Zmarł syn wiceprezydenta USA. Miał raka mózgu


W sobotni wieczór Biały Dom poinformował w swoim komunikacie o śmierci Beau Bidena - syna wiceprezydenta Joe Bidena. "Smutku całej rodziny nie da się wyrazić słowami" - napisano.

"Wiemy, że jego duch będzie trwał w sercach nas wszystkich, szczególnie w sercu jego dzielnej żony Hallie i dwójki wspaniałych dzieci, Natalie i Huntera" - dodano w oświadczeniu.

Służył w Iraku, był prokuratorem

Beau Biden - były prokurator generalny stanu Delaware - miał 46 lat. W 2010 r. doznał drobnego udaru. Z rakiem walczył co najmniej od ub. roku, gdy w Teksasie przeszedł operację mającą zatrzymać rozwój nowotworu.

Z początkiem tego roku Biden zmienił pracę. Po ośmiu latach na stanowisku prokuratora został zatrudniony przez firmę prawniczą z branży inwestycyjnej Grant & Eisenhofer.

W przeszłości był też w armii i spędził pełny rok na misji w Iraku, służąc w Gwardii Narodowej w randze kapitana.

- Studiował prawo jak jego ojciec i wybrał służbę publiczną. (…) Tak jak jego tata, był dobrym, oddanym, głęboko wierzącym katolikiem o wielkim sercu - napisał z kolei w oświadczeniu prezydent Barack Obama.

Śmierć syna to nie pierwsza tragedia rodzinna Joe Bidena. W 1972 r. - niedługo po tym, gdy wygrał po raz pierwszy wybory do Senatu - w wypadku samochodowym zginęła jego pierwsza żona Neilla i córka. Wypadek przeżyli synowie - Beau i Hunter. Syn Beau Bidena dostał imię po swoim wujku.

Autor: adso / Źródło: Reuters