Wymieniali lampy tuż po katastrofie Tu-154

Aktualizacja:
 
Wymiana lamp przez rosyjskich wojskowych, zdjęcie wykonane w dniu katastrofySiergiej Serebro

Zdjęcia rosyjskich wojskowych i milicjantów, którzy kilka godzin po tragedii na smoleńskim lotnisku wymieniają reflektory i żarówki w lampach wskazujących samolotom położenie pasa startowego, opublikowała białoruska gazeta internetowa "Wieści Witebska". Wykonał je białoruski dziennikarz Siergiej Serebro. Więcej zdjęć zamieścił na swoim blogu. Rozmawialiśmy z nim. - Lampy stały bez żarówek - stwierdza.

Lampy nie świeciły. Stały bez żarówek Siergiej Serebro

 
Nowe lampy ostrzegawcze na lotnisku w Smoleńsku (fot.Siergiej Amielin, zdjęcie z wtorku 13.4.2010) Siergiej Amielin

Nie wyobrażam sobie, by podczas lądowania polskiego samolotu, które odbyło się w tak trudnych, system oświetlania nie działał bs

 
Wojskowi rozciągają kabel zasilający oświetlenie (fot.Siergiej Serebro) 
 
Rosjanin wymienia żarówki, zdjęcie wykonane w dniu katastrofy (fot. Siergiej Serebro) 
 
Reflektory umieszczone na słupach, w większej odległości od pasa startowego nie miały żarówek (zdjęcie z materiałów "Faktów", sobota 10.04.2010) TVN24
 
Reflektory na szopie (Ukraińska telewizja TCH, zdjęcie z niedzieli 11.04.2010) 

Na miejscu był o 16.25 czasu moskiewskiego (14.25 czasu polskiego), ponad siedem godzin po katastrofie. Jak mówi, żółte lampy, które fotografował znajdowały się dokładnie przed pasem startowym i koło nich przez większość czasu stali milicjanci, którzy "nie dopuszczali dziennikarzy zbyt blisko". Serebro jest pewny, że lampy nie świeciły. - Stały bez żarówek - stwierdza.

BLOG SIERGIEJA SEREBRY

INFORMACJA w "Wieściach Witebska"

"Te lampy były bez żarówek"

Prawie trzy godziny później Serebro zauważył, że "wojskowi i pracownicy lotniska przeciągają tamtędy kabel". Zrobił zdjęcia. - Ten zwój jest widoczny na moich fotografiach. Nieśli również plastikowe reklamówki. Po chwili zaczęli wymieniać lampy i żarówki. Sfotografowałem to z odległości kilkudziesięciu metrów - mówi Siergiej Serebro. Była godzina 19.07 czasu moskiewskiego (17.07 czasu polskiego), ponad 8 godzin po katastrofie.

Jak mówi, lampy stały jakieś 70-100 metrów od progu pasa startowego. - Polski samolot przeleciał obok nich, bardziej na lewo - dodaje. W większej odległości od pasa startowego, podobne lampy sfotografowali jego ukraińscy koledzy. - One stały na takich drewnianych słupach, bardzo starych, a miały wskazywać drogę do krawędzi pasa startowego. Też nie świeciły - opisuje. W materiale "Faktów" z soboty 10 kwietnia (w 2 minucie 50 sekundzie), widać te lampy. Nie mają żarówek. Serebro na swoim blogu zamieścił też materiał informacyjny z ukraińskiej telewizji. Pokazano część oświetlenia lotniska. Widać kilka reflektorów umieszczonych na rozpadającej się starej szopie. Materiał przygotowano dzień po katastrofie. Dziennikarz w relacji zwraca uwagę na opłakany stan tej instalacji. Widać, że żarówki już świecą.

Serebro pytany czy istnieje taka możliwość, że żarówki został wykręcone po katastrofie do ekspertyzy stwierdza: - Nie wykluczam takiej możliwości.

"Idźcie stąd!"

Na pytanie, czy obecni na miejscu zdarzenia milicjanci i wojskowi pozwalali dziennikarzom przebywać w tamtym miejscu, Serebro odpowiada: - Jeden z milicjantów, który jest na zdjęciach, w pewnym momencie ruszył w moją stronę, ale ja odszedłem do innych dziennikarzy. Później widziałem jak milicjant skontaktował się z kimś przez radiostację. Pytał czy dziennikarze mogą fotografować pas startowy, który był stąd widoczny. Musiano mu powiedzieć, że nie, bo zaczął przeganiać wszystkich dziennikarzy z kamerami i aparatami. Powiedział "idźcie stąd!". Za jakiś czas przyleciał helikopter z Putinem lub jakąś inną ważną osobą. Potem już nie przeganiali, ale też nie pozwalali tak blisko podchodzić.

Udało się nam dotrzeć także do innego fotografa, który był na miejscu tragedii trzy dni później. Na zdjęciach Siergieja Amielina także pojawiają się charakterystyczne żółte lampy. On jednak twierdzi, że te, które uchwycił na swoich fotografiach znajdowały się w odległości około 1 km od lotniska. Nie jest jednak w stanie ocenić, czy zawierały żarówki i czy były sprawne. Wg. niego na lotnisku w Smoleńsku lampy naprowadzające ustawione są co 200 metrów i pomagają pilotom orientować się przy wybieraniu odpowiedniego kursu. Amielin twierdzi, że relacjonowano mu, iż wojskowi wymieniali oświetlenie po katastrofie, przed przylotem na miejsce premiera Władimira Putina.

Trudne do wyobrażenia

Zdaniem dowódcy eskadry samolotowej Pułku Lotnictwa Specjalnego Bartosza Stroińskiego, zdjęcia Serebry przedstawiają oświetlenie lotniska w Smoleńsku. Stroiński, który lądował w Smoleńsku z premierem Tuskiem 7 kwietnia zaznaczył, że wówczas pogoda była bardzo dobra i nie jest w stanie powiedzieć, czy światła działały.

- Nie wyobrażam sobie, by podczas lądowania polskiego samolotu, które odbyło się w tak trudnych, system oświetlania nie działał - mówi nam Stroiński. Odrzuca też możliwość, że lampy zostały uszkodzone podczas katastrofy, bo wówczas, "przy tak dużym uderzeniu, zostałyby całkowicie zniszczone".

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Siergiej Serebro