Apelują do Zacharczenki, żeby nie likwidował szpitala


Donieccy rebelianci zaapelowali do "premiera" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Zacharczenki, by nie likwidował szpitala wojskowego. „To rażąca niewdzięczność wobec lekarzy, którzy uratowali życie 11 tys. osób” - napisał portal Nowosti Noworosji. Ustalił też przyczynę tej decyzji. "Powód likwidacji jest prosty - szpital znajduje się w atrakcyjnej części Doniecka".

"Wiele dziwnych rzeczy dzieje się w Donieckiej Republice Ludowej, ale sytuacja wokół pierwszego szpitala wojskowego w Doniecku jest absolutną hańbą" – poinformowały Nowosti Noworosji.

Pierwszy wojskowy szpital w Doniecku powstał na terenie Centrum medyczno-rehabilitacyjnego, które znajduje się obok szpitala klinicznego im. Kalinina. W ciągu roku trafiło tam 11 tysięcy rannych rebeliantów.

"Dyżury na polach bitwy"

"Ranni trafiali z pola bitwy w Donbasie: pod Donieckiem, w kotle iłowajskim, w wyniku zaciętych walk o Debalcewe i Gorłówkę, wszędzie, gdzie trwały starcia z armią ukraińską. W zimie, kiedy nasiliły się walki o lotnisko w Doniecku, lekarze ruszyli w ten rejon i pomagali rannym na polu bitwy. Dyżurowali w tym miejscu przez całą dobę. Pieniędzy nikt im nie płacił" - relacjonował portal Nowosti Noworosji.

Przypomniał, że powstanie pierwszego szpitala wojskowego uprawomocnił podpisanym dekretem wicepremier DRL Andriej Purgin.

"Teraz jednak urzędnicy postanowili szpital zlikwidować. Zostało tam ponad 150 pracowników. Władze w Doniecku najpierw zarządziły, żeby nie dostarczać tam rannych i medykamentów. Otwarcie zamykać szpitala nie chcą. Czekają, że ludzie odejdą sami. Ci zaś łomoczą do drzwi urzędów i proszą, by pierwszy szpital wojskowy mógł funkcjonować nadal. Powód likwidacji szpitala jest prosty – znajduje się w centrum Doniecka, komuś najwyraźniej to miejsce się spodobało" - komunikowały Nowosti Noworosji.

"Na pomoc żołnierzom"

Ukraiński portal Prasa Ukrainy cytuje list otwarty rebelianta, który po ranach odniesionych w wyniku walk o lotnisko w Doniecku, leczył się w pierwszym szpitalu wojskowym. Zaapelował on do władz tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, by nie likwidowały placówki.

"Pomysł z powstaniem szpitala wojskowego pojawił się ponad rok temu, kiedy po bitwie o lotnisko w Doniecku pojawiło się dużo rannych. Wówczas donieckie szpitale, podlegające ukraińskiemu Ministerstwu Zdrowia, nie byli gotowe do pomocy. Na pomoc żołnierzom przyszli nieobojętni na los rannych lekarze, którzy - tworząc zgrany zespół - powołali pierwszy szpital wojskowy w Doniecku" - napisał w liście otwartym rebeliant (media nie podają jego nazwiska).

Przypomniał, że mimo "oficjalnej opieki ze strony jednego z ministerstw Donieckiej Republiki Ludowej", szpital wojskowy nie otrzymywał pomocy rządowej.

"Słyszeliśmy wiele obietnic, jednak zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i Ministerstwo Obrony Donieckiej Republiki Ludowej nie były w stanie ustalić, kto ma zaopiekować się rannymi żołnierzami. Przez rok szpital faktycznie utrzymywał się z pomocy humanitarnej, którą przysyłały różne organizacje charytatywne i organizacje, dla których wyrażamy naszą wdzięczność" - cytuje fragment listu rebelianta portal Prasa Ukrainy.

List do "ministerstwa obrony DRL" w sprawie przejęcia jurysdykcji nad pierwszym szpitalem wojskowym w Doniecku anticor.com.ua

"Osobisty lekarz Rinata Achmetowa"

Doniesienia o likwidacji szpitala wojskowego w mediach ukraińskich pojawiały się już wcześniej. Donieccy rebelianci utrzymują, że w tej sprawie dużą rolę odgrywa deputowana ukraińskiego parlamentu Tatiana Bachtejewa, którą nazywają "osobistym lekarzem urodzonego w Doniecku oligarchy Rinata Achmetowa".

Rebelianci utrzymują, że "Bachtejewa chce przejąć budynek, w którym znajduje się pierwszy szpital wojskowy i że w tej sprawie wpiera ją "ministerstwo zdrowia" tzw. Donieckiej Republiki Ludowej".

Autor: tas//gak / Źródło: uapress.info, nashidni.org, anticor.com.ua

Tagi:
Raporty: