Evans zmienia ton. Chce współpracy z lekarzami, dziękuje Polakom i Włochom

Co wiemy o małym Alfiem?
Co wiemy o małym Alfiem?
TVN24 BiS
Zmieniając dotychczasowy ton wystąpień publicznych, ojciec dwulatka zaapelował do mediów o prywatność TVN24 BiS

Ojciec Alfiego Evansa zapowiedział w czwartek, że rodzina będzie współpracowała z lekarzami ze szpitala Alder Hay w Liverpoolu nad dalszym planem opieki nad dzieckiem. Zmieniając ton wcześniejszych wystąpień publicznych, zaapelował też do mediów o prywatność.

W trakcie konferencji prasowej przed szpitalem Tom Evans ocenił, że jego i jego partnerki życie "zostało wywrócone do góry nogami w wyniku intensywnej uwagi poświęconej Alfiemu i jego sytuacji". Przyznał też, że "ma świadomość napięcia, jakie wywołały niedawne wydarzenia".

Zmieniając dotychczasowy ton wystąpień publicznych, ojciec dwulatka zaapelował do mediów o prywatność i podkreślił, że "on, Kate (matka dziecka - red.) i Alder Hay chcą zbudować relację. Most, po którym będzie można przejść na drugą stronę".

Niezdiagnozowana choroba neurologiczna

Wbrew wcześniejszej ostrej krytyce oraz zapowiedzi pozwu prywatnego przeciwko lekarzom, w czwartek Evans podziękował "pracownikom szpitala na każdym poziomie za ich godność i profesjonalizm w tym, co musiało być także dla nich niezwykle trudnym okresem".

- W interesie Alfiego będziemy pracowali z opiekującym się nim zespołem lekarzy w celu zapewnienia naszemu chłopcu godności i komfortu, którego potrzebuje - powiedział.

Ojciec chłopca oświadczył, że rodzina jest bardzo wdzięczna i bardzo docenia wsparcie, które otrzymała z całego świata, w tym od Włochów i Polaków, którzy "nam kibicowali, poświęcając swój czas i wspierając nas w tej niezwykłej walce".

Podczas wtorkowej rozprawy przed Wysokim Trybunałem jeden z lekarzy tłumaczył, że musiałoby dojść do "olbrzymiej zmiany podejścia" rodziców, aby medycy mogli rozważyć przeniesienie chłopca do domu lub hospicjum. Sędzia Anthony Hayden podkreślił wówczas, że Alfie "powinien otrzymać opiekę w ostatnich dniach czy godzinach, jakkolwiek długo to będzie trwało, w hospicjum, w domu lub na szpitalnym oddziale", prosząc zespół medyczny szpitala o to, aby "kreatywnie i ambitnie, nawet jeśli to daremna nadzieja, rozpatrzył wszystkie opcje".

Przebywający w szpitalu w Liverpoolu od grudnia 2016 r. Alfie Evans cierpi na ciężką, niezdiagnozowaną dotąd chorobę neurologiczną, która - jak ocenili brytyjscy lekarze - doprowadziła do nieodwracalnych i "katastrofalnych" zmian w mózgu, wykluczających nie tylko powrót do zdrowia, ale jakiekolwiek znaczące przedłużenie życia.

Wsparcie z Polski i z Włoch

W poniedziałek wieczorem dwulatek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie, ponieważ opiekujący się nim zespół medyczny ocenił, że zmiany w mózgu pozbawiły go zmysłów wzroku, słuchu, smaku i czucia, a dalsza terapia "nie jest w jego najlepszym interesie" i może być nie tylko "daremna", ale także "nieludzka".

W środę brytyjski sąd apelacyjny odrzucił apelację rodziców od wtorkowej decyzji sądu niższej instancji o zaprzestaniu podtrzymywania chłopca przy życiu i braku zgody na przewiezienie go do Włoch.

Wcześniej włoskie MSZ zdecydowało o pilnym nadaniu mu włoskiego obywatelstwa i zapewniło o gotowości przewiezienia go do kraju w dowolnym momencie. Starania o uratowanie dziecka znana placówka pediatryczna podjęła na polecenie papieża Franciszka, który 18 kwietnia przyjął na audiencji ojca Alfiego.

Sprawa chłopca spotkała się z żywym odzewem w Polsce. Wsparcie dla dwulatka i jego rodziny zadeklarował m.in. prezydent Andrzej Duda. Temat dwulatka został też poruszony - na wniosek wicepremier Beaty Szydło - podczas czwartkowego posiedzenia rządu.

Autor: MR//plw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Instagram/Alfies Army

Raporty: