Lider opozycji ogłosił się prezydentem i wezwał do protestów


Główny opozycyjny kandydat w wyborach prezydenckich w Demokratycznej Republice Konga (DRK) Martin Fayulu uznał się za "jedynego legalnego prezydenta" i wezwał Kongijczyków do pokojowych protestów przeciwko ogłoszeniu zwycięzcą jego rywala Felixa Tshisekediego.

Fayulu zaapelował w niedzielę do Kongijczyków, by "nie uznawali żadnej osoby uzurpującej sobie tę władzę i nie podporządkowywali się rozkazom pochodzącym od takiej osoby". Lider opozycji zareagował w ten sposób na decyzję sądu, który odrzucił jego skargę wyborczą oraz żądanie ponownego przeliczenia głosów i ogłosił prezydentem Tshisekediego.

W poniedziałek Fayulu ostro skrytykował część liderów afrykańskich, którzy złożyli gratulacje Tshisekediemu. Jego zdaniem wsparli oni w ten sposób wyborcze oszustwa i wyrazili brak szacunku dla suwerennego głosu Kongijczyków.

W czwartek Unia Afrykańska wezwała władze DRK do wstrzymania się z ogłoszeniem wyników wyborów, argumentując to poważnymi wątpliwościami co do rezultatów i zapowiadając wysłanie do DRK delegacji na wysokim szczeblu w celu rozwiązania "powyborczego kryzysu". Jednak w niedzielę, tuż po ogłoszeniu niekorzystnej dla Fayulu decyzji sądu, Tshisekedi otrzymał gratulacje m.in. od Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej, zrzeszającej 16 krajów afrykańskich, a także prezydentów RPA Cyrila Ramaphosy, Tanzanii Johna Pombe Magufulego, Kenii Uhuru Kenyatty oraz Burundi Pierre'a Nkurunzizy.

Pierwsza pokojowa zmiana

Według nieoficjalnych informacji zaprzysiężenie Tshisekediego planowane jest już na wtorek, co zdaniem obserwatorów może doprowadzić do dalszej destabilizacji w 85-milionowej DRK. Tshisekedi przejmie władzę od Johna Kabili, którego rodzina rządziła Kongiem od 1997 roku. Kandydatem Kabili w wyborach był Emmanuel Ramazani Shadary, a Tshisekedi jest synem głównego rywala Kabili w wyborach w 2011 roku. To skłoniło część komentatorów do uznania przekazania władzy przez Kabilę Tshisekediemu za pierwszą pokojową zmianę na stanowisku prezydenta DRK.

Większość ekspertów uważa jednak, że opozycja przeciwko utrzymaniu się przy władzy rządzącego od 18 lat Josepha Kabili była zbyt duża i dlatego postanowił on porozumieć się z Tshisekedim, by nie dopuścić do objęcia władzy przez Fayulu, którego poparli m.in. najwięksi polityczni wrogowie Kabili, tj. Jean-Pierre Bemba oraz Moise Katumbi. Kabila obawiał się z ich strony politycznej zemsty i nie mógł liczyć na układ gwarantujący utrzymanie przez niego części władzy, który zdaniem opozycji zawarł z Tshisekedim.

Bemba, który w czasie kongijskiej wojny domowej stał na czele sił walczących z Kabilą, a po zawarciu porozumienia pokojowego objął funkcję wiceprezydenta, w latach 2008-18 przebywał w areszcie Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK). Zdaniem wielu ekspertów doprowadził do tego Kabila, który w ten sposób chciał pozbyć się rywala. W 2018 r. Bemba został uniewinniony, ale władze DRK nie dopuściły do zgłoszenia jego kandydatury w wyborach. Katumbi, były gubernator Katangi, w latach 2016-18 przebywał na emigracji po tym, gdy został skazany przez kongijski sąd na 3 lata więzienia pod zarzutami, które wielu obserwatorów uznało za motywowane politycznie.

Kontrowersje wokół wyborów

Według nieoficjalnych danych pochodzących z komisji wyborczej, do których dotarli m.in. dziennikarze brytyjskiego dziennika "The Guardian", Fayulu otrzymał prawie 63 proc. głosów, Shadary - niespełna 18 proc., a Tshisekedi - 15 proc. Również według danych zebranych przez kongijski Kościół katolicki Fayulu wygrał, zdobywając ponad 60 proc. głosów. Według oficjalnych wyników Tshisekedi zdobył 38,6 proc., Fayulu - 34,8 proc., a Shadary - 23,8 proc.

Wybory w DRK odbyły się 30 grudnia. DRK jest trzecim co do liczby ludności krajem afrykańskim. W toczącej się w latach 1997-2003 wojnie domowej zginęło od 3 mln do 5,5 mln osób.

Autor: ft/ja/kwoj / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: