"Udało mu się w Las Vegas. Wczoraj nie". Przeżył zamach w Nevadzie, zginął w zamachu w Kalifornii


Dla wielu osób, obecnych w klubie Borderline w Kalifornii w czasie środowego zamachu, nie był to pierwszy raz, gdy znaleźli się pod kulami. Przeżyli rok wcześniej atak w Las Vegas.

Kiedy 1 października 2017 roku Stephen Paddock dokonał na festiwalu country w Las Vegas najkrwawszej masakry we współczesnej historii USA, Telemachus Orfanos uszedł z życiem. Żadna kula z okna hotelu Mandalay Bay nie zdołała go zabić. Dopadła go ta wystrzelona w tę środę z broni byłego żołnierza piechoty morskiej, który otworzył ogień do studentów bawiących się w klubie Borderline w kalifornijskim Thousand Oaks.

Telemachus i 11 innych osób zginęło.

Informację o jego śmierci potwierdziła w czwartek matka chłopaka Susan Orfanos w rozmowie telefonicznej z dziennikiem "New York Times". - Przeżył w Las Vegas, wrócił wtedy do domu. Wczoraj mu się nie udało - powiedziała kobieta.

"Ci ludzie widzieli to aż dwa razy"

Telemachus nie był jednak jedyną osobą w barze Borderline, którą dotknęły tragiczne wydarzenia sprzed roku.

- Wielu ludzi, którzy byli na tamtym festiwalu Route 91 [w Las Vegas - przyp.red.], przychodzi tutaj - powiedział magazynowi "People" 23-letni Chandler Gunn. Jedną z takich osób był jego przyjaciel pracujący w barze Borderline. W nocy, kiedy padły tam strzały, w lokalu trwała studencka impreza country. - Są ludzie, którzy przez całe życie czegoś takiego nie doświadczają, a ci ludzie widzieli to aż dwa razy - dodał.

- Niestety, to drugi raz w czasie zaledwie roku i jednego miesiąca, kiedy coś takiego się zdarzyło - powiedział w wywiadzie telewizyjnym Nicholas Champion, cytowany przez "NYT" trener fitness z południowej Kalifornii. Na jego profilu na Facebooku widnieje zdjęcie grupowe ocalałych ze strzelaniny w Las Vegas wykonane w kwietniu w Borderline. - Byłem na festiwalu Route 91 w czasie tamtej masowej strzelaniny. Podobnie jak około 50 innych osób obecnych w tym samym budynku, co ja tego (środowego) wieczoru - dodał.

"Nie mógł uporać się ze swoimi demonami"

Władze zidentyfikowały napastnika. To 28-letni Ian D. Long - były członek Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Służył w Afganistanie. Śledczy nie ustalili, jakie były motywy jego działania. "Nie mógł uporać się ze swoimi demonami" - pisze "New York Times". Po powrocie z misji podejrzewano, że może cierpieć na zespół stresu pourazowego. Psychologowie uznali jednak, że nie stanowi zagrożenia dla siebie oraz otoczenia. Stwierdzono, że nie można zmusić go do podjęcia leczenia - pisze amerykański dziennik. Thousands Oaks w tegorocznym rankingu portalu Niche zostało uznane za trzecie najbezpieczniejsze miasto w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze strzały padły około godziny 23.20 czasu lokalnego, czyli 8.20 rano w Polsce. Long wtargnął do lokalu Borderline Bar & Grill, gdzie bawili się studenci, i otworzył ogień do zebranych. W sumie - jak pisze "Los Angeles Times' - strzelił 30 razy. Według szeryfa hrabstwa Ventura, gdzie doszło do zamachu, w barze przebywały wówczas setki ludzi. Napastnik został znaleziony martwy.

Autor: momo\mtom / Źródło: New York Times, Los Angeles Times, People