"Widziałem ciała latające jak kukły". Pierwsi na pomoc ruszyli ratownicy z plaży

[object Object]
Ciężarówka wjechała w tłum. Wybuchła panikatvn24
wideo 2/22

- Na szczęście mój brat, moja mama i ja czujemy się dobrze, ale niektórzy z naszych przyjaciół nie mieli takiego szczęścia. Właśnie ich operują. To bardzo ciężkie, straszna trauma - powiedziała agencji Reutera 20-letnia kobieta w jednym z nicejskich szpitali. Świadkowie zamachu mówią o wielkiej panice w tłumie i "latających ciałach" wyrzuconych w powietrze przez szarżującą ciężarówkę.

Napastnik w Nicei zdołał zabić co najmniej 84 osoby, a ponad 100 ranił, w tym kilkanaście krytycznie. Rozwieziono je po nicejskich szpitalach, w których zgromadziły się też rodziny poszkodowanych, czekających z napięciem na informacje o swoich najbliższych. - Ludzie płaczą, ściskają głowy i trzymają się za ręce. Kobieta z poranioną twarzą siedząca na wózku łka i ma wyraz desperacji na twarzy - relacjonuje reporter agencji Reutera.

"Niektórzy z naszych przyjaciół nie mieli takiego szczęścia"

Laurence Marie, lekarka ze szpitala pediatrycznego Lenval, powiedziała, że "wiele" dzieci przechodzi właśnie "poważne" operacje. W innych placówkach pielęgniarki nie miały czasu zapisywać dokładnych danych wszystkich rannych. W pośpiechu pacjentom po prostu nadawano kolejne numery.

W jednym ze szpitali dziennikarz agencji Reutera rozmawiał też z 20-letnią kobietą, która przedstawiła się jako Fanny. Razem z rodziną wybrała się w czwartek wieczorem na promenadę, by oglądać pokaz fajerwerków z okazji święta państwowego 14 lipca. - Wszyscy byli bardzo radośni, gotowi świętować całą noc - wspomina. - Kiedy tylko zaczęliśmy iść po końcu pokazu fajerwerków, zauważyłam ciężarówkę wjeżdżającą na chodnik. Jechała bardzo szybko i zygzakowała. Najpierw pomyślałam, że kierowca nie wie, że droga jest zamknięta dla ruchu. Potem zauważyłam jednak ludzi leżących na ziemi i zdałam sobie sprawę, że to mógł być atak - relacjonowała Fanny. - Na szczęście mój brat, moja mama i ja czujemy się dobrze, ale niektórzy z naszych przyjaciół nie mieli takiego szczęścia. Właśnie ich operują. To bardzo ciężkie, straszna trauma - dodała 20-latka.

"Wyniósł potrąconą koleżankę, która nie mogła już się ruszyć"

Dramatyczny opis zamachu zamieścił w sieci dziennikarz Damien Allemand z lokalnej gazety. - Widziałem ciała latające jak kukły. Zmroziło mnie. Pierwsi na pomoc ruszyli ratownicy z plaży. Przynieśli wodę dla rannych i ręczniki, którymi nakrywali tych, dla których nie było już nadziei - opisywał Francuz. Traumę przeżył również 29-letni Marco de Feo z Mediolanu, który wraz z czwórką znajomych przyjechał do Nicei turystycznie. Jedna z jego koleżanek nie miała szczęścia i znalazła się na drodze zamachowca. - Kątem oka dostrzegłem ciężarówkę skręcającą na bulwar i jadącą szybko w naszym kierunku. Ja na szczęście zobaczyłem ją na tyle wcześnie, że udało mi się uskoczyć, ale nasza koleżanka została potrącona i upadła na ziemię - wspomina Włoch. - Uciekliśmy na plażę, a potem schroniliśmy się jakimś hotelu. Jeden z kolegów wrócił tam i wyniósł potrąconą koleżankę, która nie mogła już się ruszyć ani mówić, ale ciągle oddychała. Karetka zabrała ją do szpitala - kończy 29-latek. W relacji dla "Guardiana" wypoczywający w Nicei Brytyjczyk John Curtis stwierdził, że miał wraz żoną szczęście, bo w momencie zamachu już wychodzili z promenady i byli na samym końcu obszaru zamkniętego dla ruchu samochodów i wypełnionego przez pieszych. Pomimo tego oboje zostali porwani przez tłum uciekających ludzi. - Nigdy nie widziałem takiej paniki - opisuje Brytyjczyk.

Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, Guardian, France 24

Tagi:
Raporty: