Były szef ABW: Marcin P. próbował skierować zainteresowanie na syna premiera

Aktualizacja:
[object Object]
Krzysztof Bondaryk przed komisją śledczą do spraw Amber Gold
wideo 2/26

Marcin P. pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego próbował skierować zainteresowanie medialne na Michała Tuska w celu skompromitowania aparatu państwowego - zeznał w środę przed sejmową komisją do spraw Amber Gold były szef ABW Krzysztof Bondaryk.

- W marcu 2012 roku dowiedziałem się o zamiarze powstania linii lotniczych OLT Express, poleciłem przygotowanie informacji na temat tej inicjatywy. Z delegatury stołecznej ABW dowiedziałem się, że OLT należy do Amber Gold - oświadczył przed sejmową komisją śledczą Krzysztof Bondaryk.

Dodał też, że w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pracował od listopada 2007 roku, a szefem Agencji był do stycznia 2013 roku. Jak mówił, po raz pierwszy dowiedział się o sprawie Amber Gold prawdopodobnie w marcu, kwietniu 2012 roku.

- Dochodziły do mnie, tak jak pewnie do wszystkich, sygnały prasowe o otwarciu nowej linii lotniczej (...). W marcu 2012 roku dowiedziałem się o zamiarze powstania nowej linii lotniczej, która miała rozpocząć działalność od 1 kwietnia 2012 - zeznawał były szef ABW. - Zainteresowała mnie ta informacja, poprosiłem podległe mi jednostki analityczne o przygotowanie informacji na temat tej inicjatywy" - dodał.

"Otrzymałem powierzchowne informacje"

Jak mówił, prawdopodobnie w kwietniu otrzymał informacje, ale "były one powierzchowne i niezadowalające". - W związku z powyższym materiał ten poleciłem pogłębić delegaturze stołecznej [ABW - przyp. red.]. Stamtąd uzyskałem wiedzę, czym jest OLT, że należy do Amber Gold i że wiedza o właścicielach jest bardzo niewielka. Następnie poleciłem pogłębiać wiedzę - wyjaśnił.

Zaznaczył jednocześnie, że oferta Amber Gold była promowana w mediach i posługiwano się certyfikatami z sugestią, że istnieją zasoby złota odpowiadające lokatom.

Krzysztof Bondaryk przed komisją śledczą do spraw Amber GoldMarcin Obara/PAP

- W maju 2012 delegaturze stołecznej udało się stwierdzić, że nie ma złota, czyli to, co publicznie było oferowane klientom - inwestycje oparte o certyfikat, o złoto, handel, kursy złota czy zyski z tak zwanych lokat w złoto - prawdopodobnie jest oszustwem - stwierdził Bondaryk. - I to prawdopodobieństwo skłoniło mnie do podjęcia dalszych działań w kierunku powiadomienia i organów państwa, i prokuratury - dodał.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) przypomniał, że czynności prowadzone były wcześniej niż w marcu 2012 roku: w czerwcu i lipcu 2010 roku i podejmował je jeden z funkcjonariuszy delegatury gdańskiej ABW.

"Rozumiałem, że delegatura stołeczna będzie tę kwestię wyjaśniać"

Krajewski zapytał, kiedy pierwszy raz Bondaryk uzyskał wiedzę na temat tych czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w 2010 roku w sprawie Amber Gold. Świadek odpowiedział: - Na pewno nie w czasie, kiedy byłem szefem Agencji.

Poseł PiS dociekał, czy informacje na temat nieprawidłowości w sprawie Amber Gold, które w 2010 roku zgromadzili funkcjonariusze ABW, Bondaryk uzyskał po odejściu z Agencji.

- Informacje, które pan poseł przekazuje tutaj, uzyskałem po zakończeniu pracy w ABW - odparł Bondaryk.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy pierwsza wiedza na temat Amber Gold, którą "przynieśli" mu funkcjonariusze ABW, pochodziła z delegatury gdańskiej czy stołecznej. Bondaryk odpowiedział, że "pierwsza wiedza pochodzi z Centrum Analiz" Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ze "standardowych zasobów".

Jak mówił Bondaryk, dziwiło go, że nie ma meldunków na temat działań w tej sprawie, a wiedza jest oparta na "szczątkowych materiałach, częściowo jawnych, częściowo medialnych, częściowo informacji, które nie pochodzą z działań operacyjnych".

Powiedział również, że kazał się zająć sprawą Amber Gold delegaturze stołecznej ABW. - I rozumiałem, że delegatura stołeczna będzie tę kwestię wyjaśniać - dodał.

Świadek był dopytywany, kiedy dowiedział się, że ABW z Gdańska od sierpnia 2011 roku zbierała i posiadała informacje o OLT i Amber Gold. - Informacje, które otrzymywałem, zakładały, że [informacjami - przyp. red.] o Amber Gold i o braku złota zajmuje się delegatura warszawska, natomiast Gdańsk po pewnym czasie złożył wyjaśnienia w tej sprawie i wtedy otrzymałem informacje o działaniach Gdańska, ale to było później - zaznaczył Bondaryk.

"Moje działania rozpoczęły faktyczną działalność ABW w sprawie Amber Gold"

Następnie Wassermann pytała o informację przedstawioną Sejmowi w 2012 roku przez ówczesnego ministra koordynatora Jacka Cichockiego na temat Amber Gold. Przewodnicząca komisji chciała wiedzieć, na jakiej podstawie w sierpniu 2012 roku Cichocki powiedział, że ABW zajmuje się sprawą od marca 2012 roku, chociaż bez wątpienia pierwsze działania były w sierpniu 2011 roku.

Bondaryk podkreślił, że w 2012 roku ABW przygotowała na potrzeby ministra koordynatora i komisji do spraw służb specjalnych kalendarium działań Agencji w tej sprawie. - Przygotowując to kalendarium, uznałem, że moje działania w marcu i kwietniu rozpoczęły faktyczna działalność ABW w tej sprawie, bo szef Agencji przesądził o zajęciu się tą sprawą - wyjaśniał Bondaryk.

Wassermann oceniła jednak, że wprowadzono posłów i opinię publiczną w błąd. - W tym kalendarium jest informacja, że ABW weszła w posiadanie [informacji - red.] i zaczęła działania w marcu 2012 roku, a to jest po prostu nieprawda - powiedziała szefowa komisji.

Bondaryk stwierdził, że Wassermann mówi nieprawdę. W odpowiedzi przewodnicząca komisji pytała, czy kwestionuje on fakt między innymi, że w 2011 roku w Gdańsku powstały notatki i pozyskano pierwsze informacje "wyprzedzające", iż powstanie linia lotnicza OLT w "celu przestępczym" oraz czy kwestionuje fakt, że w 2011 roku ABW wiedziała, że szef Amber Gold Marcin P. był wielokrotnie karany. Wassermann pytała również, czy Bondaryk kwestionuje, że ABW miała informacje, iż Amber Gold jest "na czarnej liście" nadzoru finansowego i według Komisji Nadzoru Finansowego prowadzi działalność parabankową.

- Kwestionuję informację, że to jest wiedza, były to informacje, prawdopodobnie, bo ich nie znałem ówcześnie, na poziomie funkcjonariusza i jego bezpośredniego przełożonego. Dokonywał takich lub innych ocen, o których nie poinformowano przełożonych wyższego rzędu - odparł Bondaryk.

Podkreślał również, że były to informacje jednoźródłowe, niepotwierdzone, niezweryfikowane.

- Z mojej inicjatywy ABW zaczęła zajmować się intensywnie OLT, a także Amber Gold i wyjaśnieniem, czy rzeczywiście mamy do czynienia z podejrzeniem przestępstwa, oszustwem czy mamy do czynienia z biznesem - mówił Bondaryk.

Wassermann przytoczyła notatki, w których pochodziły informacje dotyczące zagrożenia wynikającego z przejęcia przez Amber Gold upadającej linii lotniczej OLT. - Te notatki, które pochodzą z sierpnia, to są notatki, które mówią o wejściu w biznes lotniczy, o tym, że ten biznes będzie przestępstwem, o tym, że pracownicy zdają sobie sprawę, że założenia są nierealne i być może będzie on służył do prania brudnych pieniędzy - mówiła Wassermann.

Zwracała też uwagę, że lotnisko w Gdańsku nie aresztowało ostatniego samolotu byłego właściciela linii lotniczych JetAir (między innymi na bazie tych linii powstały OLT) Krzysztofa Wicherka, który - jak podkreśliła przewodnicząca - był bankrutem, a samolot może służyć do przewozu pieniędzy dla Marcina P. do Hamburga.

Wassermann podkreśliła, że "mówienie o tym, że nie było to we właściwości ABW, jeżeli te notatki są pełne informacji wejścia w sektor lotniczych, to - chyba się pan zgodzi - jest chybione". Bondaryk odparł, że z tym stwierdzeniem się nie zgodzi. - W marcu, kwietniu, a może nawet do końca sierpnia, września nie posiadałem tej wiedzy, o której pani tutaj mówi - stwierdził.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski spytał, czy świadek został wprowadzony w błąd przez swoich funkcjonariuszy, którzy nie poinformowali go o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w sprawie Amber Gold w 2011 roku i czy to nie Bondaryk wprowadzał w błąd Cichockiego, który w Sejmie mówił, że ABW zajmuje się sprawą Amber Gold od marca 2012 roku. Bondaryk odpowiedział: - Nikogo nie wprowadzałem w błąd.

"Jedną z hipotez było, że Marcin P. był "słupem"

Szefowa komisji pytała również Bondaryka, czy szef Amber Gold Marcin P. był "słupem", czyli podstawioną osobą, za pośrednictwem którejś ktoś prowadził niezgodne z prawem działania i interesy.

- Na okres, kiedy kierowałem Agencją, wyjaśnialiśmy tę kwestię. Nie uzyskaliśmy wiarygodnej informacji, kto za nim stał, choć to była jedna z głównych hipotez, że nie był samodzielny i ktoś za nim musiał stać - wyjaśniał były szef ABW. - Agencja prowadziła wielorakie czynności analityczne, operacyjne i śledcze. Niestety, nie udało nam się tego ustalić ani innym służbom, z którymi współpracowaliśmy - dodał.

Były szef ABW został też zapytany, skąd Marcin P. miał pieniądze. Bondaryk mówił, że część z nich mogła pochodzić z poprzednich przedsięwzięć Marcina P., na przykład systemu Multikasy. Pod tym szyldem działała w latach 2002-2004 firma, w której władzach zasiadał Marcin P. i która przyjmowała od klientów opłaty za prąd, gaz, telefon i tym podobne. Po dwóch latach działalności okazało się, że pieniądze przestały trafiać na konta elektrowni, gazowni i innych podmiotów.

- Być może część pochodziła z pożyczek rodzinnych, być może z innych źródeł - mówił Bondaryk. Dodał, że postępowanie w tej sprawie nie zostało zakończone do czasu jego odejścia z ABW.

Wassermann dopytywała, co zatem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego udało się ustalić w sprawie Amber Gold. Bondaryk zastrzegał, że on znał sprawę od wiosny 2012 roku, bo wcześniejsze notatki funkcjonariuszy nie wyszły poza niski szczebel, ponieważ ich zwierzchnicy uznawali, że nie jest to sprawa dla ABW. - Udało nam się określić przepływy finansowe, udało nam się przerwać działalność przestępczą i na tyle ile zostało zabezpieczyć mienie, w tym złoto - wymieniał Bondaryk.

Przyznał jednocześnie, że Agencja początkowo przeszacowała liczbę poszkodowanych w aferze, wskazując na kilkadziesiąt tysięcy. Nie doszacowała natomiast strat finansowych, bo szacowała je na 25 milionów złotych. - Było więcej pieniędzy, natomiast mniej pokrzywdzonych - dodał.

"Marcin P. próbował skierować zainteresowanie na Michała Tuska"

Wiceprzewodniczący komisji Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał, skąd świadek dowiedział się o współpracy Michała Tuska, syna ówczesnego premiera, z liniami lotniczymi OLT Express.

Bondaryk odpowiedział, że "z tego co pamięta, taką wiedzę pozyskał z działań służbowych" od jednego z dyrektorów ABW. - Na pewno była to wiedza, która była uzyskana w pakiecie informacji związanych z zagrożeniem wycieku oraz prowokacjami, które pan Marcin P. próbował wykonać wobec Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i opinii publicznej z użyciem faktu, że zatrudniał na umowę zlecenie pana Michała Tuska. Było to prawdopodobnie na początku sierpnia [2012 roku - red.] - powiedział.

Rzymkowski chciał się dowiedzieć od świadka, kiedy pierwszy raz rozmawiał z Donaldem Tuskiem na temat współpracy Michała Tuska z OLT Express. Bondaryk odpowiedział, że z Donaldem Tuskiem rozmawiał na temat Amber Gold i OLT. Świadek przyznał, że było to w sierpniu 2012 roku po opublikowaniu informacji prasowej na temat tej współpracy.

Rzymkowski stwierdził, że "świadek wcześniej nie poinformował [Donalda Tuska - red.], choć wiedzę miał iż przedmiotem rozmów Marcina P. ze współpracownikami jest próba wywarcia presji i granie kartą Michała Tuska". Bondaryk odpowiedział, że "nie poinformował, bo nie wiedział".

Zeznał również, że kiedy się dowiedział o współpracy Michała Tuska z OLT Express, premiera nie było w kraju.

- W mojej ocenie pan Marcin P., również pod wpływem specjalistów od zarządzania kryzysowego postanowił rozegrać tę kartę medialną, kierując ogromne zainteresowanie i polityczne, i medialne, i społeczne na syna premiera - to jest oczywiste - w celu skompromitowania aparatu państwowego - podkreślił Bondaryk.

Na pytanie, jak wyglądała rozmowa z premierem Tuskiem, były szef ABW powtórzył, że z szefem rządu rozmawiał na temat działań Agencji w sprawie Amber Gold. Zapytany, jakie informacje przekazał Donaldowi Tuskowi w sprawie jego syna, Bondaryk odpowiedział, że "w kontekście syna nie przekazywał mu" informacji.

Dodał, że "być może wystąpił wątek Michała Tuska", ale nie pamięta reakcji premiera.

Rzymkowski przywołał kwestię podsłuchów procesowych, które zostały uruchomione 27 lipca 2012 roku. Poseł pytał, czy Bondaryk wiedział, że tematem rozmów Marcin P. jest ówczesny szef MSW Jacek Cichocki. Świadek odpowiedział: - Z tego, co wiem i wiedziałem wcześniej, przedmiotem działania pana Marcina P. było wprowadzenie dezinformacji.

Dopytywany, na czym polegała ta dezinformacja, świadek odpowiedział, że "stworzono wrażenie u Marcina P., grupa doradców z Warszawy stworzyła wrażenie, że posiada on wpływy czy prywatną znajomość z ministrem Cichockim i może znacząco wpłynąć na los Marcina P.".

Były szef ABW przyznał, że ten wątek był przekazany do prokuratury. Przewodnicząca komisji w odpowiedzi przypomniała, że prokuratura się tym nie zajęła.

"ABW nie miała tytułu prawnego, by sprawdzić, czy w BGŻ jest złoto Amber Gold"

Podczas środowego przesłuchania przed komisją śledczą do spraw Amber Gold Rzymkowski pytał również byłego szefa ABW, jakie były okoliczności zawiadomienia przez bank BGŻ stołecznej delegatury ABW w dniu 15 maja 2012 roku o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefów Amber Gold.

Bondaryk wyjaśniał, że formalnie ABW nie miało tytułu prawnego, by sprawdzić, czy w skarbu BGŻ jest złoto, które miało być zabezpieczeniem lokat Amber Gold. Zadaniem stołecznej delegatury ABW było zatem "znalezienie drogi prawnej", by bank mógł poinformować Agencję o zawartości skarbca.

- Bank znalazł drogę prawną i stwierdził, że tam złota nie ma, o czym poinformował ABW stosownym zawiadomieniem o przestępstwie - wskazywał były szef ABW.

Celem takiego działania Agencji, dodał Bondaryk, było przerwanie działalności przestępczej i "zmuszenie prokuratury do działania".

Krzysztof Brejza (PO) pytał świadka o pismo z 24 listopada 2011 roku wysłane przez ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka, szefa KNF w latach 2011-2016, do ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta ostrzegające o działalności Amber Gold.

Bondaryk zeznał, że tego typu pisma nie otrzymał z KNF, czym jest "troszeczkę zawiedziony". Jak mówił, było ustalenie, że Komisja będzie informować ABW o ważnych dla państwa "zdarzeniach z rynku finansowego, na które zwracają uwagę".

Świadek zeznał, że pamięta wiele informacji, które były szef KNF Stanisław Kluza (kierował KNF w latach 2006-2011) przysyłał mu na temat SKOK-ów. - Natomiast, niestety, ani pan Kluza, ani pan Jakubiak nie poinformowali ABW o ich pojęciu sprawy Amber Gold, chociaż złożyli zawiadomienie, co się bardzo chwali - zaznaczył Bondaryk.

Brejza dopytywał, czy takie pismo, na dziesięć miesięcy przed upadkiem Amber Gold, powinno trafić do adresata, czyli prokuratora generalnego. - Oczywiście (...) niewątpliwie pismo tej wagi powinno być przeczytane w prokuraturze, nie powinno być zlekceważone, nie powinno być odesłane w kosmos - odpowiedział Bondaryk.

Brejza wyjaśnił, że wiceszef sekretariatu prokuratora generalnego nie przedstawił tego pisma i zdecydował o przekazaniu go do Departamentu Postępowań Przygotowawczych, a następnie spłynęło do Gdańska, do prokuratury apelacyjnej i prokuratury okręgowej.

Następnie poseł PO pytał między innymi o pracę prokuratury w sprawie Amber Gold. Bondaryk powiedział, że po dwóch rozmowach z prokuratorem generalnym miał nadzieję, że prokuratura intensywnie razem z ABW zajmie się tym tematem. - Spodziewałem się, przynajmniej tak liczyłem na to, że w ciągu dwóch miesięcy zlikwidujemy ten problem - wyjaśniał były szef ABW.

Podkreślił, że celem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego było szybkie działanie i Agencja starała się bardzo mocno współpracować z prokuraturą.

Jak mówił, po interwencjach dyrektorów ABW zdecydował się na kolejną interwencję i spotkanie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. - Chodziło o kwestię skutecznego przerwania działalności przestępczej - podkreślił.

- Skutkiem tej interwencji była narada w Prokuraturze Generalnej z udziałem prokuratorów z Gdańska i funkcjonariuszy ABW w kontekście realizacyjnym - powiedział Bondaryk.

"Nacisk ABW na prokuraturę był na granicy dopuszczalności"

Podkreślił jednocześnie, że prokurator jest decydujący dla postępowania i dla realizacji działań. - Nacisk ze strony Agencji i tak był bardzo mocny, można powiedzieć na granicy dopuszczalności - wyjaśniał.

Brejza pytał dalej, czy ataki szefa Amber Gold Marcina P. na ABW i oskarżenia o niszczenie działalności gospodarczej spowalniały działania Agencji. Bondaryk odpowiedział, że spodziewał się, iż "tak ogromna, rozwinięta struktura przestępcza" może reagować w ten sposób.

- Wydane pieniądze na media ze strony Marcina P. w postaci reklam, różnych kontraktów, opłat medialnych, powodują, że życzliwość prasy w stosunku do tego podmiotu, do właściciela jest duża. A życzliwości prasy do podmiotu jakim jest ABW nigdy nie było. (...) Łatwym celem była ABW i prokuratura w tym zakresie do atakowania, że niszczą działalność gospodarczą - powiedział Bondaryk.

- Myślę, że mogło to wpływać na działanie funkcjonariuszy i prokuratorów, na moje działanie nie wpłynęło - zaznaczał były szef ABW.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała Bondaryka, czy w ABW był podział zgodnie z którym wątkiem lotniczym ma zajmować się delegatura warszawska ABW, a Amber Gold "jako piramidą finansową" ma zająć się delegatura gdańska.

- Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy był taki podział, czy nie był takiego podziału, jednostki pracowały razem, wymieniały informacje (...). Wydawało się, że ta wymiana informacji jest wystarczająca. Żadnych takich formalnych, z tego, co pamiętam, podziałów nie było, oczywiście Gdańsk był wiodący, a wspierała delegatura stołeczna - odparł Bondaryk.

Wassermann przytoczyła wcześniejsze zeznania jednego z funkcjonariuszy ABW, który mówił, że zapadło ustalenie, że wątkiem lotniczym, linii OLT ma zajmować się delegatura stołeczna. - Trudno mi się do tego odnieść (...), w tym czasie wszyscy pracowali razem - stwierdził były szef Agencji.

"Przerwanie działalności parabankowej likwidowałoby działalność przestępczą"

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał z kolei świadka, kto "zawalił" sprawę Amber Gold. Bondaryk powiedział, że podstawowe pytanie brzmi, "na którym etapie organy państwa reagowały, a na którym nie".

- Moim zdaniem w kategorii podstawowej jest to przestępstwo parabankowe, wszystkie inne mają charakter pomocniczy, choć waga ich jest większa (...) Przerwanie działalności parabankowej likwidowałoby działalność przestępczą pana Marcina P., gdyby można było tę sprawę zamknąć na etapie pierwszego zawiadomienia ze strony Komisji Nadzoru Finansowego - stwierdził.

Pytany, czy przesuwa ciężar niedopełnienia obowiązków na prokuraturę, Bondaryk powiedział, że "jeżeli na pierwszym etapie śledztwa sprawa jest prowadzona właściwie, to przestępstwo zostaje zlikwidowane". - Jeśli prokuratura prowadzi (sprawę), a równocześnie działalność przestępcza się rozwija, to ona ogarnia coraz większe obszary i wymyka się kontroli tej prokuratury, prokuratorowi, policji, czy każdej innej służbie - mówił.

- Gdy nastąpiła ekspansywna działalność Amber Gold w kategorii pozyskiwania środków, to był ostatni moment, kiedy prokurator powinien stwierdzić, czy to jest przestępstwo, czy to jest oszustwo, czy jest złoto, którym mami klientów Marcin P. swoimi ulotkami, plakatami, artykułami - powiedział Bondaryk i dodał, że ten element nie został wyjaśniony na pierwszym etapie śledztwa.

- Moim zdaniem, to był kluczowy [moment - red.] do przerwania tej działalności - powiedział były szef ABW.

"Klasyczna sprawa kryminalnego oszustwa"

Poseł Nowoczesnej zapytał, kto zdaniem świadka powinien zajmować się sprawą Amber Gold. W ocenie Bondaryka jest to "klasyczna sprawa kryminalnego oszustwa". Wskazywał, że powinna się sprawą zajmować policja i prokuratura. Zembaczyński dopytywał, czy był to błąd, że zajmowała się nią ABW. Bondaryk zaprzeczył.

- Gdybyśmy nie zaczęli działać, to ta działalność przestępcza mogłaby trwać dalej - powiedział. Ocenił, że na przykład inny prokurator na innym poziomie prokuratury, na przykład wojewódzkiej czy okręgowej, mógłby tę sprawę rozwikłać.

Zembaczyński pytał, czy w sprawie Amber Gold prokuratura rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz - do której zawiadomienie KNF w sprawie Amber Gold trafiło już w końcu grudnia 2009 roku - była "hamulcowym". Bondaryk stwierdził, że trudno mu powiedzieć. - Relacje z prokuraturą rejonową ABW miała w zasadzie żadne - mówił. Jak dodał, kontakty były sporadyczne.

Autor: jog,kb/adso,now / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP

Pozostałe wiadomości

Pogoda na 5 dni. Zimowe akcenty tak szybko nas nie opuszczą. Najbliższe dni przyniosą opady deszczu, a lokalnie nawet deszczu ze śniegiem. W górach pojawi się sam śnieg. Powieje też silniejszy wiatr, który miejscami może rozpędzać się do 50 kilometrów na godzinę.

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Pogoda na 5 dni. Napłynie arktyczny chłód. W prognozach deszcz ze śniegiem, możliwe burze

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił 80 tysięcy złotych kary, którą jednoosobowo i bezpodstawnie próbował nałożyć na "Fakty" TVN przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski. To nie była jedyna ani najwyższa kara, którą przewodniczący próbował zastraszyć wolne media. Kiedyś powiedział o sobie, że jest talibem. Jak rozprawia się zatem z wolnymi mediami, których wolności nie toleruje?

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Sąd uchylił karę, którą próbował na "Fakty" nałożyć przewodniczący KRRiT. "Jednoosobowy król mediów"

Źródło:
Fakty TVN

Maciej Świrski nigdy nie powinien zostać przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To skandal, że taka osoba jest w ogóle na takim stanowisku - ocenił w "Faktach po Faktach" pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Roman Imielski. Były członek KRRiT Krzysztof Luft stwierdził, że z przykrością patrzy, jak KRRiT "stacza się w otchłań jakiejś takiej trzeciorzędnej kauzyperdy".

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Przewodniczący KRRiT kontra wolne media. "To skandal, że taka osoba jest na takim stanowisku"

Źródło:
TVN24

Przewodniczący Krajowej Rady Maciej Świrski przegrał właśnie przed sądem z TVN. Stacja nie musi zapłacić kary, którą jednoosobowo na nią nałożył. Sąd podkreślił, że kara była nieadekwatna i przesadna. Przewodniczący, który sam siebie nazywa talibem, sam decyduje, czy coś jest złamaniem prawa, czy nie. Karze nadawców, ale tylko tych, którzy myślą inaczej niż on i partia, która rekomendowała go do Rady. Ściga i zastrasza media, nie czekając na wyroki sądów. To w czystej postaci cenzura i chęć wywołania efektu mrożącego wśród dziennikarzy, mówią przedstawiciele wolnych mediów.

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Dlaczego przewodniczący, który istoty mediów nie rozumie, nazywa siebie talibem

Źródło:
tvn24.pl

Dogrywka i rzuty karne były potrzebne, by wyłonić zwycięzcę w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów w Manchesterze pomiędzy City i Realem Madryt. Ostatecznie górą w serii jedenastek okazali się goście, którzy triumfowali 4:3. Wcześniej, w środowym meczu było 1:1, a przed tygodniem w Hiszpanii 3:3.

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Wielkie emocje w Manchesterze. Real po rzutach karnych wyeliminował obrońców tytułu

Źródło:
Eurosport

W najlepszej czwórce Ligi Mistrzów znajdą się aż dwa kluby z Bundesligi. Do Borussii Dortmund dołączył Bayern Monachium, który wygrał u siebie 1:0 z Arsenalem w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym.

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Niemiecka jakość. Bayern w półfinale Ligi Mistrzów

Źródło:
Eurosport

W środę wieczorem w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do silnego wstrząsu. W wyniku tego zdarzenia zmarł jeden z górników - przekazała w nocy Polska Grupa Górnicza (PGG). Kilku innych pracowników, którzy ucierpieli w wypadku, przetransportowano do szpitali.

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Wstrząs w kopalni Mysłowice-Wesoła. Nie żyje jeden z górników

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Przed godziną 19 policjanci zatrzymali 43-latka podejrzanego o zabójstwo, do którego doszło w Jagatowie - poinformowała pomorska policja. Jak dodano, "mężczyzna został odnaleziony na terenie powiatu gdańskiego".

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Podejrzany o zabójstwo żony Rafał Z. zatrzymany na terenie powiatu gdańskiego

Źródło:
TVN24

Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiedziła potężna ulewa. Ulice w Dubaju zamieniły się w rwące potoki. Dubajska policja uratowała kota, który kurczowo trzymał się łapami klamki zalanego samochodu.

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Kot trzymał się klamki auta. Nagranie z zalanego Dubaju

Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl

Nie stać nas na brak obrony przeciwlotniczej, szukajmy wszystkich inicjatyw w Europie i na świecie, które podnoszą poziom bezpieczeństwa Polski - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, odnosząc się do europejskiej "żelaznej kopuły". - Chcemy być w inicjatywie, którą zaproponowali Niemcy, bo nie mamy fobii wobec naszych sojuszników w NATO i w Unii Europejskiej - podkreślił.

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Kosiniak-Kamysz: my jesteśmy za bezpieczeństwem, oni za chaosem

Źródło:
PAP

Przewodniczący komisji śledczej do spraw afery wizowej Michał Szczerba powiedział w środę, że oczekuje, iż Mariusz Kamiński stawi się w czwartek o godzinie 10 w gmachu Sejmu na posiedzeniu komisji. Na tę samą godzinę polityk PiS został jednak wezwany przez prokuraturę. - Jest dobra wola w kierunku zmiany godziny przesłuchania pana Kamińskiego przez prokuratora - poinformował Szczerba. Tymczasem Kamiński w piśmie do Szczerby przekazał, że nie stawi się o wyznaczonej godzinie na posiedzeniu komisji i poprosił o zmianę terminu przesłuchania.

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Kamiński o tym, co zrobi w czwartek. "Wnoszę o zmianę terminu mojego przesłuchania"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Zostałem zaproszony przez Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania. To jest naprawdę prywatna wizyta, prywatne zaproszenie - mówił przebywający z wizytą w USA prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do planowanego spotkania z Trumpem. Przekazał też, czego dotyczyły jego rozmowy między innymi z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem.

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Prezydent o "szeregu bardzo ważnych spotkań" i o "prywatnej wizycie" u Trumpa

Źródło:
TVN24, PAP

To jest bezprecedensowy akt dla urzędującego prezydenta, ale akt, który nie psuje naszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Trzecia Droga), nawiązując do zapowiadanego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. - Urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich. Każde spotkanie, jakie odbywa, ma charakter, wymiar polityczny - stwierdziła Gabriela Morawska-Stanecka, senatorka Koalicji Obywatelskiej.

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Morawska-Stanecka: urzędujący prezydent kraju nie ma spotkań towarzyskich, każde ma wymiar polityczny

Źródło:
TVN24

"Jak mistrzowie łakoci wprzody podarują, gdy kształtnie w obiecadło chłopięta wprawują. Obiecadło, czyli"? Na to pytanie za milion złotych odpowiadał w programie "Milionerzy" pan Sławomir Świątecki z Katowic.

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Pytanie za milion złotych w "Milionerach" o obiecadło

Źródło:
Milionerzy TVN

Największe od 75 lat opady deszczu nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie. - Woda na największej ulicy miała ponad metr głębokości, na 11 godzin utknąłem w samochodzie obok setek innych kierowców - powiedział Samir Saleh Din, mieszkaniec Dubaju.

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Powodzie w Dubaju. "Chciałem kupić coś do jedzenia, wróciłem do domu dopiero następnego dnia"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl, PAP

Intensywne opady deszczu sparaliżowały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Dubaju, gdzie doszło do gwałtownej powodzi błyskawicznej, w 12 godzin spadło tyle deszczu, ile zwykle jest notowane przez rok. Czy zasiewanie chmur w ZEA, regularnie stosowane do modyfikacji pogody w tym kraju, mogło przyczynić się do tak katastrofalnej sytuacji?

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Powódź błyskawiczna w Dubaju. Pytania o sztuczny deszcz

Źródło:
Bloomberg, CNBC, WIRED, PAP, Reuters, AFP, tvnmeteo.pl

Escobar, nazwisko jednego z najbardziej znanych i wpływowych baronów narkotykowych w historii, nie może być zarejestrowane jako znak towarowy w Unii Europejskiej - zadecydował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Nazwisko barona narkotykowego na wokandzie. Decyzja TSUE

Źródło:
PAP

Spiker Mike Johnson ogłosił, że podtrzymuje swój plan wprowadzenia pod obrady izby projektów ustaw dotyczących środków na pomoc dla Ukrainy, Izraela i państw regionu Indo-Pacyfiku. Czwarty projekt ma dotyczyć środków "przeciwstawienia się Rosji, Chinom i Iranowi". Johnson przekazał, że głosowania w tej sprawie mają się odbyć w sobotni wieczór. Prezydent Joe Biden poparł zaproponowany pakiet ustaw, zaapelował do obu izb Kongresu o szybkie uchwalenie tych projektów i zapowiedział, że niezwłocznie je podpisze.

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Izba Reprezentantów USA ma się zająć pakietem dla Ukrainy. Biden: trzeba wysłać światu sygnał

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Iran wycofuje oficerów Strażników Rewolucji i innych formacji z obiektów w Syrii, przygotowując się w ten sposób do izraelskiego odwetu za zeszłotygodniowy atak Teheranu - podał w środę "Wall Street Journal". Według dziennika Izrael wciąż nie zdecydował się co do sposobu odpowiedzi.

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

"WSJ": Iran ewakuuje wojskowych z Syrii w obawie przed izraelskim odwetem

Źródło:
PAP

Rozpoczęło się wycofywanie rosyjskich żołnierzy z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu - ogłosił w środę Kreml. Według Politico, Moskwa planuje wysłać ich na Ukrainę. Portal pisze o "zaskakującym oświadczeniu" i przypomina bezczynność rosyjskich "sił pokojowych" w obliczu zeszłorocznej ofensywy Azerbejdżanu w spornym regionie, która doprowadziła do upadku samozwańczej republiki i masowego exodusu ormiańskich uchodźców.

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

"Zaskakujące oświadczenie" Kremla. Rosja wycofuje żołnierzy z ważnego regionu

Źródło:
PAP, Politico

Na terenie jednej z posiadłości w mieście Wagga Wagga w Australii w wyschniętym potoku znaleziono ponad 500 martwych koni. Władze stanu Nowa Południowa Walia i lokalna policja wszczęły szeroko zakrojone śledztwo - podały lokalne media.

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Ponad 500 martwych koni. Znaleziono je w wyschniętym potoku

Źródło:
ABC, PAP, The Guardian

W 2024 roku Polska zapłaci 2,3 miliarda złotych tak zwanego podatku od plastiku (plastic tax) obowiązującego na terenie Unii Europejskiej od 2021 roku. To szacunki resortu klimatu i środowiska, o których poinformowała w środę wiceministra Anita Sowińska. Dodała, że z tego tytułu w 2023 roku zapłacono 2 miliardy złotych.

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Polska zapłaci ogromny podatek. "To mieszkańcy ponoszą koszt"

Źródło:
PAP

IMGW wydał alarmy meteorologiczne pierwszego stopnia przed przymrozkami. Ostrzeżenia obowiązują w 13 województwach. Sprawdź, gdzie temperatura spadnie poniżej zera.

Alarmy IMGW w 13 województwach

Alarmy IMGW w 13 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Maciej Wąsik poinformował podczas konferencji, że wobec jego żony wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Głównym Inspektoratem Sanitarnym. Roma Wąsik jest tam dyrektorką jednego z departamentów. Mamy odpowiedź.

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Postępowanie dyscyplinarne wobec Romy Wąsik? Zapytaliśmy pracodawcę 

Źródło:
tvn24.pl

W niedzielę wyborcy w drugiej turze wyborów samorządowych otrzymają tylko jedną kartę do głosowania z nazwiskami dwóch kandydatów na lokalnych włodarzy. - W piątek i niedzielę odbędą się konferencje wyborcze organizowane przez Państwową Komisję Wyborczą i Krajowe Biuro Wyborcze - poinformował rzecznik KBW Marcin Chmielnicki. W piątek o godzinie 17.30. W niedzielę cztery konferencje wyborcze zaplanowano na godziny: 10.00, 13.30, 18.30 i 22.00.

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

W niedzielę druga tura wyborów samorządowych. Tak będzie wyglądało to głosowanie

Źródło:
PAP

Nadchodzi Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Znamy już 19 tytułów Konkursu Głównego jego 77. edycji. Do najbardziej oczekiwanych należą: "Megalopolis" - dzieło życia Francisa Forda Coppoli, "Rodzaje życzliwości" Yorgosa Lanthimosa czy "Parthenope" Paola Sorrentino. Nas najbardziej interesuje nakręcony w koprodukcji z Polską obraz Magnusa von Horna "Dziewczyna z igłą".

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Od Coppoli, przez Lanthimosa, po polską koprodukcję. Filmy 77. festiwalu w Cannes, na które najbardziej czekamy

Źródło:
Cannes Film Festival, Deadline, PISF, tvn24.pl

Film "Diuna: część druga" jest już dostępny w Playerze. Produkcja Warner Bros. Discovery trafiła do kin pod koniec lutego i okazała się wielkim hitem. Teraz można ją obejrzeć w swoim domu.

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Film "Diuna: część druga" już dostępny w Playerze

Źródło:
tvn24.pl

Za pomocą treści reklamowych, lecz nieoznaczonych jako płatne, prorosyjska sieć propagandowa rozsyła wśród internautów w Europie treści zniechęcające do pomocy Ukrainie i podważające politykę Unii Europejskiej. W ciągu ostatniego pół roku te przekazy dotarły do co najmniej 38 milionów użytkowników internetu we Francji i Niemczech. 

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

38 milionów internautów we Francji i Niemczech w zasięgu rosyjskiej operacji propagandowej

Źródło:
Konkret24