Wielka eksplozja w rosyjskiej bazie przy granicy z Ukrainą. Trzy wioski ewakuowane

Wielka eksplozja w rosyjskiej bazie przy granicy z Ukrainą
Wielka eksplozja w rosyjskiej bazie przy granicy z Ukrainą
donnews.ru
Apokaliptyczne sceny z okolic Rostowa nad Donemdonnews.ru

W dużej rosyjskiej bazie wojskowej, która powstała w ciągu ostatniego roku na polach kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą, doszło do potężnej eksplozji. Według oświadczenia wojskowych w wyniku pożaru wybuchł jeden pojazd, ale z nagrań i zdjęć jednoznacznie wynika, że w powietrze wyleciało ich co najmniej kilkadziesiąt lub też zniszczony został duży skład amunicji. Lokalne media donoszą, że ewakuowano trzy pobliskie wioski.

Prowizoryczna baza, nazywana też "poligonem", mieści się w połowie drogi z Rostowa nad Donem do granicy z Ukrainą. Powstała już po wybuchu konfliktu w Donbasie i według Ukraińców oraz części rosyjskich mediów, to jeden z głównych punktów przerzutowych dla ludzi i uzbrojenia wysyłanego rebeliantom.

Oficjalnie to po prostu jedna z wielu baz wojskowych, w których "w sposób zaplanowany" ćwiczą rosyjscy żołnierze.

Wielki wybuch i słup dymu

W poniedziałek przed południem w obozowisku doszło do silnej eksplozji, po której nastąpiła seria kolejnych. W niebo wzniosła się wysoka kolumna dymu, a huk miał być słyszalny w promieniu wielu kilometrów. W pobliskich wioskach okna i drzwi miały wylecieć z futryn.

Rosyjskie ministerstwo obrony na zapytania lokalnych mediów odparło, że doszło do zwarcia w elektryce samobieżnej armatohaubicy biorącej udział w "zaplanowanych ćwiczeniach". W pojeździe miał wybuchnąć pożar i doszło do zapłonu amunicji. W wyniku eksplozji miało zostać zniszczonych lub uszkodzonych dziesięć innych wozów.

Ze zdjęć i nagrań wynika jednak wyraźnie, że być może tak doszło do pierwszego z wybuchu, ale później w powietrze musiał wylecieć skład amunicji, albo cały szereg załadowanych dział i wyrzutni. Według nieoficjalnych informacji zniszczeniu miało ulec nawet 30 różnych pojazdów.

Jak podał regionalny oddział Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, ewakuowano trzy wioski położone blisko bazy, Gołowinka, Chkałowa i Kuźminka, łącznie około 800 osób. Do lokalnego szpitala tuż po wybuchu przywieziono sześciu rannych. Jak podaje miejscowy portali informacyjny DonNews.ru, który opublikował zdjęcia eksplozji, po wybuchu byli poparzeni, ale w stanie niezagrażającym życiu i szybko zostali zabrani do szpitala wojskowego w Rostowie nad Donem.

Zapasy broni o wysokim ryzyku

Długo po pierwszej eksplozji nad okolicą unosił się niemal ciągły huk kolejnych. Wyraźnie wskazuje to na wybuch składu amunicji, które nie tyle eksplodują całe od razu, ale stopniowo, wraz z rozprzestrzenianiem się ognia i strefy wybuchów.

Jak donoszą blogerzy i ukraińskie media, Rosjanie w pobliżu granicy z Ukrainą zgromadzili duże zapasy amunicji, które w razie potrzeby można szybko dostarczyć separatystom. W normalnych arsenałach umieszcza się ją we wzmocnionych bunkrach, dzięki czemu w wypadku eksplozji jednego jest mała szansa na reakcję łańcuchową i zapłon kolejnych.

W bazach przy granicy z Ukrainą amunicja jest składowana po prostu pod gołym niebem w stosach skrzyń, co widać na zdjęciach wrzucanych do sieci przez samych rosyjskich żołnierzy. W połączeniu z małą dbałością o zasady bezpieczeństwa, rodzi to wysokie ryzyko. W normalnych rosyjskich arsenałach często dochodzi do podobnych kataklizmów, głównie podczas przygotowywania starej poradzieckiej amunicji do utylizacji.

Wątpliwe procedury BHP

Gazeta.ru przypomina, że to nie pierwszy incydent na poligonie Kuźminka, a wojsko nie chce w ich sprawie prowadzić dochodzeń i zamiata je pod dywan.

- W marcu 2014 r. rozmieszczono tam cztery tys. spadochroniarzy i 36 śmigłowców. Trzy miesiące później na poligonie doszło do pierwszej tragedii. W trakcie ćwiczeń wybuchł granat moździerzowy. Zginął 30-letni żołnierz kontraktowy, a siedmiu innych wojskowych zostało rannych – pisze portal Gazeta.ru, przypominając, że w "sierpniu na poligonie doszło do kolejnej tragedii, gdzie w niewyjaśnionych wciąż okolicznościach zginęło dziewięciu żołnierzy". - Była kontrola, fakt śmierci żołnierzy został potwierdzony, ale zarówno okoliczności, jak i przyczyny nie zostały wyjaśnione. Być może wojskowi nie zginęli na poligonie, albo w innym miejscu. Ich rodziny cały czas domagają się wznowienia śledztwa – mówił Gazeta.ru Siergiej Krywienko, koordynator rosyjskiego ruchu Obywatel i Armia, broniącego praw wojskowych.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: mk,tas\mtom / Źródło: donnews.ru, interpretermag.com, gazeta.ru

Źródło zdjęcia głównego: targeo.pl

Tagi:
Raporty: