Znicz na każdą pogodę


Znicz olimpijski nie tylko musi pięknie wyglądać, być estetycznie wykonany i mieć aerodynamiczny kształt. Oprócz tego - a może nawet przede wszystkim - nie powinien gasnąć.

Za każdym razem znicz jest testowany w najtrudniejszych warunkach. Konstruktor pochodni podczas jej budowy, która może trwać nawet dwa lata, musi pamiętać, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski dokładnie sprawdzi, czy ognia nie zdmuchnie wiatr albo nie zgasi deszcz.

Należy zaznaczyć, że nie wystarczy jedna, nawet najdoskonalej wykonana pochodnia - w sztafecie olimpijskiej wykorzystywane są ich tysiące. Jak informuje portal howstuffworks.com, znicz olimpijski jest produkowany w ilości nawet 15 tys. sztuk. Praktykuje się zwyczaj, według którego członkowie sztafety olimpijskiej otrzymują niesioną wcześniej przez siebie pochodnię.

W konstrukcji znicza olimpijskiego panuje dość duża dowolność. Wytyczne MKOl-u mówią, że pochodnia musi zawierać paliwo oraz posiadać system jego dostarczania do płomienia. Ponadto musi aerodynamiczny kształt, żeby sportowcowi było łatwo go nieść, a jednocześnie zapewni niosącemu bezpieczeństwo. Znicz nie może być zbyt ciężki - zazwyczaj waży od 1,4 do 1,8 kg. Komitet spośród kilku ofert wybiera wykonawcę znicza i śledzi jego poczynania.

Gasł trzy razy

Znicz olimpijski nie tylko musi pięknie wyglądać, być estetycznie wykonany i mieć aerodynamiczny kształt. Oprócz tego - a może nawet przede wszystkim - nie powinien gasnąć. (tvn24.pl)
Trasa sztafety olimpijskiejZnicz olimpijski nie tylko musi pięknie wyglądać, być estetycznie wykonany i mieć aerodynamiczny kształt. Oprócz tego - a może nawet przede wszystkim - nie powinien gasnąć. (tvn24.pl)TVN24.pl

W nowożytnej historii igrzysk płomień olimpijski zgasł trzykrotnie. Po raz pierwszy w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. Wtedy zgasiła go ulewa, która rozpętała się nad stadionem. Międzynarodowy Komitet Olimpijski postanowił wtedy dostarczyć samolotem "oryginalny" płomień z greckiej Olimpii.

Drugi przypadek miał miejsce w Atenach w 2004 roku. Podczas wnoszenia ognia na stadion, na którym odbywały się Igrzyska Olimpijskie 1896, ogień zgasił porywisty wiatr. Na szczęście organizatorzy mieli na podorędziu zapasową pochodnię, która zastąpiła tę zgaszoną.

Za trzecim razem znicz zgasł w poniedziałek, kiedy niosący go sportowiec biegł ulicami Paryża. Na jego trasie trwały antychińskie wystąpienia. Jak pisze gazeta.pl, według relacji jednego z uczestników marszu, święty ogień zgasił jeden z chińskich ochroniarzy, bojący się reakcji paryżan na protesty.

Z uwagi na incydent nie odbyło się wiele uroczystości zaplanowanych na tę okazję, a olimpijski przemarsz zakończono przed czasem. Teraz święty płomień poleci do San Francisco, potem do Buenos Aires. Do zakończenia sztafety zostało jeszcze 14 przystanków.

Źródło: howstuffworks.com