Boris Johnson odwiedził szpital. Usłyszał gorzkie słowa


Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson odwiedził w środę jeden z londyńskich szpitali. W pewnym momencie podszedł do niego rozgoryczony ojciec leżącej w nim nowo narodzonej dziewczynki, który zarzucił mu, że publiczna służba zdrowia jest w stanie zapaści, a on sam przyjechał robić sobie kampanię.

Boris Johnson wybrał się do Whipps Cross University Hospital w północno-wschodnim Londynie. W pewnym momencie na korytarzu podszedł do niego mężczyzna, który wyjaśnił, że w szpitalu leczona jest jego urodzona tydzień wcześniej córka. Poskarżył się, że jakość opieki, którą otrzymuje dziewczynka jest "nie do zaakceptowania".

- Moja córka prawie wczoraj umarła - powiedział, tłumacząc, że bardzo długo musieli czekać, aż dziewczynką zaopiekuje się lekarz. - Na oddziale brakuje ludzi, brakuje lekarzy, brakuje pielęgniarek - zarzucał. Oskarżył konserwatystów o zrujnowanie publicznej służby zdrowia, a Johnsona o to, że wykorzystuje wizytę w szpitalu w kampanii politycznej. - Publiczna służba zdrowia jest zniszczona, a pan przyjeżdża tutaj na spotkanie z mediami - zwrócił się do premiera.

Johnson usiłował przekonać go, że w szpitalu nie ma dziennikarzy, jednak mężczyzna słusznie wskazał na obecne na miejscu ekipy telewizyjne. - Co pan ma na myśli? Kim więc są ci ludzie? - pytał rozgoryczony. Premier wyjaśnił, że odwiedził szpital, żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja w służbie zdrowia. - Trochę na to późno, czyż nie? Publiczna służba zdrowia była niszczona przez lata - zauważył mężczyzna.

Jak podają brytyjskie media, to Omar Salem. W mediach społecznościowych nie ukrywa, że jest działaczem opozycyjnej Partii Pracy.

Miało być lepiej

Rzecznik Johnsona wyjaśniał później, że premier odwiedza szpitale, aby usłyszeć bezpośrednio od pracowników służby zdrowia i pacjentów o problemach, z jakimi boryka się publiczna służba zdrowia (NHS), tak aby inwestycje trafiały tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Zapewnił też, że znalezienie środków na NHS pozostaje priorytetem szefa rządu. Statystyki, które przytacza tabloid "The Sun" pokazują, że problem kolejek w szpitalach istnieje. W marcu w przypadku prawie 25 tysięcy pacjentów termin oczekiwania na leczenie przekraczał 12 miesięcy, podczas gdy pięć lat temu w takiej sytuacji znajdowało się 5,4 tys. pacjentów. To drastyczne pogorszenie się sytuacji nie jest winą Johnsona, który urząd premiera pełni zaledwie od końca lipca, ale to on, jako jedna z głównych twarzy kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, obiecywał w 2016 roku, że pieniądze przekazywane do Brukseli - eurosceptycy przekonywali, że to 350 milionów funtów tygodniowo - po brexicie trafią w dużej mierze do NHS.

Autor: kg\kwoj / Źródło: PAP, Guardian, Reuters

Raporty: