"Zachód chce wycisnąć Rosję z Kaukazu". Niepokój w rosyjskim protektoracie


Tysiące ludzi rozpoczynają w stolicy Armenii drugi tydzień protestów przeciwko podwyżce opłat za energię elektryczną, odrzucając proponowane przez władze rozwiązania. Przywódca zależnej od Kremla Osetii Południowej oznajmił tymczasem, że nieustępliwi demonstranci są narzędziem Zachodu, który przy ich pomocy chce podstępnie "wycisnąć" Rosję z Kaukazu.

- Kraje Zachodu nie porzuciły swoich intencji, a raczej starań, aby osłabić i podważyć silną oraz pewną pozycję Rosji na arenie międzynarodowej - oznajmił Leonid Tibilow, którego słowa przekazały rosyjskie agencje prasowe. Stwierdził przy tym, że władze Osetii Południowej muszą "przykładać większą uwagę do najmłodszych obywateli". - Oni są najbardziej wrażliwi - dodał.

Niestabilność na Kaukazie

Niepokój Tibilowa wzbudza sytuacja w nieodległej Armenii, gdzie od 19 czerwca demonstranci protestują w stolicy przeciwko decyzji o podwyżce cen energii elektrycznej o ponad 16 procent od 1 sierpnia. Protestujący blokują prospekt Bagramjana, główną arterię Erywania. Demonstrantów kilkakrotnie rozpędzała policja, ale ci wracają i budują barykady z koszy na śmieci.

Protesty organizowane są przez apolityczną grupę "Nie grabieży". Demonstranci oskarżają rząd prezydenta Serża Sarkisjana, że podnosząc taryfy na energię elektryczną, doprowadza ich do ubóstwa. Ten ogłosił w sobotę, że na czas audytu w Sieciach Elektroenergetycznych Armenii, należących do rosyjskiej firmy Inter RAO, rząd "weźmie na siebie ciężar" podwyżek. Nie przekonało to jednak protestujących.

W poniedziałek uczestnicy demonstracji zapowiadali, że będą kontynuowali protest do czasu spełnienia ich żądań. Wznieśli barykady z koszy na śmieci i wywiesili transparenty z napisami: "Ja nie zamierzam płacić! A ty?" oraz "Przestańcie grabić naród!"

Problem dla Rosji

Armenia jest silnie uzależniona od gospodarki rosyjskiej, przeżywającej kryzys i odczuwającej skutki zachodnich sankcji. Decyzja o podniesieniu opłat za energię elektryczną zapadła w połowie czerwca, kiedy Sieci Elektroenergetyczne Armenii wskazały na jej potrzebę, uzasadniając to spadkiem kursu armeńskiej waluty - drama.

Sarkisjan w sobotę nie wykluczył ewentualności przejęcia z powrotem przez państwo Sieci Elektroenergetycznych Armenii. Firma Inter RAO podkreśliła jednak w poniedziałek, że nie planuje sprzedaży swej armeńskiej filii i nie prowadzi w tej sprawie żadnych rozmów.

Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, TASS