujące do dzisiejszych czasów, a jednocześnie nasycona esencją naszego klasycznego brzmienia.

W kilku słowach: nowa płyta to takie wyzerowanie, choć wiadomo, że nie do końca. Trudno, aby zespół z takim bagażem zaczynał wszystko od nowa. Nie uda się zapomnieć o poprzednich albumach, piosenkach, teledyskach czy wydarzeniach – to jest nasza historia i ona nie przepadnie. Natomiast w naszych głowach, zwłaszcza w kwestiach muzycznych, jest ten reset.

Jak fani reagują na te zmiany?

Cały czas udaje nam się wprowadzać nowe piosenki do repertuaru. Pierwszy singiel z tej płyty "Prosto w serce" całkiem nieźle "zapalił", jeśli tak można powiedzieć. Był numerem jeden na kilkunastu listach przebojów w Polsce i zagranicą, teledysk ma ponad 2,5 miliona wyświetleń, a szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że to nam się uda. Okazuje się, że ten utwór jako kolejny trafił do szerokiej liczby słuchaczy. Cieszy to bardzo i potwierdza, że płyta wyszła naprawdę nieźle, że jest na niej jeszcze kilka piosenek, które mają szansę zostać przebojami.

Autor: Estera Prugar//kg//kwoj / Źródło: tvn24.pl

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Wracają choroby, o których myśleliśmy, że możemy o nich zapomnieć. I mogliśmy, dopóki wystarczająco wielu z nas się na nie szczepiło. A teraz chorzy na odrę walczą w szpitalach o życie i jest ich z każdym rokiem coraz więcej - proporcjonalnie do tego, jak wiele osób nie chce się szczepić. 

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Źródło:
Fakty TVN

Obserwujemy to. Nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski swoją broń jądrową - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Komentował też ogłoszony w piątek pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa. - Pomoc jest w drodze, szybko dotrze do Ukrainy - zapewnił.

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski jest wśród osób wezwanych do prokuratury w sprawie inwigilacji Pegasusem - potwierdził tvn24.pl rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Jak wyjaśnił, wezwanie nie oznacza, że Suski był podsłuchiwany. - Jest to przedmiotem śledztwa - przekazał. Wcześniej szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar mówił, że prokuratura wysłała listy do 31 osób, które "mają status świadka w postępowaniu".

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Źródło:
"Gazeta Wyborcza", tvn24.pl, PAP

Dwa miesiące tylko leżeć. W dodatku za całkiem niezłe wynagrodzenie i dla dobra nauki. Tylko pozornie jest to praca marzeń. Eksperyment, który organizują naukowcy z Niemiec i NASA, będzie dla uczestników wyjątkowo wyczerpujący, natomiast dla nauki będzie wyjątkowo cenny.

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W jednym z portów w Szczecinie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden z wiceministrów miał zagwarantowaną pracę zdalną za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - mówił w "#BezKitu" wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka (KO), pytany o wyniki audytów po rządach PiS. Jak dodał, osoba ta "w czasie prawie trzech lat nie pobrała sprzętu, na którym powinna pracować". - To kosztowało spółkę Skarbu Państwa ponad pół miliona złotych - przekazał.

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Źródło:
TVN24

Alior Bank ma nowy skład rady nadzorczej. Zmian dokonali w piątek akcjonariusze banku. Z rady nadzorczej odwołano między innymi byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdę.

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Źródło:
tvn24.pl

W Szpitalu Żeromskiego w Krakowie kamery nagrywały nie tylko obraz, ale też dźwięk - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Podsłuch założony był nielegalnie, bo ustawa dopuszcza jedynie monitoring wizyjny. Władze placówki twierdzą, że nagrywanie miało charakter "opcjonalny" w przypadku zastosowania u pacjenta przymusu bezpośredniego i dźwięk nie był rejestrowany "w sposób stały". Nagrania, do których dotarliśmy, sugerują co innego.

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Mam nadzieję, że Władimir Putin nie będzie aż na tyle szalony, żeby poważyć się na cały Sojusz Północnoatlantycki - powiedział w piątek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Jak dodał, aby "go skutecznie odstraszyć, musimy się przygotować".

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Źródło:
PAP

Karmelitanki z Zakopanego przenoszą się pod nowy adres. Powodem przeprowadzki jest zmiana charakteru okolicy obecnej klauzury, utrudniająca siostrom kontemplację w samotności i ciszy. Kontrowersje budzą jednak plany budowy apartamentowców i pensjonatu w miejscu dotychczasowego klasztoru. Według medialnych doniesień taki pomysł na te tereny mają same zakonnice. Wniosek w tej sprawie jest w urzędzie. Siostry potwierdzają jedynie, że starają się "korzystnie" sprzedać klasztor.

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Źródło:
tvn24.pl / Onet

Naczelny Komitet Wykonawczy PSL debatował w piątek nad kandydaturami do Parlamentu Europejskiego. Listy zostaną zaprezentowane razem z kandydatami Polski 2050 w ramach koalicyjnego komitetu Trzecia Droga. O szczegółach piątkowych ustaleń opowiadali w rozmowach z dziennikarzami czołowi politycy PSL.

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

Źródło:
TVN24

Bon energetyczny i ceny prądu w drugiej połowie 2024 roku, rewizja Krajowego Planu Odbudowy oraz wieloletni plan finansowy państwa. To trzy projekty, którymi już w przyszłym tygodniu może się zająć rząd. Tak wynika z zapowiedzi Macieja Berka, przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów.

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

Źródło:
tvn24.pl

Janina Goss jako członkini rady nadzorczej Orlenu w 2023 roku zarobiła 157 tysięcy złotych. Tak wynika ze sprawozdania rocznego płockiego koncernu. Goss to przyjaciółka prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Źródło:
tvn24.pl

W mieście Eliniko pod Atenami podczas prac budowlanych znaleziono 314 bomb z czasów drugiej wojny światowej - poinformowały miejscowe władze. Ładunki odkryto na głębokości dwóch metrów, między innymi pod obiektami zbudowanymi przy okazji igrzysk olimpijskich w 2004 roku.

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Źródło:
PAP

Michał Woś zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji - mówiła przed komisją śledczą ds. Pegasusa główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości Elżbieta Pińciurek. Oświadczyła, że w kierowanym przez nią departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości. Zeznała też, że osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki z funduszu, jest jego dysponent, czyli minister sprawiedliwości.

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Źródło:
PAP, TVN24

Nie nadzorowałem komórki, która zajmowała się gadżetami - powiedział były szef MON Mariusz Błaszczak. Odniósł się do "procederu", o którym poinformował wiceszef resortu. Cezary Tomczyk mówił, że najważniejsi współpracownicy ówczesnego ministra dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw. "Kto zegarkiem wojuje, ten od zegarka ginie" - napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Źródło:
TVN24

PKP Polskie Linie Kolejowe wykazały 937 milionów złotych straty za rok 2023 - poinformowała kolejowa spółka w piątkowym komunikacie. Rok wcześniej spółka miała 173 miliony złotych zysku.

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Źródło:
PAP

Aby zachować ciągłość wypłaty świadczeń, do końca kwietnia należy złożyć wniosek o 800 plus. Pierwsze wypłaty na kolejny okres rozliczeniowy ruszą w czerwcu.

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Źródło:
tvn24.pl

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24
W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- My, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight przed Sejmem - powiedziała w podcaście "Wybory kobiet" Marianna Schreiber, odnosząc się też do swojego udziału w walkach MMA. Była również pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża.

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Źródło:
tvn24.pl

Centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi przed długim majowym weekendem. Im więcej wolnych dni od pracy, tym większe ryzyko, że tego bezcennego lekarstwa może zabraknąć. Już teraz w niektórych regionach Polski zapasy krwi powoli się kończą. Żeby zachęcić do oddawania krwi, w Białymstoku rozdawano sadzonki, a w Poznaniu krew można było oddać na Dworcu Autobusowym.

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Lotnisko Warszawa-Radom przez miniony rok obsłużyło ponad 130 tysięcy pasażerów. Jak poinformowała rzeczniczka Polskich Portów Lotniczych Anna Dermont, port pracuje nad zwiększeniem oferty i rozwinięciem siatki połączeń lotniczych.

Lotnisko w Radomiu podsumowało rok działalności

Źródło:
PAP

Co najmniej 70 osób zmarło w wyniku powodzi w Kenii. Jak przekazały organy rządowe, żywiołem dotkniętych zostało ponad 131 tysięcy rodzin. W piątek na rzece Kwa Muswii doszło do przerażającego wypadku - wezbrane wody porwały i przewróciły ciężarówkę pełną ludzi.

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Źródło:
CNN, Citizen TV Kenya

W Szwajcarii trwa wielkie odśnieżanie zamkniętych na okres zimowy alpejskich dróg. W kantonie Gryzonia rozpoczęło się udrażnianie przełęczy San Bernardino. Praca jest niełatwa - operatorzy sprzętu muszą uważać między innymi na schodzące lawiny.

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Źródło:
fm1today.ch

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Rozmowa na filmowo-sportowym szczycie. Iga Świątek zapytała aktorkę Zendayę o jej rolę w filmie "Challengers". Hollywoodzka gwiazda wcieliła się w nim utalentowaną tenisistkę. Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Źródło:
"Fakty po Południu" TVN24

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W 2023 roku luka VAT ponownie wzrosła do dwucyfrowego poziomu - przekazał na konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański. Jak dodał, szczegółowe dane za ubiegły rok zostaną opublikowane w najbliższych dniach.

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Źródło:
PAP

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24