Premier Armenii zrezygnował, chce nowych wyborów. "Dokończyć rewolucję"


Premier Armenii Nikol Paszynian, który doszedł do władzy na fali demonstracji wiosną tego roku, podał się we wtorek do dymisji. Poinformował, że chce przez to doprowadzić do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Nikol Paszynian już tworząc rząd zapowiadał, że wśród jego priorytetów jest przeprowadzenie wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Obecnie większość głosów w parlamencie ma rządząca do niedawna Republikańska Partia Armenii, która przeszła do opozycji.

Paszynian chce wcześniejszych wyborów

- Cel dymisji to doprowadzenie do końca rewolucji poprzez przeprowadzenie przedterminowych wyborów i przywrócenie władzy narodowi - powiedział Paszynian, ogłaszając swoją decyzję na żywo na antenie państwowej telewizji. - Jeśli w grudniowych wyborach wybiorą państwo naszą siłę polityczną, zostanę ponownie wybrany na urząd premiera - zwrócił się do widzów.

Dodał, że do dymisji poda się cały rząd, jednak zarówno Paszynian, jak i ministrowie, będą kontynuować pełnienie obowiązków.

Wyraził nadzieję, że jego przeciwnicy nie będą próbować "przekraczać czerwonej linii", wybierając swoich kandydatów na premiera.

"Nowa epoka"

Przed wtorkowym posiedzeniem rządu Paszynian powiedział, że Armenia wkracza w "nową historyczną epokę", podczas której "powinna doprowadzić do końca pokojową aksamitną rewolucję, rozpoczętą wiosną".

Zgodnie z konstytucją Armenii przedterminowe wybory mogą być zwołane jedynie, gdy premier złoży dymisję i parlament nie wybierze jego następcy w ciągu dwóch tygodni. W takim przypadku wybory powinny odbyć się w ciągu nie wcześniej niż 30 i nie później niż 45 dni. Jako orientacyjną datę przeprowadzenia wyborów media wskazują 9 grudnia.

Paszynian stanął na czele rządu Armenii 8 maja w wyniku masowych protestów przeciwko korupcji i kumoterstwu. Demonstrujący domagali się m.in. dymisji premiera Serża Sarkisjana, który rządził krajem przez ponad dziesięć lat. Nowy rząd utworzono 12 maja.

Autor: ft//rzw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: