"Niemcy się europeizują. To w sumie zła wiadomość"

[object Object]
Stawiski: To może być najtrudniejsza kadencja Merkeltvn24
wideo 2/14

Polityczna scena Republiki Federalnej Niemiec fragmentaryzuje się. Po raz pierwszy od wielu dekad może się okazać, że nie uda się stworzyć rządu - wyniki niemieckich wyborów parlamentarnych komentuje Jacek Stawiski, szef redakcji zagranicznej TVN24 BiS.

Wybory ponownie wygrała koalicja CDU/CSU, uzyskała jednak gorszy wynik niż cztery lata temu. Jedyne możliwe większości to CDU/CSU-SPD i CDU/CSU-FDP-Zieloni. Ta pierwsza możliwość odpadła tuż po zamknięciu lokali wyborczych, gdy analizując historyczną porażkę socjaldemokracji, jej lider Martin Schulz zapowiedział przejście do opozycji.

"Jamajska" koalicja

Z kolei druga możliwość to koalicja mocno egzotyczna (sama nazwa to zresztą to koalicja "jamajska", czyli czarno-zielono-żółta), która może się po prostu nie skleić, biorąc pod uwagę radykalnie odmienne poglądy na społeczeństwo między FDP a Zielonymi. Jeśli koalicja "jamajska" powstanie, to być może jedynie dzięki odpowiedzialności polityków partii, którzy usuną na bok różnice i w obliczu konieczności, w poczuciu odpowiedzialności za państwo, podpiszą układ koalicyjny.

Na czele rządu stanie oczywiście kanclerz Merkel, ale to będzie prawdopodobnie jej najtrudniejsza kadencja. Kierowani przez nią chadecy otrzymali niemal 10 procent mniej głosów niż w poprzednich wyborach. Dodatkowo bawarska CSU dostała najmniej głosów na szczeblu landu w Bawarii od początku powstania Republiki Federalnej Niemiec. Spełnił się koszmar chadecji, szczególnie CSU: na szczeblu federalnym powstała partia prawicowo-narodowo-konserwatywna, która sytuuje się na prawo od bloku CDU/CSU.

Wyniki exit poll z godziny 19.40

Racją stanu konserwatystów od 1949 r. było blokowanie powstania takiego prawicowego rywala. Teraz na forum Bundestagu będzie słychać głosy radykalnej prawicy, a chadecy będą osłabioną "mainstreamową" centroprawicą. Osłabioną, ponieważ trudno zaprzeczyć faktom: chadecja Angeli Merkel wygrała i ma tworzyć nowy rząd, ale jej wynik jest bardzo słaby i wyraźnie wskazuje, że wielu wyborców odwróciło się od kanclerz ze względu na jej politykę migracyjną.

Trudna przyszłość SPD

Historycznie słaby wynik osiągnęła SPD, jedna z najważniejszych partii w historii Europy; partia, która powstała jeszcze w czasach Bismarcka i zachowuje ciągłość działania. Socjaldemokraci dostali rekordowo mało głosów i to wynik najgorszy od powstania Republiki Federalnej. Typowana na zwycięską kandydatura Martina Schulza wypaliła się już przed wakacjami.

Klęska SPD oznacza, że ta partia musi praktycznie wymyślić się na nowo. Lewica tradycyjna jest w odwrocie, nie potrafi zdobyć wyborców i na dodatek nie potrafi się odnaleźć w nowoczesnym, rozwiniętym kapitalizmie. Dla SPD może nie być przyszłości. Słaby wynik dostała także Lewica, a w swoim bastionie, czyli byłym NRD, ustąpiła miejsca AfD jako partia protestu. Partia Lewica jest tak radykalna, między innymi chce zlikwidować NATO, że będzie prawdopodobnie zawsze zamknięta pod sekciarskim kloszem.

AfD obudzi demony?

Wejście AfD do Bundestagu to znacząca cezura w historii powojennej i pozjednoczeniowej Republice Federalnej. Około 80-90 posłów w parlamencie w Berlinie będzie używać języka, jakiego nie było słychać od końca III Rzeszy. To będzie język silnie prawicowy, nawet ekstremistyczny, i na dodatek będzie to będzie, która nie będzie się hamować w walce z islamem i Unią Europejską czy też w wypowiedziach na temat historii.

Już mieliśmy tego przedsmak, gdy kilka dni temu lider AfD Alexander Gauland, w sumie osoba nie będąca neonazistą czy skrajnym prawicowcem, mówił o niemieckiej dumie z Wehrmachtu z lat II wojny światowej. Takie głosy w niemieckim mainstreamie obudzić mogą demony.

Co ciekawe, AfD chwaliła kraje wyszehradzkie za odmowę przyjęcia uchodźców - tu może kryć się dla Europy Środkowej pokusa wykorzystania poparcia AfD. Ale warto przed tym przestrzegać - AfD to partia nieprzychylna polskiemu spojrzeniu na historię, w dodatku to partia antyeuropejska i otwarcie prorosyjska. Rosja na pewno zainwestowała w powstanie i poparcie AfD.

Wolni Demokraci z FPD prawdopodobnie wejdą do rządu i będą strzegli niemieckiego portfela, co oznacza, że nie zgodzą się na daleko idące reformy strefy euro, które miałyby być opłacane przez podatników niemieckich. Nowy rząd niemiecki nie powstanie szybko, a jeśli powstanie, to wcale nie musi z definicji popierać propozycji Paryża zacieśnienia współpracy w eurogrupie.

Niemcy się europeizują

Rząd CDU/CSU-FDP z udziałem Zielonych może po prostu kontynuować dotychczasowy kurs europejski – silne poparcie dla UE, ale bez eksperymentów. Dla Polski FDP może być i korzystne, i niekorzystne: partia popiera wzmocnienie NATO na Wschodzie, ale będąc silnie probiznesową, może dla dobra przemysłu i handlu niemieckiego poprzeć zniesienie sankcji wobec Rosji.

Zieloni i ich ekologiczne eksperymenty stały się dla Niemców niewiarygodne. Dlatego Partia Zielonych, kiedyś główna antyestablishmentowa siła Niemiec, musi także się wymyślić na nowo. Niewiadomą pozostaje, czy Zieloni potrafić się będą dogadać z chadekami i liberałami po to, by rządzić państwem. Ale trudno sobie dzisiaj wyobrazić, co właściwie mieliby robić, jakiej "polityki" bronić w konfrontacji z blokiem chadeckim i odświeżoną FDP?

Przed Niemcami czas niepewny i czas pewnego chaosu i niestabilności. Niemal na pewno kanclerzem będzie Angela Merkel. Ale niedziela 24 września sprawiła, że trzeba dodać słowo "niemal". Niemcy się europeizują – to znaczy stają się mniej przewidywalne i mniej stabilne. To w sumie zła wiadomość.

Autor: Jacek Stawiski / Źródło: TVN24 BiS

Tagi:
Raporty: