Gdyby Jarosław Kaczyński był premierem, można by go było w końcu postawić przed Trybunał Stanu, a tak trudniej go złapać za rękę - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 lider Nowoczesnej Ryszard Petru. - Kaczyński tak naprawdę nie jest osobą, która lubi podejmować trudne decyzje. Będąc premierem musi rano wstawać, a ma z tym problemy. Czasami Sejm zaczyna się później, bo on się musi wyspać - dodawał.
We wtorek w programie "Jeden na jeden" w TVN24 premier Beata Szydło była pytana o ewentualną rekonstrukcję rządu. - Ta decyzja została podjęta, będą zmiany w rządzie, ja tę decyzję oczywiście omawiam z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, co jest rzeczą naturalną, (...) takie decyzje zapadają w gremiach partyjnych - oświadczyła Szydło.
Zapowiedziała, że w ciągu najbliższych kilkunastu dni przekaże opinii publicznej swoje decyzje o zmianach w Radzie Ministrów.
"Lepiej byłoby, gdyby Kaczyński był premierem rządu"
W środę lider Nowoczesnej Ryszard Petru w "Jeden na jeden" był pytany, czy Beata Szydło utrzyma się na stanowisku premiera.
- Uważam, że lepiej byłoby, gdyby Kaczyński był premierem rządu. Można by go było w końcu postawić przed Trybunał Stanu - powiedział.
Zdaniem Petru, Kaczyński "jest to osoba, która innymi się wysługuje, a sam boi się odpowiedzialności". - Gdyby dalej postępował tak, jak narzuca to Beacie Szydło, byłby pierwszym kandydatem do postawienia przed Trybunał Stanu, a tak trudniej go złapać za rękę - ocenił. Jednak - jak dodał - niskie są szansę na zmianę premiera. - Kaczyński tak naprawdę nie jest osobą, która lubi podejmować trudne decyzje. Będąc premier musi rano wstawać, a ma z tym problemy. Czasami Sejm zaczyna się później, bo on się musi wyspać. Polska wstaje, kiedy Kaczyński śpi - mówił Petru.
Jak powiedział, będąc premierem trzeba "pojechać do Brukseli, umieć wynegocjować sprawy ważne dla Polski". - Jest to dużo trudniejsza rola, niż zarządzanie z tylnego siedzenia. Nie sądzę, aby Kaczyński był do tego zdolny na tym etapie swojego życia - skomentował.
"Kto straci stołki? Lista jest długa"
Petru pytany, kto "straci stołki" w rządzie, odparł: - Ja powiem, którzy powinien stracić stołki, a nie którzy mogą stracić.
- Uważam, że Ziobro [minister sprawiedliwości - red.] powinien stracić stołek na niszczenie Trybunału. Waszczykowski [minister spraw zagranicznych - red.] powinien stracić stołek za totalną destrukcję naszych relacji w Unii Europejskiej. Macierewicz [minister obrony narodowej - red.] za demilitaryzację polskiej armii. Lista jest długa - wymieniał.
- Osobą, którą bym zostawił, jest pani Anna Streżyńska [minister cyfryzacji - red.], ale z tego co słyszę, to właśnie ona ma polecieć - dodał.
Jak stwierdził, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł również "powinien uderzyć się w pierś". - I zobaczyć co mówił parę lat temu, jak był jeszcze po stronie lekarzy. Wtedy sugerował, że nie będzie żadnego stypendium lekarskiego, tylko musi być wynagrodzenie. Postulował wzrost wydatków na ochronę zdrowia, a dzisiaj wręcz obraża tych młodych lekarzy. Nie ma żadnego pomysłu na rozwiązanie konfliktu - wymieniał Petru.
"Mam apel do marszałka, żeby zrezygnował z pensji"
Ryszard Petru pytany, czy marszałek Senatu Stanisław Karczewski za ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła to byłaby dobra zmiana, odparł: - W ramach złej zmiany wszystko mi jedno kto będzie ministrem.
- Oni po prostu nie chcą żadnych zmian w ochronie zdrowia, nie chcą wprowadzić dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych, wprowadzają sieć państwowych szpitali zabijając prywatne. Czy to będzie Karczewski, czy Radziwiłł, co za różnica - mówił.
Jak dodawał, Nowoczesna popiera protest rezydentów, bo to jest "słuszny protest". - Jest na niższy wiek emerytalny, jest na ojca Ryzyka, a nie ma pieniędzy na rezydentów, bo to nie jest grupa, która głosuje na PiS - ocenił lider Nowoczesnej.
Przypomniał, że marszałek Karczewski mówił niedawno, że lekarze rezydenci mają pracować dla idei. - Naprawdę warto pracować dla jakiejś idei, a nie tylko myśleć o pieniądzach - przekonywał Karczewski. - Mam apel do pana marszałka, żeby zrezygnował z pensji, pobiera 300 tysięcy. Ja nie pobieram pensji poselskiej. Pracuję naprawdę dla idei. Pan marszałek Karczewski, jeżeli chce pokazać, że pracuje dla idei, to niech zrezygnuje z wynagrodzenia - komentował Petru.
"Rozmawiamy z Grzegorzem Schetyną co jakiś czas"
Pytany o relację z Grzegorzem Schetyną powiedział, że "rozmawiają co jakiś czas". - Jesteśmy konkurencyjnymi partiami. Nowoczesna powstała w kontrze do Platformy. W kwestiach racji stanu szukamy rozwiązań wspólnych, dlatego mówiłem o potrzebie koalicji - skomentował Petru.
Ryszard Petru kilka dni temu przedstawił ofertę, która brzmi - 1/3 kandydatów na prezydentów miast wojewódzkich będzie wystawiona przez Nowoczesną, a 2/3 przez inne środowiska opozycyjne.
Wyjaśnił, że "jeżeli będzie kontrpropozycja, to z przyjemnością wysłucha". - Moja propozycja jest taka, żeby w 18 miastach wojewódzkich - bo mówimy o wszystkich miastach wojewódzkich plus Toruń, Bydgoszcz, Gorzów, Zielona Góra - dogadać się według zasady, że jest jeden kandydat opozycji na prezydenta miasta. Uważam, że to jest do dogadania - ocenił.
- Wiele osób mi zarzucało, jak startowałem w kampanii wyborczej, że mamy same nieznane twarze na listach wyborczych. Okazało się, że wiele z tych osób stały się osobami rozpoznawalnymi. Polska polityka potrzebuje świeżej, przedsiębiorczej krwi - mówił.
Dopytywany, co na tę propozycję Grzegorz Schetyną, nie chciał zdradzić treści rozmów. - Ja jestem optymistą - powiedział.
Autor: KB/mtom / Źródło: tvn24