Nowy parlament Katalonii zebrał się po raz pierwszy


Nowy parlament Katalonii, wyłoniony w wyborach regionalnych z 21 grudnia 2017 roku, w środę zebrał się na swojej pierwszej sesji. Ośmioro proniepodległościowych deputowanych było nieobecnych, gdyż przebywają w areszcie lub za granicą.

Sesja ta jest krokiem w kierunku wyboru szefa rządu najzamożniejszego regionu Hiszpanii. Wybór ten będzie trudnym zadaniem, gdyż główny kandydat uciekł za granicę, a drugi potencjalny kandydat jest w areszcie.

Chodzi o zdymisjonowanego wicepremiera i szefa Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) Oriola Junquerasa. Oprócz niego w areszcie są: lider organizacji proniepodległościowej Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC) i deputowany bloku Razem dla Katalonii (Junts per Catalunya) Jordi Sanchez oraz były szef katalońskiego MSW Joaquim Forn. Mają oni w środę głosować przez pośredników.

Nowy przewodniczący parlamentu

Tym deputowanym, a także pięciorgu byłym członkom regionalnego rządu, którzy schronili się przed aresztowaniem w Belgii, zarzuca się bunt, nieposłuszeństwo wobec władzy oraz malwersacje za ich rolę w zorganizowaniu referendum niepodległościowego z 1 października 2017 roku i w jednostronnym ogłoszeniu niepodległości przez kataloński parlament pod koniec października.

W środę nowi deputowani zostali zaprzysiężeni i zgodnie z oczekiwaniami na przewodniczącego parlamentu wybrali Rogera Torrenta z proniepodległościowej ERC. Poparło go 65 deputowanych, a 56 było przeciw. Wyłonieni zostaną też dwaj wiceszefowie parlamentu i czterech sekretarzy.

Razem dla Katalonii i ERC we wtorek ogłosiły, że były szef rządu Carles Puigdemont, który schronił się w Belgii, oraz czworo towarzyszących mu współpracowników podczas środowej sesji nie będą ubiegać się o głosowanie przez pełnomocnika, ale mają głosować na szefa rządu, co nastąpi w późniejszym terminie.

Puigdemont wciąż w Brukseli

Kandydatem partii opowiadających się za oderwaniem się Katalonii od reszty Hiszpanii na premiera jest 55-letni Puigdemont, który został zdymisjonowany przez rząd centralny premiera Mariano Rajoya za zorganizowanie referendum niepodległościowego. Puigdemont, ścigany przez władze Hiszpanii z powodu działań na rzecz niepodległości, prowadził ostatnio kampanię, by możliwe było jego potencjalne zatwierdzenie na stanowisku szefa rządu w trybie telekonferencji. Dzięki temu nie musiałby wracać z Brukseli do ojczyzny, gdzie najpewniej zostałby aresztowany.

Jednak Rajoy utrzymuje, że szef władz regionu musi być obecny podczas głosowania w sprawie inwestytury i poprzedzającej głosowanie debaty. Madryt nie uznałby zaocznego rządu i w takim przypadku nadal utrzymałby kontrolę nad Katalonią.

Od trzech miesięcy, czyli od czasu jednostronnego ogłoszenia niepodległości przez kataloński parlament, władzę nad regionem sprawuje rząd centralny w Madrycie.

W wyborach z 21 grudnia, ogłoszonych przez Rajoya, by osłabić niepodległościowe zapędy, bezwzględną większość głosów zdobyli secesjoniści.

Daleko do porozumienia?

Jeśli ani Puigdemont, ani inny lider separatystów Junqueras nie zostaną wybrani na szefa rządu, problemem nacjonalistów będzie brak innych oczywistych kandydatów. Osiągnięcie porozumienia w sprawie innego kandydata może być długim i trudnym procesem - ocenia agencja Reutera.

Do wyboru regionalnego rządu i jego szefa będą potrzebne kolejne głosowania. Wyłonienie nowego premiera może zająć nawet dwa miesiące, jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie bezwzględnej większości głosów. Jeśli partie porozumieją się, że premier powinien zostać Puigdemont, Madryt najpewniej unieważni głosowanie i utrzyma kontrolę nad regionem. Jeśli w ciągu dwóch miesięcy partie nie dojdą do konsensusu w sprawie Puigdemonta czy innego kandydata, konieczne będą kolejne wybory regionalne.

Autor: mm/adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: