Upadła rządowa koalicja. Protesty i wozy opancerzone na ulicach


Armeńska Federacja Rewolucyjna (Dasznakcutiun) mająca w 105-osobowym parlamencie siedmiu deputowanych oświadczyła w środę, że w obecnej sytuacji kryzysu politycznego opuszcza rządzącą koalicję i opowiada się za przedterminowymi wyborami.

Partia ta oznajmiła swą decyzję, gdy na ulicach stolicy Armenii Erywania, gdzie trwają antyrządowe protesty, pojawiły się w środę transportery opancerzone i konwoje policyjne, a budynki rządowe, w tym siedziba rządzącej Republikańskiej Partii Armenii (RPA), zostały otoczone przez kordony policji.

Zakończyć polityczny kryzys

"Uczyniliśmy wszystko w celu prowadzenia dialogu. Lecz taka sytuacja wiecznie trwać nie może. Wychodząc z tego założenia, opuszczamy koalicję rządzącą i oświadczamy, że parlament kraju powinien wybrać premiera, który cieszy się zaufaniem narodu" - poinformowała partia Dasznakcutiun.

Jej zdaniem to nowy premier powinien rozwiązać kryzys polityczny w kraju i zapewnić przeprowadzenie w warunkach demokratycznych przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Agencja Associated Press podkreśla, że posunięcie małego koalicjanta pozbawia rządzącą Republikańską Partię Armenii (RPA) większości głosów w parlamencie (miała ich 58).

Wcześniej w środę p.o. premiera Armenii Karen Karapetian zaproponował przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych, które zakończyłyby kryzys polityczny trwający w kraju od prawie dwóch tygodni.

"Aksamitna rewolucja" bez przemocy

Kryzys rozpoczął się on 13 kwietnia, gdy w Erywaniu i innych miastach Armenii doszło do protestów przeciwko objęciu stanowiska szefa rządu przez Serża Sarkisjana, który wcześniej przez 10 lat pełnił funkcję prezydenta. Politykowi zarzucono uzurpację i korupcję. Ostatecznie wybrany 17 kwietnia na premiera Armenii Serż Sarkisjan podał się do dymisji.

P.o. premiera został pierwszy wicepremier Karen Karapetian. Do zapowiadanego na środę jego spotkania z przywódcą protestów Nikolem Paszynianem nie doszło. Karapetian odrzucił - jak to nazwał - "jednostronne" warunki negocjacji wysunięte przez Paszyniana.

Nikol Paszynian, który zapowiedział, że demonstracje będą trwać do czasu spełnienia "założeń rewolucji", zaznaczył, że jest gotów sam zostać premierem, jeśli tego rodzaju odpowiedzialność zostanie na niego nałożona.

Opozycyjny blok Elk (Wyjście), którego jednym z liderów jest Paszynian, oznajmił w środę, że nominuje go na nowego premiera Armenii.

- Paszynian cieszy się społecznym zaufaniem. Nie sądzę, by były jakieś problemy - powiedział agencji Reuters inny lider bloku Elk Edmon Marukian. Uważa on, że parlament zagłosuje na kandydaturę Paszyniana.

Rozmowa Putina z prezydentem Armenii

W środę z prezydentem Armenii rozmawiał telefonicznie prezydent Rosji Władimir Putin. Obaj wskazali na konieczność powściągliwości i odpowiedzialności wszystkich sił politycznych w Armenii - poinformowała służba prasowa Kremla.

"Omawiano aktualną sytuację w Armenii. Władimir Putin i Armen Sarkisjan podkreślili, że ważne jest, by w celu jak najszybszego przezwyciężenia kryzysu wewnętrznego wszystkie siły polityczne w tym kraju zachowały powściągliwość, przejawiły odpowiedzialność i gotowość do rozwiązania istniejących problemów drogą konstruktywnego dialogu ściśle w ramach konstytucji" - głosi oświadczenie Kremla.

Autor: momo//now / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: