| Aleksander Fedorowicz

Osobisty tłumacz języka rosyjskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W Katyniu był wcześniej wielokrotnie, pracował m.in. przy ekshumacji polskich oficerów. - Z pasją oddawał się swojej pracy - powiedział premier Donald Tusk podczas środowej ceremonii powitania trumien z ciałami ofiar katastrofy.
Rodzinną Bydgoszcz opuścił po maturze, którą zdał w 1990 roku, by studiować w Instytucie Nauk Politycznych moskiewskiego Uniwersytetu im. Łomonosowa. Stamtąd trafił do Azji Środkowej, którą darzył szczególnym zainteresowaniem i gdzie otrzymał możliwość służby w polskiej dyplomacji jako wicekonsul w Uzbekistanie.
- Był poliglotą: znał pięć języków, w tym hebrajski. Jego pasją było wyszukiwanie polskich korzeni w Uzbekistanie. Poszukiwał ich na cmentarzach, w starych dokumentach. Chciał wydać publikację na temat tamtejszych polskich zesłańców - wspomina doktor Roman Kotzbach, znany bydgoski lekarz, krewny i ojciec chrzestny Aleksandra.
Po powrocie do kraju założył z kolegą w Warszawie kancelarię tłumaczy przysięgłych. Krótko potem rozpoczął współpracę z Kancelarią Prezydenta. Do Bydgoszczy przyjeżdżał niemal w każdy weekend, by odwiedzić ciężko chorego ojca. Ostatni raz był tydzień temu, na weselu syna doktora Kotzbacha.
Aleksander Fedorowicz miał 39 lat, osierocił 9-letnią córkę Karolinę.