Zabronili mu mówić po polsku, chce odszkodowania

 
Pomorski chciał bez przeszkód rozmawiać po polsku z dziećmiArchiwum TVN24

Polak Wojciech Pomorski walczy w Hamburgu o prawo rozmowy w języku polskim ze swoimi dziećmi. Przed tamtejszym sądem wznowiono proces wytoczony miastu przed Polaka.

Wojciech Pomorski mieszka w Hamburgu od 1990 roku. Poślubił Niemkę, z którą ma dwie córki: Justynę i Iwonę-Polonię. Po rozpadzie małżeństwa opiekę nad córkami przyznano matce, jednak sąd nie orzekł żadnych ograniczeń językowych w kontaktach ojca z dziećmi. Kobieta wyjechała z dziewczynkami do Austrii. Tam też toczy się sprawa dotycząca kontaktów Pomorskiego z dziećmi.

Chce przeprosin

Od niemieckich władz Polak domaga się przeprosin na piśmie i 15 tysięcy euro odszkodowania za to, że Jugendamt (urząd ds. młodzieży z którym kłopoty ma wielu polskich rodziców po rozwodzie z niemieckim współmałżonkiem) w Hamburgu-Bergedorfie zabronił mu rozmawiania w języku polskim podczas nadzorowanych spotkań z córkami.

Trzy lata walki

Proces rozpoczął się w grudniu 2006 r. Został zawieszony, bo nie można było odnaleźć akt, które dokumentowały konflikt Pomorskiego z Jugendamtem.

Na wiosnę tego roku sąd administracyjny Hamburga nakazał władzom miasta podjęcie działań na rzecz odnalezienia oraz udostępnienia żądanych dokumentów. To otworzyło drogę do wznowienia procesu.

Wyrokiem będzie zapewne odrzucenie sprawy i będę musiał odwoływać się do wyższej instancji. Nie spodziewam się nawet przeprosin. Nie liczę na sąd niemiecki, a tylko na Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu Wojciech Pomorski

W piątek sędzia prowadzący rozprawę sygnalizował, że nie pojawiły się nowe argumenty w sprawie sprzed trzech lat. Wskazywał, że pieniężne odszkodowanie na podstawie kodeksu prawa cywilnego byłoby zasadne w przypadku ciężkiego naruszenia praw obywatelskich, takich jak naruszenie nietykalności cielesnej albo czci.

"Jak w III Rzeszy"

Pomorski mówił, że kiedy każe się mu rozmawiać z córkami wyłącznie po niemiecku, Jugendamt naruszył jego godność, która zgodnie z niemiecką konstytucją jest nietykalna. - Czułem się, jakbym cofnął się w czasie do III Rzeszy - mówił w trakcie rozprawy.

Adwokaci Polaka przywołali również polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 r., który gwarantuje mniejszości niemieckiej w Polsce i Polakom w Niemczech możliwość swobodnego "posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznie, dostępu do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany".

Na rozprawie nie pojawili się ani przedstawiciele władz Hamburga, ani Jugendamtu. Adwokat reprezentujący tę stronę nie zabrał głosu, lecz poprosił o czas na zapoznanie się z nowymi dokumentami. Następny termin rozprawy wyznaczono na 8 stycznia 2010 r.

Brak optymizmu

Pomorski, podobnie zresztą jak jego adwokaci, nie jest optymistą w sprawie wyroku.

- Sędzia stwierdził, że zarzuty pana Pomorskiego nie są dość poważne, by należało mu się odszkodowanie - powiedział adwokat Rudolf von Bracken.

- Wyrokiem będzie zapewne odrzucenie sprawy i będę musiał odwoływać się do wyższej instancji. Nie spodziewam się nawet przeprosin. Nie liczę na sąd niemiecki, a tylko na Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - ocenił z kolei Pomorski.

Źródło: PAP, lex.pl

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24