Wściekli na polityków Bułgarzy wyszli na ulice. "Wszyscy precz!"


Setki tysięcy ludzi wyszły w niedzielę na ulice bułgarskich miast. Protesty przebiegły bez starć. Były to najliczniejsze demonstracje w Bułgarii od 16 lat.

Charakterystyczne jest to, że są to pierwsze od czasu zmian politycznych w 1989 r. protesty bez flag partyjnych. Partie postrzegane są przez demonstrantów jako symbol korupcji i czynnik, który doprowadził do ubóstwa. "Wszyscy precz", "Borysow do więzienia", "Mafia" - skandowali.

- Protesty obywatelskie stwarzają szansę, by kraj stanął twarzą w twarz ze swoimi rzeczywistymi problemami. Po tej fali protestów władzy politycznej, gospodarczej, a nawet medialnej nie będzie można sprawować bez kontroli społeczeństwa - ocenił socjolog Cwetozar Tomow. Jego zdaniem "partie polityczne próbują opanować protesty, lecz na razie to im się nie udaje".

Prawie 40 tys. protestujących w stolicy

Liczbę uczestników niedzielnych demonstracji trudno oszacować, ale nie ulega wątpliwości, że były to najliczniejsze protesty od 16 lat. W samej Sofii odbyło się pięć różnych demonstracji - nacjonalistyczna, przeciw monopolom energetycznym, z żądaniem zmian politycznych, przeciw opieszałości i korupcji wymiaru sprawiedliwości, przeciw bankom z żądaniem ustalenia pułapu odsetek od kredytów.

Według radia publicznego na ulice wyszło około 40 tysięcy ludzi. Centralne ulice i ważne skrzyżowanie Most Orłów były zablokowane przez ponad cztery godziny.

W niedzielę demonstrowano w 40 miastach. Najliczniejsze protesty odbyły się w Warnie - wzięło w nich udział około 50 tys. osób. W Płowdiwie spalono konstytucję.

Prezydent chce rozmawiać

Przed południem w Sofii prezydent Rosen Plewnelijew wyszedł do dużej grupy demonstrantów i zaprosił ich przedstawicieli do swojej kancelarii w przyszłym tygodniu.

- Drzwi są otwarte, prowadźmy otwarty dialog - apelował Plewnelijew, został jednak wygwizdany przez zebranych. Demonstranci wręczyli mu swoje postulaty. Kancelaria prezydenta poinformowała później, że zostały one przekazane parlamentowi i członkom Konsultacyjnej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która zbierze się we wtorek.

Obniżenie rachunków i zmiana ordynacji wyborczej

W sobotę przedstawiciele protestujących opracowali listę 23 żądań zmian politycznych i ekonomicznych w kraju. Żądania polityczne to powołanie nowego rządu oraz kontynuowanie w parlamencie prac w celu przyjęcia ważnych ustaw, w tym zmiany ordynacji wyborczej umożliwiającej bezpłatny dostęp do publicznych mediów elektronicznych podczas kampanii wyborczej, wprowadzenia do ordynacji wyborczej systemu większościowego, wprowadzenia możliwości odwołania posłów i burmistrzów miast oraz zniesienia immunitetu deputowanych, prezydenta i wiceprezydenta.

Żądania ekonomiczne dotyczą regulacji i wprowadzenia społecznej kontroli monopoli dostarczających prąd, wodę, energię cieplną, usługi telefonii komórkowej dla ludności, przestrzegania europejskich dyrektyw w tej dziedzinie, postawienia przed sądem ministrów i wysokich urzędników odpowiedzialnych za podpisanie umów prywatyzacyjnych, którzy wprowadzili regulacje narażające na straty zarówno państwo, jak i obywateli.

Będzie powołany nowy rząd

W poniedziałek prezydent Plewnelijew zgodnie z konstytucją powierzy misję utworzenia rządu największemu klubowi, partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), a potem ewentualnie lewicy i tureckiej partii DPS (Ruch na rzecz Praw i Swobód).

Według ustawy zasadniczej lider najliczniejszego klubu ma siedem dni na przedstawienie składu gabinetu, może jednak zrezygnować z misji natychmiast. Tak było w lutym 1997 r., gdy podczas konsultacji zawczasu osiągnięto porozumienie o przedterminowych wyborach. Po największym klubie misja przypada kolejno następnym. Trzecie niepowodzenie prowadzi do rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i rozpisania wyborów parlamentarnych w terminie dwóch miesięcy.

Rozwiązując parlament, prezydent mianuje rząd tymczasowy. Według przewidywań Plewnelijewa parlament zostanie rozwiązany pod koniec przyszłego tygodnia.

Autor: zś//bgr / Źródło: PAP