Kupiła bilet, by zatrzymać deportację 26-letniego Afgańczyka. Nie było go w samolocie


O jej proteście usłyszał cały świat. Szwedzka aktywistka na pokładzie samolotu z Goeteborga do Stambułu odmówiła zajęcia miejsca, nim pokładu nie opuścił deportowany Afgańczyk. Blokowała w ten sposób start maszyny, a całe zdarzenie transmitowała na Facebooku. Nagranie obiegło światowe media, sama aktywistka została okrzyknięta bohaterką. Okazuje się jednak, że akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa nie była tak spontaniczna, jak mogłoby się wydawać. Co więcej, miała zapobiec deportacji innego imigranta.

W wyniku protestu 21-letniej szwedzkiej aktywistki Elin Errson pilot maszyny został zmuszony ustąpić i nakazał opuszczenie pokładu przez 50-letniego Afgańczyka, który miał zostać deportowany do kraju pochodzenia.

W rzeczywistości - jak pisze "Deutsche Welle" - cała akcja była zaplanowana wcześniej i miała zapobiec deportacji innego Afgańczyka, 26-letniego Ismalia Khawariego. Mężczyzny nie było jednak na pokładzie. I teraz jest już w Afganistanie.

Zatrzymać deportację. Protest szwedzkiej studentki w samolocie
Zatrzymać deportację. Protest szwedzkiej studentki w samolocie AD/TOTERAZ | ToTeraz

Nie ten Afgańczyk

Przed tym, jak doszło do deportacji Khawaiego, jego rodzina skontaktowała się ze szwedzką aktywistką, prosząc o pomoc. Myśleli, że chłopak zostanie przetransportowany samolotem linii Turkish Airlines lecącym z Goeteborga do Stambułu. Ersson kupiła zatem bilet na ten właśnie lot i wsiadła na pokład zgodnie z planem.

Portal "Deutsche Welle" pisze, że Szwedka była przekonana, iż na pokładzie jest dwóch deportowanych imigrantów: około 50-letni Afgańczyk i 26-letni Khawai. Okazało się jednak, że młodszego Afgańczyka nie ma w samolocie. Potem dowiedziała się także, że został deportowany dopiero następnego dnia, bezpośrednim rejsem ze Sztokholmu do Kabulu.

"Nie znam tam nikogo. Nie wiem, dokąd iść"

Dziennikarz "Deutsche Welle" dotarł do deportowanego 26-latka, który przebywa teraz w Kabulu. Powiedział on, że nie zna osobiście Ersson, ale "dziękuje jej za wysiłek". O całej akcji dowiedział się już po deportacji. - Sądzę, że moja rodzina się z nią skontaktowała i przypuszczała, że mogę być deportowany tym samolotem - powiedział. Wyjaśnił, że w Szwecji mieszka jego mama i dwie siostry. - Urodziłem się w Afganistanie. (...) Kiedy ukończyłem sześć lat, zamieszkaliśmy w Iranie, w Meszhedzie. Mieszkałem tam przez 20 lat, a potem ruszyłem do Europy, dołączyć do rodziny - wyjaśniał.

Khawai powiedział, że w Szwecji nie mógł pracować, nie mówił też po szwedzku. Kiedy po raz trzeci władze odrzuciły jego wniosek o azyl, pojechał do Niemiec, by tam złożyć aplikację. Po kilku miesiącach okazało się, że to nie pomoże mu zostać w Europie, dlatego postanowił wrócić do Szwecji. Na granicy został zatrzymany.

- Spędziłem osiem miesięcy w ośrodku [deportacyjnym - przyp. red.], najpierw w Malmoe, potem w Goeteborgu, a następnie w Sztokholmie - relacjonował w rozmowie z "Deutsche Welle". - To było straszne. Bardzo źle mnie traktowali i ledwo to znosiłem. Było strasznie i przerażająco - opowiadał 26-latek.

Mężczyzna - jak twierdzi - został deportowany do kraju pochodzenia, choć w Afganistanie nie ma żadnych znajomych. - Nie znam tam nikogo. Poznałem tylko chłopaka w centrum deportacyjnym. Nie wiem, dokąd iść - oświadczył.

Na próżno?

Szwedzkie władze podkreślają, że choć akcja Szwedki stała się głośna na całym świecie, to nie uchroni 50-letniego Afgańczyka przed deportacją, który razem z nią był na pokładzie samolotu.

Jak poinformował rzecznik szwedzkiej straży granicznej Stefan Marcopoulos w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Expressen", uniemożliwienie deportacji nie zmienia decyzji w sprawie deportowanego. - W takim przypadku zostaje zarezerwowany kolejny lot, ewentualnie dokonuje się czarteru samolotu. Oczywiście, oznacza to wyższe koszty, a czas oczekiwania jest obciążeniem dla osoby zainteresowanej - tłumaczył.

Na razie nie wiadomo, czy Afgańczyk, którego deportację zablokowała Szwedka, opuścił już teren Szwecji.

Szwedzka policja bada, czy 21-latka dopuściła się przestępstwa.

Sama Ersson twierdzi, że niczego nie żałuje. W wywiadzie dla lokalnej gazety "Joenkoepings-Posten" stwierdziła: - Gdyby trzeba było, zrobiłabym to ponownie.

Jak dodała, więcej nic w tej sprawie nie powie. - Mam prawnika i nie mogę powiedzieć nic więcej - oświadczyła 21-latka.

Autor: momo,pk//now / Źródło: Deutsche Welle, Bild, Expressen, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Facebook / Ellin Ersson

Tagi:
Raporty: