Marszałek zbojkotował ambasadora

 
Marszałek Bogdan Borusewicz poleciał do Argentyny w niedzielęTVN24

Marszałek Senatu poprosił MSZ, by w trakcie jego wizyty w Argentynie ambasador RP w Buenos Aires - Zdzisław Ryn - został odsunięty od jego delegacji - pisze "Gazeta Wyborcza". Ambasador nie wyklucza, że złoży skargę prezydentowi.

Marszałek Borusewicz poleciał do Argentyny w niedzielę. Najpierw miał spotkanie z argentyńską Polonią. Wczoraj zaś reprezentował Polskę na zaprzysiężeniu prezydent Argentyny Cristiny Kirchner, żony ustępującego prezydenta Nestora Kirchnera.

Zgodnie z protokołem, Borusewicza powinien witać i oprowadzać po argentyńskich salonach polski ambasador Zdzisław Ryn. Tym razem jednak tak nie było. "Gazeta Wyborcza", powołując się na trzy różne źródła twierdzi, że przed wyjazdem do Buenos Aires marszałek zwrócił się do MSZ, by w jego delegacji nie było ambasadora Ryna. Ambasador dostał dyskretne polecenie z Warszawy, by nie towarzyszył w oficjalnych spotkaniach Borusewiczowi - pisze "GW".

Z informacji "GW" wynika, że Ryn rozważa ponoć nawet napisanie skargi do prezydenta i złożenie rezygnacji. Takiego scenariusza obawia się jednak MSZ. Minister Sikorski nie chce bowiem rozpoczynać wojny na górze o Ryna - czytamy. Ten uchodzi bowiem za "prezydenckiego" ambasadora, którego szybkie odwołanie w atmosferze skandalu utrudniłoby dojście do konsensusu w polityce zagranicznej.

Borusewicza walka z Kobylańskim Ryn, profesor psychologii, specjalista od patologii społecznych, zapalony podróżnik i miłośnik Andów, został przedstawicielem Polski w Buenos Aires na początku 2007 r. Jak pisze "GW", była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych nominacji ambasadorskich podpisanych przez Lecha Kaczyńskiego - zresztą wbrew negatywnej opinii sejmowej komisji spraw zagranicznych. Ryna mieli rekomendować o. Tadeusz Rydzyk i zagraniczny sponsor Radia Maryja Jan Kobylański.

Ambasador zresztą nigdy nie ukrywał dobrej znajomości z Kobylańskim - polonijnym biznesmenem z Urugwaju, którego IPN podejrzewał o udział w wydaniu w czasie wojny w ręce gestapo żydowskiej rodziny. Zarzekał się jednak, że "nie podziela skrajnych poglądów Kobylańskiego".

Odsunięcie Ryna na czas wizyty marszałka to kolejna odsłona długiej i zaciekłej wojny dyplomatycznej Bogdana Borusewicza z Kobylańskim i jego ludźmi. Marszałek kilka razy próbował wstrzymać wyjazdy prawicowych senatorów (w tym senatora PiS Ryszarda Bendera) na zjazdy USOPAŁ, czyli unii polonijnych organizacji w Ameryce Łacińskiej sponsorowanych przez Kobylańskiego.

Kilka miesięcy temu w jednym z wywiadów dla "GW" Borusewicz mówił, że "Kobylański uprawia aktywny lobbing, zaprasza do siebie senatorów i posłów, funduje im przeloty do Ameryki Południowej, które kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych, gości ich w swej posiadłości. A potem oni reprezentują w parlamencie jego interesy". Kobylański nie pozostawał dłużny. Jesienią br. jego przedstawiciele rozdawali działaczom polonijnym w Warszawie donosy na marszałka. Wynikało z nich, że rzekomo finansuje "agentów postkomunistycznych" w Ameryce Południowej.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Źródło zdjęcia głównego: TVN24