Zmarła legenda jazzu


W wieku 82 lat zmarł legendarny pianista jazzowy Oscar Peterson, który przez wiele dziesięcioleci zadziwiał świat swoją wirtuozerską grą.

Jak poinformowała kanadyjska telewizja CBC, Peterson zmarł w niedzielę w swoim domu w Mississauga, na przedmieściach Toronto. Burmistrz Mississauga, Hazel McCallion, powiedział, że przyczyną zgonu była niewydolność nerek. Dodał, że stan zdrowia Petersona pogarszał się już od kilku miesięcy.

Artysta, znany zwłaszcza z wykonywanych z niezrównanym mistrzostwem utworów swingowych i pełnych temperamentu improwizacji, pozostawił ponad 200 albumów płytowych. Zdobył ośmiokrotnie "muzycznego Oskara" - nagrodę Grammy, w tym ostatni raz w 1997 r. za całokształt twórczości.

Swój pierwszy singiel Peterson nagrał w wieku 19 lat. W ciągu trwającej prawie 70 lat kariery, Peterson grał w towarzystwie praktycznie wszystkich największych muzyków i wokalistów jazzowych - Dizzy Gillespiego, Charlie Parkera, Duke Ellingtona,Counta Basiego, Nat "King" Cole'a i Elli Fitzgerald.

Kanadyjska "Hala Sławy" zamierzała uhonorować go swoją nagrodą w przyszłym roku.

Peterson urodził się 15 sierpnia 1925 r. na ubogich przedmieściach Montrealu. Jego ojciec Daniel, z zawodu tragarz na kolei, był muzykiem-samoukiem i on przekazał synowi zamiłowanie do muzyki.

Mały Oscar uczył się początkowo gry na trąbce i na pianinie. Z tego pierwszego instrumentu musiał jednak zrezygnować na rzecz pianina, po tym jak zachorował na gruźlicę.

Pierwszy konkurs, zorganizowany przez radio CBC, wygrał w wieku 14 lat. Światową karierę rozpoczął jednak dopiero w 1949 r. kiedy wystąpił w nowojorskiej Carnegie Hall. Koncert ten umożliwił mu odbycie tournee po USA i Europie.